Lista ocenionych piw

środa, 30 marca 2016

Setka, Viking Pils

0 komentarze

Alkohol: 5%
Ekstrakt: 12%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 8,49 zł / 0,5 l [Tesco]

Uwagi: Wędzony pils z Setki z użyciem słodu wędzonego torfem. Po przelaniu do szklanki otrzymujemy złoty, lekko opalizujący trunek. Piana jest średnio obfita, szybko opadająca, lekko oblepiająca i niezbyt ładna z uwagi na średnie pęcherzyki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na poziomie trochę poniżej średniej.

W zapachu dominują nuty wędzone, torfowe - czyli palone przewody, układany asfalt i ogólnie tego typu fenolowe aromaty. Całość jest średnio intensywna, ale bardzo przyjemna. W smaku mamy półwytrawny charakter z niską goryczką (jak na pilsa). Znów całość opanowana jest przez torfową wędzonkę, palone przewody, rozgrzany asfalt. Do tego dochodzi posmak paleniska. Piwo jest bardzo przyjemne i pijalne, ale trochę brakuje intensywności.

Podsumowując, bardzo udane piwo i chyba najlepsze od Setki do tej pory. Przydałaby się jednak większa goryczka i jeszcze więcej aromatu wędzonego (więcej wędzonego słodu w zasypie?). Nie zmienia to faktu, że piwo warte polecenia.

Ocena końcowa: 8/10

wtorek, 29 marca 2016

HedgeHog, Stout

0 komentarze

Alkohol: 4,4%
Ekstrakt: 13%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [5/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [5/10]

Cena: 6,99 zł / 0,5 l [Tesco]

Uwagi: Przypadkiem trafiłem na jakieś dziwne kuriozum, czyli piwo uwarzone na zlecenie inicjatywy kontraktowej Kraftwerk w browarze Wąsosz. Kuriozum bo wygląda to trochę na markę własną przygotowaną dla Tesco.

Wracając jednak do samej recenzji, po przelaniu do szklanki otrzymujemy ciemnobrunatny trunek z średniej wielkości, nieźle trwałą pianą, która lekko oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla trochę poniżej średniej.

W zapachu z jednej strony mamy nuty czekoladowe, z drugiej nie do końca przyjemne i nie do końca pasujące aromaty słodowo-zbożowe. Do tego dochodzi lekko metaliczna nuta i od groma aldehydu octowego (zielonego jabłka).

W smaku mamy półwytrawny charakter z niską, ale wyczuwalną goryczką. Reszta podobna jak w zamachu, czyli od groma zielonego jabłka, czekolada, zboże i trochę metalicznego posmaku. Ogólnie piwo jest wodniste, niezbyt przyjemne z uwagi na tą ilość aldehydu octowego. Nie jestem jakoś mocno wrażliwy na tą wadę i jakoś mocno mi nie przeszkadza - ale tutaj ilość była już na tyle przegięta, że chyba każdy ją wyczuje.

Podsumowując, słabe piwo, które można sobie całkiem darować.

Ocena końcowa: 5-/10

niedziela, 27 marca 2016

Doctor Brew, RIS Brandy BA

2 komentarze

Alkohol: 10,5%
Ekstrakt: 24%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [10/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [2/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 25 zł / 0,33 l [Raj Piwosza]

Uwagi: Imperialny stout z Doctora Brew leżakowany w beczce po brandy. Na początek na pewno minus za cenę - wersję podstawową kupiłem za 10 zł, a tutaj przebitka +15 zł, gdzie cena beczki to jakieś 2 zł na butelce 0,33 litra licząc ze sporą rezerwą. Wiadomo, był kosmiczny popyta, wszystko się sprzedało - ale niewielki niesmak pozostaje.

Wracając do samej recenzji, po przelaniu do pokala otrzymujemy czarny jak smoła trunek. Piana w kolorze beżowym (o dziwo jaśniejszym niż w podstawowym RISie) przypomina tą z napojów gazowanych, jest mocno dziurawa i szybko znika. Wysycenie dwutlenkiem węgla na minimalnym poziomie, ale przy tym stylu nie ma się czego czepiać.

