Lista ocenionych piw

niedziela, 30 listopada 2014

Warszawski Festiwal Piwa 2014 - recenzje pitych piw - cześć 1/4

0 komentarze
Ponieważ mam coraz większe opóźnienia w recenzowaniu piw, które wypiłem postanowiłem ocenić kilka w krótszej formie w jednym wpisie. Dzisiaj idą 4 pierwsze piwa z Warszawskiego Festiwalu Dobrego Piwa. W następnych dniach kolejne 3 wpisy, które powinny pomóc mi się "uporać" z listą piw czekających na wrzucenie na bloga.

Mikkeller, Spontancassis



Alkohol: 7,7%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Dania

Kolor: [8/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: brak

Cena: 7 zł / 0,1 l [Warszawski Festiwal Piwa 2014]

Uwagi: Lambik z dodatkiem czarnej porzeczki od Mikkellera? Zapowiadało się ciekawie. Otrzymany trunek jest koloru ciemno wiśniowego. Piana różowa, gęsta, obfita, ładna. Wysycenie dwutlenkiem węgla minimalne.

W zapachu dominują oczywiście nuty końskiej derki i siana, jest sporo kwachu (przyjemnego, typowego dla lambików). Aromatów porzeczkowych nie ma za wiele i po samym zapachu ciężko powiedzieć, że akurat ten owoc został dodany.

W smaku piwo jest mocno kwaśne (jak najlepsze niedosładzane lambiki od klasycznych browarów produkujących ten styl piwa), jest sporo derki, stajni i siana. Całość jest lekko owocowa (porzeczkowo-buraczany posmak), rześka i przyjemna.

Podsumowując, bardzo dobre piwo, które bez problemu może stawać w szranki z legendami warzącymi lambiki.

Ocena końcowa: 8-/10

Artezan, Czarne IPA



Alkohol: 6,5%
Ekstrakt: 15%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [2/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: brak

Cena: 3 zł / 0,1 l [Warszawski Festiwal Piwa 2014]

Uwagi: Black IPA z Artezana. Piwo ciemno brunatne z mizerną pianą. Wysycenie nie za wysokie - mogłoby być wyższe.

W zapachu głównie nuty chmielowe żywiczne, sosnowe i korzenne, ale również słodowe (prażony słonecznik, czekolada i orzech). Całość pachnie średnio intensywnie, ale w bardzo przyjemny sposób.

W smaku mamy średnią pełnię, która jest całkiem nieźle kontrowana goryczką (może nie jest jakoś bardzo hard-core'owa, ale jest wystarczająca). Znów mamy nuty żywiczne, korzenne i ziołowe, a do tego czekoladę i karmel. Całość jest bardzo aksamitna w smaku (trochę w stylu ciemnych piw z Widawy), co jest jednym z ważniejszych faktorów wpływających na finalną ocenę.

Podsumowując, bardzo smaczne i pijalne piwo, w którym do genialności brakuje tylko bardziej intensywnego aromatu chmielowego (może trochę cytrusów?).

Ocena końcowa: 8,5/10

Faktoria, Winchester IIPA



Alkohol: nie podano
Ekstrakt: 18,1%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: brak

Cena: 5 zł / 0,2 l [Warszawski Festiwal Piwa 2014]

Uwagi: Imperial IPA z Faktorii. Otrzymany trunek jest ciemnozłotego koloru, jest przy tym dosyć mętny. Piana jest niezbyt duża, ma duże pęcherzyki, jednak na plus fakt, że się utrzymuje na powierzchni całkiem nieźle. Wysycenie dwutlenkiem węgla poniżej średniej, jednak w tym piwie całkiem dobrze to pasuje.

W zapachu od razu wiemy, że mamy do czynienia z IPA, jest sporo aromatu chmielowego, żywicznego i sosnowego. Całość jest nawet pomimo tego, że piwo było nalane dosyć zimne całkiem intensywna, a po ogrzaniu pojawia się coraz więcej aromatu. Brakuje mi tutaj tylko owoców tropikalnych i cytrusów, które sprawiłyby, że nie można byłoby się do niczego przyczepić w tym aspekcie.

W smaku mamy sporą pełnię, która jest całkiem nieźle kontrowana średniej wielkości goryczką (wg pierwszych informacji miało to być 150 IBU, ale raczej kalkulator sobie, a życie sobie ;)). Mamy tutaj głównie nuty chmielów amerykańskich, owoców tropikalnych i żywicy. Pojawia się również aromat korzenny i ziołowy. Piwo pije się całkiem przyjemnie pomimo tego, że jakoś nie przepadam zbytnio za tak pełnymi IIPA (preferuję bardziej wytrawne).

Podsumowując, bardzo dobre piwo, które warto jednak jeszcze lekko zmodyfikować, żeby było jeszcze lepsze.

Ocena końcowa: 8,5/10

Artezan, Coffee Wołga



Alkohol: 5,5%
Ekstrakt: 14%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [1/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [2/10]
Opakowanie: brak

Cena: 3 zł / 0,1 l [Warszawski Festiwal Piwa 2014]

Uwagi: Czarna Wołga to stout owsiany warzony przez Artezana. Coffee Wołga to te samo piwo, jednak z dodatkiem sporej ilości kawy. Piwo jest ciemno brunatne (ale nie jest czarne jak przystało na stouty), piany w nim nie ma od początku - za to wielki minus. Wysycenie dwutlenkiem węgla również jest niemal zerowe, niby w stoutach to nie przeszkadza, ale tutaj sprawia to wrażenie, że pijemy zimne espresso, a nie piwo.

