Lista ocenionych piw

niedziela, 28 października 2012

Widawa, Kangaroo

0 komentarze


Alkohol: 5%
Ekstrakt: 12,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [6/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 7,50 zł / 0,33 l [Piwa Świata]

Uwagi: Kolejne, czwarte już piwo będące kooperacją Tomka Kopyra i browaru Widawa. Tym razem wybór padł na Amber Ale chmielonego australijską odmianą chmielu o nazwie Galaxy (pewnie spory w tym udział miały braki na rynku amerykańskich chmielów). Na plus całkiem udana etykieta (a przynajmniej projekt, bo już samo wykonanie i nalepienie pozostawia trochę do życzenia).

Po przelaniu do pokala otrzymujemy mało atrakcyjny wizualnie (i mało amberowy - bursztynu to ja tutaj nie widzę) trunek. Mamy tutaj sporą mętność i brązowo-miedziany kolor, średniej wielkości pianę, która opada powoli i lekko oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności, sam preferuję trochę wyższy (również w przypadku ejlów).

Zdecydowanie lepiej zaczyna to wyglądać gdy przechodzimy do meritum. W zapachu pojawiają się nuty żywiczne, toffi, lekko owocowe, waniliowe i kwiatowe (mamy tutaj delikatną słodycz). Nie uświadczymy tutaj typowych amerykańskich cytrusów z ich rześkością, a sosnowe aromaty są ledwie wyczuwalne w oddali. Całość mimo, że nie jest zbytnio intensywna to jest świetnie zbilansowana i może się podobać.

W smaku mamy oczywiście sporą goryczkę, która jednak dla mnie jest trochę zbyt chropowata (mimo, że nie wykrzywia jak nie które AIPA, to nadanie jej delikatności bez zmniejszania nasilenia wpłynęło by zdecydowanie na pijalność). Mamy tutaj nuty żywiczne, owocowe (ciemne owoce), a także idące trochę w stronę szkockich ale (toffi, dębowość i delikatna paloność). Po lekkim ogrzaniu pojawiają się dodatkowe posmaki karmelowe i lekko biszkoptowe. Całość jest świetnie zbilansowana i chyba jedynym minusem tego kangura (poza tą chropowatą goryczką) jest to, że nie jest tak rześki i pijalny jak piwa chmielone chmielami Simcoe, Citra czy Cascade.

Podsumowując, kolejne świetne piwo z Widawy (na bazie receptury Kopyra). Czekam na kolejne produkcje duetu (następny ma być kawowy stout) - w ciemno strzelam, że utrzymają poziom dotychczasowy. Zdecydowanie polecam spróbować Kangaroo.

Ocena końcowa: 8,5/10

czwartek, 25 października 2012

Lubuskie, Wiśniowe

2 komentarze


Alkohol: 4,2%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [3/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [4/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [5/10]

Cena: 1,99 zł / 0,5 l [Piotr i Paweł]

Uwagi: Po przelaniu do szklanki otrzymujemy czerwony, klarowny trunek, który zdecydowanie nie przypomina piwa. Piana koloru różowego jest średniej wielkości, oblepia lekko ścianki i dosyć szybko opada. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

Po powąchaniu piwa lekkie zaskoczenie. Spodziewałem się typowego polskiego słodkiego ulepku, a dostaję całkiem nieźle pachnący trunek, w którym wytrawne pestkowe nuty wiśniowe naprawdę mogą pozytywnie zaskoczyć i przypominają raczej belgijskie lambici niż rodzime produkcje. Za ten aspekt spory plus.

Jednak po pierwszym łyku już wszystko wraca do normy. Piwo jest zdecydowanie słodkie, ulepkowate, oraz bijące sztucznością i chyba wyłącznie lekka pestkowa gorzkość z delikatnym aromatem maślano-biszkoptowym ratuje je przed wylaniem piwa do zlewu po pierwszym łyku. Lubuskie Wiśniowe smakuje słabo i po prostu jest niesmaczne, a przy tym mało piwne.

Podsumowując, nie jest może najgorsze piwo wiśniowe jakie kosztowałem, ale poza całkiem niezłym zapachem nie ma niczego więcej do zaoferowania.

Ocena końcowa: 4,5/10

środa, 24 października 2012

Left Hand, Milk Stout

2 komentarze


Alkohol: 6%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [9/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 12,95 zł / 0,355 l [Piwa Świata]

Uwagi: Milk stout ze znanego amerykańskiego browaru Left Hand. Gatunek znany już rodzimym piwoszem dzięki AleBrowarowemu Sweet Cow. Na wstępie lekki minus za etykietę, a konkretniej żałosną ilość informacji na niej zawartej (nie ma tam nawet informacji o zawartości alkoholu - albo muszę się udać do okulisty, bo ze 4 razy wertowałem etykietę w poszukiwaniu tej informacji i nie znalazłem) .Po przelaniu do pokala otrzymujemy czarny trunek, który jedynie pod światłem nabiera ciemno-rubinowych poświat. Piana koloru kawy z mlekiem jest mizerna, szybko opada i po chwili pozostaje po niej wyłącznie niewielka obręcz. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności.