W zapachu dominują nuty gorzkiej czekolady, kawy i orzechów. Mamy też trochę paloności, troszkę nut estrowych, trochę beczkowo-koniakowego aromatu i całkiem przyjemną słodkawo-likierową nutę. Beczka nie uderza tutaj jak przy Samcu Alfa BA, ale i tak całość ze sobą świetnie współgra. Na plus spora intensywność i dobrze ukryty alkohol.

Smakowo mamy pełne piwo, ale idące lekko w kierunku półpełnego. Nie jest to bardzo oleisty i gęsty RIS - można powiedzieć, że jak na ponad 10% alkoholu (a trzeba pamiętać, że beczka też pewnie coś ekstra jeszcze dorzuciła) jest trochę pusto. Alkohol jest wyczuwalny, ale głównie pod postacią grzania w przełyku, poza tym jest dobrze ukryty. Piwo ma lekko pikantny charakter, tak jakby ktoś dodał delikatnie ostre papryczki. Jest oczywiście czekolada gorzka, jest kawa i orzech. Jest nawet lekko wędzona nuta i całkiem przyjemne aromaty utlenienia (porto, sherry, śliwka suszona). Nut beczkowych nie ma za wiele i są raczej czymś pomiędzy koniakiem a whisky. Ogólnie piwo jest smaczne, ale gdzieś tam z tyłu głowy ma się to, że mogłoby jednak być bardziej pełne (po wyleżakowaniu uciekł aromat chmielu, który był w podstawowej wersji i przydałoby się to czymś zastąpić).

Podsumowując, jest to bardzo dobry RIS. Trochę nie do końca wykorzystano to co potrafi oddać beczka (może po prostu tak to wygląda z beczkami po brandy), ale ciągle jest to świetne piwo warte spróbowania. Sam jednak nadal wolę wersję podstawową.

Ocena końcowa: 8,5/10

piątek, 25 marca 2016

Artezan, Podwójny Pacyfik

0 komentarze

Alkohol: 7%
Ekstrakt: 16,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 9,50 zł / 0,5 l [Raj Piwosza]

Uwagi: Wzmocniona wersja najpopularniejszego piwa z Artezana, tj. Pacyfiku. Nazwa stylu to Strong Pale Ale, ale nie wiem na ile miałoby się to różnić od po prostu IPA. Po przelaniu do pokala otrzymujemy złoty, klarowny trunek. Piana jest średnio obfita, średnio trwała i lekko oblepiająca ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na poziomie delikatnie poniżej średniej, pasuje jak najbardziej.

W zapachu mamy przyjemny i średnio intensywny aromat chmielowy, głównie cytrusowy (grejpfrut), owoców tropikalnych i białych owoców. Całość jest słodka, biszkoptowa i zdecydowanie pasująca.

W smaku mamy pół pełny charakter z lekką słodyczą i średniej wielkości goryczką. Piwo o dziwo wydaje się jednak dosyć puste, na dodatek po ogrzaniu wychodzi alkohol i rozpuszczalnik. Tutaj cytrusowych aromatów jest już zdecydowanie mniej, więcej jest za to nut ziemistych, tytoniowych, kwiatowych i białych owoców. Brakuje też trochę pijalności. 16,5 stopni Plato to poziom typowych AIPA, które często powalają ekstremalną sesyjnością - tutaj tego zdecydowanie nie było.

Podsumowując, piwo pachnie świetnie, ale podczas picia męczy i nie powala. Zdecydowanie bardziej wolę podstawową wersję Pacyfiku.

Ocena końcowa: 7,5/10

czwartek, 24 marca 2016

Pinta, Hoplaaga

1 komentarze

Alkohol: 6,6%
Ekstrakt: 15,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 8,80 zł / 0,5 l [Raj Piwosza]

Uwagi: India Pale Lager, czyli najzwyczajniej w świecie Strong Lager z dodatkiem amerykańskiego chmielu. Po przelaniu do pokala otrzymujemy jasnozłoty, lekko opalizujący trunek. Piana jest średnio trwała, średnio obfita i lekko oblepiająca ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla delikatnie poniżej średniej - mogłoby być odrobinę wyższe.

