Lista ocenionych piw

sobota, 29 grudnia 2012

Książęce, Korzenne Aromatyczne

5 komentarze


Alkohol: 5%
Ekstrakt: 13,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [9/10]

Cena: paczka od producenta

Uwagi: Nowość pod szyldem Książęce od Kompanii Piwowarskiej, tym razem aromatyzowany lager na święta i porę zimową. Na plus jak w przypadku wcześniejszych piw tej serii świetna etykieta. Po przelaniu do pokala otrzymujemy ciemnozłoty, świetnie się prezentujący, idealnie klarowny trunek. Piana jest dosyć spora i opada w leniwym tempie. Minus jedynie za to, że nie oblepia piany. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu dominują nuty coli (trochę jak Czarne z Fortuny i Renifer z Widawy), a także świeżej skórki od pomarańczy oraz w mniejszym stopniu kardamonowe i goździkowe. Całość jest mało piwna, ale jak na produkt koncernowy całkiem przyjemna i co najważniejsze nie bije sztucznością w żadnym momencie.

W smaku mamy nuty pomarańczowe (bardziej skórka pomarańczy niż sam owoc), lekko miodowe i cynamonowe. Całość byłaby całkiem przyjemna gdyby nie zbyt wysoka słodycz, która zabija przyjemność z picia i druga część jest już dosyć męcząca w odbiorze.

Podsumowując, Książęce Korzenne Aromatyczne jest całkiem niezłym piwem (zaskoczyło mnie na plus). Jest to pierwsze piwo z serii, które nie jest miałkie i można je uznać za dość intensywne w aromatach. Szkoda tylko tej słodkości, która sprawia, że piwo nie jest kierowane raczej do typowego piwosza pragnącego coraz to więcej chmielu.

Ocena końcowa: 6/10

czwartek, 27 grudnia 2012

Krakonos, Vanocni Special

0 komentarze


Alkohol: 5,8%
Ekstrakt: 14%

Kraj pochodzenia: Czechy

Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [4/10]
Smak: [4/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 4,40 zł / 0,5 l [Centrala Piwna]

Uwagi: Po przelaniu do pokala otrzymujemy ciemnozłoty, delikatnie zamglony trunek. Piana mimo, że spora to dosyć szybko opada i po jakimś czasie pozostaje po niej wyłącznie wspomnienie. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu od razu pojawiają się nuty świadczące o zepsuciu. Mamy tutaj DMS (gotowane warzywa) i utlenienie (mokry karton), które mocno okrywają aromaty słodowe i orzechowe. Pierwszy łyk potwierdza wcześniejsze przypuszczenia, mimo całkiem sporej i niezłej goryczki chmielowej uderza tutaj spora kiszonka, DMS i utlenienie. Piwo jest ewidentnie zepsute i jest to już drugie piwo z tego browaru, które otrzymuję w takim stanie. Zważywszy, że jest to inna partia, zakupiona w innym sklepie, a na dodatek pozostałe piwa (z innych browarów, kupowane i przechowywane przez sklep w tym samym miejscu i czasie) nie mają oznak zepsucia wina leży ewidentnie po stronie browaru.

Podsumowując, sama goryczka i niezła treściwość mogłaby oznaczać całkiem niezłego lagera, ale z uwagi na znalezione wady piwo jest niezdatne do picia, a szkoda.

Ocena końcowa: 4,5/10

środa, 26 grudnia 2012

Ciechan, Marcowe Nieutrwalone

1 komentarze


Alkohol: 6,2%
Ekstrakt: 13,8%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: paczka od producenta

Uwagi: Po przelaniu do szklanki otrzymujemy ciemnozłoty, wpadający w miedź trunek. Piana jest średniej wielkości, jednak momentalnie opada do niewielkiego kożucha. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu dominują nuty słodowe, nie uświadczymy tutaj jakichkolwiek aromatów chmielowych. Do tego dochodzą zapachy ciemnego chleba, orzechowe i biszkoptowe. Pojawia się również lekki diacetyl, który jednak w żadnym wypadku nie przeszkadza. Plus za brak jakiejkolwiek woni alkoholowej (nawet po ociepleniu piwa).

W smaku również dominują nuty słodowe, piwo posiada delikatną słodycz, która jednak nieźle się bilansuje z małą (ale wyczuwalną) goryczką. Mamy tutaj typowe dla piw marcowych nuty mocno przypieczonego chleba, biszkoptowe i lekko diacetylowe. Całość jest nad wyraz pijalna i zawartość szklanki znika w mgnieniu oka. Plus również za brak alkoholu w smaku.

Podsumowując, jest to świetna polska interpretacja piwa marcowego, zdecydowanie ciekawsza i smaczniejsza od prób Kormorana. Jeśli ktoś będzie miał okazję spróbować to na pewno warto.

Ocena końcowa: 7/10

poniedziałek, 24 grudnia 2012

AleBrowar, Saint No More

0 komentarze


Alkohol: 6,2%
Ekstrakt: 16%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [4/10]
Piana: [9/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: brak

Cena: 12 zł / 0,5 l [Setka Pub]

Uwagi: Piwo świąteczne w wydaniu AleBrowaru. Otrzymany trunek jest koloru brązowego, mocno mętny i mało apetyczny w wyglądzie. Piana średniej wielkości, zdecydowanie gęsta (niemal jak śmietana), do tego opada powoli i mocno oblepia ścianki, w tym aspekcie należy się plus dla browaru. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności.

W zapachu jest wiele aromatów, ale całość sprawia wrażenie trochę mało piwne. Pojawiają się tutaj nuty jałowcowe, iglaste, torfowe, a także miodowe i anyżowe. Całość jest nieźle zbilansowana, jednak brakuje mi tutaj większego słodowego lub chmielowego nasilenia. W smaku pierwsze co cieszy to całkiem spora goryczka chmielowa (nie jest to oczywiście poziom IPA, ale i tak daje radę i świetnie tutaj pasuje), a dzięki lekkim posmakom miodowym (ale bez przesadnej słodyczy) piwo nabiera odpowiedniego ciała i pije się nad wyraz lekko. Spory w tym udział ma również delikatna aksamitność piwa. Piwo na pewno można uznać za świąteczne, mamy tutaj nuty torfowe, anyżowe i jałowcowe. Całość dopełniają aromaty lekko palone, delikatnie balonowe i przypominające trochę popiół z ogniska. Jest tylko jeden problem z tym piwem, jest trochę za mało piwne, a zbytnio przyprawowe (jednak to już chyba taka przypadłość piw świątecznych).

