Lista ocenionych piw

niedziela, 31 stycznia 2016

Porter Gocławski

0 komentarze

Alkohol: 5,5%
Ekstrakt: 16,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [4/10]

Cena: 7,90 zł / 0,5 l [Raj Piwosza]

Uwagi: Porter Gocławski, czyli wędzony porter z browaru Księży Młyn pod szyldem warszawskiego sklepu (sieci sklepów?) Outlet Piwny. Po przelaniu do szklanki otrzymujemy ciemnobrunatny trunek. Piana w kolorze beżowym jest całkiem ładna, ale średnio obfita i dosyć szybko opadająca do kożucha. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim, nawet lekko w kierunku wysokiego poziomie. Trochę za wysokim jak dla stylu.

W zapachu dominuje czekolada, jest trochę kawy i karmelu, a gdzieś tam w oddali pałęta się delikatna nuta wędzona (taka klasyczna, w stylu niemieckim - aromat kiełbasy wędzonej). Jest poprawnie, ale bardzo grzecznie.

W smaku znów dominuje czekolada, jest trochę wędzonki, jest trochę karmelu (nawet w kierunku smaku coli), pojawia się także lekki DMS. Piwo jest dosyć wodniste, lekko kwaskowate, lekko słodkawe, z minimalną goryczką i dosyć płaskie w smaku. Ogólnie największym problemem piwa jest mała intensywność i pustka.

Podsumowując, szału nie ma. Wszystkiego w tym piwie jest za mało. Gdyby koncern miał uwarzyć wędzonego portera to pewnie tak by smakował (może z pominięciem tego lekkiego DMS). Można sobie darować.

Ocena końcowa: 6,5/10

piątek, 29 stycznia 2016

Kingpin, Diggler

0 komentarze

Alkohol: 5,1%
Ekstrakt: 13,1%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: 9,80 zł / 0,5 l [Raj Piwosza]

Uwagi: Porter w stylu wyspiarskim z dodatkiem orzechów laskowych. Po przelaniu do pokala otrzymujemy ciemnobrunatny trunek. Piana w kolorze beżowym jest średnio obfita, dosyć szybko opada i nie oblepia ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla trochę poniżej średniej.

W zapachu dominuje mleczna czekolada (lekki diacetyl nawet tutaj wychodzi), jest trochę kawy i orzechy. Pomimo diacetylu jest całkiem przyjemnie, brakuje jedynie trochę większej intensywności (jest na średnim poziomie).

W smaku uderza spora ilość mlecznych nut, jeszcze bardziej idących w stronę diacetylu. Mamy mleczną czekoladę, kawę z mlekiem i ogólnie główny motyw to "mleko". Gdyby był to milk stout nie miałbym z tym problemów, tutaj jednak miały być orzechy. Jest ich trochę, ale są zdecydowanie drugoplanową nutą. Dodatkowo pojawia się delikatna paloność, troszkę karmelu i niewielka ilość kwaskowatości (co jest normalne przy sporej ilości ciemnych słodów w zasypie). Największym problemem piwa jest jednak spora wodnistość, która w połączeniu z mlecznymi nutami po prostu męczy.

Podsumowując, trochę mało orzechów, za dużo mlecznych nut i przeciętna pijalność. Nie jest to złe piwo, ale liczyłem na zdecydowanie więcej (na coś pokroju Rogue Chocolate Stout). Jest potencjał, ale na ten moment niewykorzystany.

Ocena końcowa: 7-/10

czwartek, 28 stycznia 2016

Trzech Kumpli, American Beauty

0 komentarze

Alkohol: 4,8%
Ekstrakt: 12%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [6/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 8,90 zł / 0,5 l [Raj Piwosza]

Uwagi: Blonde Ale na amerykańskich chmielach z browaru kontraktowego Trzech Kumpli. Po przelaniu do pokala otrzymujemy słomkowy, mętny i niezbyt okazale się prezentujący trunek. Piana jest niezbyt obfita, szybko opada do obręczy i nie oblepia ścianek. Wyglądem piwo nie powala - ale jest to zasadniczo najmniej ważny element piwa, więc nie ma co od razu rozpaczać. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności (pasuje w sam raz).

W zapachu mamy mocno estrowy aromat, pojawiają się nuty brzoskwiniowe i białych owoców. Niby wszystko jest ok, ale jakoś nie do końca mnie ten aromat przekonuje. Po prostu nie powala. Kompozycja jakoś nie za bardzo trafia do mnie.

W smaku mamy wytrawne piwo (bardziej niż wskazywałyby na to parametry) z średniej wielkości, krótką i przyjemną goryczką. Ze słodowych aromatów można wskazać niezłą, biszkoptową podbudowę (trochę w stylu czeskich pilsów), ale i tak pierwsze skrzypce grają nuty chmielowe, głównie białe owoce i pomarańcza. Ale pomarańcza smakuje trochę w stylu Plusssza rozpuszczonego w wodzie (albo jakiegoś leku na przeziębienie rozpuszczalnego w wodzie o smaku pomarańczowym). Trochę sztuczna jest ta pomarańcza, ale jest w tym jakaś iskierka, która powoduje, że chce się brać kolejne łyki. Ciężko to zdefiniować, ale piwo pomimo aromatu jest bardzo pijalne. Gdzieś tam po ogrzaniu pojawiają się nawet lekko winne nuty, ale są dosyć neutralne dla kompletnego bukietu piwa.