W zapachu dominują nuty chmielowe, cytrusowe, kwiatowe i białych owoców. Do tego lekko ryżowy aromat. Całość jest średnio intensywna, ale bardzo przyjemna. Ciężko znaleźć jakieś aromaty lagerowe (nie ma żadnej siarki, itd.) - piwo pachnie jak West Coast IPA.

W smaku mamy półwytrawne, nawet w kierunku wytrawnego piwo z średniej wielkości, krótką i przyjemną goryczką. Znów dominują nuty chmielowe, głównie cytrusowe, w mniejszym stopniu sosnowe, kwiatowe i białych owoców. Całość jest przyjemna, ale niezbyt intensywna i jeden zarzut jaki można mieć to, że mało się dzieje. Znów nie widzę tutaj żadnych różnic w tym lagerze w stosunku do jaśniejszych AIPA.

Podsumowując, dobre, ale mocno grzeczne piwo. Czy użycie drożdży dolnej fermentacji daje cokolwiek poza tym co oferują neutralne górniaki pokroju US-05? Jak dla mnie nie, ale mniejsza o sposób uwarzenia czy fermentacji. Liczy się efekt, a ten jest dobry. Polecam.

Ocena końcowa: 8-/10

wtorek, 22 marca 2016

Imperium Prunum

0 komentarze

Alkohol: 11%
Ekstrakt: 26%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [10/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: [3/10]

Cena: 25 zł / 0,5 l [Raj Piwosza]

Uwagi: Porter bałtycki "na sterydach" z dodatkiem wędzonej śliwki. W Polsce normą jest warzenie porterów bałtyckich słabych (18 stopni Plato) i mocnych (22 stopnie Plato). 26 stopni można zatem uznać za rarytas. Na początek należy się spory minus za opakowanie. Niby jest super ładnie (było jeszcze ładne kartonowe pudełko), ale co z tego skoro wosk, którego użyto do zalakowania kapsla łamał się w ten sposób, że jego połowa wpadła do butelki. Piłem już kilka piw zalakowanych, gdzie lak był o wiele bardziej plastyczny i nie było takich problemów.

Wracając do recenzji, po przelaniu do pokala otrzymujemy czarny jak smoła trunek. Piana w kolorze kawy z mlekiem jest ładna, drobna i średnio obfita, ale szybko się redukuje i nie oblepia ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim, aczkolwiek wyczuwalnym jeszcze poziomie intensywności.

W zapachu dominuje gorzka czekolada, do tego dochodzą nuty kawowe i orzechowe (w stylu Princessy orzechowej). Wędzonej śliwki jest tylko odrobinę, ale nie zmienia to faktu, że piwo pachnie wybornie. Całość jest przyjemna i zdecydowanie intensywna. Piwo od razu po otwarciu butelki uderza aromatem, który unosi się w okolicy. Na plus również świetnie ukryty alkohol. Jedyna rzecz co do której mógłbym się przyczepić to fakt, że brakuje trochę urozmaicenia. Piwo pachnie jak dobre FESy, ale przy takiej mocy chciałbym jeszcze większego kopa.

W smaku piwo jest zdecydowanie pełne i słodkie, wręcz oleiste. Alkohol dobrze ukryty (głównie grzeje), ale brakuje goryczki, która mogłaby skontrować tą słodycz. Goryczka jest, jest jej nawet sporo, ale powinno być jeszcze więcej bo przez tą słodycz piwo jest trochę męczące i mdłe (po wypiciu powiedzmy połowy). Tutaj znów dominuje gorzka czekolada, trochę kawy, nut wędzonych i orzechowych. Do tego dochodzi delikatnie palony posmak i co mnie cieszy brak estrowych nut (w końcu to lager :)). Ogólnie piwo jest zdecydowanie degustacyjne, ale ciągle ma się wrażenie, że brakuje goryczki większej i tego efektu "wow",  które dawał np. Samiec Alfa BA.

Podsumowując, bardzo dobre piwo, lepiej pachnące niż smakujące. Ale trochę przehype'owane (czytając opinie o nim w sieci), bo jednak było już kilka lepszych ciemnych mocarzy na rodzimym rynku (z Artezana czy Widawy) zachodniej Europie czy USA nie wspominając. Cieszy jednak taki wypust (nawet pomimo absurdalnej ceny).