W zapachu dominuje oczywiście kawa i to taka świeżo zmielona, intensywna i dobrej jakości kawa. Do tego próbuje się przebijać (ale z marnym skutkiem) mała ilość aromatu gorzkiej czekolady. Całość pachnie bardzo przyjemnie i aż chce się wziąć pierwszy łyk.

W smaku znów mamy sporo kawy, trochę paloności i gorzkiej czekolady. Piwo jest dosyć wytrawne i przypomina raczej dry stout niż wersję owsianą, która powinna być bardziej pełna. Na plus aksamitność całego piwa, przez co pije je się z niekłamaną przyjemnością.

Podsumowując, kolejne bardzo udane piwo od Artezana, które zapewne o ile będzie do dostania to będzie niemal białym krukiem.

Ocena końcowa: 8,5/10

piątek, 28 listopada 2014

Wąsosz, Sir Arthur

0 komentarze

Alkohol: 6%
Ekstrakt: 12,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [6/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [4/10]

Cena: 6,30 zł / 0,5 l [Piwa Świata]

Uwagi: Extra Special Bitter (czy też nazywany przez niektórych Extra Strong Bitter, a najlepiej znany jako ESB) to nie jest mój ulubiony styl piwny. O ile jeszcze wersja beczkowa nalewana grawitacyjnie z casku lub przy użyciu pompy jakoś się broni, tak wersje butelkowe są najzwyczajniej w świecie nudne. Są to piwa do wypicia w każdym momencie przedłożę je nad jasnymi lagerami, ale jeśli mam na kranie obok do wyboru IPA lub American Stout to wybór wydaje się prosty ;)

Wracając jednak do samej recenzji. ESB z browaru Wąsosz jest koloru głębokiego złota, wpadającego w bursztyn. Niby jest ok, ale całości obrazu psuje brzydka zawiesina pojawiająca się w piwie. Piana jest niewielka, istotnie w wyspiarskim stylu - szybko opada do obręczy, a po jakimś czasie całkiem znika. Wysycenie dwutlenkiem węgla również dobrze wpasowuje się w styl, jest niskie i zasadniczo nawet to pasuje (aczkolwiek nadal tekstura nie jest taka jaką dostaje się przy ESB z pompy).

W zapachu mamy sporo nut melanoidynowych (przypieczona skórka od chleba) i słodowych, a także pojawia się sporo jak na styl aromatu chmielowego. Nie ma co jednak oczekiwać tutaj amerykańskich doznań, jest bardzo klasycznie, angielsko, głównie korzenno i żywicznie. Całość pachnie przyjemnie, jednak brakuje trochę mi intensywności.

W smaku mamy sporą wytrawność, żeby nie powiedzieć, że wodnistość i całkiem nieźle wpasowaną goryczkę, która mimo, że jest lekko ściągająca i popiołowata, to jednak wprowadza trochę życia i pijalności do tego nudnego stylu. Zdecydowanie mamy tutaj wyczuwalne nuty chmielowe, klasyczne, korzenne i ziołowe. Całość pije się nieźle i można powiedzieć, że piwo mnie lekko zaskoczyło na plus.

Podsumowując, mimo, że nadal nie jest to najlepsze ESB na polskim rynku (tutaj prym wiodą pierwsze warki Angielskiego Śniadania), to jednak udało się w tym piwie połączyć klasykę i niewielką nutkę nowofalowego podejścia. Dla takich interpretacji nudnych stylów jestem na tak.

Ocena końcowa: 8-/10

środa, 26 listopada 2014

Spirifer, Vuelta

0 komentarze

Alkohol: 4,8%
Ekstrakt: 12%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [6/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: brak

Cena: 12 zł / 0,5 l [PiwPaw - Beer Heaven]

Uwagi: Piwa w stylu American Pale Ale cenię ostatnimi czasy nawet bardziej niż AIPA lub IIPA, bo po prostu sprawdzają się na więcej okazji, można ich wypić więcej, a często nie ustępują pod względem palety doznań swoim mocniejszym braciom. Dlatego za każdym razem cieszy kolejne piwo w tym stylu na rodzimym rynku.

Otrzymany trunek jest koloru pomarańczowego, jest zdecydowanie mętny i niezbyt ładny. Za to piana jest gęsta, zbita, kremowa i pomimo, że nie jest zbyt wielka to powoli opada i ładnie oblepia ścianki (krążkuje jak pierwsze warki Ataku Chmielu swojego czasu). Wysycenie dwutlenkiem węgla jest trochę zbyt wysokie (nawet jak dla mnie, a raczej preferuję wyższe poziomy nasycenia).

W zapachu mamy oczywiście sporo nut chmielowych, głównie cytrusowych i korzennych, jednak trochę boli niezbyt wysoka intensywność tych aromatów (może to być jednak problem dosyć zimnego piwa, jakie otrzymałem w pubie). Nie zmienia to faktu, że piwo pachnie bardzo przyjemnie i ciężko się jest o coś przyczepić.

W smaku mamy średniej wielkości goryczkę, która sprawia wrażenie większej niż jest w rzeczywistości głównie z uwagi na fakt, że piwo ma dosyć wytrawny charakter (mimo, że ekstrakt i ilość alkoholu nie wskazywałyby na to). Tutaj znów dominuje chmiel, głównie pod postacią ziołową i korzenną, w mniejszym stopniu cytrusową. Całość jest zdecydowanie aksamitna, przyjemna i pijalna.