Podsumowując, ciekawe piwo. Mało jest takich, które smakują jak rozpuszczalne tabletki pomarańczowe. Do domu pewnie więcej nie kupię, ale na dłuższe posiadówki w pubie pozycja idealna.

Ocena końcowa: 8-/10

wtorek, 26 stycznia 2016

Kingpin, Shaman

1 komentarze

Alkohol: 4,5%
Ekstrakt: 10,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: 9,30 zł / 0,5 l [Raj Piwosza]

Uwagi: Sesyjne Red Ale z dodatkiem dzikiej róży i hibiskusa. Po przelaniu okazuje się, że nie do końca jest "red", a bardziej rdzawo. Dodatkowo dochodzi do tego spora mętność, która jeszcze bardziej nadaje rdzy piwu. Piana jest mizerna i po chwili znika całkowicie - słabiutko w tej materii. Wysycenie dwutlenkiem węgla delikatnie poniżej średniej, pasuje tutaj całkiem nieźle.

W zapachu z jednej strony mamy trochę karmelowej podbudowy, z drugiej aromaty chmielowe (kwieciste, trawiaste i żywiczne). Ogólnie jest ok, ale niezbyt intensywnie. I tak jak niemal zawsze w przypadku piw z Kingpina dodatki służą raczej do wpisania ich na etykietę niż do budowy bukietu.

W smaku mamy dosyć wytrawne, a nawet bardziej wodniste piwo. Jest trochę słodu, trochę karmelu u średniej wielkości goryczka (taninowa, niezbyt przyjemna). Jest też trochę chmielowych nut (żywica, kwiaty, trawa) i sporo utlenienia (mokry karton, granulat czarnej herbaty). Ogólnie mało się dzieje i szału całość nie robi.

Podsumowując, bardzo przeciętny ejl. Chyba najsłabsze piwo z Kingpina, które piłem do tej pory (a kilka już ich było).

Ocena końcowa: 6,5/10

niedziela, 24 stycznia 2016

Doctor Brew, Stopro!

2 komentarze

Alkohol: 5%
Ekstrakt: 12,1%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: paczka od producenta

Uwagi: Pils z Doctora Brew, uwarzony dla brandu ubrań hip-hopowych Stoprocent (z 15 lat temu jako młodziak miałem nawet jakieś ciuchy z tej firmy - widzę, że nadal istnieje :)). Skoro Doctor Brew to można się spodziewać amerykańskiego chmielu - i skład na etykiecie o tym świadczy, są chmiele typowo pilsowe, ale jest też Citra i Mosaic. Piwo dostałem od chłopaków ze Stoprocent, więc liczę, że było bardzo świeże.

Wracając do recenzji - po przelaniu do pokala otrzymujemy złoty, niemalże klarowny (lekko złamany) trunek. Piana jest drobno i średnio pęcherzykowa, średnio obfita, ale dosyć szybko się redukująca. Na plus fakt, że oblepia ścianki (chociaż nie jakoś zbytnio konkretnie).

W zapachu mamy z jednej strony słodowo-zbożową nutę, z drugiej na początku pojawia się siarkowy (czysty, zapałczany) aromat. Po chwili dochodzą do tego aldehyd octowy (zielone jabłko, którego jest sporo) i metaliczność (tego na szczęście mniej). Aromatów chmielowych ciężko się doszukać spod tego zielonego jabłka.

W smaku pół wytrawny charakter z bazą słodowo-biszkoptową. Średnia goryczka (nawet w kierunku wysokiej - oczywiście jak na pilsa), która jest chyba największym pozytywnym aspektem tego piwa. Znów pojawia się sporo zielonego jabłka - piwo musiałoby być nad zwyczaj młode. Znów ciężko doszukać się większej ilości chmielu w aromacie. Ogólnie jest bez szału, dosyć pusto, ale głównie dzięki goryczce pijalność jest na takim poziomie, że nie ma problemu z wypiciem bez grymasu na ustach całej butelki.

Podsumowując, myślałem, że buchnie mi tutaj aromatem chmielowym (jak w większości APA i AIPA z Doctora Brew), a buchnęło głównie zielone jabłko i pusty charakter. Do najlepszych pilsów (czy to klasycznych, czy też nowofalowych) jednak daleka droga.

Ocena końcowa: 6/10

sobota, 23 stycznia 2016

Pracownia Piwa, Hadra

0 komentarze

Alkohol: 5,9%
Ekstrakt: 14%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [6/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 7,90 zł / 0,33 l [Raj Piwosza]

Uwagi: American IPA z Pracowni Piwa. Po przelaniu do pokala otrzymujemy jasnozłoty (nawet lekko w kierunku ciemno słomkowego) trunek. Piana jest niezbyt obfita, szybko opada do niewielkiej obręczy i lekko oblepia ściankami - nie wygląda przy tym zbyt okazale. Wysycenie dwutlenkiem węgla na poziomie delikatnie poniżej średniej.

W zapachu dominują zdecydowanie nuty chmielowe. Jest sporo owoców tropikalnych (najwięcej mango), białych owoców, cytrusów (grejpfruta). Do tego dochodzi lekko słodka nuta biszkoptowa. Piwo pachnie bardzo przyjemnie i chyba jedyna rzecz, co do której można się przyczepić to co najwyżej średnia intensywność aromatów (jak na AIPA).

