Lista ocenionych piw

piątek, 29 sierpnia 2014

Pracownia Piwa, Crack Off

0 komentarze

Alkohol: 4,7%
Ekstrakt: 12%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: brak

Cena: 2 zł / 0,1 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: American Pale Ale z podkrakowskiego browaru Pracownia Piwa. Otrzymany trunek jest koloru złotego z niedużym, ale zauważalnym zmętnieniem. Piana jest średnio obfita, opada w dosyć leniwym tempie, oblepia lekko ścianki i jest nad wyraz trwała. Plus za ten aspekt (a trzeba powiedzieć, że utworzenie piany ze 100 ml piwa jest zdecydowanie trudniejsze niż w normalnych kuflu/pokalu/szklance 0,5 litra). Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności i pasuje tutaj jak najbardziej.

W zapachu mamy z jednej dosyć rześki aromat chmielowy (żywiczny i sosnowy), z drugiej delikatną podbudowę słodowo-biszkopotową. Całość jest przyjemna, a jedynym mankamentem jest chyba nie do końca powalająca intensywność (piłem słabsze woltażowo APA, które pachniały bardziej intensywnie, np. z angielskiego browaru Moor).

W smaku mamy profil półwytrawny, który świetnie współgra z średniej intensywności goryczką. Piwo dzięki temu jest zdecydowanie sesyjne i pijalne, chce się brać łyk za łykiem. Oczywiście w APA nie może zabraknąć amerykańskiego chmielu, dlatego mamy tutaj sporo grejpfruta, owoców tropikalnych, żywicy, sosny i nut trawiastych. Całość jest świetnie ze sobą skomponowana i nic nie gryzie się ze sobą.

Podsumowując, jest to jedno z najlepszych (jeśli nie najlepsze?) American Pale Ale uwarzone przez polski browar. Zdecydowanie polecam.

Ocena końcowa: 8,5/10

czwartek, 28 sierpnia 2014

Redchurch, Great Eastern India Pale Ale

0 komentarze

Alkohol: 7,4%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Anglia

Kolor: [7/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: brak

Cena: 4 zł / 0,1 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: Otrzymany trunek w stylu India Pale Ale jest zdecydowanie jasny, opalizujący. Co ciekawe nazwa mogłaby wskazywać, że piwo powinno być ciemniejsze i karmelowe, a wygląda jak typowe IPA z zachodniego wybrzeża USA. Piana jest mizerna, lekko oblepia ścianki i bardzo szybko opada do ledwie widocznej obręczy. Wysycenie dwutlenkiem węgla poniżej średniej i mogłoby być trochę wyższe.

W zapachu mamy zdecydowanie wyczuwalny aromat chmielowy (typowy dla amerykańskich odmian). Dominują tutaj nuty cytrusowe, owoców tropikalnych, sosnowe i żywiczne. Całość jest bardzo rześka i przyjemna w odbiorze. Ciężko jest się o cokolwiek przyczepić, jest to jedno z najlepiej pachnących piw pitych przeze mnie w ostatnim czasie.

W smaku mamy średnią pełnię i średniej wielkości goryczkę, która jednak jest na tyle duża, że świetnie poprawia pijalność. Piwo mimo ponad 7% alkoholu jest bardzo lekkie w odbiorze i gdyby nie etykieta powiedziałbym, że to APA mające 12 stopni Plato. Mamy tutaj sporo cytrusów, nut trawiastych, sosnowych, korzennych i ziołowych. Całość pije się świetnie i ten alkohol (gdyby piwo pić "na pinty") może być zdradliwy.

Podsumowując, jest to świetnie IPA w amerykańskim stylu (i to takim kalifornijskim). Zdecydowanie polecam.

Ocena końcowa: 9-/10

wtorek, 26 sierpnia 2014

Olimp, Kentauros

0 komentarze

Alkohol: nie podano
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: brak

Cena: 2 zł / 0,1 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: Weizenbock z browaru kontraktowego Olimp, o którym jest ciężko cokolwiek powiedzieć. Ciężko znaleźć jakiekolwiek informacje, poza tym, że wg browaru jest to podwójny, klasyczny koźlak pszeniczny, czyli powinno być co najmniej 18 stopni Plato.

Otrzymany trunek jest koloru rdzawo-brązowego, mętny i nie prezentuje się zbyt pięknie. Piana koloru beżowego jest mizerna, szybko opada do niewielkiej obręczy i ciężko cokolwiek dobrego o niej powiedzieć. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności i tutaj pasuje całkiem nieźle (wyższe, weizenowe przy takim woltażu mogłoby przeszkadzać).

W zapachu pierwsze co się czuje to woń alkoholu (za to duży minus!), później mamy typowe dla pszenic bawarskich aromaty bananów i goździków, pojawia się również karmelowość (to akurat jest typowe dla dunkel weizenów). Szkoda tylko, że całość jest niezbyt intensywna.

Smakowo znów mamy alkoholowe nuty, do tego trochę nut fenolowych (goździki i lekko przewody palone, nie do końca przyjemne), banana niemal nie można wyczuć, pojawia się za to estrowość w stylu owoców leśnych i przejrzałych jabłek. Piwo jest lekko kwaskowate i średnio pełne, pijalnością nie powala.

Podsumowując, nie jest to zbyt udany weizenbock, piłem lepsze. O ile chłopaki z Olimpu nie popracują nad recepturą to można sobie odpuścić.

Ocena końcowa: 5,5/10

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Lion Stout

0 komentarze

Alkohol: 8,8%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Sri Lanka

Kolor: [9/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [5/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: brak

Cena: 6 zł / 0,1 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: Foreign Extra Stout to nigdy nie był mój ulubiony stoutowy styl. Z jednej strony na dłuższe posiedzenia wolałem lekkie i wytrawne dry stouty, z drugiej do degustacji preferowałem RIS'y. Jeszcze mniej pasują mi FES w wersji eksportowej (tudzież tropikalnej), czyli warzone w byłych koloniach brytyjskich, czy to w rejonie Karaibów, Afryce, tudzież jak w tym przypadku na Sri Lance. Jednak sporo pozytywnych ocen skusiło mnie do zakupu próbki na festiwalu.

