Lista ocenionych piw

wtorek, 26 listopada 2013

BrewDog, Libertine Black Ale

0 komentarze


Alkohol: 7,2%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Szkocja

Kolor: [9/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [9/10]

Cena: ~14 zł / 0,33 l [Piwa Świata]

Uwagi: Black IPA od szkotów z BrewDog. Po przelaniu do pokala otrzymujemy czarny trunek, który wyłącznie pod ostrym światłem nabiera rubinowych refleksów. Piana koloru cappuccino jest gęstwa, spora i trwała, a przy tym ładnie oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla delikatnie poniżej średniej i pasuje tutaj jak ulał.

W zapachu dominują oczywiście amerykańskie chmiele, z nutami sosnowymi, żywicznymi, cytrusowymi i tropikalnymi na czele. Dopiero w drugim planie pojawia się lekka paloność, kawowość, czekoladowość i niewielkie pokłady orzechów. Całość jest średnio intensywna (jak na IPA), ale aromat jest bardzo dobrze zbalansowany i ciężko się do czegokolwiek przyczepić.

W smaku mamy średnią goryczkę, która jednak jest bardzo gładka i nie zalega w nieprzyjemny sposób. W tym aspekcie pierwsze skrzypce w przeciwieństwie do zapachu grają nuty słodowe, palone, kawowe i gorzkiej czekolady. Nuty chmielowe oczywiście pojawiają się, ale nie są już tak dominujące. Mamy tutaj aromaty sosnowe, owoców tropikalnych, a nawet lekko kokosowe. Całość jest średnio pełna, lekko kwaskowata (ale to od palonych słodów), ale nie zmienia to faktu, że Libertine Black Ale jest ekstremalnie pijalne. Na plus również całkowicie ukryty aromat alkoholu.

Podsumowując, jest to jedno z najsmaczniejszych piw w tym stylu, jakie dane było mi pić. Zdecydowanie polecam. Przy okazji jest to kolejny trunek, który pokazuje, że BrewDog mimo wzrostu ciągle potrafi warzyć piwa na światowym poziomie.

Ocena końcowa: 9-/10

sobota, 23 listopada 2013

Pils, Gościszewo

0 komentarze


Alkohol: 4,5%
Ekstrakt: 11,6%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 6 zł / 0,5 l [Centrala Piwna]

Uwagi: Po przelaniu do pokala otrzymujemy złoty, ciemniejszy niż typowe lagery trunek, który jest delikatnie mętny. Piana jest szara, niewielka i dosyć szybko opada - przy tym w żadnym momencie nie oblepia ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności i pasuje tutaj idealnie.

W zapachu dominują nuty słodowe, ale pojawia się również aromat chmielowy (głównie ziemisty i tytoniowy). Na minus niezbyt przyjemna nuta cebulowa i delikatny DMS.

W smaku mamy całkiem sporą treściwość, średnią (aczkolwiek przyjemnie wyczuwalną) goryczkę i coś czego nie do końca lubię - tj. wyczuwalną nutę zbożową. Aromat chmielowy jest delikatny, ziemisto-tytoniowy.

Podsumowując, piwo ma potencjał, ale jednak jest jeszcze trochę niedociągnięć nad którymi warto popracować.

Ocena końcowa: 6,5/10

poniedziałek, 18 listopada 2013

Grand Imperial Porter Chili

3 komentarze


Alkohol: 8%
Ekstrakt: 18,1%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [3/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: 4,99 zł / 0,5 l [Piotr i Paweł]

Uwagi: Jestem miłośnikiem ognistej kuchni, ostre i niestrawne dla przeciętnego Kowalskiego salsy i sosy to dla mnie normalka, dlatego po pierwszej informacji o porterze bałtyckim z dodatkiem chili byłem dosyć mocno podekscytowany (jednak pierwsze recenzje ugasiły mój zapał i chęć na piwo dosyć mocno opadła). Jednak w końcu udało mi się całkiem przypadkiem zakupić butelkę owego trunku z browaru Amber.

Po przelaniu do pokala otrzymujemy czarny trunek, który pod światłem nabiera ciemno-fioletowych refleksów. Piana koloru beżowego jest średniej wielkości, jednak dosyć szybko opada do niewielkiego kożucha. Dodatkowo lekko oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla poniżej średniej i w tym przypadku pasuje całkiem nieźle.