W zapachu jest całkiem nieźle, pojawiają się tutaj nuty czekoladowe, śmietankowe, kremowe i delikatnie czekoladowe. Całość jest średnio intensywna, lekko palona i nie ma tutaj żadnych elementów do których można by się przyczepić (może poza efektem "wow", którego nie uświadczymy).

Smakowo jest trochę słabiej, o ile główna nuta przedstawia się całkiem nieźle z wytrawnymi aromatami kawy i orzechów, oraz zdecydowanie słabszą czekoladą i śmietanką, tak jak po chwili pojawiają się mniej przyjemne posmaki. Mamy tutaj lekką kwaskowatość, która psuje kompozycję i jakiś bliżej niezidentyfikowany, mało przyjemny posmak, który powoduje, że nie pije się tego piwa w tak łakomy sposób jak np. Sweet Cow. Piwo jest nieźle pijalne i nad wyraz sesyjne (mimo 6% alkoholu), jednak z uwagi na kilka smakowych potknięć jestem nim lekko zawiedziony.

Podsumowując, nie jest to zły stout, ale do najlepszych mu trochę brakuje. Przy swojej cenie, mając produkt z AleBrowaru na wyciągnięcie ręki nie jest to raczej piwo, które trzeba spróbować. Oczywiście, jeśli ktoś będzie miał okazję to na pewno nie pożałuje.

Ocena końcowa: 7/10

poniedziałek, 22 października 2012

Neuzeller Kloster-Brau, Schwarzer Abt

0 komentarze



Alkohol: 3,9%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Niemcy

Kolor: [9/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [5/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 0,89€ (~3,70 zł) / 0,5 l [Niemcy - Bansin - Zisch Getrankewelt]

Uwagi: Lekki, niemiecki schwarzbier, który po przelaniu do pokala ujawnia czarny kolor, który tylko pod ostrym światłem nabiera barwy ciemno-rubinowej. Piana jest spora, beżowa, dosyć zwarta. Opada w powolnym tempie, oblepiając znacznie ścianki i pozostaje na powierzchni do samego końca degustacji. Na minus trochę za niskie wysycenie dwutlenkiem węgla.

W zapachu mamy nuty kawowe i karmelowe, zdecydowanie wytrawne. Do tego dochodzi lekka paloność pochodząca z ciemnych słodów. Całość sprawia naprawdę niezłe wrażenie. Całość jednak psuje się po pierwszym łyku, piwo jest zwyczajnie słodkie (sporo cukru lub aspartamu musiało pójść w ruch). Całość ma aromat karmelowy, trochę jak Coca-Cola (na szczęście posmaki coli są bliższe oryginałowi, a nie podróbkom z dyskontu za 59 groszy jak w niektórych polskich ciemnych). Gdybym miał te piwo do czegoś porównać to chyba najbliżej mu do Czarnej Fortuny. Nie jest to oczywiście piwo złe, na tle polskich dosładzanych lagerów wypada nawet całkiem nieźle, jednak nie ja jestem targetem dla tego typu wynalazków.

Podsumowując, jeśli ktoś lubi słodkie piwa to ten jest chyba jednym z lepszych w tym "gatunku". Inni nie mają czego tu szukać.

Ocena końcowa: 5,5/10

niedziela, 21 października 2012

Birra Moretti

3 komentarze


Alkohol: 4,6%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Włochy

Kolor: [7/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [4/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 7,99 zł / 0,66 l [Netto]

Uwagi: Włoski, chyba najbardziej znany (obok Peroni Nastro Azzurro) jasny lager. Piwo koncernowe, po którym nie spodziewałem się wiele - i dokładnie tyle otrzymałem. Po przelaniu do pokala otrzymujemy w pełni klarowny, złoty trunek (trochę jaśniejszy od typowych piw tego gatunku). Piana średniej wielkości, opada w leniwym tempie i całkiem długo utrzymuje się na tafli, oblepiając przy okazji delikatnie ścianki szkła. Wysycenie dwutlenkiem węgla na całkiem niezłym, wysokim poziomie intensywności.

W zapachu piwo przypomina trochę Carlsberga, jest nad wyraz słodowo (chmielowych nut tutaj nie uświadczymy), zdecydowanie rześko i bez żadnych uprzykrzających życie aromatów (może jedynie niewielka metaliczność). Jest dostatecznie i nic poza to.

Smakowo piwo jest typowym eurolagerem, mamy tutaj wszystko czego można się spodziewać - słodowość, ledwie wyczuwalną goryczkę i lekką maślaność (diacetyl jest jednak niewielki i nie przeszkadza). Po ogrzaniu piwa pojawia się lekka woń alkoholowa i jakiś bliżej niezidentyfikowany mało przyjemny posmak, który jednak na szczęście jest mało intensywny. Piwo jest totalnie bezpłciowe, trochę wodniste i nie pozostawia po sobie żadnego wrażenia.