Otrzymany trunek jest koloru ciemnego, brunatnego (trochę mało stoutowo, bardziej przypomina to schwarzbiera lub portera). Piana w kolorze cappuccino jest średnio obfita, ale ładnie kremowa, opadająca w przeciętnym tempie i lekko oblepiająca. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie intensywności, ale jak na tak mocnego FES'a nie jest najgorzej (niemal 9% alkoholu to tyle co w słabszych RIS).

W zapachu z jednej strony mamy całkiem przyjemną nutę czekoladową, karmelową i lekko estrową (owoce leśne), z drugiej pojawia się zbytnia kwaskowatość (żeby nie powiedzieć, że kwaśność) i sporo alkoholu (mimo, że dostałem dosyć zimne), który ze wzrostem temperatury przeszkadzał coraz bardziej.

W smaku największą wadą, która naprawdę przeszkadza jest również alkoholowość. Powoduje ona, że piwo jest nadzwyczajnie ciężkie w odbiorze i nieprzyjemne. Do tego jest dosyć pełne, słodkie, bez kontry goryczkowej. Pomniejsza to jeszcze bardziej pijalność. Poza tymi wadami pojawia się znów sporo kwaskowatości, aromat czekoladowy, karmelowy i lekko palony, a także niewielka nuta estrowa.

Podsumowując, piwo z uwagi na swój alkoholowy charakter i brak goryczki jest po prostu niesmaczne. Nie wiem skąd takie oceny (chyba, że dostałem świeżą warkę, a wszyscy piją butelki po roku czy dwóch leżakowania). Raczej do niego nie wrócę.

Ocena końcowa: 5/10

sobota, 23 sierpnia 2014

Bristol Beer Factory, Belgian Conspiracy

0 komentarze

Alkohol: 7,5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Anglia

Kolor: [7/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: brak

Cena: 4 zł / 0,1 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: Belgian IPA z Bristol Beer Factory. Muszę przyznać, że nie przepadam zbytnio za połączeniem amerykańskiego chmielu i aromatów, które dają belgijskie drożdże. Nie to, żeby taki efekt był nieprzyjemny, ale po prostu w 99% przypadków dodanie "zwykłych" US-05 zrobiłoby piwu tylko lepiej.

Wracając jednak do samej recenzji, otrzymany trunek jest zdecydowanie mętny, złotego (wpadającego w pomarańczowy) koloru. Piana jest niezbyt obfita i szybko opada do niewielkiej obręczy. Na plus jedynie fakt, że lekko oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie intensywności i jak dla mnie mogłoby być odrobinę wyższe.

W zapachu dominują nuty kwiatowe i brzoskwiniowe (trochę od chmielu, trochę od drożdży), do tego dochodzi aromat przejrzałego jabłka i fenoli (korzenne i guma balonowa). Całość pachnie całkiem nieźle, ale mało tutaj IPA i jednak trochę brakuje intensywności.

W smaku z jednej strony mamy belgijskie fenole, nuty korzenne i brzoskwiniowe, z drugiej chmielową sosnowość i żywiczność. Do tego dochodzi średnia pełnia (w kierunku słodkości) z wyczuwalną i niezbyt przyjemną (dosyć mocno ściągającą) goryczką. Po ogrzaniu pojawia się nuta alkoholowa, która od razu na myśl przywodzi jasne Belgian Strong Ale lub tripla. Piwo pije się przeciętnie i po raz kolejny brakuje mi tutaj więcej IPA w tym Belgian IPA.

Podsumowując, nie jest to złe piwo, ale niczego nie urywa. Nie ma szans z najlepszymi IPA, nie ma też szans z najlepszymi mocnymi, jasnymi piwami w stylach belgijskich. Można sobie odpuścić i poszukać czegoś innego z tego browaru.

Ocena końcowa: 7/10

czwartek, 21 sierpnia 2014

AleSmith, Grand Cru

0 komentarze

Alkohol: 10,6%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [8/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: brak

Cena: 8 zł / 0,1 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: Ostatnie piwo z pierwszego dnia festiwalu, które dane było mi skosztować (nie liczę późniejszych piw od piwowarów domowych ;)) i być w stanie swoje wrażenia zapisać w notesie. Belgian Strong Ale to nie jest mój ulubiony styl, ale już kilkukrotnie polecano mi to piwo. Całej butelki jakoś nigdy przy cenie ~60 zł nie miałem zamiaru kupować, ale od czego są próbki na Birofiliach (i tak była to najdroższa spróbowana przeze mnie próbka).

Otrzymany trunek jest koloru bursztynowego i jest lekko opalizujący. Piana jest niezbyt obfita i szybko opada do niezbyt dużej obręczy, nie prezentuje się przy tym zbyt okazale. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie, aczkolwiek jakieś tam jest (piłem już mniej nasycone piwa o takim woltażu).

W zapachu mamy z jednej strony aromaty pochodzące od słodu (zbożowe i kakao), z drugiej pochodzące od drożdży (niezbyt dużo estrów i fenoli). Całość pachnie przeciętnie, brakuje tutaj intensywności (którą można spotkać w niektórych belgijskich ejlach tego typu). Nie ma tutaj jakichś większych wad, co do których można by się przyczepić, ale ciężko też za coś pochwalić.

W smaku piwo jest bardziej owocowe i niż słodowe, mamy tutaj owoce leśne, suszoną śliwkę i rodzynki, a także trochę fenoli korzenno-pieprznych. Piwo jest zdecydowanie pełne, ale jego największym problemem jest gryzący i bardzo nieprzyjemny aromat alkoholu. Dawno nie piłem tak kiepsko ułożone piwo.

Podsumowując, chyba największy zawód pierwszego dnia Festiwalu Birofilia. Piwo ewidentnie powinno długo poleżakować, ale nawet z tym nie daję mu dużych szans na sporą poprawę (alkohol może zniknąć, ale nuty typowe dla utlenienia już się pojawiły, profil piwa nie powinien się mocno zmienić). Ze swojej strony odradzam, można kupić wiele lepszych piw (w tym stylu i nie tylko).