W zapachu mamy delikatną alkoholowość (ale w rodzimych porterach bałtyckich piłem już gorsze piwa pod tym względem), a dalej aromaty owoców leśnych (głównie jeżyny), lekko śliwkowe, palone i w ogólności niezbyt intensywne. Na minus wyczuwalna (na szczęście w niedużym natężeniu) guma balonowa, która nie powinna się tutaj znaleźć. Tutaj lekkie zaskoczenie bo w ogóle nie czuć chili, a największe zastrzeżenie można mieć do zbyt niskiej intensywności aromatów. Jednak samo piwo pachnie jak typowy, przeciętny porter bałtycki.

W smaku pierwsze co uderza to ostry i nieprzyjemny aromat alkoholowy, a po chwili spora ostrość papryczki chili, która przykrywa niemal wszystkie nuty. Poza tym udaje się wyczuć delikatnie ciemne owoce, sporą słodycz i niewielką goryczkę. Tutaj trzeba zaznaczyć, że ta ostrość, która odkłada się na przełyku jest bardzo nieprzyjemna i o ile uwielbiam ostrą kuchnię to w piwie nie jest to zbyt imponujące (może to jest wina konkretnie tego piwa, a może po prostu chili nie nadaje się do żadnego trunku tego typu).

Podsumowując, kiedyś Grand Imperial Porter był dla mnie najsmaczniejszym porterem (bo bardziej czekoladowym i "stoutowym" aniżeli inne rodzime produkty w tym stylu), jednak od jakiegoś czasu mocno obniżył jakość. Wersja z chili jest jeszcze słabsza. Dla mnie był to pierwszy i ostatni raz z tym produktem z Ambera.

Ocena końcowa: 4/10

piątek, 15 listopada 2013

Rogue, Yellow Snow IPA

0 komentarze


Alkohol: 6,2%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 18,99 zł / 0,355 l [Piwa Świata]

Uwagi: Jedno z kilku piw w stylu AIPA z amerykańskiego browaru Rogue. Po przelaniu do pokala otrzymujemy złoty, mglisty trunek. Piana jest beżowa, średniej wielkości i dosyć porządnie oblepiająca ścianki, jednak przez dosyć dziurawe i spore pęcherzyki nie prezentuje się zbyt oszałamiającą. Wysycenie dwutlenkiem węgla zdecydowanie poniżej średniej i jak dla mnie powinno być wyższe.

W zapachu dominują typowe dla amerykańskich chmielów nuty, poczynając od owoców tropikalnych (z mango na czele) po sosnę i świerka kończąc. Całość sprawia wrażenie mocno słodkiego, wręcz landrynkowatego, przez co jakoś nie do końca do mnie trafia. Niby jest bardzo przyjemnie, ale brakuje mi tutaj tego efektu "wow".

W smaku mamy średniej intensywności goryczkę (trochę jednak łodygową), dosyć sporą pełnię i niezbyt intensywny aromat (jak na AIPA). Dominują tutaj nuty świerkowe, sosnowe i torfowe, a w mniejszym stopniu owoców tropikalnych i tytoniowe. Całość zdaje się być lekko słonawa i bardzo lekko alkoholowa. Nie zmienia to jednak faktu, że piwo o dziwo pije się całkiem przyjemnie (pijalność jest na niezłym poziomie). Ciągle jednak ma się gdzieś z tyłu głowy przeświadczenie, że to jednak nie to - że mogło być lepiej.

Podsumowując, jest to smaczne piwo w stylu American India Pale Ale, ale do najlepszych brakuje mu jednak sporo. W tej cenie można upolować już zdecydowanie ciekawsze okazy w tym stylu (również z USA).

Ocena końcowa: 8-/10

środa, 13 listopada 2013

Ursa, Z Połoniny

0 komentarze


Alkohol: 5%
Ekstrakt: 12,7%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [4/10]

Cena: 7,30 zł / 0,5 l [Centrala Piwna]

Uwagi: Amber American Ale z browaru Ursa Maior. Po przelaniu do pokala otrzymujemy ciemno-miedziany, klarowny trunek. Piana jest średniej wielkości, beżowa, dosyć mocno zbita, a przy tym ładnie i mocno oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla zdecydowanie poniżej średniej i zdecydowanie bliżej tutaj do wyspiarskich ejlów, aniżeli amerykańskich.