Podsumowując, jest to najciekawsze piwo świąteczne z tych, które polskie browary wypuściły w tym roku na rynek, jednak nadal nie jest to mistrzostwo świata (na tle tego co zostało nam zaoferowane w ciągu roku przez AleBrowar, Pintę, Artezana, Hausta i Widawę). Swoją drogą czy nie warto pójść inną drogą, tą którą w zeszłym roku w świetnym stopniu obrała Pinta ze swoim Wesołych Świąt? Piwo to było smaczne, nad wyraz świąteczne, a przy tym idealne na każdą inną porę roku, dzięki czemu otrzymaliśmy finalnie całorocznego stouta Dobry Wieczór.

Ocena końcowa: 7,5/10

niedziela, 23 grudnia 2012

Artezan, Dziadek Mróz

1 komentarze


Alkohol: 10%
Ekstrakt: 23%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [10/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: brak

Cena: 10 zł / 0,3 l [Setka Pub]

Uwagi: Pierwszy polski Russian Imperial Stout (nie licząc domowych piwowarów), będący zarazem jednym z najmocniejszych piw uwarzonych na rodzimym rynku. Po degustacji kilku piw w tym stylu wiem już, że zdecydowanie bardziej trafiają do mnie mocno chmielone amerykańskimi odmianami chmielu RIS'y, aniżeli klasyczne wyspiarskie i bardziej słodowe w smaku egzemplarze.

Otrzymane piwo było koloru czarnego jak smoła i nawet pod światłem pozostawało przy takiej barwie. Piana dosyć jasna jak na ten gatunek (powiedziałbym nawet, że bardzo), niezbyt duża i dosyć szybko opadająca do kożuszka. Wysycenie na niezbyt dużym poziomie intensywności, ale tutaj to nie przeszkadza.

Po pierwszym powąchaniu wpadłem w małą konfuzję "skąd się u licha wzięła ta guma balonowa i goździki?".  Dopiero po dłuższej chwili do nozdrzy docierają typowe tutaj nuty czekoladowe, kawowe i karmelowe, a także aromaty palone. Całość jest średnio intensywna, ale plus należy się za świetnie ukryty alkohol.

W smaku jest dosyć słodko, brak tutaj aromatów chmielowych (a szkoda). Słodkość jest przełamywana przez delikatną kwaskowatość. W smaku dominują nuty czekoladowe, kawowe i lekko palone, ale po raz wtóry pojawiają się guma balonowa i goździki (o co z tym chodzi? nie sądzę, aby był to zaplanowany aromat). Alkohol jest nieźle ukryty, ale jednak lekko wyczuwalny. Piwo jest dosyć aksamitne w smaku i pije się je całkiem sprawnie nie myśląc o tym, że ma 10% zawartości alkoholu. Po ociepleniu pojawiają się nuty suszonych śliwek i wiśni, a samo piwo zmienia profil na trochę bardziej owocowy.

Podsumowując, ten RIS jest tym co nie do końca do mnie trafia - jest zbyt bliski porterom bałtyckim (chmiel? gdzie jest chmiel?), a przy tym ma kilka niedociągnięć, które nie pasują całościowemu obrazowi  tego piwa. Jest to na pewno dobra baza do przyszłych prac nad udoskonalaniem receptury, jednak na ten moment jest to trunek "tylko" dobry, w żadnym wypadku nie wybitny.

Ocena końcowa: 7/10

środa, 19 grudnia 2012

Bracki RauchBock

2 komentarze


Alkohol: 6,5%
Ekstrakt: 16%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: 4,59 zł / 0,5 l [Alma]

Uwagi: Po przelaniu do pokala (swoją drogą pokal do tego piwa to świetna sprawa - ładnie wygląda i pasuje do wielu degustacyjnych stylów piwa) otrzymujemy ciemno-rubinowy trunek. Piana koloru beżowego jest niezbyt duża i dosyć szybko opada do ledwie kożucha (na szczęście ten na powierzchni przez jakiś czas się unosi). Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności, dla mnie mogłoby być jednak trochę wyższe.

W zapachu pierwsze co się rzuca to niezbyt duża intensywność (rzadkie dla piw wędzonych). Na pierwszym tle wybija się spora karmelowość, a wędzonka jest tylko delikatna i dla niektórych może być po pierwszym węchu niedostrzegalna. Smakowo nie jest dużo lepiej, piwo jest głównie karmelowe i dosyć słodkawe, wędzone nuty są delikatne i przypominają lekko podwędzane szynki. Mamy tutaj również delikatny aromat przypieczonej skórki od chleba. Całość mimo 16% ekstraktu wydaje się dosyć wodniste, ale z drugiej strony woń alkoholu jest wyczuwalna (w niedużym stężeniu). Z tego powodu piwo nie wydaje się do końca dobrze zbilansowane i podczas picia cały czas ma się w głowie "coś mi tutaj nie pasuje".

Podsumowując, nie jest to na pewno piwo wybitne, nie jest to na pewno piwo, które mogłoby walczyć z niemieckimi wędzonkami, jednak pomimo wielu swoich wad jest dosyć pijalne i dosyć szybko znika z pokala. Jedną butelkę "na spróbowanie" można zakupić, czy warto więcej? Nie sądzę.

Ocena końcowa: 6,5/10

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Widawa, Renifer

1 komentarze


Alkohol: 6,2%
Ekstrakt: 16%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 11 zł / 0,5 l [Centrala Piwna]

Uwagi: Najnowsze piwo z browaru Widawa w stylu świątecznego ejla. Po przelaniu do pokala otrzymujemy ciemno-rubinowy trunek. Piana koloru cappuccino jest niewielka i szybko opada do ledwie obręczy, a także nie oblepia ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności.

W zapachu pierwsze co się rzuca to zapach coli (z lekkim kardamonowym zacięciem), przypominający trochę Fortunę Czarną i nie jest to zbytnio piwna nuta. Do tego w mniejszym stopniu dochodzą aromaty waniliowe, imbirowe, piernikowe oraz pomarańczowe. Minus za lekko wyczuwalne zapachy przypominające te z obornika, które na szczęście nie są zbytnio intensywne.