W smaku mamy pół wytrawny charakter, nawet lekko pusty w odbiorze. Goryczka jest średnio intensywna, trochę ściągająca i zalegająca (taninowa). Tutaj też mamy sporo aromatów chmielowych, najwięcej trawiastych, ale też cytrusowych i w mniejszym stopniu owoców tropikalnych i białych owoców. Całość jest poprawna, ale brakuje jednak trochę ciała i goryczka mogłaby być lepszej jakości.

Podsumowując, piwo świetnie pachnie, ale nad smakiem można by jeszcze popracować. Ale nie jest to złe IPA, co to to nie. Po prostu jest kilka lepszych na rynku (ale też sporo gorszych).

Ocena końcowa: 8-/10

czwartek, 21 stycznia 2016

Przegląd craftu 6

0 komentarze
Tym razem w przeglądzie craftu wyłącznie piwa zagraniczne. Cieszy fakt, że coraz więcej ciekawych obcokrajowców pojawia się na kranach najlepszych pubów w Polsce. Aby spróbować każdego z tych piw w domowych pieleszach wydałoby się zapewne ~150-200 zł (z uwagi na duże butelki) - o ile piwo byłoby do dostania, a kupując deskę takich piw wychodzą śmieszne pieniądze jak za takie rarytasy.

Zasadniczo celem nr 1 i 2 były leżakowane w beczkach po bourbonie amerykańce, ale szwedzki Sour Ale i angielskie IIPA też nie zawiodły.

Dugges & Stillwater, Tropic Thunder



Alkohol: 4,5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Szwecja

Kolor: [6/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: brak

Cena: 7,50 zł / 0,125 l [Chmielarnia]

Uwagi: Owocowy sour ale z dodatkiem mango, marakui i brzoskwiń. Piwo w kolorze słomkowym, opalizujące. Piana jest mała, szybko opada do obręczy i nie oblepia. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu dominują nuty owocowe, niemalże jak w multiwitaminie. Czyli sporo owoców tropikalnych, mango, ananasa i marakui. Całość jest bardzie (naprawdę bardzo) intensywna, ale ciągle ma się wrażenie jakby się wąchało napój lub nektar. No i brakuje tutaj sour.

Lepiej wygląda to w kwestii smakowej, bo tutaj kwaśność już jest konkretna. Tak konkretna, że może sporej części pijących przeszkadzać. Dla mnie jest świetna. Piwo jest wytrawne, goryczka minimalna. Mamy znów estrowe nuty w stylu multiwitaminy, a także lekko buraczany posmak - co się często zdarza używając bakterii lactobacillus do fermentacji. Piwo jest całkiem nieźle pijalne, nawet pomimo sporej kwaśności.

Podsumowując, ciekawe połączenie. Zapach mówi "będzie słodko", a smakowo konkretna kwaśność.

Ocena końcowa: 7,5/10


Siren & Boneyard, Dippy & The Equinox



Alkohol: 8,5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Anglia

Kolor: [7/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: brak

Cena: 7,50 zł / 0,125 l [Chmielarnia]

Uwagi: Imperial IPA z Anglii. Otrzymane piwo jest klarowne, w złotym kolorze. Piana średniej wielkości, ale trwała i ładnie oblepiająca ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie intensywności, mogłoby być trochę wyższe.

W zapachu dominuje aromat chmielowe, głównie pod postacią owoców tropikalnych (mango). Całość jest słodka w odbiorze i całkiem przyjemna. Największym problemem jest jednak niezbyt duża intensywność (jak na styl). Ogólnie jest dobrze, ale gdyby było więcej aromatu to mogłoby być lepiej.

W smaku mamy pół pełny charakter z średniej wielkości goryczką. Pojawia się trochę nut alkoholowych (piwo mogłoby być lepiej ułożone). Mamy oczywiście aromaty chmielowe - w tym wypadku dominują iglaste i sosnowe nuty, a w mniejszym stopniu owoce tropikalne. Piwo jest całkiem nieźle pijalne, ale tutaj brak intensywności jeszcze bardziej przeszkadza aniżeli w zapachu.

Podsumowując, dobre, ale bardzo grzeczne IIPA. W tym stylu szukam czegoś więcej.

Ocena końcowa: 7,5/10


Stone Brewing, Bourbon Barrel-Aged Arrogant Bastard Ale



Alkohol: 7,9%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [8/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: brak

Cena: 7,50 zł / 0,125 l [Chmielarnia]

Uwagi: Arrogant Bastard Ale z Stone Brewing, czyli jedno z najbardziej kultowych Imperial IPA z jednego z najbardziej kultowych browarów amerykańskich. A tutaj dodatkowo w wersji leżakowanej w beczce po bourbonie.

Otrzymane piwo jest w kolorze miedziano-rubinowym, klarowne i ładnie się prezentujące. Piana jest mała, ale trwała i oblepiająca ścianki szkła. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim, ale całkiem nieźle pasującym poziomie intensywności.