Ocena końcowa: 8,5/10

poniedziałek, 21 marca 2016

Doctor Brew, Lemon Drop IPA

1 komentarze

Alkohol: 6,2%
Ekstrakt: 16,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 8,70 zł / 0,5 l [Raj Piwosza]

Uwagi: American IPA z użytym nowym chmielem Lemon Drop - chmielem, którego nazwa wskazuje na cytrusowe aromaty. Chmiel zdecydowanie aromatyczny (tylko ok 5% alfakwasów) i porównywany do leciwego już chmielu Cascade. Przy Single Hop IPA może trochę brakować goryczki przy użyciu takiego chmielu, ewentualnie użycie zbyt dużej ilości może powodować uczucie ściągania. Ale spróbujmy i wtedy ferujmy wynik.

Po przelaniu do pokala otrzymujemy złoty, mętny trunek. Piana jest mizerna i szybko znika, nie oblepia ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu piwo jest zdecydowanie chmielowe, ale cytrusów nie ma tutaj zbyt wiele. Zdecydowanie więcej mamy kwiatowo-perfumowych i nawet lekko przyprawowych nut. Szkoda tylko, że aromat jest dosyć nikły.

W smaku piwo jest półwytrawne z średnią, dosyć taninową i ściągającą goryczką. Z jednej strony mamy trochę słodowo-biszkoptowych nut (nawet delikatnie w kierunku przypieczonej skórki od chleba), z drugiej pojawia się aromat chmielowy, głównie kwiatowy i ziołowy, w mniejszym stopniu białych owoców, ziemisty i tytoniowy. Piwo jest całkiem nieźle pomimo tego pijalne, ale po ogrzaniu wychodzi jeszcze trochę woni alkoholu (może jakoś zbytnio nie przeszkadza, ale powinno być całkiem ukryte).

Podsumowując, tak jak podejrzewałem chmiel z tak małą ilością alfakwasów nie do końca sprawdza się przy chmieleniu na goryczkę. Aromat nie jest zły, ale ciężko tutaj liczyć na atak cytryn, zdecydowanie bardziej chmiel powinien nazywać się Flower Drop :) Nie jest to na ten moment chmiel, który wpadłby do mojego top ulubionych (Simcoe, Citra, Amarillo, Cascade).

Ocena końcowa: 7/10

sobota, 19 marca 2016

Trzech Kumpli, Blackcyl

0 komentarze

Alkohol: 6,9%
Ekstrakt: 16%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [10/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 10,10 zł / 0,5 l [Raj Piwosza]

Uwagi: Black IPA z Trzech Kumpli. Po przelaniu do pokala otrzymujemy czarny trunek, który tylko pod ostrym światłem nabiera rubinowych przebłysków. Piana jest niezbyt obfita, średnio trwała i lekko oblepiająca ścianki szkła.

W zapachu dominuje głównie gorzka czekolada i kawa. Piwo jest lekko słodkie, karmelowe z niedużą ilością diacetylu. Pojawia się też typowy dla stylu aromat prażonego słonecznika. Nuty chmielowe pojawiają się, ale nie są zbyt intensywne i na pewno nie nadają tutaj prymu całości - a są głównie pod postacią żywiczną i w mniejszym stopniu owoców tropikalnych oraz cytrusów. Ogólnie piwo pachnie dobrze, ale mogłoby bardziej chmielowo.

W smaku mamy półpełne piwo z dosyć wyczuwalną słodyczą. Niby goryczka jest, jest całkiem nieźle wyczuwalna, krótka i przyjemna, ale słodyczy i tak mogłoby być trochę mniej. Znów dominują nuty czekoladowe, kawowe i trochę paloności. Z drugiej strony mamy chmiel, żywicę, sosnę oraz diacetyl, który wraz z ogrzewaniem się piwa wychodzi jeszcze bardziej. Ogólnie pomimo tych wymienionych wad piwo pije się całkiem przyjemnie.

Podsumowując, mało tutaj IPA a więcej z American Stoutów, mogłoby być mniej słodyczy i diacetylu - ale poza tym piwo poprawne. Są na rynku lepsze BIPA, ale są też gorsze.