Smakowo również jest na pierwszym planie cola, a także średnia w kierunku sporej słodycz. Brak tutaj niemal goryczki (czy to chmielowej, czy z palonych słodów). Do tego dochodzą nuty waniliowe, lekko przyprawowe i palone. Całość jest zdecydowanie zbyt wodnista, gdybym nie wiedział nigdy bym nie zgadł, że piwo ma ekstrakt 16 stopni Plato.

Podsumowując, jest to zdecydowanie najsłabsze piwo kooperacyjne Kopyra i Widawy, a także pierwsze do którego nie mam zamiaru więcej wracać. Mam nadzieję, że to chwilowy spadek formy i następne piwo w stylu AIPA wróci do poziomu poprzedników.

Ocena końcowa: 6/10

niedziela, 16 grudnia 2012

Left Hand, Wake Up Dead

0 komentarze


Alkohol: 10,2%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [9/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: [10/10]

Cena: 36 zł / 0,65 l [I Poznański Festiwal Piwa]

Uwagi: Po przelaniu do pokala otrzymujemy czarny trunek, który jedynie pod ostrym światłem nabiera przebłysków rubinowych. Piana koloru cappuccino jest średniej wielkości i opada w leniwym tempie oblepiając lekko ścianki. Otrzymuje się ona na piwie w postaci niewielkiego kożuszku do samego końca. Wysycenie dwutlenkiem węgla na zdecydowanie niskim poziomie intensywności (niby norma w mocnych piwach, ale tutaj gazu nie było niemal w ogóle).

W zapachu piwo jest mało chmielowe w swoim aromacie i przypomina znacznie bałtyckie portery. Na głównym planie pojawiają się nuty czekoladowe i w mniejszym stopniu karmelowe i kawowe. Gdy piwo zaczyna nabierać wyższych temperatur ukazują się tutaj aromaty owocowe (ciemne owoce z jeżynami na czele), ale również delikatny aromat gumy balonowej, który niezbyt pasuje do całej reszty. Piwo pachnie przeciętnie intensywnie, nie jest to aromat, który po chwili obiega całe pomieszczenie, plus jednak za świetne ukrycie woni alkoholowej.

W smaku piwo jest dosyć słodkie, jednak dzięki średniej goryczce całość jest nieźle zbilansowana i nie sprawia wrażenia przesłodzenia. Goryczka jest po części chmielowa (jednak bardzo czysta w swojej formie,  zgaduję, że wykorzystano europejskie mało aromatyczne chmiele), a po części wynika z palonych słodów. Pojawiają się tutaj nuty czekoladowe i karmelowe, a lżej kawowe i orzechowe. Całości dopełnia wyczuwalna alkoholowość (która jest okryta, ale nie tak dobrze jak w niektórych polskich porterach).

Podsumowując, jest to piwo dobre (dla fanów klasycznych RIS i bałtyckich porterów z powodzeniem można podnieść ocenę o jeden w górę), nawet bardzo dobre, jednak jak dla mnie czegoś tutaj brakowało. Może większej ilości goryczki, może amerykańskich chmieli aromatycznych (które tak świetnie przypasowały mi w Profanity Stout z browaru Williams Brothers czy też Gonzo Imperial Porter z browaru Flying Dog). Ze swojej strony raczej nie sądzę, że kiedyś wrócę do tego piwa (bo znam już smaczniejsze i tańsze okazy tego stylu), ale piwo na pewno warte spróbowania.

Ocena końcowa: 8/10

sobota, 15 grudnia 2012

Anderson Valley, Barney Flats Oatmeal Stout

0 komentarze


Alkohol: 5,7%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [9/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: 12,95 zł / 0,355 l [Piwa Świata]

Uwagi: Po przelaniu do pokala otrzymujemy trunek w czarnym kolorze, który jedynie pod ostrym światłem nabiera rubinowych przebłysków. Piana koloru kawy z mlekiem jest średniej wielkości, opada jednak dosyć szybko i nie oblepia ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności.

W zapachu dominuje nuta czekoladowa, która jest najintensywniejsza i zdecydowanie przykrywa tylko lekko wyczuwalne aromaty kawowe i palone. Całość jest poprawna, ale jednak bez większych "ochów" i "achów". Smakowo również mamy głównie nuty czekoladowe, do tego dochodzi kawowość i w zdecydowanie niższym stężeniu karmelowość, orzechowość i aromaty torfowe. Całość jest niestety mało aksamitna w smaku (a w przypadku stoutów owsianych i mlecznych ten aspekt dodaje zawsze sporo pijalności piwu) i dosyć kwaśna (jednak nie jest to typowa kwaśność, ale zdecydowanie ta z zakwaszających właściwości palonych słodów).

Podsumowując jest to piwo smaczne, ale nie bez wad i w żadnym wypadku nie dorównuje swoim genialnym braciom (IPA i IIPA), które dane mi było oceniać. Ze swojej piwo można sobie darować bo polski odpowiednik od Pinty (Dobry Wieczór a.k.a. oceniane przeze mnie Wesołych Świąt) jest trunkiem zdecydowanie smaczniejszym i co najmniej dwukrotnie tańszym.

Ocena końcowa: 7/10

piątek, 14 grudnia 2012

Cerevisia Marcialis

0 komentarze


Alkohol: 6,8%
Ekstrakt: 14,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [5/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 5,65 zł / 0,5 l [Piwa Świata]

Uwagi: Mając w pamięci kiepskie zeszłoroczne marcowe z browaru Kormoran dosyć sceptycznie podchodziłem do ich drugiego podejścia, jednak zmniejszona ilość alkoholu przy takim samym ekstrakcie i wcale nie najgorsze opinie zachęciły mnie do spróbowania tego piwa.

Po przelaniu do kufla otrzymujemy, ciemnozłoty, klarowny i zdecydowanie ładnie się prezentujący trunek. Trochę gorzej wygląda sprawa w przypadku piany, która jest niezbyt duża i dosyć szybko opada, nie oblepiając przy okazji ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności i całkiem tutaj pasuje.

W zapachu na pierwszym planie mamy nuty karmelowe, słodowe, zbożowe i lekko palone, które nie są jednak zbytnio wyważone i powodują lekkie uczucie mdłości. Całości dopełnia lekka woń alkoholu (na szczęście zdecydowanie niższa niż w "starym" marcowym) i ewidentny brak aromatów chmielowych (nie muszą to być od razu kosmiczne ilości jak w IPA, ale przydałaby się chociaż lekka namiastka tej przyprawy).