Ocena końcowa: 6,5/10

środa, 20 sierpnia 2014

Evil Twin, Luksus One

0 komentarze

Alkohol: 4%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Dania

Kolor: [6/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: brak

Cena: 4 zł / 0,1 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: Berliner Weisse od jednego z najciekawszych nowofalowych browarów (Evil Twin)? Nie mogłem nie spróbować tego wynalazku. Otrzymany trunek jest koloru różowego i jest lekko mętny - nie jest to zbyt piękny widok, ale powiedzmy, że "ujdzie". Piana za to jest minimalna i szybko opada do niewielkiej obręczy, lekko tylko oblepiając ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu od razu uderza typowy aromat piw w tym stylu, czyli mieszanka cytrusów i kwasu mlekowego, ale po za tym pojawia się dosyć mocno wyczuwalna nuta świeżego buraka. Piwo pachnie na pewno specyficznie i nie wszystkim się to spodoba.

W smaku jest jeszcze bardziej wykręcono, jest kwaśnie (ale w taki czysty, cytrynowy sposób), ale poza tym pojawia się aromat buraczków, boćwiny, a nawet zupy warzywnej (trochę pietruszkowo). Niektórym nie uda się przebrnąć przez ten smak, ale dla reszty po kilku łykach całość się stabilizuje i nawet zaczyna smakować.

Podsumowując, jest to bardzo ciekawe i nietypowe piwo, ale jestem pewny, że sporej ilości piwnych fanów nie przypadnie do gustu. Ja po pierwszym niezbyt pozytywnym łyku, z każdym kolejnym coraz bardziej doceniałem ów trunek.

Ocena końcowa: 7/10

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rogue, Hazelnut Brown Nectar

0 komentarze

Alkohol: 6%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [8/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: brak

Cena: 4 zł / 0,1 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: American Brown Ale z browaru Rogue. Otrzymany trunek jest koloru miedzianego, jest w pełni klarowny. Piana jest mizerna, z dużymi dziurami i szybko opada do niewielkiej obręczy. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie intensywności i przeszkadzało to trochę (zmniejszało pijalność).

W zapachu dominują nuty zbożowe i kawy zbożowej, do tego dochodzi mleczna czekolada i orzech. Całość jest poprawna, ale nie powala. Ciężko się o coś przyczepić (no może o tą zbytnią zbożowość), ale też ciężko coś pochwalić (myślałem, że może sypnięte będzie amerykańskim chmielem na aromat, ale jeśli tak było to raczej symbolicznie).

Smakowo jest bardzo podobnie, znów pojawiają się nuty czekoladowe, orzechowe, kawy inka i zbożowe. Całość jest średnio treściwa (nawet w kierunku wytrawnego charakteru) z lekką wodnistością i pustką w smaku. Piwo nie ma większych wad, ale ciągle ma się wrażenie, że jest dosyć płasko i chciałoby się, żeby działo się więcej.

Podsumowując, jest to poprawny przedstawiciel amerykańskiego Brown Ale, ale brakuje mu polotu, żeby być hitem. Piwo jak dla mnie nie warte tych pieniędzy za jakie jest oferowane (~40 zł za butelkę 0,65 litra).

Ocena końcowa: 7-/10

niedziela, 17 sierpnia 2014

Westbrook, 3rd Anniversary Chocolate Orange Stout

0 komentarze

Alkohol: 9,1%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [10/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [2/10]
Opakowanie: brak

Cena: 6 zł / 0,1 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: Amerykański RIS z dodatkiem ziaren kakaowca i świeżych pomarańczy? Brzmi dobrze. Otrzymany stout jest czarny jak smoła i w pełni nieprzejrzysty. Piana w kolorze kawowym jest średnio obfita, utrzymuje się, oblepia lekko ścianki i całkiem nieźle się prezentuje. Wysycenie dwutlenkiem węgla jest niemalże na zerowym poziomie - w przypadku imperialnych stoutów jest to do przeżycia (chociaż jak dla mnie mogłoby być choćby odrobinę wyższe).

W zapachu dominuje aromat gorzkiej, dobrej jakości czekolady, do tego dochodzą nuty kawowe i lekko palone. Całość pachnie świetnie, jak najlepsze belgijskie czy szwajcarskie czekolady. Brakuje mi tutaj tej pomarańczy, która jest zapowiadana na opakowaniu, ale i nawet pomimo tego jest świetnie.

Smakowo mamy znów uderzenie aromatów czekoladowych i kawowych, którym akompaniuje lekko orzechowy posmak. Nuty palone są wyczuwalne, ale nie są nad wyraz intensywne. Piwo jest zdecydowanie pełne, wręcz oleiste i oklejające, jednak całkiem nieźle kontrowane przez sporą (może nie gigantyczną, ale wystarczającą w tym przypadku) goryczkę. Jedynym minusem jest średnio alkoholowy charakter tej goryczki, a sam alkohol jest lekko ostry i nie do końca ułożony (podejrzewam, że poleżakowanie tego piwa przyniosłoby mu wiele dobrego). I po raz kolejny nie wiem gdzie się ukryła ta pomarańcza, która jest w nazwie piwa, w składzie, a w aromacie nie ma co się jej doszukiwać.

Podsumowując, jest to świetny Russian Imperial Stout, który jednak z uwagi na alkoholowy charakter mógłby trochę poleżakować. Na pewno na tym nie straci. Ze swojej strony zdecydowanie polecam.

Ocena końcowa: 8,5/10

sobota, 16 sierpnia 2014

AleSmith, Anvil ESB

0 komentarze

Alkohol: 5,5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [8/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: brak

Cena: 6 zł / 0,1 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: AleSmith to browar kultowy, który może stać w jednym szeregu z takimi tuzami amerykańskiego piwowarstwa jak Firestone Walker, Stone Brewing czy Dogfish Head. Niech tylko napomnę, że ich RIS i IPA uważane są przez wielu za najlepsze piwa na świecie (w swoich stylach). Również degustowany przeze mnie ESB zyskał (pomimo niezbyt medialnego stylu) otoczkę kultowego.