Ocena końcowa: 7,5/10

poniedziałek, 14 marca 2016

Trzech Kumpli, Pan IPAni

0 komentarze

Alkohol: 5,9%
Ekstrakt: 15,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [6/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 8,90 zł / 0,5 l [Raj Piwosza]

Uwagi: Wheat IPA z kontraktowej inicjatywy Trzech Kumpli. Po przelaniu do pokala otrzymujemy słomkowy, zdecydowanie mętny trunek. Piana jest średnio obfita, szybko redukuje się i tylko lekko oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na poziomie powyżej średniej, bardziej w stylu weizenów, aniżeli IPA - jednak o dziwo nie przeszkadza.

W zapachu dominują nuty chmielowe, głównie owoców tropikalnych, moreli, brzoskwiń i w mniejszym stopniu białych owoców oraz cytrusów. Ogólnie jest bardzo przyjemnie, ale brakuje trochę intensywności w stosunku do najlepszych. Nie jest źle w tym aspekcie, ale mogłoby być lepiej.

Smakowo mamy półwytrawny charakter z średnią w kierunku niskiej goryczką chmielową. Piwo jest trochę puste (jak na IPA), ale o dziwo całkiem pijalne. Z jednej strony mamy trochę słodowych nut biszkoptowych, z drugiej sporo chmielowych aromatów (owoce tropikalne, cytrusy, białe owoce). Znów intensywność mogłaby być większa, ale nawet bez tego piwo pije się całkiem przyjemnie.

Podsumowując, jest to bardzo smaczne IPA, w którym nie czuć zbytnio tej pszenicy z nazwy stylu na etykiecie. Przydałoby się jednak więcej intensywności i chyba trochę więcej ciała. Ale nawet bez tego piwo zdecydowanie warte spróbowania.

Ocena końcowa: 8/10

niedziela, 13 marca 2016

Kingpin, Headbanger

0 komentarze

Alkohol: 8,6%
Ekstrakt: 19,1%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 11,90 zł / 0,5 l [Raj Piwosza]

Uwagi: Imperial IPA z Kingpina. Po przelaniu do pokala otrzymujemy złoty, lekko opalizujący trunek. Piana jest średnio obfita, ale niezbyt trwała i nieoblepiająca ścianek. Prezentuje się przeciętnie. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności - pasuje jak najbardziej.

W zapachu z jednej strony mamy słodowo-biszkoptową bazę, która miksuje się  chmielowymi aromatami (cytrusy, kwiaty, białe owoce). Piwo ma dosyć słodki, nawet lekko landrynkowy charakter. Szkoda tylko, że intensywność jest co najwyżej przeciętna jak na IIPA.

W smaku mamy półpełny, nawet w kierunku pełnego charakter ze sporą słodyczą i średnią goryczką, która jednak nie jest w stanie skontrować w pełni słodyczy. Od początku pojawia się też męczący alkohol, a nawet lekko rozpuszczalnikowe nuty. Gdy się przez to przebrnie pojawiają się aromaty chmielowe, cytrusów, białych owoców, a także tytoniowe i ziemiste. Ogólnie piwo ma słabą pijalność i w tym aspekcie ciężko powiedzieć o nim cokolwiek dobrego.

Podsumowując, zdecydowanie zawód. Aromat może nie był wybitny, ale zwiastował porządne IIPA. Jednak przegięta słodycz, goryczka, której nie udaje się jej skontrować i sporo męczącego alkoholu powodują, że raczej nie zamierzam do niego wrócić.

Ocena końcowa: 7-/10

sobota, 12 marca 2016

Bednary, Stoutopia Smoked Edition

0 komentarze

Alkohol: 6,8%
Ekstrakt: 18%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [10/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 7,90 zł / 0,33 l [Raj Piwosza]

Uwagi: Foreign Extra Stout, czyli popularny FES z browaru Bednary. Wersja z dodatkiem w zasypie słodu wędzonego torfem i leżakowanym z płatkami dębowymi. Po przelaniu do pokala otrzymujemy czarny trunek, który wyłącznie pod ostrym światłem nabiera rubinowych przebłysków. Piana w kolorze kawy z mlekiem jest spora, ale szybko się redukuje i nie oblepia ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim, ale wyczuwalnym i zdecydowanie pasującym do stylu poziomie.