W smaku jest dosyć słodkie (efekt zapewne niższego odfermentowania), pojawiają się tutaj nuty typowe dla jasnych Kormoranów, czyli zdecydowanie zbożowe (co nie do końca trafia w mój gust), do tego mamy posmaki karmelowe, podobne do lekko przypieczonej skórki od chleba i wyczuwalną woń alkoholu, która jednak jest jako tako ułożona i nie przypomina o sobie co chwilę. Na minus również brak jakiejkolwiek goryczki, która mogłaby zbilansować dosyć sporawą słodycz piwa.

Podsumowując, jest to piwo lepsze od poprzednika, ale dalej co najwyżej średnie. Ze swojej strony polecam poszukać czegoś innego bo wydawanie niemal 6 złotych na to piwo jest kiepskim interesem.

Ocena końcowa: 5/10

czwartek, 13 grudnia 2012

Flying Dog, Kujo Imperial Coffee Stout

0 komentarze


Alkohol: 8,9%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [10/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [10/10]

Cena: 14,95 zł / 0,355 l [Piwa Świata]

Uwagi: Piwo w stylu imperialnego stoutu, które po przelaniu do pokala nabiera czarnego (nawet pod ostrym światłem) koloru. Na minus zdecydowanie mizerna piana, koloru ciemnego kakao, która znika w dosłownie kilkanaście sekund. Również wysycenie nie zachwyca i jest trochę za niskie (nawet jak na tego typu piwo).

W zapachu pierwsze co się rzuca to uderzająca z ogromnym impetem woń alkoholu, ja rozumiem, że piwo ma niemal 9% ale polskie portery przy takiej ilości potrafią ukryć alkohol o wiele lepiej. Gdy nos już się przyzwyczai do tej woni pojawiają się nuty kawowe, czekoladowe i lekko karmelowe. Pojawiają się też lekkie nuty palone. Całość pachnie podobnie do bałtyckich porterów (i to tych gorszego sortu), próżno tutaj szukać jakichkolwiek chmielowych aromatów.

W smaku jest również zdecydowanie alkoholowo, dosyć słodko. Mamy tutaj aromaty kawowe, karmelowe i czekoladowe. Całość jest lekko palona, a goryczka jest niemal niewyczuwalna i wynika głównie z palonych słodów. Całość smakuje bardzo zbliżenie do bałtyckich porterów, ale jednak jestem trochę zawiedziony (głównie przez pryzmat bratniego imperialnego portera Gonzo).

Podsumowując, piwo nie jest złe, ale spodziewałem o wiele więcej. Wypić można, ale przy tej cenie zdecydowanie bardziej polecam 2 polskie portery lub Gonzo Imperial Porter z tego samego browaru, który bije na głowę Kujo.

Ocena końcowa: 7/10

środa, 12 grudnia 2012

Haust, American Lager

0 komentarze


Alkohol: nie podano
Ekstrakt: 12%

Kraj pochodzenia:

Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: brak

Cena: 9 zł / 0,5 l [Setka Pub]

Uwagi: Lager z browaru restauracyjnego Haust, który jednak został potraktowany sporą porcją amerykańskich chmieli. Otrzymany trunek jest koloru jasnozłotego, lekko mętny. Piana jest niezbyt duża, opada w średnim tempie i lekko oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

Po pierwszym powąchaniu piwa od razu wiemy, że mamy do czynienia z amerykańskimi chmielami. Wita nas dosyć intensywny aromat cytrusowy (z głównym naciskiem na mandarynki), a także w mniejszym stopniu trawiasty i sosnowy. Całość jest nieźle zbilansowana, jednak ogólny ogląd psuje lekko wyczuwalna w niewielkim stopniu woń alkoholu.

W smaku mamy średniej intensywności, jednak dosyć długo finiszującą goryczkę, a także aromaty cytrusowo-mandarynkowe i lekko biszkoptowe. Pojawia się tutaj również w niewielkim stopniu nuta lekko goździkowa i przypominająca gumę balonową (te aromat jest tylko lekko wyczuwalny, jednak nie do końca pasuje do całości). Piwo pije się nad wyraz dobrze, całość jest świetnie wyważona pomiędzy sesyjnością i treściwością.

Podsumowując, jest to jeden z lepszych polskich lagerów (jeśli nie najlepszy) jakie dane mi było pić. Utwierdza mnie również w przekonaniu, że amerykańskie chmiele potrafią zdziałać cuda w niemal każdym stylu piwnym (nie tylko w IPA). Ze swojej strony jeśli ktoś będzie miał okazję skosztować tego Hausta zdecydowanie mu to polecam.

Ocena końcowa: 8/10

wtorek, 11 grudnia 2012

Flying Dog, Under Dog Atlantic Lager

0 komentarze


Alkohol: 4,7%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [6/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [10/10]

Cena: 10,50 zł / 0,355 l [Piwa Świata]

Uwagi: Po przelaniu do pokala otrzymujemy złoty, lekko mętny trunek. Piana jest średniej wielkości, opada w dosyć leniwym, jednak jednostajnym tempie, oblepiając lekko ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności, mogłoby być trochę wyższe.

W zapachu dominują nuty słodowe, amerykańskie chmiele są wyczuwalne, ale w niezbyt wysokim stężeniu. Mamy tutaj cytrusy, lekko landrynkowe aromaty, ale całość jest co najwyżej poprawna z plusem - brak mi tutaj czegoś godnego zapamiętania.

W smaku goryczka jest niezbyt intensywna, chmielowe cytrusowe i sosnowe aromaty są tylko lekko wyczuwalne, do tego dochodzi niewielka baza słodowa i lekka biszkoptowość. Całość jest smaczna, ale nie szokuje, nie powoduje opadu kopary. Piwo jest całkiem pijalne i nad wyraz sesyjne, ale do świetnego Boston Lagera z browaru Samuel Adams jednak sporo mu brakuje.

Podsumowując, jest to na pewno dobry lager, ciekawy głównie ze względu na wykorzystanie amerykańskich chmieli. Problemem jest jednak to, że w przypadku Flying Doga i rodzaju chmielenia piwo to jest "tylko" dobre i nic więcej.