W zapachu dominują zdecydowanie aromaty whisky/bourbonu, trochę w stylu Jacka Danielsa. I jest to aromat zdecydowanie przewodzący, przez co piwu zdecydowanie bliżej do Barley Wine. Nie ma co tutaj liczyć na aromaty chmielowe. Czasami są narzekania, że Barley Wine zbytnio przypomina IIPA, tutaj można by narzekać w drugą stronę. Jest tylko jedno ale - piwo po prostu świetnie pachnie. Chyba jedyny aspekt, co do którego można się przyczepić to przeciętna (jak na taki woltaż) intensywność aromatów.

W smaku mamy pełne, lekko alkoholowe (ale nieźle ukryty jest ten alkohol) piwo ze sporą i świetnie kontrującą słodycz goryczką. Znów dominuje nuta Jacka Danielsa, ale pojawiają się też aromaty waniliowe i typowe dla utlenienia (suszone owoce, śliwki, rodzynki, porto). Gdzieś tam w oddali można wyczuć nawet lekko chmielowo-żywiczną nutę. Całość jest świetnie zbalansowana, znów mało tutaj IPA w tym piwie, ale aromat whisky z nawiązką to zastępuje.

Podsumowując, przeciętne IIPA, ale genialne piwo. Zdecydowanie polecam.

Ocena końcowa: 9-/10


Hoppin Frog, Barrel Aged D.O.R.I.S. The Destroyer



Alkohol: 10,5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [10/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [10/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [2/10]
Opakowanie: brak

Cena: 7,50 zł / 0,125 l [Chmielarnia]

Uwagi: Piwo, które już kiedyś recenzowałem w wersji zwykłej. Był to dobry RIS, ale spodziewałem się więcej. Tym razem próba tego samego, ale leżakowane w beczce po bourbonie. Jak wiadomo, niemal nigdy leżakowanie w beczkach po whisky/bourbonie nie pogarsza jakości piwa - więc liczyłem na sporo.

Wracając jednak do recenzji, otrzymane piwo jest czarne jak smoła. Piana w kolorze jasnobrązowym (ciemniejsza niż na zdjęciu) jest średnio trwała i nie oblepia ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na poziomie minimalnym (ale jeszcze wyczuwalnym) i jak najbardziej pasującym do stylu.

W zapachu mamy bardzo intensywny, świetny aromat. Są tutaj gorzka czekolada, kawa, praliny, gęste nuty w stylu likieru czekoladowego i oczywiście sporo whisky w stylu Jacka Danielsa. Całość jest po prostu idealna i chyba nic już tutaj nie można poprawić. Piwo wąchać mógłbym godzinami.

W smaku wita nas gęsty, oleisty charakter z delikatną kwaskowatością. Goryczka jest średnio intensywna i trochę jej brakuje. Ale po chwili wchodzi długi posmak genialnej gorzkiej czekolady (trochę w stylu najlepszych belgijskich czekolad). Piwo jest słodkie, likierowate, w kierunku pralin z alkoholem. Co do samego alkoholu to grzeje w przełyku, ale jest świetnie ukryty. Mamy tutaj oczywiście też sporo nut whisky, które świetnie komponują się z szlachetnym utlenieniem w postaci suszonych owoców, porto i sherry. Paloność jest bardzo delikatna i jest to chyba jedyny mankament obok goryczki, co do którego można mieć jakiekolwiek zarzuty. Piwo ewidentnie degustacyjne, ale w ogóle nie męczy.

Podsumowując, piwo niemalże perfekcyjne. Genialny zapach, a w smaku gdyby podnieść odrobinę goryczkę i dorzucić trochę paloności (ale te drugie to raczej już w ramach mojego gustu) byłoby piwo z maksymalną oceną. Tak jest "tylko" 9,5/10. Zdecydowanie polecam.

Ocena końcowa: 9,5/10

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Artezan & AleBrowar, Ale Cocones

0 komentarze

Alkohol: 8%
Ekstrakt: 18%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: 11,90 zł / 0,5 l [Raj Piwosza]

Uwagi: Imperial IPA z dodatkiem płatków kokosowych i owsianych uwarzona w kooperacji Artezana i AleBrowaru. Po przelaniu do pokala otrzymujemy jasnozłoty, opalizujący trunek. Piana w kolorze białym jest obfita, gęsta, średnio trwała i nieoblepiająca ścianek pokala. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim (no może delikatnie poniżej średniej) poziomie intensywności.

W zapachu dominują nuty słodkie, chmielowe. Jest sporo cytrusów, owoców tropikalnych (dominuje ananas), w mniejszym stopniu sosnowe i świerkowe. Całość jest intensywna i bardzo przyjemna. Ciężko się do czegoś przyczepić. Takich piw mogę wąchać godzinami.

W smaku mamy pół pełny charakter z średniej wielkości goryczką chmielową (nie czuć tych 100 IBU). Alkohol jest lekko wyczuwalny, ale też przy takim woltażu i tak jasnym piwie może się to zdarzyć (albo chmiel, albo ułożony alkohol - rzadko zdarza się mieć oba). Mamy oczywiście nuty chmielowe, cytrusów, owoców tropikalnych, sosny i świerku. Całość jest delikatnie słodka, przyjemna, ale trochę brakuje intensywności. Ciężko się też tutaj doszukać kokosa lub płatków owsianych.

Podsumowując, świetne piwo. Pachnie genialnie, mogłoby tylko w smaku być bardziej intensywne. Ale i tak takich piw jak najwięcej.