W zapachu dominują nuty gorzkiej czekolady i orzechów laskowych (w stylu orzechowego wafelka Princessa). Dalej pojawia się wędzonka (ale nie jest na wskroś torfowa, raczej coś pomiędzy torfowymi nutami spalonych kabli a bukowym oscypkiem). Mamy tutaj również w mniejszym stężeniu aromaty kawowe, karmelowe, a nawet waniliowe (zapewne od płatków dębowych). Może jest to lekka autosugestia, ale jest się w stanie też wyczuć trochę nutę typową dla szkockiej blended whisky. Na plus również świetnie ukryty alkohol i spora intensywność. Piwo miało tylko 18 stopni Plato przed fermentacją, a pachnie lepiej niż niejeden RIS 25 blg.

W smaku mamy półpełne piwo idące w kierunku pełnego, nawet oleiste trochę i zdecydowanie gęste jak na swoją moc. Jest tutaj trochę słodyczy, ale świetnie jest kontrowana przez krótką, średnio intensywną i przyjemną goryczkę. Znów prym wiodą gorzka czekolada i Princessa orzechowa. Do tego dochodzi kawa i trochę karmelu. Tym razem nut dębowych i waniliowych nie czuć, pojawia się jednak odrobinę wędzoności (znów nie do końca torfowej). Piwo mimo, że ma charakter degustacyjny to jest ekstremalnie pijalne i z każdym kolejnym łykiem chce się 2 następne.

Podsumowując, bardzo udane piwo. Jeśli ktoś liczy na ogrom palonych przewodów elektrycznych to może się zawieść, ale poza tym piwo genialne. Największe wrażenie robi jednak moc piwa (6,8% czyli tyle co niejedno IPA) przy którym udało się taki efekt uzyskać. Jest to też piwo, które pokazuje, że nie potrzeba 25 stopni Plato, żeby uwarzyć świetnego, degustacyjnego stouta. Zdecydowanie polecam.

Ocena końcowa: 9-/10

piątek, 11 marca 2016

Brokreacja, The Miner

0 komentarze

Alkohol: 6,7%
Ekstrakt: 16%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [9/10]

Cena: 9,60 zł / 0,5 l [Raj Piwosza]

Uwagi: Black IPA z Brokreacji. Po przelaniu do pokala otrzymujemy brunatny trunek, który pod światłem nabiera rubinowych przebłysków. Piana w kolorze beżowym jest średnio obfita, ładna, oblepiająca i dosyć trwała. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim, aczkolwiek wyczuwalnym poziomie intensywności.

W zapachu dominuje aromat czekoladowy i kawowy. W mniejszym stopniu uaktywnia się nuta prażonego słonecznika, a aromaty chmielowe są tylko lekko nakreślone (głównie sosnowo). Piwo jest niezbyt intensywne, na dodatek po ogrzaniu wychodzi niewielka ilość woni alkoholu. Nie na tutaj innych wad sensorycznych, ale chmielowego aromatu brakuje jak na IPA.

W smaku mammy średnio wytrawne piwo, z średniej wielkości goryczką, która jest lekko zalegająca. Piwo jest delikatne i dosyć aksamitne w teksturze - to na plus. Na minus znów niewiele aromatu chmielowego. Niby jest trochę żywicznych i sosnowych nut, ale zdecydowanie za mało. Zdecydowanie więcej tutaj czekolady, kawy i trochę prażonego słonecznika. Znów również po ogrzaniu pojawia się trochę alkoholu. Ale nawet pomimo tego piwo jest całkiem pijalne, tylko ciągle brakuje intensywności aromatu chmielowego.

Podsumowując, piwo ma potencjał, ale trzeba tutaj wrzucić sporo więcej chmielu na aromat. Na ten moment raczej średnia półka wśród rodzimych Black IPA.