Ocena końcowa: 7-/10

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Zipfer

1 komentarze


Alkohol: 5,4%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Austria

Kolor: [7/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: 3,99 zł / 0,5 l [Netto]

Uwagi: Najpopularniejszy austriacki lager, który po przelaniu do szklanki przybiera typową dla stylu, w pełni klarowną złotą barwę (nawet trochę jaśniejszą niż typowe jasne pełne). Piana mimo średniej wielkości opada bardzo szybko do ledwie kożuszka oblepiając w niewielkim stopniu ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu dominują nuty słodowe, brak aromatów chmielowych. Do tego dochodzą lekkie aromaty waniliowe i niewielkie utlenienie (mokry karton). W smaku mamy sporą bazę słodową, niewielką (jednak wyczuwalną) goryczkę, a także niewielkie nuty waniliowe i biszkoptowe. Jest tutaj również wyczuwalny diacetyl, jednak na niewielkim i nieprzeszkadzającym poziomie intensywności. Całość jest poprawna, ale nie zachwyca.

Podsumowując, jest to przeciętny lager, którego można wypić bez większych grymasów, ale w zadanej cenie mamy ogromne połacie piw ciekawszych i smaczniejszych.

Ocena końcowa: 5,5/10

niedziela, 9 grudnia 2012

Pardubicky, Porter

0 komentarze


Alkohol: 8%
Ekstrakt: 19%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: ~6 zł / 0,5 l [Piwa Świata]

Uwagi: Po perturbacjach związanych z tym piwem (o których wspominałem kiedyś na FB - w środku butelki pływał jakiś plastikowy element, najprawdopodobniej używany w trakcie rozlewu) udało mi się wymienić piwo i otrzymać już poprawne. Po przelaniu do pokala otrzymujemy trunek w kolorze czarnym, który jedynie pod ostrym światłem nabiera barw rubinowych. Piania koloru cappuccino jest średniej wielkości, lekko oblepia ścianki i opada dosyć leniwie (jednak jednostajnie i po jakimś czasie znika całkowicie). Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu dominuje nuta niezbyt przyjemnej, lekko sztucznej czekolady i kakao. Do tego dochodzą aromaty kawowe i bardzo lekko palone. Całość pachnie niezbyt przyjemnie na tle innych porterów bałtyckich. W smaku piwo jest lekko słodkie, ze sporą nutą karmelową. Do tego dochodzą delikatne aromaty palone, czekoladowe i kawowe. W piwie wyczuwalna jest również woń alkoholowa, która nie jest zbyt dobrze ukryta. Całość nie zachwyca i sprawia, że samo piwo pije się dosyć topornie.

Podsumowując, jest to jeden z najsłabszych porterów bałtyckich jakie mi było dane pić. Chyba lepiej będzie jeśli Czesi pozostaną przy swoich lekkich lagerach i rzemieślniczych wynalazkach na modłę amerykańską.

Ocena końcowa: 6/10

piątek, 7 grudnia 2012

Zawiercie, Jasne Pełne

0 komentarze


Alkohol: 4,9%
Ekstrakt: 11,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [6/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 3,30 zł / 0,5 l [Centrala Piwna]

Uwagi: Jasny lager z Browaru na Jurze, który po przelaniu do szklanki przybiera złoty, ciemniejszy niż typowe jasne pełne, mętny kolor. Nie wygląda to super apetycznie. Również piana nie sprawia najlepszego wrażenia, jest niezbyt duża, opada dosyć szybko i nie oblepia ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu mamy nuty słodowe i wyczuwalną kiszonkę (na szczęście nie jest mocno intensywna), która trochę psuje obraz całość. Ewidentnie mamy tutaj lekkie oznaki zepsucia. Brakuje mi również jakichkolwiek nut chmielowych, które mogłyby chociaż lekko "zatuszować" ewidentną wadę.

W smaku spora baza słodowa mimo tylko 11,5% ekstraktu. Kiszonka występuje, na szczęście w niewielkim stężeniu. Mamy tutaj całkiem niezły bilans pomiędzy średnią w kierunku niskiej goryczką (ale i tak wybija się na tle innych polskich lagerów) i lekko słodkością będącą wynikową niedużego odfermentowania.

Podsumowując, mimo, że piwo miało ewidentnie lekką wadę (ciekawe czy z czasem by się pogłębiała?) to było całkiem nieźle pijalne i smaczniejsze niż sporo bezpłciowych koncernowych lagerów robionych metodą HGB. Zawiercie Jasne Pełne ma dobre warunki do bycia jednym z lepszych polskich jasnych lagerów. Jeśli lekkie oznaki zepsucia nie wynikają z jakiegoś błędu w czasie produkcji piwa to na pewno warto spróbować tego piwa od razu po tym jak trafi do sklepu i będzie świeże.

Ocena końcowa: 6-/10

środa, 5 grudnia 2012

Leffe, Blonde

0 komentarze



Alkohol: 6,6%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Belgia

Kolor: [9/10]
Piana: [9/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: 6,99 zł / 0,33 l [Piotr i Paweł]

Uwagi: Belgijski blond ale z browaru należącego do największego koncernu piwnego na świecie (Anheuser–Busch InBev), który na szczęście zachował sporo autonomii przy produkcji swoich piw.

Po przelaniu do pokala otrzymujemy trunek w kolorze złotym, z delikatnymi miedzianymi poświatami. Całość jest klarowna i prezentuje się naprawdę wybornie. Na plus również spora, gęsta i drobnoziarnista piana. Jest nieskazitelnie biała, oblepia dosyć mocno ścianki i opada w bardzo leniwym tempie. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu jest poprawnie, ale bez szału. Mamy tutaj nuty bananowe i goździkowe typowe dla niemieckich pszenic, które są jednak przeplatane aromatami kwiatowymi i lekko perfumowanymi. Wyczuwalny jest również w niewielkim stężeniu alkohol, który obniża lekko ocenę. Całość jest średnio intensywna, ale jakoś nie do końca trafia do mnie takie połączenie.

Zdecydowanie lepiej sprawa wygląda w kwestiach smakowych. Mamy tutaj delikatną goryczkę chmielową, nuty goździkowe i gumy balonowej (w niedużym stężeniu). Całość doprawiają posmaki kwiatowe i ziemiste, które całkiem nieźle komponują się z resztą i podnoszą pijalność piwa. Nie ma tutaj żadnej słodyczy oraz przesadzonej kwaskowatości, dzięki czemu piwo pije się naprawdę przyjemnie.

Podsumowując, udany belgijski ejl, który może nie jest jakimś wybitnym piwem, ale jest dostępny w sporej liczbie sklepów w Polsce i nie kosztuje majątku (jak na belgijskie specjały). Jeśli ktoś zaczyna przygodę z piwowarstwem belgijskim na pewno może rozpocząć od tego piwa.