Otrzymany trunek jest koloru miedzianego, lekko opalizuje i prezentuje się przy tym świetnie. Piana beżowa, średnio obfita, ale opada powoli i ładnie oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla poniżej średniej, ale dla ESB pasuje jak ulał.

W zapachu mamy głównie nuty melanoidynowe, które świetnie współgrają z aromatem chmielowym, który przypomina trochę granulat czarnej herbaty. Nie jest to oczywiście IPA, ale na tle innych ESB i tak jest świetnie.

W smaku mam niezbyt dużą goryczkę, która na dodatek jest trochę cierpka (w stylu herbaty, z której nie wyciągnięto torebki po zaparzeniu). Piwo jest średnio pełne przez co mogłoby to wskazywać na małą pijalność, ale dzięki sporej aksamitności w żadnym wypadku tak nie jest. Piwo wydaje się nad wyraz sesyjne, dominują tutaj nuty melanoidynowe i słodowe, które kontrowane są aromatem chmielowym (herbacianym i lekko żywicznym), niewielką porcją estrów i nutą waniliową. Całość tworzy naprawdę świetnie połączenie.

Podsumowując, styl Extra Special Bitter nie jest ani ekstra, nie jest ani specjalny, ani tym bardziej gorzki, ale piwo z AleSmith ma coś w sobie, dzięki czemu nawet tak nudny styl pije się z niekłamaną przyjemnością. Czy kupiłbym dużą butelkę za circa 50 zł? Pewnie nie... Dlatego warto trafić czasami na Birofilia (albo mieć grupkę znajomych, która może partycypować w zakupie i degustacji takowego piwa).

Ocena końcowa: 8-/10

piątek, 15 sierpnia 2014

Rogue Farms, 7 Hop IPA

0 komentarze

Alkohol: 8%
Ekstrakt: 19%

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: brak

Cena: 4 zł / 0,1 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: Piwo w stylu IPA (sądząc po ekstrakcie i woltażu raczej Imperial IPA) z browaru Rogue Ales. Seria Rogue Farms odnosi się do piw, które w 100% zostały uwarzone ze składników wyhodowanych/otrzymanych z terenów należących do browaru (farmy?). Dlatego mamy słód, który rośnie przy browarze, 7 odmian chmielu, które tam rosną, własną odmianę drożdży i wodę czerpaną z pobliskiego źródła.

Wracając do samej recenzji, otrzymany trunek jest koloru pomarańczowego i jest zdecydowanie mętny. Piana jest średnio obfita i opada w przeciętnym tempie do kożucha. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu z jednej strony mamy nuty amerykańskiego chmielu, cytrusowe, ale nie do końca typowe. Najczęściej cytrusy w amerykańskim wydaniu kojarzą się z cytrynami, limonkami i grejpfrutem - tutaj jednak dominują nuty pomarańczy i mandarynek. Na dodatek owe nuty mieszają się z ciasteczkowym aromatem pochodzącym od słodów, przez co całość pachnie jak dopiero co upieczony placek pomarańczowy. Aromat jest przyjemny i inny niż większości IPA.

W smaku mamy sporą pełnię, która jest jednak całkiem fajnie kontrowana średniej wielkości goryczką. Całość po raz kolejny sprawia wrażenie, jakby się jadło placek pomarańczowy z uwagi na aromaty ciasteczkowe, które mieszają się z chmielami amerykańskimi (mandarynka, pomarańcza, owoce tropikalne). Całość może nie powala pijalnością (nie ma tutaj za wiele rześkości, ale ciężko tego oczekiwać po 19 stopniach Plato), ale jednak ma coś w sobie, co powoduje, że ten smak zapada na długo w pamięci.

Podsumowując, nie jest to może najlepsza IIPA jakie piłem, ale jest dosyć różne od większości piw w tym stylu i zdecydowanie za to należy się plus dla browaru. Ze swojej strony polecam.

Ocena końcowa: 8/10

Hardknott, Azimuth

0 komentarze

Alkohol: 5,8%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Anglia

Kolor: [7/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [4/10]
Smak: [5/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: brak

Cena: 4 zł / 0,1 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: Kolejne piwo pite podczas Birofiliów w Żywcu, tym razem AIPA z angielskiego browaru Hardknott. Otrzymany trunek jest koloru złotego, opalizujący. Piana jest minimalna i szybko znika całkowicie, a wysycenie dwutlenkiem węgla jest trochę poniżej średniej.

W zapachu mamy niezbyt przyjemny kwaśny aromat, który może świadczyć o zepsuciu i niewielką ilość próbującego się przedostać aromatu chmielowego. Jest po prostu cieniutko.

W smaku znów pojawia się kwaśność, ale w tym razem na niezbyt wysokim poziomie, dzięki czemu piwo jest do wypicia. Goryczka jest średnio wysoka, dominują aromaty chmieli z USA (głównie żywiczne i sosnowe), jednak intensywność nie jest za wysoka, a piwa nie pije się z wielką przyjemnością.

Podsumowując, piwo było ewidentnie wadliwe, ale nawet bez tego jego ocena nie skoczyła by znacząco do góry. Jest tyle świetnych, nowofalowych IPA z Anglii, że ten okaz można sobie darować.

Ocena końcowa: 5/10

środa, 13 sierpnia 2014

Birbant, American Wheat

0 komentarze

Alkohol: 4,5%
Ekstrakt: 11%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [6/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: brak

Cena: 2 zł / 0,1 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: American Wheat w wykonaniu kontraktowego browaru Birbant. Otrzymany trunek jest koloru słomkowego, mętny. Piana jest niezbyt obfita i dosyć szybko opada do obręczy. Wysycenie dwutlenkiem węgla trochę poniżej średniej, mogłoby być jednak wyższe (nadałoby to większej rześkości).