Ocena końcowa: 8,5/10

niedziela, 17 stycznia 2016

Pracownia Piwa, Plan-T

0 komentarze

Alkohol: 5%
Ekstrakt: 13%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [5/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 7,60 zł / 0,33 l [Raj Piwosza]

Uwagi: Brown Ale z Pracowni Piwa. Po przelaniu do pokala otrzymujemy ciemny, głęboko wiśniowy trunek. Piana jest mizerna, szybko opada do obręczy i nie oblepia ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim - pasującym do stylu - poziomie.

W zapachu dominują nuty orzechowe i gorzkiej czekolady, ale pojawia się też nieprzyjemna nuta piwniczna. Trochę w stylu orzechów włoskich, które dłuuuugo leżały w piwnicy lub innym tego typu miejscu i są już niezjadliwe. Nie pamiętam tej nuty z poprzednich prób Planu T (ale było to z dobry rok, jak nie dwa temu) i nie wiem skąd się tutaj pojawiła. Ewidentnie czuć, że coś jest nie tak.

Smakowo mamy pół słodowy charakter. Goryczka jest niska, ale wyczuwalna i krótka. Znów dominuje orzech (głównie włoski), gdzieś dalej pojawia się trochę czekolady i karmelu. Ale też znów pojawia się ten nieprzyjemny piwniczny posmak, który całkowicie psuje przyjemność z picia. Nie sądzę, że to anizol, bo wtedy byłoby więcej narzekań na warkę i zapewne browarnicy z Pracowni szybko by to wyłapali. Ale coś ewidentnie z piwem było nie tak.

Podsumowując, nie tak zapamiętałem to piwo. Moje poprzednie podejścia były jak najbardziej udane - a tym razem coś nie grało. Mam nadzieję, że to jednorazowa wtopa i ostatnie piwo, które udało mi się zakupić z tego browaru (Hadra) będzie trzymać jednak poziom reszty.

Ocena końcowa: 5,5/10

czwartek, 14 stycznia 2016

Pracownia Piwa, Big Chmielowski

2 komentarze

Alkohol: 4,5%
Ekstrakt: 12%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 7,40 zł / 0,33 l [Raj Piwosza]

Uwagi: American Pale Ale z Pracowni Piwa. Po przelaniu do pokala otrzymujemy złoty, opalizujący trunek. Piana jest mizerna i szybko znika w całości. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu dominują nuty owocowe, chmielowe (sosna, lżej cytrusy i owoce tropikalne), a także biszkoptowe. Całość jest przyjemna, chociaż brakuje trochę intensywności.

W smaku mamy podbudowę słodowo-biszkoptową, która nieźle współgra z półwytrawnym charakterem. Trochę brakuje goryczki, która jak dla stylu oscyluje raczej w dolnych granicach. Pojawia się też lekka kwaśność (kwaskowatość), która jakoś nie do końca pasuje mi tutaj. Jeśli przez to przejdziemy możemy się cieszyć chmielowymi nutami, w tym sosnowymi, cytrusowymi i owoców tropikalnych. Znów brakuje trochę intensywności, ale ogólnie jest dobrze.

Podsumowując, zasadniczo można przyczepić się do lekkiej kwaśności i trochę zbyt niskiej intensywności całego piwa. Gdyby piwo uwarzył inny browar pewnie mógłbym przymrużyć oczy na to - tutaj jednak mamy do czynienia z ciągle najlepszym wg mnie browarem w Polsce (no może jednym z dwóch najlepszych obok Artezana).

Ocena końcowa: 7,5/10

wtorek, 12 stycznia 2016

Doctor Brew, Hoppy Birthday No.1

0 komentarze

Alkohol: 7,6%
Ekstrakt: 18%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 9,20 zł / 0,5 l [Raj Piwosza]

Uwagi: Podwójny owsiany stout z Doctora Brew. Po przelaniu do pokala otrzymujemy czarny trunek, który pod światłem nabiera ciemno brunatnych barw. Piana w kolorze beżowym jest średnio obfita, drobna, dosyć szybko opada do obręczy i ładnie oblepia ścianki. Wysycenie na niskim, ale wyczuwalnym poziomie intensywności - pasuje do stylu jak najbardziej.

W zapachu mamy aromaty gorzkiej czekolady, kawowe, waniliowe, orzechowe i trochę mleczne. Całość pachnie podobnie jak czekoladowe likiery. Aromat jest słodki, mocno intensywny i bardzo przyjemny. Ciężko się tutaj do czegokolwiek przyczepić. Na plus świetnie ukryty alkohol i brak aromatów chmielowych (bo to było swego czasu "problemem" browaru).

Smakowo mamy pół pełny charakter, piwo jest całkiem oleiste i dosyć słodkie. Z drugiej strony balans zapewnia średniej wielkości, krótka i przyjemna goryczka chmielowa. Dominują tutaj nuty czekolady gorzkiej, kawy i dosyć sporo paloności (nawet lekko popiołowe nuty się wkradają). Wanilii, orzecha i likierowatości jest mniej niż w zapachu, ale nadal występują. Znów nie ma tutaj co się doszukiwać aromatu chmielowego, znów jest świetnie ukryty alkohol, a całość smakuje po prostu jak waniliowy RIS lżejszego kalibru.