Podsumowując, udane piwo, ale nie wybitne. Brakuje trochę bardziej intensywnego aromatu i przeszkadza trochę zbyt wysokie wysycenie dwutlenkiem węgla. Nie zmienia to faktu, że piwo warte spróbowania.

Ocena końcowa: 7,5/10

wtorek, 25 listopada 2014

Reden, Blady Witek

0 komentarze

Alkohol: 5%
Ekstrakt: 12%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [6/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: brak

Cena: 6 zł / 0,25 l [Hopsters]

Uwagi: Witbier z browaru Reden - nie chodzi jednak o chorzowski browar restauracyjny, a otwarty jakiś czas temu przez tych samych właścicieli browar rzemieślniczy w Świętochłowicach.

Otrzymany trunek jest mętnego, słomkowego koloru, trochę przygaszonego i niezbyt apetycznie się prezentującego. Piana jest mała i szybko opada do niewielkiej obręczy. Wysycenie dwutlenkiem węgla powyżej średniej i do tego stylu pasuje idealnie.

W zapachu największym problemem jest bardzo niska intensywność aromatów. Jest troszeczkę cytrusów, po ogrzaniu bardzo mało kolendry. Nie ma tutaj większych wad, ale ciężko za cokolwiek pochwalić. Rzekłbym, że koncernowe Żywiec Białe na tle piwa z Redena pachnie jak jakieś witbier IPA ;)

W smaku jest trochę lepiej, nadal intensywność nie jest zbyt ogromna, ale jednak wyczuwalna. Mamy cytrusy, nuty perfumowe i kolendrowe. Piwo jest wytrawne, nawet lekko wodniste, z niewielką goryczką. Całość pije się bardzo przyjemnie, ale brakuje tutaj intensywności (nie musi to być oczywiście konkurent dla Viva La Wita czy Dwóch Smoków, ale jednak nawet do klasycznych, belgijskich witów jest daleko).

Podsumowując, nie ma tutaj większych wad, ale brakuje pazura. Dorzucić więcej kolendry, więcej skórki curacao i będzie porządny witbier. Dorzucić amerykańskiego chmielu na aromat i będzie nawet coś więcej.

Ocena końcowa: 6/10

piątek, 21 listopada 2014

Artezan, Petrolio

0 komentarze

Alkohol: 6,8%
Ekstrakt: 16,4%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [9/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: brak

Cena: 6 zł / 0,25 l [Hopsters]

Uwagi: Wędzony porter z Artezana, który na myśl przywodzi od razu legendarnego Alaskan Smoked Porter, który jest niedoścignionym wzorem dla tego podstylu piwnego.

Otrzymany trunek jest koloru ciemnobrunatnego (nie jest to stout, więc barwa jak najbardziej odpowiednia). Piana jest beżowa, kremowa, gęsta i zbita niemal jak w stoutach na azocie (jest naprawdę genialna). Na dodatek długo się utrzymuje (zasadniczo do samego końca) i ładnie oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla trochę poniżej średniej i też jest jak najbardziej ok.

W zapachu mamy nuty czekoladowe i kawowe, które nie są zbytnio intensywne i jeszcze mniej wyraźną wędzoność. Całość pachnie przyjemnie, ale intensywność jest na tyle niska, że trudno się tym aromatem cieszyć.

W smaku mamy średnią pełnię i niezbyt wysoką goryczkę, która na dodatek jest lekko alkoholowa i piekąca. Piwo mogłoby być bardziej wytrawne (jak porter z Alaskan). Mamy tutaj trochę nut czekoladowych, kawowych i palonych. Wędzoność znów jest bardzo delikatna - nie jest zła, ale mogłaby być zdecydowanie silniejsza. Pojawiają się tutaj również w niedużej ilości estry (głównie pod postacią owoców leśnych). Największym problemem piwa jest jednak alkohol, który od początku jest wyczuwalna i niezbyt ułożony, a w czasie ogrzewania zaczyna przeszkadzać coraz bardziej.

Podsumowując, sam pomysł na piwo był świetny, ale wykonanie już nie do końca. Trochę brakuje tutaj intensywności, większej wytrawności. Szkodzi piwu z drugiej strony nieprzyjemny i nieułożony alkohol. Niemniej jest to ciągle piwo warte spróbowania - gdyby było w butelkach polecałbym odłożyć na pół roku lub rok do odleżakowania.

Ocena końcowa: 7/10

czwartek, 20 listopada 2014

Chmielogród, Kudłaty Elf

0 komentarze

Alkohol: 5%
Ekstrakt: 11,8%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: brak

Cena: 6 zł / 0,25 l [Hopsters]

Uwagi: American Pale Ale z nowej inicjatywy pod nazwą Chmielogród, a warzone w gdańskim Browar Piwna. Otrzymany trunek jest koloru jasnozłotego, jest również klarowny i przypomina raczej lagera niż ejla. Piana jest średnio obfita, powoli opada i ładnie oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim i całkiem nieźle pasującym poziomie intensywności.

W zapachu jest trochę nut zbożowych, które nie są do końca przyjemne, jest trochę aromatu chmielowego, pojawia się jednak też lekko wymiocinowa nuta, która psuje całkowity odbiór. Nie jest ona może zbytnio intensywna, ale przeszkadza.