W zapachu dominują nuty cytrusowe z delikatnym aromatem zbożowo-słodowym. Do tego dochodzi niewielkie utlenienie (mokry karton). Ogólnie nie jest źle, ale brakuje tutaj, żeby coś się działo - jest zbyt grzecznie i zbyt płasko.

W smaku mamy średniej wielkości goryczkę, która dzięki wytrawnemu charakterowi powoduje, że piwo zyskuje na pijalności. Mamy tutaj aromaty cytrusowe i lekko korzenne. Do tego dochodzi aromat zbożowy i biszkoptowy. Całość jest całkiem nieźle pijalna, ale ciągle ma się wrażenie, że jest za płasko i chciałoby się więcej aromatu, więcej smaku, więcej wszystkiego.

Ocena końcowa: 7-/10

wtorek, 12 sierpnia 2014

Mikkeller, Yeast Series 2.0: Brettanomyces Lambicus

0 komentarze

Alkohol: 6,4%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Dania

Kolor: [7/10]
Piana: [2/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: brak

Cena: 4 zł / 0,1 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: Sour Ale od Mikkellera fermentowany jak sama nazwa wskazuje drożdżami do lambików. Otrzymany trunek jest koloru przypominającego sok jabłkowy, jest przy tym klarowny i gdyby nie niewielka piana (która nomen omen dosyć szybko znika) ciężko byłoby niektórym uwierzyć, że to piwo. Wysycenie dwutlenkiem węgla delikatnie poniżej średniej i całkiem nieźle tutaj pasuje.

W zapachu rzeczywiście idzie wyczuć aromaty kwaśne (ale w taki przyjemny, czysty sposób). Pojawia się osławiona końska derka i siano, a do tego aromat przypominający jabłecznik. Całość pachnie zdecydowanie jak Sour Ale, przypomina w dużej mierze lambiki, ale jednak brakuje mi tutaj trochę większej intensywności i większego przegięcia.

W smaku mamy średniej wielkości kwaśność (piłem już bardziej kwaśne Sour Ale, ten jest w tym aspekcie przeciętny). Znów pojawia się delikatny aromat końskiej derki i siana, a także niewielka nuta jabłecznikowa. Całość jest całkiem nieźle pijalna, rześka, ale brakuje tutaj pazura. Piwo jest najzwyczajniej w świecie za mało przegięte.

Podsumowując, jest to całkiem niezłe wprowadzenie do Sour Ale dla osób, które nie miały kontaktu z tą gamą piw. Dla mnie powinno być wszystkiego więcej - więcej kwachu - więcej końskiej derki - więcej wykrzywiania ust po każdym łyku. Tego mi zabrakło. Nie zmienia to faktu, że piwo warte spróbowania.

Ocena końcowa: 7/10

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Pracownia Piwa, Huncwot

0 komentarze

Alkohol: 5,9%
Ekstrakt: 14%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: brak

Cena: 6 zł / 0,3 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: American IPA od Pracowni Piwa - trochę trzeba było na ten styl-symbol piwnej rewolucji poczekać, ale w końcu jest. Otrzymany trunek ma głęboki, miedziany, świetnie się prezentujący kolor i przypomina raczej wyspiarskie wersje IPA. Piana jest średnio obfita, gęsta, ładnie oblepia ścianki i utrzymuje się na powierzchni do samego końca. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności - pasuje jak ulał.

W zapachu z jednej strony mamy nuty przypieczonej skórki od chleba (melanoidyny, co w sumie nie dziwne po kolorze jaki piwo posiada), z drugiej sporo aromatu chmielowego (nuty sosnowe, żywiczne, tytoniowe i owoców tropikalnych). Całość sprawia całkiem niezłe, słodkie wrażenie, jednak brakuje mi tutaj jakiegoś efektu "wow". Nie jest źle, ale mogłoby być lepiej.

W smaku mamy średniej wielkości goryczkę i średnią pełnię (nawet w kierunku wytrawnym), dzięki czemu Huncwot jest świetnie pijalny, nie jest przesłodzony i znika dosłownie w oka mgnieniu. Dominują tutaj oczywiście aromaty chmielu amerykańskiego, żywiczne i sosnowe, a w mniejszym stopniu owoców tropikalnych. Pojawia się też aromat przypieczonej skórki od chleba. Samo piwo może nie robiłoby wielkiego wrażenia, ale jest tak świetnie zharmonizowane i pijalne, że po prostu ciężko odmówić sobie kolejnego łyku. Jest czymś takim dla AIPA czym był Pacific Pale Ale dla APA, gdy pojawił się na polskim rynku.

Podsumowując, jest to świetne AIPA. Może nie jest tak hard-core'owo goryczkowe i aromatyczne jak piwa w tym stylu potrafią być, ale nadrabia pijalnością. Zdecydowanie polecam.

Ocena końcowa: 8,5/10

niedziela, 10 sierpnia 2014

Pracownia Piwa, Mr. Hard's Rocks

0 komentarze

Alkohol: 9,5%
Ekstrakt: 25%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [10/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [2/10]
Opakowanie: brak

Cena: 2 zł / 0,1 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: Mamy na polskim rynku już kilku przedstawicieli stylu uważanego za królewski (wystarczy spojrzeć na ratebeer top50 i wszystko staje się jasne), ale jakoś do tej pory żaden mnie nie urzekł na tyle, że mógłbym powiedzieć iż dogoniliśmy poziomem craftową Europę, a nawet USA (mogę z pełną premedytacją powiedzieć tak o IPA, może nie ilościowo, ale jakościowo nie czuję różnicy w stosunku do wielu zachodnich "odpowiedników"). Od kiedy napiłem się RIS'a z Pracowni Piwa dostrzegłem pierwszą perełką z Polski, która może stawać w szranki z najlepszymi.

Zaczynając jednak od początku, otrzymany trunek jest koloru czarnego jak smoła - czyli dokładnie tak jak być powinno. Piana jest niewielka, koloru cappuccino i opada w przeciętnym tempie do kożucha - nie ma może szału, ale tak to już jest w mocno ekstraktywnych piwach. Również bardzo niskie wysycenie w przypadku RIS nie jest niczym niezwykłym, nie przeszkadza, a nawet dodaje aksamitności i powoduje, że każdy łyk traktuje się z jeszcze większym przejęciem.