Ocena końcowa: 7,5/10

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Orkiszowe z Czosnkiem

1 komentarze


Alkohol: 5,1%
Ekstrakt: 12,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [6/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [2/10]
Smak: [4/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 5,45 zł / 0,5 l [Piwa Świata]

Uwagi: Piwo, które najpierw było żartem krążącym po polskich forach piwnych stało się jakiś czas temu realną propozycją z browaru Kormoran. Po niezbyt przyjemnych wspomnieniach dotyczących pieprzowego Opata byłem sceptycznie nastawiony do tego piwa i moje obawy okazały się zasadne.

Po przelaniu do do szklanki otrzymujemy jasno-złoty, lekko mętny trunek. Piana jest niezbyt obfita, opadająca w średnim tempie i nie oblepia ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu piwo pachnie wyłącznie czosnkiem, który przykrywa całą resztę. Zapach jest drażniący i mało przyjemny, zdecydowanie nie pasuje do piwa. W smaku jest już trochę lepiej, po małej konfuzji wynikającej z powąchania tego Kormorana biorę pierwszy łyk i na szczęście nie jest aż tak strasznie. Czosnek oczywiście dominuje i jest główną nutą w tym piwie, jednak pojawiają się tutaj również inne aromaty, głównie słodowo-zbożowe (zbożowość typowa dla jasnych, lekkich Kormoranów). Do tego dochodzi delikatna nuta waniliowa. Piwo jest mało pijalne i lekko męczące przez zbytnią czosnkową dominantę.

Całość nie jest zbyt smaczna, jednak smakuje na pewno lepiej niż pachnie i jeśli ktoś się uprze to może dopić jedno Orkiszowe z Czosnkiem do końca. Mam jednak pewność, że na kolejne nie będzie miał ochoty. Sam nie zamierzam do niego nigdy więcej wracać, ot jednorazowa, mało smaczna ciekawostka.

Ocena końcowa: 4/10

środa, 28 listopada 2012

AleBrowar, Naked Mummy

1 komentarze


Alkohol: 6,2%
Ekstrakt: 16%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 7,80 zł / 0,5 l [Centrala Piwna]

Uwagi: Drugie po Dyniamicie z Pinty polskie piwo w stylu Pumpkin Ale. Po przelaniu do szklanki otrzymujemy miedziany, lekko mętny trunek. Piana, drobnoziarnista jest niezbyt obfita, beżowego koloru, opada dosyć szybko. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności.

W zapachu można wyczuć dynię, ale nie jest to nuta mocna. Bardziej wyczuwalne są aromaty słodowe, lekko przyprawowe (imbir, gałka muszkatołowa , a także lekko chmielone. Całość jest poprawna, nie przeszkadza, jest zdecydowanie mniej intensywna i bardziej piwna od tego co można było wywąchać ze szklanki Dyniamitu, jednak nie jest to również poziom genialności.

W smaku mamy całkiem sporą goryczkę (nie jest to oczywiście poziom AIPA czy IIPA, ale daje zdecydowanie radę). Znów aromat dyniowy jest tylko lekko nakreślony, do tego dochodzą nuty przypraw najróżniejszych (gałka muszkatołowa, pieprz zielony, imbir). Co warte podkreślenia, podczas festiwalu piwnego w Poznaniu Naked Mummy pita z kega była zdecydowanie mniej przyprawowa - tutaj ten aromat jest już wyczuwalny. Całość jest nieźle zbilansowana i na pewno lepiej pijalna niż w produkcie Pinty. Po skończeniu butelki nie miałem wcale dosyć.

Podsumowując, nie jest to może na wskroś dyniowe piwo, ale całkiem niezły, chmielony bursztynowy ejl z lekkim dodatkiem tego halloween'owego warzywa. Ze swojej strony jeśli ktoś będzie miał jeszcze szansę dostać butelkę tego trunku na pewno warto spróbować. Ale czy jest sens napić się Naked Mummy za wszelką cenę? W tym wypadku odpowiedź nie jest już chyba tak jednoznaczna.

Ocena końcowa: 7,5/10

poniedziałek, 26 listopada 2012

Namysłów, Pils

1 komentarze


Alkohol: 6%
Ekstrakt: 12%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [4/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 2,89 zł / 0,5 l [Piotr i Paweł]

Uwagi: Po przelaniu do szklanki otrzymujemy złoty (lekko ciemniejszy od typowych dwunastek), w pełni klarowny trunek. Piana mimo, że spora to jednak posiada grube, niezbyt okazałe ziarna. Opada w średnim tempie, jednak po jakimś czasie pozostaje po niej jedynie wspomnienie. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu mamy nuty słodowe i lekką metaliczność, brak tutaj jakichkolwiek aromatów chmielowych. Całość pachnie jak typowa lagerowa koncernówka. Na szczęście trochę lepiej pils z Namysłowa wypada  pod względem smakowym. Goryczka jest średnia (w kierunku niskiej), jednak na tle polskich jasnych pełnych wyróżnia się zdecydowanie. Do tego dochodzi spora baza słodowa (która daje delikatną słodycz, przełamywaną na szczęście goryczką), lekka biszkoptowość i metaliczność. Całość smakuje jednak trochę zbyt koncernowo (z dodatkiem chmielu goryczkowego). Brakuje mi tutaj jednak jakichkolwiek aromatów chmielowych (ziemistych, torfowych).

Podsumowując, jest to rzeczywiście chmielony na goryczkę pils, ale jednak jedynie poprawny i trochę zbyt przypominający wyroby molochów z użyciem HGB. Wypić można, ale w tej cenie idzie dostać jednak smaczniejsze piwa.

Ocena końcowa: 5,5/10

niedziela, 25 listopada 2012

Left Hand, Sawtooth Ale

0 komentarze


Alkohol: 5,3%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [9/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [9/10]

Cena: 12 zł / 0,355 l [I Poznański Festiwal Piwa]

Uwagi: Piwo, które wg ratebeer jest z gatunku ESB, ale z uwagi na chmielenie również amerykańskimi odmianami tej rośliny trochę odbiega od wyspiarskich, klasycznych piw tego typu. Na początku trzeba pochwalić browar za świetne etykiety (również w tym piwie) i lekko zganić za jej krzywe nalepienie (dlatego jeden punkcik z opakowania odjęty).