W smaku jest już zdecydowanie lepiej. Mamy tutaj średniej wielkości goryczkę, która z uwagi na dosyć wytrawny charakter piwa sprawia, że całość jest bardzo pijalna i aksamitna. W aromacie pojawiają się nuty chmielowe, perfumowe, korzenne i ziołowe, które może nie oszałamiają intensywnością, ale są przyjemne.

Podsumowując, jest to piwo, które zdecydowanie lepiej smakuje niż pachnie. Warto popracować nad aromatem i będzie to bardzo dobre piwo na dłuższe posiedzenia w pubie (o ile będzie uwarzone więcej niż 1 raz, bo nie wiem jak to ma być z tymi piwami z serii Chmielogród, czy będą ponawiane, czy nie?).

Ocena końcowa: 7,5/10

środa, 19 listopada 2014

[Relacje] Poznańskie Targi Piwne 2014

0 komentarze
Widok na PTP z góry
Na polskim rynku piwnych festiwali jest coraz ciekawiej. Od lat mamy Festiwal Birofilia w Żywcu (który w ostatnim roku trochę się zmniejszył), mamy Wrocławski Festiwal Piwa, który jest największym piwnym eventem w Polsce, mamy sporo mniejszych festiwali na otwartym powietrzu (mogę wspomnieć o odwiedzanych przeze mnie festiwalach w Annopolu i Szreniawie, a także Brackiej Jesienie w Cieszynie, czy też Chmielakach Krasnostawskich). Poza takimi otwartymi eventami, które czasami mają charakter biesiadny pojawiają się również piwne festiwale, które nie są organizowane pod chmurką. W Warszawie ostatnio odbyła się pierwsza edycja Warszawskiego Festiwalu Piwa, we Wrocławiu niszowy Beer Geek Madness, a w Poznaniu odbyła się druga edycja Poznańskich Targów Piwnych, które to targi pokrótce podsumuje.

Browar Gościszewo
Mimo, że jest to druga edycja tego eventu, to tak naprawdę można ją uznać za trzecią, ponieważ początkiem był Poznański Festiwal Piwa na jesieni 2012 roku, zorganizowany przez Setkę w którym zasadniczo poza tym pubem nie wystawił się z tego co pamiętam nikt więcej. Jednak podejrzewam, że była to impreza, która spowodowała, że chłopaki z Setki postanowili w zeszłym roku zorganizować event, na o wiele większą skalę. Event, na który miałem najbliżej, a jednak z uwagi na kurs sędziowski PSPD nie pojawiłem się na nim. W tym roku pomimo przeprowadzki do Warszawy postanowiłem, że nie ma szans, żebym opuścił tą imprezę.

SzałPiw
Na PTP byłem zasadniczo przez cały piątek i w sobotę do godziny 16, później niestety musiałem wracać do Warszawy. Zacznijmy od tego na co ostatnio narzekał w przypadku warszawskiego święta piwa, czyli hali, na której była umiejscowiona impreza. Tutaj dostaliśmy świetnie przystosowaną halę mieszczącą się na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich - nie mogło być lepiej. Hala była duża, było sporo miejsc siedzących (zasadniczo dopiero w sobotę jak się zbierałem do wyjścia zaczęły się pojawiać problemy z brakiem miejsc siedzących), wszystko było dobrze schłodzone/ogrzane, powietrze cyrkulowało poprawnie i było czym oddychać. W tych aspektach należą się tylko brawa organizatorom.

Pracownia Piwa
Cena wejściówki na poziomie 5 zł za jeden dzień to dla mnie żadna cena, ale szkoda, że w przypadku chęci wyjścia trzeba było zakupić po raz kolejny bilet (mnie taka sytuacja nie spotkała, ale wyobrażam sobie, że ktoś mógł na chwilę chcieć opuścić teren targów). Co do gadżetów przygotowanych na PTP było to co zwykle, tj. jakieś koszulki, torby na piwo, itp. Takie gadżety mnie nie interesują, dlatego zadowoliłem się szkłem, a konkretniej brandowanym nazwą festiwalu IPA Glassem z Spiegelau (w cenie 25 zł, były jeszcze Teku za 12 zł, ale takowych mam już 3 w domu, więcej mi nie potrzeba).

Pinta
Jeśli chodzi o listę wystawców to zasadniczo były chyba wszystkie browary rzemieślnicze i kontraktowe z kraju (jeśli nie same, to pod postacią jakiegoś pubu, który wystawił swoje stoisko), było trochę browarów średniej wielkości, znalazło się nawet miejsce dla koncernów. Pojawiło się też trochę piw zagranicznych (z Czech, Niemiec, czy koncernówek z UK i Irlandii). Piw było multum, sporo premier, nie dałem rady spróbować wszystkiego co planowałem (pomimo, że sprzedawano wielkości 100 ml, 300 ml i 500 ml, przy czym kupowałem niemal zawsze te najmniejsze). Trochę szkoda, że cena mniejszych próbek była w przeliczeniu na 1 litr zdecydowanie wyższa niż np. 0,5 litrowych porcji. Na plus na pewno należy zaliczyć płuczki do szkła, które naprawdę fajnie się sprawdzały (każda płuczka składała się z 2 części, jedna przypominała zraszacz znany z pubów, druga zestaw szczotek z płynem, które czyściły wszelki brud, tłuszcz, itd.).