Podsumowując, jest to typowy koncernowy lager, którego można sobie odpuścić (a gdy spojrzymy jeszcze na absurdalnie wysoką cenę to zakup staje się co najmniej kiepską inwestycją).

Ocena końcowa: 4,5/10

sobota, 20 października 2012

Wells Bombardier

1 komentarze


Alkohol: 5,2%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Anglia

Kolor: [9/10]
Piana: [9/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: ~9 zł / 0,5 l [Auchan]

Uwagi: Piwo w stylu ESB, które po przelaniu do szklanki ukazuje się w ciemno-rubinowych barwach (trzeba dodać, że pod ostrym światłem czerwień nabiera mocno nasyconego, krwistego odcienia). Piana jest spora, mocno ubita i gęsta niemal jak śmietana (lub zsiadłe mleko). Kolor beżowy, powolne opadanie, mocne oblepianie ścianek i utrzymywanie się na tafli do samego końca degustacji dopełniają pozytywnego wizerunku w tym aspekcie. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu jest przede wszystkim mało intensywnie, całość jest nieźle skomponowana (ale bez jakiegokolwiek pazura). Dominują tutaj przyjemne i świeże nuty angielskich chmieli (lekko żywiczne i ziemiste), aromaty ciemnych owoców (z śliwkami suszonymi na czele) i oczywiście słodowość. Jest poprawnie, bez jakichkolwiek wyczuwalnych błędów, jednak nie ma nic ponadto.

W smaku piwo jest lekko wodniste, ale dzięki temu jest na wskroś pijalne i sesyjne. Goryczka jest średniej intensywności (krótko finiszująca i całkiem harmonijna), jednak bez jakichś większych aromatów jej towarzyszących. Do tego dochodzą nuty rodzynek, suszonych śliwek, lekko karmelowe i czekoladowe. Brak tutaj (co cieszy) słodyczy w jakiejkolwiek postaci. Całość jest dobrze zbilansowana (chociaż 1 czy 2 stopnie więcej w ekstrakcie początkowym dodałyby trochę więcej treściwości bez niszczenia sesyjności piwa).

Podsumowując, jest to piwo dobre, jest to nawet piwo bardzo dobre. Tylko tyle lub aż tyle, nie jest to na pewno arcydzieło piwnego rzemiosła, ale bardzo dobrze odrobiona praca domowa przez browar. Dzięki niezbyt ekstremalnemu charakterowi zdecydowanie może trafiać do większego grona odbiorców. Ze swojej strony polecam spróbować (i może porównać jak na tle Wells Bombardier wypada nasz rodzimy pintowski ESB, które niedawno pojawił się na rynku).

Ocena końcowa: 8/10

piątek, 19 października 2012

Antidotum, Prawdziwy Dunkel

0 komentarze


Alkohol: 5,2%
Ekstrakt: 13%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [4/10]
Smak: [4/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 5,19 zł / 0,5 l [Piwa Świata]

Uwagi: Ostatnie z trójki nowości wprowadzona na rynek jakiś czas temu przez browar kontraktowy Antidotum, tym razem pod postacią ciemnego lagera (dunkela). Po przelaniu do pokala otrzymujemy trunek w kolorze ciemno-rubinowym, wpadającym w brąz. Pod światłem widać sporą mętność piwa. Piana koloru jasnej kawy z mlekiem jest średniej wielkości, opada dosyć wolno oblepiając przy okazji ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na całkiem niezłym, wysokim poziomie intensywności.

W zapachu dominują nuty słodowe, tania kakaowa czekolada, karmelowość i wyczuwalna woń brudnej ścierki. Całość nie sprawia zbyt pozytywnego wrażenia. Smakowo jest bardzo podobnie, piwo ma ewidentnie DMS (kiszonka i gotowane warzywa są zdecydowanie wyczuwalne i uprzykrzają degustacje coraz bardziej z każdym stopniem Celsjusza). Do tego dochodzą nuty słodowe, średnia treściwość, delikatna słodycz i spore sztuczne posmaki taniej czekolady.

Podsumowując, piwo kiepskie i nie warte próbowania. Ponoć browar w kolejnej warce zmienił zdecydowanie skład i próbuje te piwo jakoś naprostować. Myślę, że dopóki na forach i blogach nie pojawi się ewentualny pozytywny feedback nie warto sobie zawracać głowy tym dunkelem.

Ocena końcowa: 4/10

poniedziałek, 15 października 2012

Flying Dog, Snake Dog IPA

0 komentarze


Alkohol: 7,1%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [8/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [10/10]

Cena: 11,95 zł / 0,355 l [Piwa Świata]

Uwagi: Klasyczna amerykańska IPA z browaru Flying Dog. Po przelaniu do pokala otrzymujemy lekko mętny, złoto-bursztynowy, całkiem nieźle się prezentujący trunek. Piana, lekko beżowa nie jest może zbyt obfita, jednak opada powoli, oblepia dosyć pokaźnie ścianki i otrzymuje się w postaci kożucha do samego końca. Nasycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu dominują nuty sosnowe, trawiaste i żywiczne, a w mniejszym stopniu cytrusowe. Do tego dochodzą lekkie słodkawe, landrynkowe aromaty, które świetnie tutaj pasują. Całość jest zdecydowanie intensywna, jednak nieźle zbilansowana. Piwo pachnie dokładnie tak jak porządna AIPA pachnieć powinna. Na plus również brak jakichkolwiek woni alkoholowych.