Po przelaniu do pokala otrzymujemy trunek w kolorze ciemno-złotym, wpadającym w miedziany. Całość jest klarowna i lekko opalizująca, prezentuje się przy tym świetnie. Piana mimo, że mała to dosyć gęsta i zbita, opada bardzo powoli i utrzymuje się niemal do samego końca. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności i pod tym względem zdecydowanie przypomina wyspiarskie ESB.

Zapach, który się unosi z pokala jest delikatny, niezbyt intensywny, lekko chmielowy (z nutami żywicznymi, ziemistymi i bardzo lekko cytrusowymi). Do tego dochodzą aromaty biszkoptowe, ziołowe, torfowe i lekko alkoholowe (wszystkie na małym poziomie stężenia). Całość jest nieźle zbilansowana, ale brakuje tutaj jakiegoś pazura.

W smaku również jest delikatnie, aksamitnie z niewielką, ale całkiem przyjemną goryczką. Mamy tutaj aromaty torfowe, żywiczne, a także ziemiste i podchodzące pod toffi. Całość jest ekstremalnie sesyjna i pijalna. Dzięki niewielkiemu wysyceniu piwo znika w ekspresowym tempie.

Podsumowując, jest to świetny przykład amerykańskiego podejścia do ESB, które jednak nie niszczy tego jak tego typu piwa powinny smakować. Nie mamy tutaj ekstremalnego chmielenia, ale i tak piwo pije się z niekłamaną przyjemnością. Zdecydowanie polecam.

Ocena końcowa: 8,5/10

sobota, 24 listopada 2012

Kilikia, Dark Beer

2 komentarze


Alkohol: 4,4%
Ekstrakt: 12%

Kraj pochodzenia: Armenia

Kolor: [8/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [4/10]
Smak: [3/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [4/10]

Cena: ~5 zł / 0,5 l [Piwa Świata]

Uwagi: Ciemny lager z Armenii. Po przelaniu do pokala otrzymujemy trunek w kolorze ciemnej, mocnej herbaty, pod światło lekko rubinowy. Całość jest klarowna i sprawia całkiem przyjemne wrażenie. Piana beżowa, średniej w kierunku sporej wielkości, opada dosyć leniwie (jednak jednostajnie), przy okazji lekko oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie intensywności, który nie pasuje tutaj do końca (powinno być jednak trochę więcej tego dwutlenku węgla).

W zapachu na pierwszym planie wyczuwalne są nuty przypominające tanie kakao lub tanią dyskontową czekoladę (nie jest to zbyt przyjemny aromat). Do tego dochodzą nuty zbożowe, które przypominają trochę te z słabszych piw browaru Kormoran i lekko słodowe. Całość pachnie mało zachęcająco.

W smaku pierwsze co od razu uderza to kwaśność piwa - Kilikia jest prawie na pewno zepsuta (trochę przypomina w tej kiszonce ciemnego lagera z browaru Antidotum, jednak polski wytwór miał jednak trochę niższe stężenie kwaśności), do tego dochodzi posmak taniego kakao i lekka słodycz. Całość jest po prostu niesmaczna i po połowie butelki ląduje w zlewie.

Podsumowując, nie wiem czy miałem pecha trafić na zepsute piwo, czy jest to poziom typowy dla tej marki, ale na ten moment zdecydowanie przestrzegam przed zakupem Kilikii Dark Beer.

Ocena końcowa: 3/10

piątek, 23 listopada 2012

Singha

0 komentarze


Alkohol: 5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Tajlandia

Kolor: [6/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [4/10]
Smak: [4/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 5,69 zł / 0,33 l [Piotr i Paweł]

Uwagi: Najpopularniejszy tajlandzki lager, po którym od początku nie spodziewałem się niczego wielkiego. Po przelaniu do pokala otrzymujemy złoty, bardzo jasny i w pełni klarowny trunek (co przy ekstrakcie 5% może wskazywać na użycie ryżu lub innych surowców niesłodowych). Piana jest mizernej wielkości, opada w szybkim tempie. Po chwili pozostaje po niej wyłącznie wspomnienie (nawet na ściankach nie ma co liczyć na jakikolwiek osad). Wysycenie dwutlenkiem węgla na poziomie powyżej średniej.

Piwo pachnie dosyć intensywnie (jak na jasne lagery), jednak na wskroś koncernowo i wyłącznie słodowo. Nie ma może tutaj żadnych niepokojących nut, ale całość jest po prostu miałka. W smaku dominuje słodowość, z lekkimi nutami biszkoptowymi i metalicznymi. Całość jest niezwykle wodnista i przypomina raczej 3% lagery.

Nie ma się tutaj co rozpisywać, piwo jest po prostu kiepskie (może nie aż na takim poziomie, żeby je wylać, ale o piciu z uśmiechem na twarzy można zapomnieć). Może jak ktoś je pił w Tajlandii na plaży w temperaturze 35 stopni ma inne odczucia, jednak w Polsce jest to trunek nie warty zachodu.

Ocena końcowa: 4/10

czwartek, 22 listopada 2012

Kocour, SUB Nahradnik

0 komentarze


Alkohol: 4,3%
Ekstrakt: 11%

Kraj pochodzenia: Czechy

Kolor: [7/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: brak

Cena: 12 zł / 0,5 l [Setka Pub]

Uwagi: Piwo uważane za następcę legendarnego i już niewarzonego Catfish Sumecka, będące lekkim, porządnie chmielonym ejlem. Otrzymany trunek jest koloru miedziano-bursztynowego, lekko opalizujący. Piana mimo, że niezbyt obfita to ma drobne pęcherzyki, porządnie oblepia ścianki i opada w leniwym tempie. Nasycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

Piwo pachnie średnio intensywnie (nawet lekko w kierunku niskiej intensywności), przez co mimo przyjemnych nut nie powala na kolana. Pojawiają się tutaj aromaty mandarynek, mango i grejpfrutowe, a w mniejszym stężeniu lekko sosnowe i trawiaste. Całość jest zdecydowanie zbyt słabo wyczuwalna.

W smaku mamy średniej intensywności, lekko chropowatą goryczkę, która jednak z uwagi na sporą wodnistość i małą treściwość piwa zabija większość aromatów w nim się pojawiających. Mamy tutaj nuty trawiaste, sosnowe i lekko cytrusowe, całości brakuje jednak bazy i chyba trochę aromatyczności chmielowej, jakiej po takim gatunku piwa bym się spodziewał. Piwo nie jest oczywiście złe, ale po prostu brakuje mi w nim pełni i zdecydowanie jest tutaj jeszcze trochę rzeczy, które można by poprawić.