Ocena końcowa: 7,5/10

czwartek, 10 marca 2016

Solipiwko, Nomono

0 komentarze

Alkohol: 6,1%
Ekstrakt: 14%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [10/10]

Cena: 9,80 zł / 0,5 l [Raj Piwosza]

Uwagi: Polish IPA z dodatkiem skórki bergamotki. Na plus na pewno trzeba zaliczyć świetną etykietę (w końcu piwo w kooperacji z agencją graficzną o nazwie Nomono, która to wykonała etykietę). Po przelaniu do pokala otrzymujemy głęboko złoty, lekko opalizujący trunek. Piana jest obfita, dosyć trwała, ładna i nieźle oblepiająca ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim, pasującym jak najbardziej poziomie intensywności.

W zapachu z jednej strony mamy trochę nut chmielowych, głównie sosnowych i świerkowych, z drugiej jest sporo niezbyt przyjemnego utlenienia (mokry karton głównie). Całość jest średnio intensywna i nie do końca zachwyca.

W smaku od początku uderza nuta octanu etylu (rozpuszczalnika), po chwili pojawiają się nuty chmielowe (sosna, świerk, białe owoce i kwiaty). Piwo jest pół wytrawne, ale z delikatną słodyczą. Tutaj znów wychodzi sporo utlenienia i jeszcze bardziej ten mokry karton przeszkadza. Piwo jest średnio pijalne, jakoś nie do końca zbalansowane i ciągle ma się wrażenie, że coś tutaj jest nie tak. A do tego dochodzi męczące utlenienie.

Podsumowując, Solipiwko to jedna z lepszych kontraktowych inicjatyw na rodzimym rynku, ale tym razem nie do końca wyszło.

Ocena końcowa: 6,5/10

poniedziałek, 7 marca 2016

Pinta, I'm so horny!

0 komentarze

Alkohol: 6,7%
Ekstrakt: 18%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: 9,80 zł / 0,5 l [Raj Piwosza]

Uwagi: Espresso Lager, czyli Schwarzbier (ewentualnie Dunkel) z dodatkiem kawy. Po przelaniu do pokala otrzymujemy niemalże czarny, pod światłem brązowy trunek. Piana w kolorze beżowym jest duża, ale szybko się redukuje. Jest średnio trwała i lekko oblepiająca ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim, aczkolwiek wyczuwalnym poziomie.

W zapachu dominuje paloność, nawet lekko papierosowa nuta. Do tego dochodzą czekolada gorzka, kawa i trochę orzechów w stylu wafelka princessa. Pomimo, że to lager pojawia się też trochę estrów, ale nie aż tak, żeby traktować to jako wadę. Jest też trochę utlenienie pod postacią owoców leśnych. Piwo pachnie nieźle, nie za bardzo czuć tutaj dolną fermentację, nie ma efektu "wow", ale z drugiej strony na plus jakichkolwiek nut alkoholowych.

W smaku mamy niezbyt pełne piwo z niską goryczką i sporą pustką. Niby jest sporo paloności i nut popiołowych. Jest też trochę czekolady gorzkiej i kawy, ale jednak ciągle ma się wrażenie, że czegoś tutaj brakuje. Piwo smakuje jak dwunastka, a nie osiemnastka (przecież to jest ekstrakt na poziomie słabszych porterów bałtyckich). Z jednej strony ma to swoje plusy (alkohol niewyczuwalny) z drugiej brakuje ciała i tego czegoś.

Podsumowując, spodziewałem się trochę więcej po tym piwie. Nie jest źle, ale ciężko traktować je jako piwo sesyjne (z uwagi na woltaż - który imho jest większy niż deklarowany), z drugiej ciężko też jako piwo degustacyjne.

Ocena końcowa: 7,5/10

niedziela, 6 marca 2016

Argus, Łowczy Chmielowy Kwartet

0 komentarze

Alkohol: 9%
Ekstrakt: 16,3%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [4/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: [5/10]

Cena: 3,99 zł / 0,5 l [Lidl]

Uwagi: Piwo najprawdopodobniej w stylu belgijskiego Quadrupla, uwarzone w browarze Fortuna dla Lidla. Po przelaniu do pokala otrzymujemy ciemnozłoty, opalizujący trunek. Piana jest niezbyt obfita, szybko znika i nie oblepia ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim, niezbyt typowym dla piw w stylach belgijskich poziomie.