W smaku pierwsze co oczywiście rzuca się to duża, długo finiszująca, jednak zdecydowanie gładka goryczka. Mamy tutaj sporą bazę słodową, która świetnie współgra z aromatami sosnowymi, trawiastymi i żywicznymi. Do tego dochodzi lekka karmelowość, która świetnie przełamuje goryczkę. Całość jest średnio treściwa, jednak dzięki temu całkiem nieźle pijalna.

Podsumowując, jest to kolejne świetne piwo z browaru Flying Dog. Jeśli ktoś chce wiedzieć jak powinno smakować do bólu typowe American India Pale Ale to zdecydowanie powinien spróbować Snake Dog'a. Ze swojej strony zdecydowanie polecam.

Ocena końcowa: 9/10

niedziela, 14 października 2012

Antidotum, Prawdziwe Pszeniczne

0 komentarze


Alkohol: 4,7%
Ekstrakt: 12%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [5/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 5,19 zł / 0,5 l [Piwa Świata]

Uwagi: Drugi z trzech nowych piw browaru kontraktowego Antidotum warzącego w Bartku. Po przelaniu do szklanki otrzymujemy mało apetyczny, słomkowo-pomarańczowy, mocno mętny trunek. Piana jest mizerna i w niczym nie przypomina typowej dla hefeweizenów wielkiej czapy. Również wysycenie jest mało pszeniczne, niskie i zdecydowanie nie pasujące do reszty.

W zapachu jest typowo dla tego gatunku, dominują tutaj nuty bananowe, gumy balonowej  i w mniejszym stężeniu goździkowe. Całość jednak psuje wyczuwalny aromat rozpuszczalnikowy, nie jest może on zbyt mocny to jednak obniża całościowy obraz tego piwa.

W smaku jest podobnie, jednak bez rozpuszczalnika. Na głównym planie banany i guma balonowa, do tego delikatnie goździki. Całość jest lekko kwaskowata i niezbyt treściwa. Nie ma tutaj jednak zauważalnych większych wad smakowych, które mogłyby odrzucać od piwa.

Podsumowując, nie jest to może mistrzostwo świata wśród pszenic, jednak nie jest też tak źle jak można często na forach wyczytać. Ot, przeciętny (z małym plusem), a nawet dobry z minusem trunek. W tej cenie można dostać lepsze piwa pszeniczne, dlatego nie sądzę, abym miał do niego powrócić.

Ocena końcowa: 6,5/10

sobota, 13 października 2012

Co oni tam dzisiaj mają w ofercie?

3 komentarze

Ile razy zdarzyło Wam się, że przed pójściem do ulubionego pubu nie mieliście pojęcia na jakie piwo traficie i jaki będzie jego koszt? Mamy w Polsce coraz więcej multitapów (pubów, gdzie normą jest posiadanie 10 i więcej nalewaków, z których płyną różne piwa, na dodatek rotacja wygląda najczęściej tak, że jak jeden keg zostaje opróżniony na jego miejsca wpada inny z zupełnie różnym piwem), jednak w jakiś niezrozumiały przeze mnie sposób właściciele tych przybytków często z oporem dzielą się informacją o tym co aktualnie mają w ofercie (o cenach nie wspominając). Zauważyłem, że często aby dowiedzieć się co danego dnia pojawiło się na kranach trzeba mieć szczęście w postaci innej osoby, która była tam wcześniej i wspomniała o tym na forach piwnych czy też facebook’u. 

Gniewosz, Grejpfrut

0 komentarze


Alkohol: 4,2%
Ekstrakt: 12,1%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [2/10]
Smak: [1/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: [4/10]

Cena: "prezent" :)

Uwagi: "Piwo", które otrzymałem od właścicieli Setka Pub w czasie piwnego blog day (każdy z blogerów dostał po jednej butelce). Zważywszy na wcześniejsze wpisy na profilu FB i "videorecenzję" tego trunku śmiem twierdzić, że to lekki żarcik z braci piwnej. Ale skoro butelka znalazła się w moim mieszkaniu to coś z nią można zrobić.

Po przelaniu do pokala otrzymujemy złoty, w pełni klarowny trunek, który wygląda całkiem poprawnie (nie jak niektóre malinowe czy śliwkowe ulepki). Ale dalej jest już z górki, piana jest mizerna i nawet przy nalewaniu z dużej wysokości jest ledwie widzialna i po kilku sekundach całkiem znika. Dwutlenku węgla tutaj niemal nie uświadczymy (przez chwilę myślałem, że może butelka była nieszczelnie zamknięta, bo jak można tak słabo wysycone piwo produkować?).