Podsumowując, bardzo udane piwo od Doctora Brew. Trochę się dziwię nagonce na ten browar (czyżby kwestia komercyjnej współpracy z pewnym znanym piwnym blogerem?). Z jednej strony na początku sporo piw była na jedno "kopyto" (ale w większości przypadków były to piwa dobre lub bardzo dobre), ale powoli widać, że dochodzą kolejne świetne przykłady (jak recenzowany dzisiaj), inne niż kolejne podejścia do IPA.

Ocena końcowa: 8,5/10

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Raduga, Holy Mountain

0 komentarze

Alkohol: 5,7%
Ekstrakt: 14%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 8,20 zł / 0,5 l [Raj Piwosza]

Uwagi: IPA z dodatkiem herbaty zielonej sencha z drzewem sandałowym. Herbat zielonych miłośnikiem nie jestem, aromatu drzewa sandałowego nie kojarzę (a przynajmniej w oderwaniu od perfum, gdzie jest zawsze mix wielu nut).

Po przelaniu do pokala otrzymujemy złoty, opalizujący trunek. Piana jest średnio obfita, średnio trwała, lekko oblepia ścianki i całkiem nieźle się prezentuje (głównie z uwagi na drobne pęcherzyki). Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim, pasującym poziomie intensywności.

W zapachu z jednej strony mamy lekko siarkową nutę (taką czystą, zapałczaną) - szybko jednak nos się do niej przyzwyczaja i pojawia się aromat herbaciany (nie do końca mnie przekonuje) oraz chmielowe aromaty trawiaste i tytoniowe (może też trochę w tym drzewa sandałowego?). Intensywność na średnim poziomie. Ogólnie aromat mnie nie przekonuje, ale ciężko się też tutaj do czegoś przyczepić - jest mniej więcej tak jak piwowar to sobie wymyślił.

W smaku mamy dosyć wytrawny charakter z średniej wielkości goryczką, która niestety jest dosyć taninowa i ściągająca (męczy lekko), trochę w stylu zbyt mocno zaparzonej czarnej herbaty. Jeśli już przy herbacie jesteśmy to jest jedna z głównych nut piwa, której akompaniują nuty trawiaste i tytoniowe. Piwo jest dosyć szorstkie w odbiorze, brakuje mi chociaż trochę podbudowy słodowej. Pijalność przez goryczkę na przeciętnym poziomie.

Podsumowując, piwo nie do końca w moim stylu, ale zasadniczo poza słabej jakości goryczką ciężko się przyczepić do czegoś innego. Jeśli ktoś lubi wytrawne, szorstkie IPA to może spróbować. Jeśli ktoś preferuje bardziej owocowe i bardziej okrągłe IPA (nawet jeśli w stylu West Coast) może sobie odpuścić.

Ocena końcowa: 7/10

niedziela, 10 stycznia 2016

Jan Olbracht, Piotrek z Bagien Smoked Stout

0 komentarze

Alkohol: 5,6%
Ekstrakt: 14%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 9,20 zł / 0,5 l [Raj Piwosza]

Uwagi: Smoked Stout z browaru Jan Olbracht. Piwo z udziałem słodu wędzonego w niemieckim stylu - czyli należy się spodziewać sporo wędzonej kiełbasy i oscypka.

Po przelaniu do pokala otrzymujemy czarny trunek, który pod światłem nabiera brunatnych refleksów. Piana w kolorze cappuccino jest mała i szybko opada do niewielkiej obręczy, nie oblepiając ścianek przy okazji. Wysycenie dwutlenkiem węgla na dosyć wysokim poziomie, nie do końca pasującym do stylu. Mogłoby być zdecydowanie niższe.

W zapachu zdecydowanie dominuje wędzonka (wędzona kiełbasa i oscypek), dopiero po chwili pojawia się gorzka czekolada i czekolada - ale te nuty są raczej tłem dla wędzoności. Z jednej strony dosyć jedno wymiarowe piwo, z drugiej bardzo przyjemne.

W smaku mamy pół wytrawny charakter z całkiem niezłą jak na styl goryczką chmielową. Tutaj również wędzona kiełbasa i oscypek grają pierwsze skrzypce. Ale czekolady i kawy jest więcej niż w aromacie, pojawia się też delikatna paloność. Całość jest świetnie zbalansowana, bardzo pijalna i zdecydowanie chce się brać kolejne łyki.

Podsumowując, zasadniczo poza trochę jednowymiarowym (ale świetnym) zapachem i za wysokim nasyceniem ciężko jest się tutaj do czegokolwiek przyczepić. Po prostu świetny, wędzony stout. Zdecydowanie polecam.

Ocena końcowa: 8,5/10

sobota, 9 stycznia 2016

Pracownia Piwa, Franca

0 komentarze

Alkohol: 6,5%
Ekstrakt: 14%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [9/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 7,90 zł / 0,33 l [Raj Piwosza]

Uwagi: Black IPA z Pracowni Piwa. Po przelaniu do pokala otrzymujemy czarny trunek, który jedynie pod światłem nabiera brązowy odcień. Piana jest beżowa, gęsta, kremowa jak śmietana, obfita, trwała i ładnie oblepiająca ścianki. Dosłownie ideał. Wysycenie dwutlenkiem węgla delikatnie poniżej średniej - pasuje tutaj jak najbardziej.