W zapachu dominuje niezbyt przyjemna nuta metaliczna. Jest też sporo alkoholu i trochę octanu etylu (zapach rozpuszczalniku). Gdzieś w oddali pojawia się niewiele nut owocowych. Całość jest niezbyt intensywna i po prostu słaba. Plusem jest chyba głównie to, że piwo nie odrzuca jakoś mocno. Nie zachęca, ale też nie odrzuca.

W smaku znów dominuje alkohol. Jest sporo utlenienia (miód, mokry karton), ale to pewnie kwestia tego, że piwo u mnie trochę poleżało (ale ciągle w terminie). Piwo jest wytrawne zdecydowanie, nawet wodniste i puste. Jest tu trochę estrów, trochę owoców tropikalnych. Piwo jest zdecydowanie mało pijalne, nieprzyjemne i po prostu męczące.

Podsumowując, piwo, które można sobie całkowicie darować.

Ocena końcowa: 4,5/10

sobota, 5 marca 2016

Birbant, ABW

0 komentarze

Alkohol: 10,5%
Ekstrakt: 24,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: 11,90 zł / 0,33 l [Raj Piwosza]

Uwagi: Barley Wine w stylu amerykańskim z Birbanta. Po przelaniu do pokala otrzymujemy złoty, opalizujący trunek. Piana jest średnio obfita, ale nietrwała i nie oblepiająca ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na poziomie niskim, aczkolwiek jeszcze wyczuwalnym - dla piwa o mocy ponad 10% alkoholu nie przeszkadza.

W zapachu mamy głównie nuty chmielowe, owoców tropikalnych, cytrusów i sosnowe. Pojawia się też nuta granulatu herbacianego i lekki alkohol (ale nie jest jakoś mocno uciążliwy). Ogólnie piwo jest średnio intensywne w tym aspekcie i pachnie całkiem nieźle. Jest tylko jedno ale - mało tutaj Barley Wine, a zdecydowanie więcej charakteru Imperial IPA.

W smaku od początku atakuje męczący, nieprzyjemny i ostry alkohol. Piwo jest dosyć słodkie, ale nie jest gęste czy też oleiste. Goryczka jest średnio intensywna, głównie alkoholowa. Piwo jest dosyć puste, trochę chmielowe (owoce tropikalne, kwiaty) i niezbyt pijalne.

Podsumowując, piwo pachnie jak dobre (ale nie wybitne) IIPA, ale smakuje jak alkoholowy ulepek. Mało tutaj charakteru stylu do którego aspiruje. Ale pomijając nawet kwestie stylu piwo po prostu męczy i nie ma się ochoty na więcej.

Ocena końcowa: 6,5/10

piątek, 4 marca 2016

Setka, Leprechaun

0 komentarze

Alkohol: 4,8%
Ekstrakt: 13%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [10/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 8,90 zł / 0,5 l [Raj Piwosza]

Uwagi: American Stout z browaru kontraktowego Setka. Po przelaniu do pokala otrzymujemy czarny trunek. Piana jest w kolorze kawy z mlekiem, mała, szybko opadająca do kożucha i tylko lekko oblepiająca ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla delikatnie poniżej średniej - jak najbardziej pasuje do stylu.

W zapachu mamy niezbyt intensywny aromat, głównie mlecznej czekolady i karmelu. Jest trochę diacetylu (maślanych nut) i zdecydowanie brak aromatu chmielowego. Piwo pachnie raczej jak przeciętny mleczny stout aniżeli dry po amerykańsku.

W smaku mamy dosyć wodniste piwo, ale wyczuwalną słodyczą. Goryczka jest średnio intensywna, całkiem przyjemna, krótka. Znów dominuje mleczna czekolada i śmietanka. Aromat wymieszany z diacetylem i odrobiną nut chmielowych (trawiaste, tytoniowe). Piwo jest dosyć mocno palone, nawet lekko papierosowe w odbiorze. Ogólnie mało tutaj amerykańskiego charakteru, a nawet jak na wyspiarską wersję nie jest najlepiej.

Podsumowując, największym i chyba jedynym atutem piwa jest goryczka. Cała reszta bardzo przeciętna.

Ocena końcowa: 6,5/10