Ale wszystkie te aspekty to jeszcze nic. Po powąchaniu tego Gniewosza wiedziałem już, że mało prawdopodobne abym dopił je do końca. Mamy tutaj grejpfrut, tanią landrynkę i zgniliznę (jak stare zepsute owoce). Jak to się mówi "raz kozie...", po pierwszym łyku miałem dość. Landrynka, kosmiczna słodycz i jakieś bliżej niesprecyzowane mało przyjemne posmaki, których nie miałem ochoty dalej odkrywać. Piwo było do wylania, ale pozostał jeszcze jeden test - dałem skosztować tego ulepku kobiecie, która lubi większość dosładzanych owocowych lagerów produkowanych na polskim rynku. Nawet ona po jednym łyku stwierdziła, że Gniewosz Grejpfrut nadaje się wyłącznie do wylania.

Podsumowując, czarny humor w wykonaniu właścicieli Setki udał się. Piwo jest naprawdę tak złe, że rzeczywiście jego istnienie na rynku można potraktować jedynie i wyłącznie jako okrutny żart.

Ocena końcowa: 1,5/10

czwartek, 11 października 2012

Antidotum, Prawdziwy Pilzner

0 komentarze


Alkohol: 4,9%
Ekstrakt: 12%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 4,99 zł / 0,5 l [Piwa Świata]

Uwagi: Jedno z trzech piw z nowego browaru kontraktowego warzące w wielkopolskim browarze Bartek. Po niedawnych niemiłych wspomnieniach tego ostatniego i niezbyt pochlebnych opiniach na forach i blogach internetowych podchodziłem do tej trójki z dużą dozą ostrożności. Na pierwszy ogień poszedł pils.

Po przelaniu do kufla otrzymujemy złoty, lekko mętny trunek (widać brak filtracji). Piana jest średniej wielkości, biała, jednak z dosyć grubymi ziarnami, które nie wyglądają apetycznie. Opada ona w dosyć powolnym tempie i lekko oblepia ścianki. Na plus całkiem niezłe, wysokie wysycenie dwutlenkiem węgla.

W zapachu dominują nuty słodowe, ale można również wyczuć lekką ziemistą chmielowość. Do tego dochodzą nuty orzechowe i niezbyt intensywnie gotowane warzywa (na szczęście zapach tego ostatniego mankamentu jest ledwie wyczuwalny).

Smakowo jest całkiem goryczkowo (na tle polskiej lagerowej konkurencji), ze sporą mimo 12% ekstraktu początkowego bazą słodową. Do tego dochodzą nuty biszkoptowe i lekki diacetyl (jednak maślaność jest na poziomie zdecydowanie akceptowalnym i nawet całkiem pasującym do reszty kompozycji). Przy ogrzaniu pojawia się delikatny DMS, który przypomina ten z Bartkowego lagera (ale w o wiele niższym stężeniu).

Podsumowując, nie jest to może mistrzostwo świata, ale całkiem poprawny i całkiem nieźle nachmielony (a raczej w przypadku polskich standardów - w ogóle pochmielony)  pilzner, gdzie nazwa piwa rzeczywiście odzwierciedla gatunek. Piwo na pewno lepsze od Bartka warzonego w tym samym browarze.

Ocena końcowa: 6-/10

środa, 10 października 2012

Trybunał, Niefiltrowany Pils

3 komentarze


Alkohol: 5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [5/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: paczka od producenta

Uwagi: Jakiś czas temu otrzymałem paczkę z nowym piwem browaru Sulimar (znanego głównie z marku Cornelius). Otrzymane piwo (a raczej 10 piw w bączkach 330 ml) to niefiltrowany pils (przynajmniej wg etykiety), które ma być sprzedawane jako Trybunał. Po przelaniu do pokala otrzymujemy złoty (ciemniejszy niż typowe lagery), lekko mętny trunek. Piana jest mała, szybko opada i po niedługiej chwili znika całkowicie. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu dominują nuty słodowe, lekko landrynkowe i słodkawe. Chmielowych aromatów nie ma co tutaj szukać. Podczas ogrzania piwa pojawiają się lekko kiszonkowe zapachy, które mogą świadczyć o lekkim zepsuciu (co dziwne, bo piwo miałem bezpośrednio od producenta). Nie jest to może najgorzej pachnące piwo jakie oceniałem, ale również w drugą stronę nie ma niczego czym Trybunał mógłby zaplusować.

Smakowo jest bardzo podobnie, słodowo z niemal niewyczuwalną goryczką. Do tego dochodzą posmaki landrynkowe, orzechowe i lekko alkoholowe. Całość sprawia trochę lepsze wrażenie niż w zapachu (nie ma oznak zepsucia), ale tylko nieznacznie.

Podsumowując, jest to przeciętny lager (w żadnym wypadku nie pils - bo chmielu to tutaj nie uświadczymy), który można wypić z braku innych możliwości. Nie jest to jednak piwo, po które chciałbym specjalnie jeździć gdziekolwiek. Nie wiem jaka będzie cena tego piwa i jaka dostępność, ale nie sądzę, żeby pobiło  pod tym względem czarnkowskie Noteckie, które jest lepszym piwem (a przynajmniej było, bo już z rok go nie piłem).