W zapachu mamy typowe dla tego stylu aromaty prażonego słonecznika. Jest też intensywna nuta chmielowa (sosna, świerk i żywica), a także aromaty od ciemnych słodów (czekolada, trochę śmietankowych nut - jakby delikatny diacetyl, lekko karmel i pumpernikiel). Całość bardzo przyjemna i ciężko się do czegoś przyczepić. No może intensywność mogłaby być wyższa i jakby pojawiło się trochę cytrusów i owoców tropikalnych to byłoby BIPA idealne.

W smaku mamy średnio wytrawny charakter z średniej wielkości, bardzo przyjemną i krótką goryczką chmielową. Piwo jest lekko palone z nutą czekoladową, waniliową, a nawet lekko śmietankową (może to być diacetyl, ale jeśli nawet to minimalny i nawet ubogacający bukiet). Jest też oczywiście sporo chmielu, pierwsze skrzypce grają tutaj iglaste (sosnowe) aromaty, do tego dochodzą żywiczność i nuty trawiaste. Całość jest ekstremalnie pijalna i to jest chyba największy atut tego piwa.

Podsumowując, mimo, że preferuję bardziej rześkie i cytrusowe Black IPA to propozycja Pracowni Piwa i tak robi robotę. Zdecydowanie polecam.

Ocena końcowa: 8,5/10

środa, 6 stycznia 2016

Pracownia Piwa, Hoppy New Year 2016

0 komentarze

Alkohol: 7,3%
Ekstrakt: 16,6%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 8,50 zł / 0,33 l [Raj Piwosza]

Uwagi: American IPA z Pracowni Piwa. Po przelaniu do pokala otrzymujemy jasno bursztynowy (w stronę ciemnozłotego) trunek. Piana jest średnio obfita, ale dosyć szybko opada i tylko lekko oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na poziomie delikatnie poniżej średniej.

W zapachu mamy z jednej strony nuty słodowe (biszkoptowe i karmelowe), z drugiej sporo chmielu (owoce tropikalne, żywicę, landrynki). Pojawia się też (na szczęście niewielki) diacetyl w postaci toffi. Piwo jest całkiem nieźle intensywne i dosyć przyjemne. Nie jest to mistrzostwo świata, ale porządnie pachnące IPA.

Smakowo mamy półwytrawny charakter w kierunku średniej pełni. Goryczka jest średnio intensywna, ale krótka i bardzo przyjemna. Znów mamy mieszankę nut biszkoptowych, karmelowych i niewielkiego diacetylu (toffi), oraz chmielowych akcentów (sosna, owoce tropikalne, żywica). Całość jest nieźle pijalna, trochę piwo przypomina mi Atak Chmielu, aczkolwiek jest bardziej wytrawne i mniej karmelowe. Na plus też całkiem nieźle ukryty alkohol (pojawia się pod postacią grzania w przełyku).

Podsumowując, przyjemne American IPA. Są na rynku lepsze, ciężko tutaj poczuć efekt "wow", ale pije się je z niekłamaną przyjemnością.

Ocena końcowa: 8-/10

wtorek, 5 stycznia 2016

Profesja, Alchemik

0 komentarze

Alkohol: 6,8%
Ekstrakt: 15,9%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 9,20 zł / 0,5 l [Raj Piwosza]

Uwagi: Wild IPA z browaru Profesja. Nie jestem fanem dzikości w piwach mocno chmielonych, takich jak IPA - ale i tak mnie piwo zaciekawiło.

Po przelaniu do pokala otrzymujemy jasno bursztynowy, opalizujący trunek. Piana jest spora, gęsta, średnio trwała i ładnie oblepiająca ścianki - w tym aspekcie należą się brawa. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności.

W zapachu mamy zdecydowanie kwaśny, albo nawet dziki aromat. Intensywny, ale trochę przypomina mi niektóre domowe piwa, którym trafiło się przypadkowe zakażenie (sporo komercyjnych "dzikusów" jednak sprawia wrażenie, że ktoś to zaplanował - tutaj takiego wrażenie do końca nie miałem). Jest trochę nut siarkowych, winnych, pojawia się też nieduża metaliczność. Największym problemem jest brak aromatu chmielowego. Najzwyczajniej w świecie nie ma co tutaj się doszukiwać IPA.

W smaku mamy pół wytrawny charakter z średniej wielkości goryczką, która jednak jest dosyć taninowa, zalegająca i niezbyt przyjemna. Jest trochę dzikości i kwaśności, ale już mniej niż w zapachu. Powoduje to również, że idzie wyczuć nuty chmielowe, szkoda tylko, że głównie ziemiste i tytoniowe, a dopiero w dalszym stopniu sosnowe i żywiczne. Problemem piwa jest też niezbyt porywająca pijalność - piwo po prostu trochę męczy (z jednej strony goryczka kiepska, z drugiej ogólny balans piwa).

Podsumowując, piwo niczego nie urwało. Jako "wild" nie potrafi się obronić, a tym bardziej jako IPA.

Ocena końcowa: 6/10

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Pinta, Son of a Birch

0 komentarze

Alkohol: 3%
Ekstrakt: 9%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [6/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 8,80 zł / 0,5 l [Raj Piwosza]

Uwagi: Lekki Wheat Ale w którym użyto soku z brzozy. Piwo już jakiś czas na rynku i co jakiś czas warzone ponownie, a którego nie miałem do tej pory okazji spróbować.