W zapachu mamy świetny i intensywny aromat prawdziwej gorzkiej czekolady, któremu akompaniuje dobrze zaparzona kawa i delikatna nuta orzechowa. Całość sprawia wrażenie średnio palonego, ale ta czekolada naprawdę robi wrażenie.

W smaku mamy z jednej strony sporą pełnię, wręcz oleistość i oklejanie jamy ustnej, z drugiej sporą goryczkę, która sprawia, że piwo pomimo swojej mocy pije się nad wyraz sprawnie. Po raz kolejny dominują nuty czekoladowe i kawowe, a całość okrasza delikatna paloność i orzech. Z mojej strony plusem jest mała ilość nut estrowych (uwielbiam czyste profilowo RIS - takie, gdzie rządzą słody i chmiel, a drożdże grają marginalne skrzypce).

Podsumowując, jest to na pewno najlepszy polski RIS na ten moment (z tych, które piłem) i jedyny, który bez żadnych kompleksów może walczyć z piwami w tym stylu z USA czy też De Molena, Mikkellera, Brew Doga i innych europejskich tuzów piwnych. Dodam tylko, że marzy mi się Mr. Hard's Rocks w wersji barrel aged (najlepiej w beczkach po bourbonie/whisky). Ze swojej strony zdecydowanie polecam.

Ocena końcowa: 9/10

sobota, 9 sierpnia 2014

Bristol Beer Factory, Southville Hop

0 komentarze

Alkohol: 6,5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Anglia

Kolor: [7/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: brak

Cena: 4 zł / 0,1 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: Piwo w stylu AIPA z angielskiego browaru Bristol Beer Factory. Recenzowałem wcześniej APA, które było genialne, dlatego po AIPA spodziewam się sporo.

Otrzymany trunek jest koloru głębokiego złota (wpadając w pomarańcz) i jest dosyć mętne. Piana jest minimalna i dosyć szybko opada do niewielkiej obręczy. Wysycenie dwutlenkiem węgla trochę poniżej średniej, ale tutaj jest to na miejscu.

W zapachu mamy sporą ilość aromatu chmielowego, cytrusów, owoców tropikalnych i żywicy. Całość w aromacie przypomina trochę napoje typu ice tea wymieszane z landrynką. Brzmi może nieszczególnie, ale jest to bardzo przyjemny aromat. Minus jednak za dosyć mocno wyczuwalny mokry karton (utlenienie). Gdyby nie to, ciężko byłoby się do czegoś przyczepić.

W smaku mamy sporą goryczkę, która jest kontrowana średnią pełnią słodową. Znów dominują nuty chmielów z USA, żywiczne, sosnowe, trawiaste i owoców tropikalnych. Brakuje mi trochę cytrusów, które tak ładnie nakreślają aromatyczność zapachu. Piwo jest całkiem nieźle pijalne, ale jednak nie dorównuje swojemu słabszemu bratu (piwu Independence).

Podsumowując, jest to bardzo smaczny i udany India Pale Ale, ale do najlepszych jednak trochę mu brakuje. Niemniej piwo na pewno warte spróbowania.

Ocena końcowa: 8-/10

piątek, 8 sierpnia 2014

Widawa, Rauchmarzen

0 komentarze

Alkohol: 5,5%
Ekstrakt: 14%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: brak

Cena: 2 zł / 0,1 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: Piwo, które ponoć jest po prostu przemianowanym na nową nazwę Piwem Świątecznym, które już jakiś czas temu recenzowałem. Jednak z piwami z małych browarów jest taka przypadłość, że często z warki na warkę potrafią się mocno różnić (i nie mówię tylko o nieplanowanych wadach sensorycznych), dlatego postanowiłem po raz drugi spróbować wędzonego ciemniaka z Widawy.

Otrzymany trunek jest koloru rdzawo-brązowego i wydaje się jaśniejszy niż Piwo Świąteczne. Piana w kolorze beżowym jest średnio obfita, opada w przeciętnym tempie i lekko oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla poniżej średniej, ale pasuje tutaj całkiem nieźle.

W zapachu mamy z jednej strony aromaty wędzone, które są przyjemne, ale nie są zbyt intensywne, z drugiej pojawia się czekolada i delikatna kawowość. Całość jest przyjemna, ale brakuje mi trochę intensywności.

W smaku piwo jest dosyć pełne (powiedzmy półsłodkie), z niezbyt wysoką goryczką. Mamy tutaj tą przyjemną i znaną dla browaru Widawa aksamitność, pojawia się także delikatna wędzonka, czekolada, lekka kawowość i nuty słodowe. Piwo pije się nad wyraz dobrze, ale jednak brakuje mi tego efektu zaskoczenia, które pojawiło się u mnie, gdy piłem wersję pod nazwą Piwo Świąteczne.

Podsumowując, jest to ciągle świetny, pijalny trunek, który z jednej strony nie jest przesadnie przechmielonym ejlem na nowofalowych chmielach, z drugiej nie jest tym mitycznym bezbłędnym pilsem za 3 złote. Nie zmienia to faktu, że jest to bardzo udane piwo z Widawy.

Ocena końcowa: 7,5/10

czwartek, 7 sierpnia 2014

Bristol Beer Factory, Independence

0 komentarze

Alkohol: 4,6%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Anglia

Kolor: [7/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: brak

Cena: 4 zł / 0,1 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: Bristol Beer Factory to jeden z wielu otwartych ostatnimi czasy nowofalowych browarów w Anglii. Nie jest jeszcze tak znany jak np. The Kernel czy Buxton, ale sądząc po opiniach zachodnich z miesiąca na miesiąc zdobywa coraz więcej fanów.

Otrzymane piwo uwarzone zostało jako lekkie, sesyjne American Pale Ale z dużą ilością amerykańskiego chmielu. Trunek jest złoty, lekko mętny. Piana jest średnio obfita i dosyć szybko opada. Wysycenie niezbyt duże i jak dla mnie mogłoby być wyższe (jeszcze bardziej podniosłoby pijalność).

