Nie udało mi się dotrzeć na Beer Geek Madness, w czasie Wrocławskiego Festiwalu Dobrego Piwa będę poza Polską, a Festiwal Birofilia w formie jaka mnie interesowała przeszedł do historii. Dlatego jeszcze bardziej cieszy fakt, że Warszawski Festiwal Piwa przyjął formułę imprezy organizowanej dwukrotnie w ciągu roku (na wiosnę i na jesieni) i obok imprezy poznańskiej pozostaje dla mnie najdogodniejszą z imprez.
Na festiwalu będzie od groma piw, w tym wiele premier - dzięki temu liczę na próbowanie wyłącznie tego, czego jeszcze nie skosztowałem (a z miesiąca na miesiąc staje się to łatwiejsze, ba - od któregoś momentu spróbowanie wszystkie co mnie interesuje stało się niewykonalne, więc przepadają mi czasami nawet świetne piwa).
O tym na co liczę najbardziej napiszę w następnym wpisie, tym razem chciałbym się skupić na piwach, które już piłem, a które mogę polecić z pełną świadomością osobie, która po przejrzeniu katalogu WFP może tylko złapać się za głowę z pytaniem "co ja mam tutaj spróbować". Nie jest to poradnik dla beer geeków (bo ci pewnie dokładnie wiedzą czego chcą spróbować i już dawno mają zanotowane wszystkie piwa, które są ich celem), a raczej okazjonalnych fanów piwnego rzemiosła. Zaznaczam, że piwa, które opisuję zostały umieszczone w oficjalnym katalogu piw i tylko takowe brałem pod uwagę (zauważyłem m. in. brak browaru Widawa, którego piwa nie zostały przedstawione).
Lecąc alfabetycznie zacznijmy od AleBrowaru, jeśli ktoś nigdy nie próbował to na pewno musi nadrobić skosztowanie drugiego na polskim rynku i swego czasu uważanego za najlepsze polskie piwo American IPA Rowing Jack oraz pierwszego polskiego Black IPA Black Hope. Od siebie dorzucę jeszcze dosyć świeżego "Barley Wine", który okazał się bardzo dobrym Imperial IPA o nazwie Hard Bride.
Następnie mamy Artezana z White IPA w wersji fermentowanej belgijską odmianą drożdży (nie tak dobrym jak wersja klasyczna, ale i tak zdecydowanie wyróżniającym się). Od Artezana warto na pewno spróbować ich największy hit sprzedażowy, czyli APA o nazwie Pacific Pale Ale. Jeśli ktoś lubi lekkie i sesyjne piwa na pewno nie pożałuje spróbowania Cymbopogon, a dla osób, które chcą spróbować czegoś bardziej egzotycznego, kwaśnego polecam Red Brett.
Następny browar Doctor Brew często krytykowany jest za robienie piw jednowymiarowych, wyłącznie mocno chmielonych, ale w tym aspekcie wychodzą im piwa świetne. Dlatego można sobie darować inne style i skupić się na IPA/APA, których wypuścili od groma. Ze swojej strony polecam m. in. Kinky Ale na zeszłorocznej premierze chmielu o nazwie Equinox, Cascade IPA, który pokazuje, że ten leciwy amerykański chmiel nadal robi robotę i dwa lekkie sesyjne APA o nazwach Summer Ale oraz Sunny Ale.
Dalej mamy browar, od którego tak naprawdę rozpoczęła się piwna rewolucja, a jeśli piwna rewolucja to oczywiście amerykański chmiel. Jeśli amerykański chmiel to pierwsze American IPA na polskim rynku, czyli Atak Chmielu, które może dzisiaj już nie robi takiego wrażenia, ale ojcem wszystkich polskich IPA pozostanie na zawsze. Do tego możemy dodać mocniejszego brata, czyli Imperial IPA o nazwie Imperium Atakuje, a także Black IPA, na które Pinta kazała fanom długo czekać, czyli Hopus Pokus.
Ostatnim browarem, którego piw polecę więcej niż jedno jest wg mnie najlepszy polski browar aktualnie, czyli podkrakowska Pracownia Piwa. Zasadniczo każde piwo z tego browaru trzyma poziom, niektóre mniej trafiają w mój gust, pozostała większość bardziej, ale chyba nigdy nie trafiłem na wadliwe piwo z tego browaru. Zacznijmy z grubego kalibru, czyli od najlepszego polskiego RISa, tj. Mr. Hard's Rocks. Mamy świetne mieszanki pszenic i amerykańskiego chmielu, czyli Dwa Smoki i Hey Now. Nie można zapomnieć o trochę niedocenianym (jeśli spytać kogoś o najlepsze polskie American IPA to pewnie mało kto wspomni piwo z Pracowni Piwa) piwie Huncwot. Na koniec dwa podobne, ale jednak całkiem różne piwa, czyli American Stout Crack i American Pale Ale o nazwie Crack Off.
Na sam koniec zostawiłem piwa z kilku browarów, które zrobiły na mnie równie wielkie wrażenie swego czasu. Najpierw piwo, a bardziej piwa o tej samie nazwie, warzone w dwóch różnych browarach, ale mające ze sobą wiele wspólnego (m. in. recepturę i osoby piwowarów), czyli Red AIPA z Hausta i Red AIPA z Birbanta. Następnie dorzucić można Winchester IIPA, które jest jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym polskim Imperial IPA. Nie można zapomnieć o browarze Szałpiw i ich genialnym miksie belgijskiego Tripla z IPA, czyli piwie Szczun. Na koniec piwo, na które zbytnio nie liczyłem a okazało się świetnie pijalnym American IPA, czyli AIPA z browaru Wrężel.
To by było na tyle. Jeśli się spojrzy na powyższe propozycje to widać od razu, że dominuje amerykański chmiel. Takie są moje preferencje i takie piwa po prostu jestem w stanie z czystym sumieniem polecić. Oczywiście nie znaczy to, że nie warto próbować np. piw wędzonych (np. naszego rodzimego Grodziskiego, który został już wypuszczony przez kilka browarów), stylów belgijskich, czy też piw spoza polskich browarów.
Setka piw na festiwalu, a w twoich propozycjach same ipa/apa. Słabo.
OdpowiedzUsuńnaucz sie piotrek czytać a potem sie wypowiadaj, słabiaku.
UsuńPolecam przeczytać ostatni akapit, w sumie pierwszy też. Nie ma samych IPA/APA, ale są piwa, które WYPIŁEM, będą na festiwalu i mogę polecić. Nie dawałem propozycji piw, których nie będzie i tych, których nie piłem, a także tych, których nie uważam za lepsze niż, którekolwiek wymienione w tym krótkim wpisie.
OdpowiedzUsuńCiekaw jestem jakich cen za piwo, mozna sie spodziewac.
OdpowiedzUsuńBo wiem ze w niedziele bedzie 10% taniej... tylko od czego?