W zapachu dominują nuty przypieczonej skórki od chleba, lekko zbożowe, karmelowe i czekolady mlecznej. Z nut chmielowych mamy tutaj delikatną żywiczność i niewielką landrynkę. Całość pachnie zdecydowanie bardziej jak brytyjskie ESB. Do chmielowych, amerykańskich ejlów daleka droga. Nie znaczy wcale, że jest nieprzyjemnie - jest po prostu nie tak, jakbym się tego spodziewał.

W smaku mamy średnią pełnię, całkiem niezłą, długo finiszującą (ale nie w zalegający sposób) goryczkę. Do tego dochodzą aromaty melanoidynowe (przypieczone skórka od chleba), landrynkowe, żywiczne i lekko waniliowe. Całość jest świetnie pijalna i znika z pokala w zastraszającym tempie.

Podsumowując, nie jest to może typowy przedstawiciel stylu American Amber Ale (chmielu amerykańskiego nie ma tutaj za wiele), ale całość jest nieźle skomponowana i ekstremalnie pijalna. Ze swojej strony jestem na tak.

Ocena końcowa: 8-/10

niedziela, 10 listopada 2013

Haffner Brau, Hopfenstopfer Citra Ale

0 komentarze


Alkohol: 5,1%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Niemcy

Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [8/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 9,50 zł / 0,33 l [Piwa Świata]

Uwagi: American Pale Ale chmielone chmielem Citra z Niemiec? Widać, że powoli do naszych zachodnich sąsiadów również dociera podmuch piwnej rewolucji zapoczątkowanej w USA. Po przelaniu do pokala otrzymujemy jasnozłoty trunek z delikatną zawiesiną. Piana spora, ale szybko opada i prezentuje się niezbyt zachęcająco (spore pęcherzyki). Wysycenie dwutlenkiem węgla na bardzo wysokim, zdecydowanie przeszkadzającym poziomie intensywności.

W zapachu na początku jest całkiem, dominują nuty chmielowe z cytrusami i owocami tropikalnymi na czele, jednak z każdą kolejną minutą (i ocieplaniem się piwa) dochodzą do głosu aromaty zielonych jabłek (aldehyd octowy) i przypominające to co jest typowe dla piwowarstwa belgijskiego (nuty winne, lekko perfumowe). Zatem na początku jak najbardziej ok, później już trochę gorzej.

W smaku mamy dosyć sporą słodycz, niewielką goryczkę, odrobinę chmielowych nut (głównie cytrusy) i po raz kolejny aldehyd octowy, a także fenole (goździki) i trochę belgijskiej dzikości (posmaki winne). Całość mimo niewielkiej zawartości alkoholu jest dosyć pełna, co nie do końca do mnie trafia (wolę wytrawne APA, a pełnię i słodycz zostawiam mocniejszym braciom).

Podsumowując, jest to piwo ewidentnie do poprawy - bo nie sądzę, żeby aldehyd octowy i goździki były zamierzonymi nutami. Co nie zmienia jednak faktu, że i tak jest lepiej niż w przypadku wielu klasycznych, niemieckich, nudnych stylów (tutaj się przynajmniej coś dzieje).

Ocena końcowa: 6,5/10

sobota, 9 listopada 2013

Ursa, RoyZbawiony

1 komentarze


Alkohol: 4,2%
Ekstrakt: 11,2%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [6/10]
Piana: [2/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [4/10]

Cena: 7,30 zł / 0,5 l [Centrala Piwna]

Uwagi: Piwo z niedawno otwartego browaru Ursa Maior, który zdążył przez niezbyt długi okres czasu wypuścić 4 piwa (a kolejne jest już zapowiedziane). Od razu na starcie muszę wyrazić opinię o etykietach, które wg mnie są po prostu brzydkie. O ile do samej jakości użytego papieru nie można się zbytnio przyczepić, tak do wyblakłych kolorów i pseudoartystycznych rysunków można już jak najbardziej. Etykieta od piwa musi być artystyczna lub czytelna - tutaj żaden z aspektów nie jest zachowany.

Wracając do samej recenzji. pierwszym pitym przeze mnie trunkiem z Ursa był bardzo klasyczny hefeweizen. Po przelaniu do pokala otrzymuje piwo w kolorze pomarańczowym, mętne (ale nie aż tak mocno jak hefeweizen potrafi być). Na zdecydowaną naganę zasługuje beznadziejna piana, grubo-pęcherzykowa, szara, szybko opadająca (nawet dla stylów ze skromną pianą ta z RoyZbawionego byłaby słaba, dla weizena jest niedopuszczalna). Wysycenie dwutlenkiem węgla powyżej średniej - i tutaj jest wszystko jak najbardziej na miejscu.