Piwolog prowadzi wykład "Po co komu piwne style?"
Sama impreza przebiegała w bardzo podobnym zakresie jak niedawny festiwal w Warszawie, czyli poza piwem odbywały wykłady różnej maści (bardzo podobne jak na innych festiwalach, o piwie, rozmowy z piwowarami z browarów, z piwowarami domowymi, itd.) - na plus fakt, że scena była w tym samym pomieszczeniu i nie trzeba było wybierać, albo degustacje, albo wykłady. Na terenie festiwalu odbywała się również giełda birofiliów, nie robiła takiego wrażenia jak ta w Żywcu, ale też nie byłem nią zbytnio zainteresowany, więc ciężko mi coś konstruktywnego o niej napisać.

AleBrowar
Co do samego klimatu, to było jak najbardziej ok i dokładnie o to mi chodziło. Sporo ludzi z branży, sporo blogerów, których można spotkać na każdej tego typu imprezie. Było z kim porozmawiać, z kim napić się piwa.

Podsumowując, PTP nie jest to może najstarszy, największy, czy najbardziej hype'owany festiwal piwny w Polsce, ale widzę w nim potencjał. Poznań leży dosyć blisko centrum Polski (może nie aż tak jak Łódź) i naprawdę może z roku na rok rosnąć w siłę i stać się największym halowym eventem tego typu nawet w całej Europie. Z niecierpliwością czekam na przyszłoroczne Poznańskie Targi Piwne.





niedziela, 16 listopada 2014

Dark Horse, Too Cream Stout

0 komentarze

Alkohol: 7,5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [10/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [10/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [4/10]

Cena: 16 zł / 0,355 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: Amerykański milk stout, którego parametry powodują, że wygląda raczej jak FES z dodatkiem laktozy, a może nawet lekki RIS. Po przelaniu do pokala otrzymujemy czarny, nieprzejrzysty trunek. Piana w kolorze brązowym jest mała i szybko opada do niewielkiej obręczy. Wysycenie dwutlenkiem węgla trochę poniżej średniej, ale tutaj pasuje bardzo dobrze.

W zapachu mamy intensywny aromat czekolady i orzechów (w stylu Princessy orzechowej). Pojawia się również lekka paloność. Aromat jest bardzo przyjemny i przypomina mi trochę ten, który tak bardzo spodobał mi się w Rogue, Chocolate Stout. Nie ma tutaj kawy, nie ma estrów czy też szlachetnego utlenienia, ale i tak mógłbym te piwo wąchać bez końca.

W smaku piwo jest dosyć wytrawne, lekko kwaskowate, z niewielką goryczką. Mamy tutaj sporo palonych nut, dużo czekolady i orzechów (znów w stylu Princessy orzechowej). Pojawia się również delikatna nuta kawowa i po ogrzaniu lekko alkohol. Piwo jest świetne, bardzo pijalne i brakuje mi niewiele do ideału (może odrobinę większej goryczki i chociaż trochę nut mleczno-śmietankowych).

Podsumowując, zaczynam być fanem czekoladowo-orzechowych stoutów. Jest to kolejne amerykańskie piwo z taką charakterystyką, które okazuje się wybitne i z chęcią napiłbym się go np. z pompy. Zdecydowanie polecam.

Ocena końcowa: 9-/10

czwartek, 13 listopada 2014

Evil Twin, Yang

0 komentarze

Alkohol: 10%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Dania

Kolor: [8/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 18 zł / 0,355 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: Imperial IPA (i to w potężnym wydaniu - 10% alkoholu w małej butelce) z browaru kontraktowego Evil Twin. Po przelaniu do pokala otrzymujemy jasno bursztynowy, opalizujący z niezbyt ładną zawiesiną trunek. Piana jest mizerna, szybko opada do niewielkiej obręczy i nie oblepia ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie intensywności, która w przypadku tego piwa jakoś zbytnio nie przeszkadza.

W zapachu dominują głównie aromaty chmielowe, owoców tropikalnych, żywiczne, sosnowe, przypominające raczej nalewkę chmielową niż lżejsze IPA czy APA. Całość jest całkiem przyjemna (plus za nieźle ukryty alkohol), ale mało intensywna. Nie ma tego uderzenia aromatem chmielowym, jakiego się spodziewam po tego typu piwach.

W smaku mamy sporą pełnię, która jest kontrowana sporą goryczką (która po ogrzaniu nabiera alkoholowego charakteru), która jednak jest trochę łodygowa. Mamy tutaj trochę owoców tropikalnych, nut korzennych, ziołowych, żywicznych i sosnowych. Całość jest średnio pijalna, raczej degustacyjna. Grzeje dosyć konkretnie w przełyku i o ile na początku alkohol wydaje się świetnie ukryty, tak po ogrzaniu alkohol się pojawia i staje się coraz bardziej męczący.

Podsumowując, jest to dobre piwo, ale nie genialne. Myślę, że gdyby zmniejszyć jego ekstraktywność i dodać trochę więcej chmielu na aromat piwo mogłoby sporo zyskać. Do słabszego brata (Falco) daleko mu.

Ocena końcowa: 8/10

środa, 12 listopada 2014

Anchor, BigLeaf Maple Autumn Red

0 komentarze

Alkohol: 6%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [8/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [9/10]

Cena: 12 zł / 0,355 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: American Amber Ale od najstarszego rzemieślniczego browaru z USA. Po przelaniu do pokala otrzymujemy miedziany, delikatnie opalizujący trunek. Piana koloru kremowego jest spora, ładnie się prezentuje, powoli opada, mocno oblepia i utrzymuje się na powierzchni do samego końca. Wysycenie dwutlenkiem węgla nie jest zbyt wysokie, ale jakoś mocno nie przeszkadza.