Po przelaniu do szklanki otrzymujemy jasno słomkowy, lekko opalizujący trunek. Piana jest mizerna, szybko opada do obręczy i tylko lekko oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie intensywności, mogłoby być odrobinę wyższe.

W zapachu dominują nuty bardziej przypominające lagera niż ale. Jest tutaj słodowość typowa dla słodu pilzneńskiego, jest nuta siarkowa, pojawia się też bardzo delikatnie trochę estrów i nut chmielowych. Całość jest płaska i niezbyt intensywna. Ogólnie bez szału w tym aspekcie.

W smaku mamy (czego łatwo się domyślić) mało ciała, wytrawny charakter. Jest trochę biszkoptu i nut słodowych. Jest niska, aczkolwiek wyczuwalna goryczka chmielowa. Jest dziwny posmak, który najprawdopodobniej pochodzi od soku brzozowego (nie piłem, więc strzelam). Jest również delikatnie estrową i fenolową nutę. Piwo jest lekkie, więc powinno być ekstra rześkie, ale tutaj przez ten sok z brzozy nie sprawia do końca takiego wrażenia.

Podsumowując, sporo osób chwaliło te piwo. Dla mnie jest to zdecydowanie przeciętniak, który niczym nie zachwyca. Jeśli mam się napić lekkiej dziewiątki to wolę jakiegoś lagera z Czech lub nawet Grodziskiego. Son of a Birch traktuję jako jednorazową ciekawostkę.

Ocena końcowa: 6,5/10

niedziela, 3 stycznia 2016

Setka, Madagaskar

0 komentarze


Alkohol: 4,9%
Ekstrakt: 15%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 9,75 zł / 0,5 l [Raj Piwosza]

Uwagi: Milk Stout z browaru Setka. Po przelaniu do szklanki otrzymujemy ciemnobrunatny, niemalże czarny trunek. Piana jest średnio obfita, ale szybko opada do obręczy i nie oblepia ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie intensywności, typowym dla stylu.

W zapachu dominuje kardamon i aromat typowy dla coli. Całość jest słodka, karmelowa z odrobiną orzechów. Brakuje tutaj czekolady i nut mlecznych, a całość przypomina mi (nie pite od dawna, ale pewnie nic się nie zmieniło) Fortunę Czarną.

W smaku jest bardzo podobnie. Piwo jest słodkie, z nutami coli o kardamonu. Jest trochę estrów, delikatna paloność i niemalże brak goryczki. Gdzieś tam może w oddali pojawia się lekko mleczna nuta, ale czekoladę ciężko znaleźć. Zdecydowanie mało tutaj mlecznego stoutu.

Podsumowując, nie trafia do mnie Madagaskar. Kardamon przykrył wszystko i wyszła konkurencja dla Fortuny Czarnej. Na ten moment Setka nie pokazała nic co chciałbym ponownie wypić. Szkoda...

Ocena końcowa: 6/10

piątek, 1 stycznia 2016

Doctor Brew, Anabelle

0 komentarze

Alkohol: 8,5%
Ekstrakt: 18%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 8,90 zł / 0,5 l [Raj Piwosza]

Uwagi: Anabelle czyli Belgian IPA z Doctora Brew w kooperacji z Simonem Martinem, czyli brytyjskim piwnym blogerem. Znając browar spodziewałem się IPA i Belgii, która gdzieś zaginęła. Degustacja jednak trochę mnie zaskoczyła.

Po przelaniu do pokala otrzymujemy piwo w kolorze bursztynowym, mętne (to już jest norma dla doktorów). Piana jest obfita (nawet trochę za bardzo, co może świadczyć o lekkim przegazowaniu), drobno i średnio pęcherzykowa, średnio trwała i lekko oblepiająca ścianki pokala. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie intensywności - mało belgijsko, ale tak jak napisałem trochę piana wygląda, jakby piwo było przegazowane - a w takim wypadku dwutlenek węgla poszedł "z dymem".

W zapachu mamy zdecydowanie belgijski charakter. Są nuty winne, estry (brzoskwinie, morela), pojawiają się fenole (goździki). Aromatu chmielowego niemal nie ma, po ogrzaniu pojawia się lekko rozpuszczalnikowa nuta. Ogólnie nie jest źle, ale zdecydowanie nie jest to IPA (nawet Belgian) a po prostu Belgian Strong Ale.

W smaku mamy pół wytrawny, lekko słodki charakter. Z jednej strony trochę podbudowy słodowo-biszkoptowej, z drugiej średniej wielkości, całkiem przyjemną goryczkę. Wyczuwalny jest alkohol, ale bardziej grzeje niż przeszkadza (nie ma nut bimbrowych). Tutaj znów chmielu jest ledwo, ledwo a dominują nuty belgijskie, winne, fenolowe (goździki), estrowe (morela, brzoskwinia). Piwo jest całkiem przyjemne i pijalne, ale znów ten sam zarzut - to nie jest Belgian IPA.

Podsumowując, jest to poprawne Belgian Strong Ale z podniesioną goryczką. Trochę szkoda lekkiego przegazowania i jeśli ktoś liczy na IPA to jednak może się zawieźć.

Ocena końcowa: 7/10