Ocena końcowa: 5/10

wtorek, 9 października 2012

Karlsquell, Radler

0 komentarze


Alkohol: 2,5%
Ekstrakt: 9,5%

Kraj pochodzenia: Niemcy

Kolor: [7/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [3/10]
Smak: [3/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [4/10]

Cena: 1,99 zł / 0,5 l [Aldi]

Uwagi: Tani radler zakupiony w jednym z niemieckich dyskontów. Po przelaniu do szklanki otrzymujemy złoty, w pełni klarowny trunek nieróżniący się niczym od większości piw tego typu. Zdecydowany minus za pianę, która jest gruboziarnista, minimalna i po dosłownie kilku sekundach znika całkowicie. Nasycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu dominują nuty słodowo-zbożowe, przeplatane sztuczną i tanią cytrynowością. Jest to po prostu mało przyjemne. W smaku jest podobnie, piwo jest mdłe, dosyć słodkie. Na głównym planie tania lemoniada cytrynowa, do tego lekko wyczuwalny lager (zbożowość i lekki biszkopt). Całość nie sprawia dobrego wrażenia i jest chyba najsłabszym pitym przeze mnie radlerem.

Podsumowując, spokojnie można sobie ten trunek darować (nawet jeśli ktoś gustuje w tego typu mieszankach).

Ocena końcowa: 3/10

poniedziałek, 8 października 2012

Anderson Valley, Imperial IPA

0 komentarze


Alkohol: 8,7%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [9/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [10/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [9/10]

Cena: 13,99 zł / 0,355 l [Piwa Świata]

Uwagi: Mocniejsza woltażowo i chmielowo wersja piwa recenzowanego przeze mnie jakiś czas temu. Po przelaniu do pokala otrzymujemy trunek w kolorze złotym, wpadającym lekko w miedź, zdecydowanie opalizujący. Piana średniej wielkości, zdecydowanie gęsta i zbita, bardzo powoli opada, ale jednak nie jest to już geniusz jaki widziałem u słabszego brata - "jedynie" bardzo dobrze. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie, mogłoby być trochę wyższe.

W zapachu piwo nie jest może najmocniej intensywnym piwem tego typu jakie dane mi było kosztować, ma jednak w sobie i tak spore pokłady aromatów, które po chwili opatulają całe pomieszczenie. Mamy tutaj cytrusy, lekką landrynkową słodycz, całość jest przełamywana nutami sosnowymi i toffi. Całość jest świetnie zbilansowana, brak tutaj jakichkolwiek woni alkoholowych (nawet przy mocnym ogrzaniu piwa), piwo od początku do końca pachnie tak samo dobrze.

W smaku jest to ideał, goryczka jest spora (i bije na głowę np. Hardcore IPA z BrewDog'a), z długim finiszem, dosyć gładka i pomimo intensywności świetnie wyważona w stosunku do sporej bazy słodowej. Nie czuć tutaj w żadnym momencie posmaków alkoholowych (a piwo ma niemal 9% alkoholu). Pojawiają się tutaj nuty cytrusowe, toffi, żywiczne i trawiasto-sosnowe. Całość jest mimo swojej mocy nad wyraz pijalna i w tym aspekcie bliżej piwu z Andreson Valley do trunków w stylu AIPA niż swoich bezpośrednich konkurentów. Każdy łyk piwa pochłania się z niekłamaną przyjemnością i z miejsca ten IIPA wskakuje do mojego Top 5.

Podsumowując, genialne piwo, które polecam każdemu. Lepsze chyba nawet od kolaboracji BrewDog'a i Mikkeller'a, które jakiś czas temu na blogu recenzowałem.

Ocena końcowa: 9,5/10

niedziela, 7 października 2012

Doppel-Hirsch, Algauer Doppelbock

0 komentarze


Alkohol: 7,2%
Ekstrakt: 18,5%

Kraj pochodzenia: Niemcy

Kolor: [8/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: 1,35€ (~5,60 zł) / 0,5 l [Niemcy - Bansin - Zisch Getrankewelt]

Uwagi: Niemiecki podwójny koźlak z Bawarii. Po przelaniu do pokala otrzymujemy brązowo-rubinowy trunek z lekkimi przebłyskami. Piana średniej wielkości, koloru beżowego, nie oblepia ścianek jednak opada w dosyć leniwym tempie i długo utrzymuje się na powierzchni. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie intensywności, jednak przy takim woltażu i ciężkości piwa pasuje całkiem nieźle (aczkolwiek sam preferuję trochę wyższe nagazowanie).

W zapachu piwo jest ciężkie, zdecydowanie alkoholowe (ale w taki całkiem udany i nie odrzucający sposób). Dominują tutaj nuty karmelowe, czekoladowe i w trochę mniejszym stopniu śliwkowe i takie przypominające suszone rodzynki. Całość trochę zbyt słodowa, brakuje mi tutaj chociaż odrobiny chmielowych aromatów.