W zapachu mamy sporo nut przypieczonej skórki od chleba (melanoidyny), sporo utlenienia (mokry karton, miód). Pojawia się również lekko chmielowy aromat (trochę jak suchy granulat czarnej herbaty i żywicy). Po ogrzaniu mamy również niedużą ilość diacetylu, który trochę przeszkadza. Całość jest bardzo przeciętna i ciężko tutaj cokolwiek pochwalić.

W smaku znów mamy sporo utlenienia i znów pojawia się sporo nut melanoidynowych. Do tego dochodzi diacetyl, który idzie w kierunku toffi, a nawet lekko karmelu. Mamy tutaj trochę aromatów chmielowych, żywicznych i tytoniowych. Całość ma średnio pełny charakter, z delikatną słodyczą i niską, ale nieprzyjemną i łodygową goryczką. Piwo pije się przeciętnie, brakuje mi tutaj rześkości i lepiej uładzonej goryczki.

Podsumowując, jest to lekki zawód z kalifornijskiego browaru, który stawia pod znakiem zapytania moją chęć zakupu i spróbowania uwarzonego jakiś czas przez Anchor piwa w stylu India Pale Ale (tak, tak... taki leciwy browar, ojciec piwnej rewolucji w USA, a jeszcze do niedawna nie miał w swoim portfolio IPA).

Ocena końcowa: 6,5/10

wtorek, 11 listopada 2014

Wąsosz, Polka Pils

0 komentarze

Alkohol: 4,1%
Ekstrakt: 9%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [5/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [3/10]

Cena: 3,99 zł / 0,5 l [Piwa Świata]

Uwagi: Lekkich lagerów u nas się prawie nie warzy i dlatego cieszy jakakolwiek inicjatywa, która stworzy owego rodzaju trunek.

Po przelaniu do kufla otrzymujemy jasno złoty trunek z brzydką zawiesiną. Piana jest średnio obfita, szybko opada do niewielkiego kożucha i lekko oblepia ścianki. Wysycenie na dosyć wysokim (może nawet lekko za wysokim) poziomie intensywności.

W zapachu uderza dosyć intensywny aromat siarkowy, który jednak dosyć szybko znika (nos się szybko przyzwyczaja do siarki). Po tym pojawiają się nuty zbożowe, słodowe, lekkie utlenienie (mokry karton) i nieduża, ale wyczuwalna ilość aromatu chmielowego.

W smaku znów jest dosyć sporo nut siarkowych (takich czystych, zapałczanych), piwo jest zdecydowanie wytrawne, nawet można powiedzieć, że wodniste. Mamy tutaj średniej wielkości, przyjemną goryczkę, trochę słodowości typowej dla słodu pilzneńskiego i niewielkie utlenienie. Piwo pije się przyjemnie, ale do najlepszych czeskich lekki lagerów trochę mu brakuje.

Podsumowując, jest to kierunek w dobrą stronę, ale trzeba jeszcze trochę popracować nad wykonaniem.

Ocena końcowa: 6,5/10

poniedziałek, 10 listopada 2014

Tiger

0 komentarze

Alkohol: 5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Singapur

Kolor: [6/10]
Piana: [2/10]
Zapach: [4/10]
Smak: [4/10]
Nasycenie: [8/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 2,99 zł / 0,33 l [Lidl]

Uwagi: Piwo oryginalnie pochodzące z Singapuru, a warzone (zapewne z uwagi na koszty) w Tajlandii.

Po przelaniu do szklanki otrzymujemy słomkowy, w pełni klarowny trunek. Piana jest mizerna i po chwili już jej nie ma. Nie ma też co marzyć o tym, żeby oblepiała ścianki. Wysycenie jest wysokie, męczące i piekące w język.

W zapachu mamy trochę nut słodowych i trochę utlenienia (mokry karton). Jednak oba aromaty są minimalnie intensywne, piwo niemal dosłownie pachnie jak woda.

W smaku mamy sporą wodnistość, niemal zerową goryczkę, trochę nut słodowych i ryżowych, a także lekki mokry karton. Znów się tutaj nic nie dzieje.

Podsumowując, bardzo słaby lager, którego chyba jedynym plusem jest fakt, że nie jest popsuty, przez co bez większych problemów można go wypić (serio, wylewacie takie piwa? wodę z kranu też wylewacie? ;)).

Ocena końcowa: 4-/10

piątek, 7 listopada 2014

Cerna Hora, Kvasar s medem

0 komentarze

Alkohol: 5,7%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Czechy

Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [5/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 2,49 zł / 0,5 l [Lidl]

Uwagi: Piwo miodowe to nie do końca moja bajka, ale jak któregoś razu będąc w Lidlu zobaczyłem kilka czeskich piw, których nie piłem to wszystkie po jednej sztuce poleciały do wózka, a skoro już się znalazł taki miodowy wynalazek, to "trzeba było" go zdegustować.

Po przelaniu do pokala otrzymujemy złoty, opalizujący trunek, w którym widać odrobinę jakiejś zawiesiny (aczkolwiek piwo jest niefiltrowane, więc nie uważam tego za żaden błąd). Po przelaniu do pokala otrzymujemy dosyć sporą pianę, która jednak szybko opada i nie prezentuje się zbyt pięknie. Wysycenie dwutlenkiem węgla delikatnie poniżej średniej, co nawet cieszy bo nie ma tego nieprzyjemnego pieczenia w język.