W zapachu uderza ogromna ilość aromatów cytrusowych, piwo pachnie genialnie. Właśnie takie połączenie cytrusów, limonek i grejpfrutów jest tym czego wymagam od tego stylu. Dawno nie piłem tak dobrze pachnącego piwa (chyba APA z browaru Moor było czymś takim).

W smaku mamy sporą, ale bardzo przyjemną i niezalegającą goryczkę. Do tego ogrom aromatów cytrusowych (pomarańcze, cytryny, grejpfruty). Do tego dochodzą nuty korzenne, lekko perfumowane, pojawia się także delikatna biszkoptowość. Całość jest nad wyraz sesyjna i naprawdę chce się brać kolejne łyki.

Podsumowując, piwo pokazuje, że Bristol Beer Factory potrafi warzyć dobre nowofalowe trunki. Piwo świetne i zdecydowanie polecam spróbować (a jest sprowadzane przez Krainę Piwa, przez co można się go czasami napić w najlepszych krajowych knajpach).

Ocena końcowa: 8,5/10

Pinta, Call Me Simon

1 komentarze

Alkohol: 6,9%
Ekstrakt: 19,1%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: brak

Cena: 2 zł / 0,1 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: W końcu udało mi się dotrzeć z recenzjami do Festiwalu Birofilia 2014. Zaczynamy od Call Me Simon z Pinty przy udziale Walijskiego blogera piwnego Simona Martina. Piwo w stylu Irish Red Ale, ale wzmocnione (ekstrakt ponad 19 stopni  Plato) i z dodatkiem nowofalowych odmian chmielu. Zapowiadało się ciekawie (dlatego było to pierwsze piwo wypite przeze mnie na festiwalu).

Otrzymany trunek jest koloru miedzianego i jest mętny, zdecydowanie przypomina piwa w stylu IRA (chociaż większość takowych jest bardziej klarowna, ale tutaj jest jak najbardziej akceptowalnie). Piana koloru beżowego jest średnio obfita, opada dosyć szybko, na dodatek ma spore pęcherzyki - nie wygląda to zbyt pięknie. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie (wyspiarskim), nie psuje efektu, ale mogłoby być odrobinę wyższe.

W zapachu dominują zdecydowanie aromaty chmielowe, głównie żywiczne i tytoniowe. Rzeczywiście zachowano tutaj typowy dla irlandzkiego Red Ale charakter. Pojawia się również (na szczęście w niezbyt wysokim stężeniu) nuta mokrej szmaty. To już jest chyba norma dla tego stylu, bo niemal w każdym takim piwie ten aromat pojawia się (albo mniej wyczuwalny, albo bardziej, ale zawsze). Pojawia się tutaj też trochę nut karmelowych i czekoladowych, ale są zdecydowanie mniej wyraziste niż chmielowe. Ogólnie aromat całkiem przyjemny.

W smaku mamy sporą goryczkę, która daje radę nawet pomimo sporej pełni, która skutkuje dosyć słodkim i słodowym profilem. Mamy tutaj aromaty chmielowe, żywiczne, tytoniowe i czekoladowe. Całość jest całkiem nieźle pijalna (jak na imperialną wersję IRA) i na plus na pewno brak jakiejkolwiek woni alkoholowej.

Podsumowując, nie jest to może mistrzostwo świata, ale jest to bardzo udane piwo. Po raz kolejny należą się brawa Pincie za kolejne eksperymenty. Ze swojej strony polecam.

Ocena końcowa: 8/10

wtorek, 5 sierpnia 2014

Krajcar, Pszeniczne

0 komentarze

Alkohol: 5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: brak

Cena: 7 zł / 0,5 l [Browar Krajcar, Żywiec]

Uwagi: Otrzymany trunek jest koloru złotego, zdecydowanie mętny i zdecydowanie pasujący do stylu hefeweizen. Piana jest średnio obfita (mogłaby być większa, ale nie jest źle), gęsta, opada w przeciętnym tempie, ale minus za to, że nie oblepia ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla powyżej średniej i jak najbardziej pasuje do tego stylu.

W zapachu dominują intensywne aromaty goździków i bananów, które są bardzo przyjemne i jest to jedna z chyba najlepiej pachnących polskich pszenic w stylu hefeweizen.

W smaku mamy typowe nuty, tj. banany, gumę balonową i goździki. Całość jest zdecydowanie wytrawna i lekko kwaskowata, a dzięki temu bardzo orzeźwiająca i przyjemna.

Podsumowując, tak jak nie jestem wielkim fanem weizenów, tak piwo z Krajcara wywarło na mnie bardzo pozytywne wrażenie, co przy naprawdę słabym Kolonialnym było jedynym aspektem, który może spowodować, że mógłbym komuś polecić tego żywieckiego browaru restauracyjnego.

Ocena końcowa: 7,5/10

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Krajcar, Kolonialne

0 komentarze

Alkohol: 6%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [4/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: brak

Cena: 8 zł / 0,4 l [Browar Krajcar, Żywiec]

Uwagi: Piwo, które wywołało u mnie pewną konsternację. Po otrzymaniu menu w browarze restauracyjnym zauważyłem, że o piwo specjalne pytać należy kelnerkę. Od obsługującej mnie kelnerki dostałem informację, że dostępne są piwo bodajże śliwkowe (ale te mnie w żadnym przypadku nie interesowało) i Kolońskie. Zamówiłem zatem te drugie i od początku coś mi w nim nie pasowało (w żadnym wypadku nie smakowało jak Kolsch). Dopiero w domu szukając informacji o tym nieszczęsnym Kolońskim, okazało się, że na 99% otrzymałem piwo Kolonialne (czyli klasyczne IPA). Niby drobne przejęzyczenie, ale jednak style całkiem inne. Nie zmieniło to jednak faktu, że piwo było słabe (czy jakby je traktować jak Kolsch, czy jak IPA).