W zapachu dominują typowe dla weizenów goździki i banany, przy czym banany raczej w formie takich mocno przejrzałych owoców. Mamy tutaj również aromaty drożdżowe i chlebowe. Całość jest przyjemna i jak najbardziej stylowa.

W smaku po raz kolejny klasyka, goździki i banany, lekka kwaskowatość, delikatna słodycz (aczkolwiek sama pełnia piwa jest niska, wręcz piwo zdaje się być bardzo wodniste). Nie ma się tutaj do czego zbytnio przyczepić, ale nie ma też zbytnio za co pochwalić.

Podsumowując, poza beznadziejną pianą piwo jest bardzo poprawnym (jak również pijalnym) hefeweizenem. Brakuje mi jednak tutaj jakiegoś pazura - skoro płacę za piwo niemal 2x tyle co za inne piwa w tym stylu dostępne na rodzimym rynku to wymagam jednak więcej niż poprawnej przeciętności.

Ocena końcowa: 6,5/10

piątek, 8 listopada 2013

Permon, P.A.P.A.

0 komentarze


Alkohol: 5%
Ekstrakt: 12%

Kraj pochodzenia: Czechy

Kolor: [7/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 7,80 zł / 0,5 l [Centrala Piwna]

Uwagi: American Pale Ale z czeskiego browaru Permon. Po przelaniu do pokala otrzymujemy złoty trunek, z delikatną, zapewne chmielową zawiesiną. Piana jest spora, puszysta i trwała. Wysycenie dwutlenkiem węgla powyżej średniej - mi to w żadnym przypadku nie przeszkadza, ale sporo osób może uważać, że jest jednak trochę za wysokie.

W zapachu jak przystało na trunek chmielony amerykańskimi odmianami chmielu dominują owe nuty, z owocami tropikalnymi na czele, dającymi lekko słodkie zabarwienie. Poza tym pojawiają się aromaty lekko korzenne i pieprzne (sam w swoim domowym AIPA uzyskałem coś podobnego chmieląc piwo dosyć pokaźnie chmielami Simcoe i Citra). Jest też delikatny, ale to bardzo delikatny diacetyl (raczej pod postacią toffi, aniżeli typowego masła).

W smaku mamy całkiem sporą (jak na APA) goryczkę, może nie ekstremalną, ale jednak sporą (na dodatek lekko łodygową i zalegającą). Dominują tutaj nuty trawiaste, korzenne i pieprzne. Całość jest chmielowa po amerykańsku, ale jednak nie w ten sposób jaki uwielbiam najbardziej (czyli cytrusy, owoce tropikalne, sosna - w takiej kolejności). Nie zmienia to faktu, że piwo jest całkiem smaczne i znika z pokala w dosyć szybkim tempie.

Podsumowując, jest to bardzo udane, aczkolwiek nie wybitne piwo. A dzięki cenie, która nie jest zbytnio wyższa od rodzimych produktów tego typu można go spróbować bez obawy o piwny budżet.

Ocena końcowa: 8/10

niedziela, 3 listopada 2013

Westvleteren, XII

3 komentarze

Alkohol: 10,2%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Belgia

Kolor: [8/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [3/10]

Cena: 90 zł / 0,33 l [Piwa Świata]

Uwagi: Najlepsze piwo świata wg rankingu ratebeer, które kupiłem za dosyć astronomiczną cenę, ale czego się nie robi dla tego naj-? Wiem, że zaraz się dowiem od kogoś, iż cena w browarze to niespełna 2€ za butelkę, ale w najbliższym czasie nie planuję wycieczki własnym autem w tamte rejony Europy (a tylko w ten sposób można za ową cenę nabyć tego trapistę).

Wracając do samego piwa, 12-tka to najmocniejszy z gamy (niezbyt okazałem) piw browaru w Vleteren, w stylu quadrupel, który było mi już dane próbować (recenzowałem kiedyś na blogu inne bardzo znane piwo w tym stylu - Rochefort 10).

Przy próbie otwarcia butelki pojawił się problem, bo piwo było ewidentnie przegazowane przez co dosyć szybko zaczęło uciekać. Na szczęście gushing udało się szybko opanować i tylko bardzo niewielka część piwa wylądowała poza snifterem. Kolor piwa oscylował wokół brunatno-fioletowego, lekko wpadającego w rdzę i dosyć mocno mętnego. Piana nie była zbyt okazała, jednak dosyć długo utrzymywała się na powierzchni w postaci niewielkiego kożucha. Wysycenie dwutlenkiem węgla na poziomie poniżej średniej, ale podejrzewam, że normalnie jest wyższe.