W zapachu oczywiście dominuje miód, aczkolwiek pojawia się też aromat utlenienia, który tworzy taką miodowo-kartonową mieszankę. Całość ma dosyć słodki charakter. Nie jest to mój styl, ale też nie jest strasznie źle.

W smaku znów dominuje miód, znów pojawia się utlenienie (mokry karton). Całość jest lekko słodka (na szczęście jednak nie jest przesłodzona jak niektóre polskie miodowe lagery). Pojawia się również lekko metaliczny posmak, który jednak nie jest na tyle duży, żeby mógł fanom miodowych piw przeszkadzać.

Podsumowując, jest to poprawny przedstawiciel miodowych lagerów, nie za słodki, ale z jakimiś tam niedużymi wadami. Niczym nie zachwyca i po wypiciu niespełna połowy szybko oddaję go mojej drugiej połówce (która nomen omen też już ma coraz większą awersję do aromatyzowanych lagerów, a potrafi w końcu wypić IPA, RIS czy Rauchbiera :)).

Ocena końcowa: 5/10

czwartek, 6 listopada 2014

Mikkeller, Beer Geek Vanilla Shake

0 komentarze

Alkohol: 13%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Dania

Kolor: [10/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [1/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: 24 zł / 0,33 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: Skoro dzisiaj jest International Stout Day to musi pojawić się recenzja jakiegoś konkretnego stoutu, wybór padł na Beer Geek Vanilla Shake, mocarnego RIS'a z dodatkiem wanilii z duńskiego Mikkellera.

Po przelaniu do pokala otrzymujemy czarny jak smoła trunek. Piana jest w kolorze cappuccino, nie jest zbyt obfita i szybko opada do niewielkiej obręczy. Wysycenie dwutlenkiem węgla jest niemalże zerowe, jednak przy tego typu piwie nie przeszkadza to zbytnio.

W zapachu dominuje aromat gorzkiej czekolady, który jest bardzo przyjemny. Do tego dochodzą nuty kawowe, a także utlenienia - ale takiego szlachetnego, tj. owoców leśnych, suszonej śliwki, rodzynek i porto. Całości dopełnia delikatny aromat waniliowy. Pojawia się również alkohol, ale jest bardzo przyjemny i ułożony. Chyba jedyny zarzut jaki można mieć i co powoduje, że piwo nie dostaje maksymalnej możliwej oceny to intensywność aromatu, która jest średnia w kierunku średnio-wysokiej, mogłaby być jednak jeszcze wyższa.

W smaku znów dominuje gorzka czekolada, która jest świetnie zmieszana z rodzynkami, owocami leśnymi i porto. Piwo jest nad wyraz gęste, wręcz oleiste, dosyć słodkie, ale kontrowane przez dosyć sporą goryczkę, dzięki czemu nie ma się uczucia przesłodzenia (piwo w żadnym wypadku nie mdłe). Brakuje mi tutaj jednak aromatów waniliowych, których się spodziewałem po tym piwie. Nie zmienia to faktu, że piwo jest świetnie ułożone i pomimo tego, że jest na wskroś degustacyjne to pije je się przyjemnie.

Podsumowując, jest to genialne piwo, które ma jednak kilka wad (intensywność aromatów i mało nut waniliowych). Gdyby to poprawić powstałby RIS idealny. Nie zmienia to faktu, że zdecydowanie polecam.

Ocena końcowa: 9-/10

środa, 5 listopada 2014

AleBrowar, Single Hop HBC 342

0 komentarze

Alkohol: 5,8%
Ekstrakt: 14%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 7,60 zł / 0,5 l [Piwny Stan]

Uwagi: American IPA chmielone eksperymentalnym chmielem o nazwie kodowej HBC 342 to jeden z 2 wydanych jakiś czas temu single hopów od AleBrowaru, gdzie trafiły nowe chmiele, niemające jeszcze nazwy. Fajnie, że powoli doganiamy USA i Europę Zachodnią

Po przelaniu do pokala otrzymujemy złoty, opalizujący trunek. Piana jest średnio obfita, powoli opada, lekko oblepia ścianki i utrzymuje się na powierzchni. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności i pasuje tutaj całkiem dobrze.

W zapachu mamy średnio intensywnej intensywności aromaty chmielowe (trochę w stylu europejskich pilsów wymieszanych z nutami sosnowymi i owoców tropikalnych). Całość jest przyjemna, ale zdecydowanie brakuje tutaj intensywności. Na minus fakt, że po ogrzaniu pojawiają się nuty alkoholowe.

W smaku mamy średnio wytrawny charakter i średniej wielkości goryczkę, która jednak jest dosyć zalegająca i taninowa. Dominują tutaj nuty korzenne, przyprawowe, ziemiste i tytoniowe. Po ogrzaniu pojawia się woń alkoholu, a całość trochę męczy.

Podsumowując, piwo nie zachwyca, ale też nie ma jakichś większych wad sensorycznych. Trochę męczy ta ściągająca goryczka. Jako piwo nie jest źle, jako IPA jest przeciętnie. Również sam chmiel nie pokazał czegokolwiek co mogłoby spowodować, że je zapamiętam i szukałbym kolejnego piwa, gdzie go użyto.