Ale zaczynając od początku, otrzymany trunek jest koloru jasno miedzianego, zdecydowanie mętny (powiedzmy, że mieścił się w widełki stylu, ale raczej należał do tych jaśniejszych IPA). Piana jest średnio obfita, ale niezbyt ładna (pojawiają się spore pęcherzyki), lekko oblepia ścianki i opada w przeciętnym tempie. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu dominują nielubiane przeze mnie nuty zbożowe, pojawia się lekko słodowy i biszkoptowy aromat, a także niewielka porcja estrów (które jakoś nie do końca pasują do tej sporej zbożowości).

W smaku piwo jest zdecydowanie słodkie, pełne, zbożowe i słodowe. Goryczka jest niewielka (nawet jak na angielskie IPA). Do tego pojawia się utlenienie (mokry karton) i mokra szmata, a po ogrzaniu wychodzi lekko piwniczny charakter (trochę anizolowy). Piwo jest bardzo przeciętne, pije je się słabo, na dodatek ma wady sensoryczne, które jeszcze bardziej obniżają ocenę.

Podsumowując, jest to przesłodzone, mało goryczkowe i niezbyt pijalne piwo. Zdecydowanie można sobie odpuścić i napić się świetnej pszenicy z tego browaru (recenzja wkrótce).

Ocena końcowa: 4,5/10

niedziela, 3 sierpnia 2014

Bielitzer, American IPA

0 komentarze

Alkohol: 7%
Ekstrakt:16,2%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: brak

Cena: 9 zł / 0,4 l [Browar Miejski, Bielsko-Biała]

Uwagi: Otrzymany trunek jest koloru pomarańczowego (wpadającego lekko w bursztyn) i jest zdecydowanie mętny. Piana jest spora, mocno oblepia ścianki, bardzo powoli opada i przez to prezentuje się świetnie. Wysycenie dwutlenkiem węgla poniżej średniej i mogłoby być odrobinę wyższe.

W zapachu dominują owoce tropikalne i żywica. Całość sprawia wrażenie dosyć słodkiego i lekko landrynkowego (przypomina bardziej Imperial IPA, aniżeli klasyczne, słabsze AIPA). Jest przyjemnie, ale zdecydowanie brakuje tutaj intensywności (IPA musi buchać chmielem).

W smaku mamy średniej wielkości goryczkę, która jednak wydaje się mniejsza niż jest w rzeczywistości z uwagi na sporą pełnię i słodycz (coś mi się nie chce wierzyć, że piwo miało 7% alkoholu przez niewiele ponad 16 stopni Plato - w Polsce norma dla AIPA to 6-6,5% i większość takowych piw jest bardziej wytrawnych niż Bielitzer). Mamy tutaj nuty żywiczne, landrynkowe, owoców tropikalnych, ale pojawia się również nie do końca pasująca guma balonowa. Piwo nie powala pijalnością i przypomina raczej słabsze woltażowo IIPA. Brakuje mi tutaj sesyjności (nie musi być takie jak w APA, ale najlepsze AIPA są tak uwarzone, że można je pić litrami dosłownie).

Podsumowując, nie jest najgorzej, ale trzeba jeszcze popracować nad recepturą.

Ocena końcowa: 6,5/10

piątek, 1 sierpnia 2014

Bielitzer, American Pale Ale

1 komentarze

Alkohol: 4,7%
Ekstrakt: 12%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: brak

Cena: 9 zł / 0,4 l [Słodownia, Bielsko-Biała]

Uwagi: Marka Bielitzer warzona jest przez browar restauracyjny Browar Miejski w Bielsku-Białej. Będąc w Żywcu dzień przed Birofiliami nie byłem sobie w stanie odmówić zajechania do 2 najbliższych browarów (właśnie dzisiaj opisywanego i żywieckiego Krajcara). Na początek hint: Jeśli zobaczysz na samym bielskim rynku lokal z logiem Browar Miejski to jest to druga knajpa tego samego właściciela (Słodownia). Lepiej ulokowana, jednak tylko serwują tam piwa z pobliskiej "centrali", na dodatek nie wszystkie aktualnie dostępne. Takim to oto sposobem napiłem się American Pale Ale nie tam gdzie zamierzałem (przy okazji zamówiłem jakieś danie obiadowe - było parszywe, nie polecam się tam stołować).

Wracając jednak do samego piwa, otrzymany trunek jest koloru pomarańczowego (wpadającego w bursztyn) i jest zdecydowanie mętne. Piana jest obfita, ładnie oblepia ścianki i dosyć długo się utrzymuje na powierzchni. Wysycenie dwutlenkiem węgla poniżej średniej i jak na ten styl powinno być jednak wyższe (nadaje to wtedy lekkości i pijalności).

W zapachu rzeczywiście jest aromat chmielowy, ale niezbyt intensywny i jednowymiarowy (żywiczny). Na dodatek pojawia się nuta zbożowa (którą często spotykam w browarach restauracyjnych i mocno mi nie odpowiada) i mokra szmata. O ile te zboże to kwestia gustu, tak mokra szmata jest ewidentną wadą sensoryczną. Nie jest to oczywiście bardzo intensywny zapach i raczej nie odrzuca, ale też nie zachęca do wzięcia łyka tak jakby mógł.

W smaku mamy średniej wielkości goryczkę i średnią pełnię (mogłoby być ciut bardziej wytrawnie). Mamy tutaj trochę aromatów chmielowych (żywicznych i sosnowych), nie jest tego za wiele, ale pijałem już APA z mniej ciekawym aromatem. Do tego dochodzi po raz kolejny morka szmata, a na dodatek pojawia się utlenienie (mokry karton). Piwo pije się nieźle, ale nie aż tak dobrze jakbym tego wymagał od zdecydowanie sesyjnych American Pale Ale.

Podsumowując, nie jest to złe piwo i na tle większości browarów restauracyjnych, gdzie rządzą "pils", pszenica i ciemne/miodowe wypada nawet, nawet. Ale jednak do najlepszych rodzimych APA (nie mówiąc o zagranicznych) nie ma żadnego startu.

Ocena końcowa: 6,5/10