W smaku piwo jest nad wyraz słodowe, mocno treściwe i zdecydowanie degustacyjne. Uaktywnia się tutaj w sporej ilości woń alkoholowa, która trochę obniża całościowy obraz i przykrywa nuty karmelowo-czekoladowe i ciemnych owoców. Piwo jest lekko słodkawe, przez co jeszcze bardziej podkreśla alkoholowość całości. Nie uświadczymy tutaj żadnej chmielowości, a jakakolwiek goryczka jest ledwie wyczuwalna (i to za sprawą paloności ciemnych słodów użytych do produkcji).

Podsumowując, nie jest to złe piwo, jednak przy tej cenie (był to najdroższy koźlak zakupiony przeze mnie po mojej wizycie w niemieckim getranku) spodziewałem się czegoś lepszego. Ze swojej strony trochę wadzi mi zbytnia słodowość i alkoholowość tego piwa (chociaż w pewnym stopniu to cecha gatunkowa). Jeśli komuś nie przeszkadzają te 2 elementy i jest fanem koźlaków może śmiało sięgać po ten trunek. Inni mogą spojrzeć w inną stronę bo są w Niemczech ciekawsze piwa do zakupienia.

Ocena końcowa: 6,5/10

sobota, 6 października 2012

Flying Dog, Wildeman Farmhouse IPA

1 komentarze



Alkohol: 7,5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [9/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [10/10]

Cena: 13,95 zł / 0,355 l [Piwa Świata]

Uwagi: Ciekawie zapowiadające się piwo od amerykanów z Flying Dog. Na pierwszy rzut oka sądząc po etykiecie jest IPA (tudzież AIPA), jednak wg ratebeer piwo klasyfikowane jest jako saison. Po degustacji stwierdzam, że jest mniej więcej w połowie drogi pomiędzy tymi dwoma gatunkami. Na plus oczywiście genialna etykieta, w stylu o którym trochę napisałem przy okazji recenzji pierwszego piwa z tego browaru.

Po przelaniu do pokala otrzymujemy złoty, delikatnie mętny i opalizujący trunek, który przypomina trochę belgijskie blond ale. Kolorystyka piwa sprawia naprawdę ogromne wrażenie (niby nic niezwykłego, a jednak wygląda wybornie). Piana jest mała, jednak dosyć gęsta i zbita. Opada powoli, lekko oblepia ścianki i utrzymuje się na powierzchni do samego końca. Na plus świetne, dosyć wysokie wysycenie dwutlenkiem węgla, które pasuje tutaj wyśmienicie.

Po pierwszym powąchaniu aromatów ulatniających się z piwa jestem trochę zmieszany, nie pachnie to jak typowa IPA, zdecydowanie nie. Mamy tutaj aromaty kwiatowe, dosyć mocno perfumowane, cytrusy są w zdecydowanie mniejszym stężeniu i jedynie pod postacią grejpfrutów. Intensywność jest dosyć spora, jednak zbytnio przypominająca perfumy dla kobiet (wąchając piwo czułem się jak w Sephorze szukając kobiecie perfum ;)). Nie trafia do mnie do końca taka mieszanka, co oczywiście nie oznacza, że jest kiepsko. Jest po prostu inaczej.

W smaku dominuje mocna, jednak krótka i dosyć chropowata goryczka, a do tego aromaty kwiatowe (które w zdecydowanym stopniu dominują nad resztą), grejpfrutowe i perfumowane (ale już nie w takim stopniu jak w przypadku zapachu). Piwo jest moim zdaniem trochę zbyt mało treściwe jak na goryczkę jaką oferuje. Goryczka mogłaby być trochę delikatniejsza, ale za to długotrwała.

Podsumowując, nie jest to do końca moja bajka (wolę zdecydowanie bardziej typowe AIPA), jednak nie można piwu odmówić nowatorstwa i ciekawych doznań smakowych. Piwo smakuje dobrze, ale nie wybitnie. Czy warto spróbować ten konkretny gatunek od Flying Doga (zważywszy, że jeśli w sklepie znajduje się ta marka to najczęściej pod postacią kilkunastu różnych butelek)? Każdy musi sobie odpowiedzieć na to pytanie sam, dla mnie nie jest to taki "must have" jak Double Dog, którego ostatnio recenzowałem.

Ocena końcowa: 8/10

piątek, 5 października 2012

Widawa, Borsuk

0 komentarze


Alkohol: 5%
Ekstrakt: 12,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: brak

Cena: 10 zł / 0,5 l [Setka Pub]

Uwagi: Trzecie piwo będące wynikiem kolaboracji Tomka Kopyra z browarem Widawa, tym razem w stylu dymionego portera. Otrzymane piwo jest czarne i jedynie pod ostrym światłem łapie ciemnobrązowego zabarwienia. Piana jest niewielka, opada w średnim tempie i lekko oblepia ścianki szklanki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności, mogłoby być delikatnie większe.