Ocena końcowa: 7-/10

wtorek, 4 listopada 2014

Jever, Pilsener

0 komentarze

Alkohol: 4,9%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Niemcy

Kolor: [7/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [5/10]

Cena: paczka od Lidla

Uwagi: Legendarny niemiecki lager będący czymś dla niemieckiego piwowarstwa czym dla czeskiego jest Pilsner Urquell. Po przelaniu do kufla otrzymujemy słomkowy, klarowny trunek (jest typowa barwa dla niemieckich pilsów). Piana jest średnio obfita, ale ma brzydkie pęcherzyki i szybko opada, tylko lekko oblepiając ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu mamy nuty chmielowe, siarkowe i niezbyt intensywny aromat chmielowy (bardzo klasyczny, taki lupulinowy). Jest poprawnie, ale nic poza to. Piłem już kilka polskich lagerów chmielonych chmielem z USA, które biją na głowę tą klasykę (np. jasne lagery z Widawy i Hausta).

W smaku piwo jest dosyć wytrawne, nawet lekko wodniste z średniej wielkości goryczką, która jest zdecydowanie wyczuwalna i lekko ściągająca. Do tego dochodzą nuty słodowe, brakuje jednak aromatu chmielowego. Pojawia się również niewielki metaliczny posmak. Piwo pije się przyjemnie, ale ciężko doszukać się tutaj czegokolwiek, co mogłoby spowodować, że zapamiętałbym je na dłużej.

Podsumowując, dobry, ale nie wybitny pils, którego największym plusem jest spora goryczka, która wraz z wytrawnym charakterem powoduje, że piwo jest rześkie i pije je się przyjemnie.

Ocena końcowa: 7-/10

poniedziałek, 3 listopada 2014

Hoppin Frog, Hopped-Up Goose Juice Rye IPA

0 komentarze

Alkohol: 7%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [8/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: 40 zł / 0,65 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: Żytnie IPA z amerykańskiego browaru Hoppin Frog. Po przelaniu do pokala otrzymujemy bursztynowy, klarowny trunek, który prezentuje się naprawdę ładnie. Piana jest spora, opada w przeciętnym tempie, lekko oblepia i utrzymuje się na powierzchni do samego końca. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności i mogłoby jednak być trochę wyższe.

W zapachu dominują oczywiście nuty chmielowe, głównie żywiczne, sosnowe i owoców tropikalnych. Pojawia się również niewielkie utlenienie (mokry karton). Całość jest całkiem przyjemna, ale brakuje mi tutaj intensywności (po IPA wymagam więcej). Na minus również fakt, że ciężko powiedzieć, aby dodatek żyta wnosił cokolwiek do bukietu zapachowego.

W smaku mamy dosyć sporą pełnię (bardziej w stylu Imperial IPA), która jednak jest kontrowana przez średniej wielkości goryczkę, dzięki czemu całość sprawia wrażenie całkiem nieźle pijalnego. Dopiero po ogrzaniu pojawia się lekka woń alkoholu i całość trochę traci na rześkości. Mamy tutaj oczywiście aromaty chmielowe, głównie żywiczne, korzenne i sosnowe. Pojawia się również utlenienie (mokry karton i aromat suchego granulatu herbacianego). Całość pomimo tych kilku minusów jest całkiem smaczna, jednak brakuje mi tutaj jakiegoś uderzenia, który by powodował, że pamiętałbym je po jakimś czasie.

Podsumowując, jest to smaczne, przyjemne i pijalne IPA, w którym żyta zbytnio nie czuć. Z drugiej strony brakuje tutaj tego czegoś, tego efektu "wow".

Ocena końcowa: 8/10

niedziela, 2 listopada 2014

Evil Twin, Ashtray Heart

0 komentarze

Alkohol: 8,9%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Dania

Kolor: [10/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [5/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 16 zł / 0,355 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: Piwo, które miało znamiona na arcydzieło (wędzony porter o mocy niemal 9% alkoholu z świetnymi ocenami na ratebeer), a okazało się totalnym niewypałem.

Po przelaniu do pokala otrzymujemy czarny trunek, któremu bliżej do RIS niż porterów. Piana koloru cappuccino jest bardzo duża (za duża), na dodatek szybko się dziurawi i opada. Nie oblepia również w żaden sposób ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności, ale z uwagi na pianę mogę powiedzieć, że było przegazowane (sporo poszło w pianę, a i tak nasycenie nie było za niskie).

W zapachu z jednej strony mamy przyjemne nuty czekoladowe i kawowe, a także lekko palone, a z drugiej mocny i nieprzyjemny aromat octanu etylu (rozpuszczalnika), a także kwaśność, która może świadczyć o niedużym zakażeniu. Na minus również niemal niewyczuwalna nuta wędzona - w takim piwie wędzonka powinna buchać na pierwszym planie - nawet przed czekoladą i kawą, tutaj jest tylko dodatkiem, którego można nawet nie wyczuć.

W smaku znów mamy czekoladę, kawę i paloność, a także niedużą ilość nut wędzonych. Całość jednak jest przykryta przez sporo nieprzyjemnych nut alkoholowych i rozpuszczalnikowych, a także kwaśność (nie jest może jakoś ogromna, ale psuje całkowity obraz piwa i zdecydowanie nie pasuje do reszty). Piwo nie jest zbyt gęste, jest raczej pół pełne, ale z uwagi na niską goryczkę jest dosyć mdłe i niezbyt pijalne.

Podsumowując, piwo było jak dla mnie lekko zakażone, przez co dostało ocenę jaką dostało, ale nawet bez tego aromat rozpuszczalnikowy (zapewne za wysoka temperatura fermentacji), woń alkoholu i mało wędzoności nie spowodowałyby, abym mógł je polecić komukolwiek. Szkoda, bo liczyłem na dużo po Ashtray Heart.

Ocena końcowa: 5,5/10