W zapachu dominują tutaj nuty typowo winne (czerwone wina) z suszonymi śliwkami i wiśniami na czele. Mamy tutaj również aromaty rodzynek, lekko czekoladowe, a także typowe dla portugalskich piw typu porto. Na minus bardzo intensywna i mało przyjemna woń alkoholowa (tak, wiem, że piwo jest mocne, ale rodzime portery, czy amerykańskie RIS lub barley wine potrafią w tym aspekcie lepiej ukrywać alkohol). Ten aspekt na prawdę mógł odrzucać.

W smaku jest zdecydowanie lepiej. Piwo jest bardzo pełne, słodkie, z niewielką goryczką i dosyć mocno alkoholowe. Ale co ważne pełnia nie powoduje, aby piwo było ciężkie. Co to, to nie - jest dosyć smukłe, a alkohol jest bardzo fajnie zbalansowany. Mamy tutaj aromaty suszonych wiśni i śliwek, sherry, porto i jeżyn. Są też lekko przyprawowe nuty fenolowe. Intensywność jest na poziomie średnim. Całość smakuje całkiem ciekawie, ale z drugiej strony do wybitności też tutaj daleko.

Podsumowując, piwo zdecydowanie lepiej smakuje niż pachnie, ale czy jest to najlepsze piwo na świecie? Zdecydowanie nie, śmiem twierdzić, że Rochefort 10 jest lepszym quadruplem. A skąd wynika ta ocena w rankingu? Zapewne jest proporcjonalna do trudności zakupu owego trunku, bo przecież od dawna wiadomo, że im coś trudniej dostać tym musi być lepsze ;). Ze swojej strony przy cenie za jaką piwo można nabyć w Polsce jest zdecydowanie nie warte zakupu, jeśli komuś uda się dostać buteleczkę za ~10 zł to warto sprawdzić "o co takie wielkie halo", reszta nie ma czego żałować i jeśli jest ktoś fanem belgijskiego piwowarstwa to Rochefort 10 będzie zdecydowanie lepszym wyborem.

Ocena końcowa: 8/10

sobota, 2 listopada 2013

Szałpiw, Kejter

0 komentarze


Alkohol: 6%
Ekstrakt: 15%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [5/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: brak

Cena: 10 zł / 0,5 l [Setka Pub]

Uwagi: Piwo, które na początku zapowiadane było jako AIPA, aby na premierze okazać stylem o nazwie American Amber Ale. Otrzymany trunek jest koloru miedzianego (nawet bardziej przypominającego rdzę), mocno mętny. Piana średniej wielkości, dosyć szybko opada do ledwie kożucha. Na plus to, że delikatnie oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla trochę poniżej średniej i w tym aspekcie jest całkiem (pasuje tutaj).

W zapachu jest trochę nietypowo jak na ejla chmielonego amerykańskimi odmianami chmielu. Jest tutaj zdecydowanie estrowo, ale raczej od drożdży - dominują tutaj nuty truskawkowe, poziomkowe i mocno intensywne aromaty gumy balonowej. Mamy tutaj również lekką korzenność i delikatną ziołowość. Całość jest średnio intensywna, dosyć słodkawa i jakoś nie do końca do mnie przemawia.

W smaku od początku atakuje średniej wielkości goryczka (zdecydowanie na poziomie amerykańskiego IPA, a nie Amber Ale). Tutaj również dominują truskawki i guma balonowa. Poza tym mamy nuty lekko karmelowe i korzenne, a nawet delikatnie wyczuwalne przypalone przewody elektryczne. Całość jest dosyć pełna, lekko słodka i średnio sesyjna (piwo trochę męczy - po Kejterze wypiłem Red AIPA z Hausta, który pokazuje jak powinien smakować goryczkowy, ale pijalny trunek).

Podsumowując, piwo smakuje lepiej niż pachnie, ale ciągle miałem wrażenie, że coś tutaj nie gra i chyba nie do końca tak miało smakować (coś w którymś momencie poszło nie tak). Mam nadzieję, że następne warki Kejtera przejdą metamorfozę i pozwolą piwu wzbić się na wyżyny.

Ocena końcowa: 7/10