W zapachu piwo zdecydowanie pasuje do stylu, mamy tutaj nuty typowo stoutowe/porterowe (w sensie wyspiarskim) tj. kawowo-czekoladowe. Palone nuty są delikatne i nieźle współgrają z wędzoną częścią, która nie jest zbyt intensywna, ale wyczuwalna na tyle, żeby powiedzieć "to jest wędzony porter".

Smakowo piwo jest zdecydowanie lekkie i pijalne. Wybija się tutaj spora aksamitność i kremowość kawowo-czekoladowa. Nie ma tutaj zbytnio wytrawnych nut (dla mnie to plus, bo nadają całości pijalności), a doskonałym akompaniamentem jest niezbyt intensywna wędzonka, która jednak wprowadza urozmaicenie. Piwo jest nieźle zbilansowane, smaczne, jednak brakuje mi tutaj jakiegoś pazura (jest zbyt ugrzecznione).

Podsumowując, kolejny porządny trunek z browaru Widawa, który wprowadza na nasz rynek następny styl piwny nie znany do tej pory (przynajmniej w rodzimym wykonaniu). Jeśli ktoś będzie miał okazję spróbować na pewno warto (a piwa coraz mniej na rynku, przy okazji w następny weekend premierę będzie mieć kolejna, tym razem australijska ejlowa wariacja od chłopaków z Chrząstawy Małej).

Ocena końcowa: 8/10

Haust, Red AIPA

2 komentarze


Alkohol: nie podano
Ekstrakt: 16%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: brak

Cena: 10 zł / 0,5 l [Setka Pub]

Uwagi: Kolejny na polskim rynku przykład mocno chmielonego amerykańskimi odmianami chmielu piwa w stylu AIPA, tym razem z zielonogórskiego browaru restauracyjnego Haust. Otrzymany trunek jest koloru bursztynowego, dosyć ciemny. Piana mimo, że nie jest jakoś przesadnie duża to utrzymuje się przez dłuższy czas i pokaźnie oblepia ścianki szklanki. Nasycenie dwutlenkiem węgla na całkiem niezłym, średnim do wysokiego poziomie.

W zapachu piwo jest zdecydowanie intensywne, aromatyczne w typowy dla amerykańskich chmieli sposób. Na głównym planie pojawiają się cytrusy z mandarynką na czele, do tego dochodzą ananasy, sosna i w mniejszym stopniu trawa z żywicą. Całość świetnie się bilansuje, jest rześka i zachęca do skosztowania pierwszego łyku.

Smakowo jest dokładnie tak jak się spodziewam i tak jak być powinno. Długa i gładka goryczka, której intensywność jest idealnie zbilansowana bazą słodową. W tle czujemy feerię cytrusowych aromatów z mandarynkami i cytrynami na czele, do tego dochodzą ananasy i mango. Całość jest zdecydowanie tropikalna, ale przełamana trochę bardziej stonowanymi nutami sosnowo-trawiastymi i żywicowymi. Piwo jest odpowiednio wyważone i całkiem pijalne jak na taką ilość goryczki.

Podsumowując, jest to kolejne świetne polskie AIPA, przy okazji napawa optymizmem fakt, że kolejny browar restauracyjny odchodzi od typowego zestawu jasne, ciemne, pszenica i zaczyna eksperymentować. Michał w Brovarni i Wojtek z Tomkiem w Widawie przetarli szlaki, teraz czas na innych.

Ocena końcowa: 9/10

poniedziałek, 1 października 2012

Rostocker, Bock Dunkel

0 komentarze


Alkohol: 6,9%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Niemcy

Kolor: [8/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 0,75€ (~3,10 zł) / 0,5 l [Niemcy - Bansin - Zisch Getrankewelt]

Uwagi: Niemiecki, ciemny koźlak. Po przelaniu do pokala otrzymujemy ciemno-miedziany, ładnie się prezentujący trunek. Piana koloru lekkiego cappuccino jest średniej wielkości, opada w leniwym tempie i nie oblepia ścianek. Nasycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu dominują nuty słodowe, karmelowe oraz ciemnych owoców (śliwka, wiśnia). W piwie można wyczuć delikatne nuty podobne do tych z czerwonych słodkich win. Piwo ma delikatną słodycz i w ogólności jest niezbyt intensywne. Na plus dobre ukrycie alkoholu.

Smakowo jest podobnie, ze słodowością i posmakami karmelowymi na czele. Do tego dochodzą delikatne nuty czekoladowe, orzechowe a także śliwkowe i wiśniowe. Całość jest lekko słodka, a goryczka jest tutaj niemal niewyczuwalna. Piwo jest całkiem treściwe, jednak niezbyt intensywne w swoich aromatach. Alkohol pojawia się przy lekkim ogrzaniu piwa, jednak komponuje się całością całkiem nieźle i nie przeszkadza w degustacji.

Podsumowując, jest to piwo dobre, ale nie ma w nim niczego co by mogło spowodować "wow" na ustach degustatora. Na pewno warte spróbowania, ale czy za wszelką cenę? W mojej opinii jeśli ktoś nie jest ogromnym fanem koźlaków może znaleźć lepsze piwa niemieckie.

Ocena końcowa: 7/10