Podsumowując, jest to dobre APA, ale jednak trochę kiepsko zbalansowane. Słabsze od swojego starszego brata, ale również słabsze od polskiego Sharka. Wypić na pewno warto, ale czy jest to piwo, którego można chcieć więcej niż jedno w trakcie pobytu w pubie? Tego nie jestem do końca pewny.

Ocena końcowa: 8-/10

środa, 21 listopada 2012

Widawa, Kawka

2 komentarze


Alkohol: 5%
Ekstrakt: 12,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [10/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: brak

Cena: 7 zł / 0,33 l [Setka Pub]

Uwagi: Ostatnie z uwarzonych do tej pory piw przez kolaborację browaru Widawa i Tomka Kopyra, tym razem w stylu (a raczej podstylu) coffee stout. Piwo piłem podczas premiery w trakcie Międzynarodowego Dnia Stoutu.

Otrzymany trunek jest czarnego jak przystało koloru, piana barwy cappuccino mimo niewielkich rozmiarów opada bardzo wolno, potężnie oblepia ścianki i utrzymuje się w niezłej formie do samego końca degustacji. Wysycenie dwutlenkiem węgla jest mizerne, ale jakoś zbytnio to nie przeszkadza (jak w innych gatunkach).

W zapachu oczywiście dominują nuty kawowe (takiej świeżo zmielonej, dobrej jakości kawy jeszcze przed zaparzeniem), do tego dochodzą aksamitne i delikatne aromaty czekoladowe i śmietankowe. Całość mimo, że nie jest jakoś zbytnio intensywna sprawia naprawdę niezłe wrażenie.

Smakowo jest jeszcze lepiej, piwo jest ekstremalnie pijalne, zdecydowanie aksamitne i lekkie (trochę jaki milk stouty). Na pierwszym planie aromaty kawowe, które przeplatane są nutami czekoladowymi, śmietankowo-mlecznymi i lekko orzechowymi. Całość dzięki małemu wysyceniu smakuje jak porządne espresso w drogiej kawiarni. Całość jest świetnie zbilansowana i mimo pijalności nie można powiedzieć, żeby Kawka była piwem wodnistym - co to, to nie.

Podsumowując, mimo niezbyt ekstremalnego charakteru jest to chyba najlepsze piwo uwarzone do tej pory w browarze Widawa. Może trochę na moją w pełni subiektywną ocenę wpływa to, że uwielbiam sesyjne i aksamitne w smaku stouty, ale naprawdę polecam każdemu spróbować Kawki (o ile jest gdzieś jeszcze do dostania).

Ocena końcowa: 9-/10

Zlaty Bazant, Lager

14 komentarze


Alkohol: 5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Słowacja

Kolor: [7/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [4/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 3,99 zł / 0,5 l [Netto]

Uwagi: Piwo, które ma chyba najczęściej mylony kraj pochodzenia (nie wiem czemu wszyscy myślą, że Zlaty Bazant jest piwem czeskim?). Po przelaniu do szklanki otrzymujemy typowy dla tego stylu, złoty, w pełni klarowny trunek. Piana jest średniej wielkości (w kierunku sporej), biała, z małymi ziarnami. Opada dosyć powoli (jednak w jednostajnym tempie i po jakimś czasie znika całkowicie) i lekko oblepia ścianki. Nasycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu mamy nuty słodowe, typowe dla większości (również z Polski) koncernowych eurolagerów produkowanych metodą HGB. Chmielowych aromatów tutaj nie uświadczymy, całość jest co najwyżej przeciętna. Jeden plus chyba wyłącznie za brak jakiś wad, które by się ujawniały w trakcie.

W smaku po raz wtóry typowa, koncernowa słodowość, o goryczce i aromatach chmielowych można zapomnieć. Do tego dochodzi lekka metaliczność i pojawiająca się po ogrzaniu woń alkoholu (na szczęście w niezbyt dużym stężeniu).

Podsumowując, piwo da się wypić, ale po co? Przy takiej cenie mamy setki lepszych produktów (nie mówiąc już, że można dostać za tą kwotę 2 dyskontowe Maternusy czy Perlenbachery). Zdecydowanie można sobie darować jasnego Zlatego Bazanta.

Ocena końcowa: 4,5/10

poniedziałek, 19 listopada 2012

AlterBeer, #3 Irish Red Ale

0 komentarze


Alkohol: 4,4%
Ekstrakt: 13%

Kraj pochodzenia: Polska (browar domowy)

Kolor: [6/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]

Uwagi: Trzecie piwo własnej produkcji, tym razem w stylu Irish Red Ale. Po przelaniu do szklanki pojawia się ciemno rubinowy, mętny trunek, któremu daleko do najładniejszych czerwonych ejlów jakie widziałem. Piana koloru beżowego jest średniej wielkości, opada dosyć powoli i lekko oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim w kierunku niskiego poziomie intensywności.

W zapachu mamy nuty słodowe, lekko palone, do tego dochodzą ciemne owoce w niewielkim stężeniu i wyczuwalna brudna ścierka (na szczęście lekko). Nie wiem czy to norma przy irlandzkich czerwonych ejlach bo w Pintowych Ogniach Szczęścia czułem podobny nieprzyjemny aromat. Całość nie jest zbytnio intensywna i jest co najwyżej średnia z małym plusem.

W smaku mamy delikatną goryczkę, lekką kwaskowatość, a do tego dochodzą aromaty karmelowe, lekko palone, suszonych ciemnych owoców (głównie śliwek). Wyczuwalna jest też (chociaż w niewielkim stężeniu) woń alkoholowa (piwo ma na pewno więcej niż 4,4% wyliczone wg wzoru). Całość jest nieźle zbilansowana i całkiem pijalna.

Podsumowując, nie jest to może majstersztyk, ale mam kilka pomysłów na podniesienie jakości tego piwa w przyszłości (idąc w kierunku 5 A.M. Saint z BrewDoga).

Ocena końcowa: 6,5/10

niedziela, 18 listopada 2012

Abbot Ale

0 komentarze


Alkohol: 5%
Ekstrakt: 12,1%

Kraj pochodzenia: Anglia

Kolor: [8/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: 6,99 zł / 0,5 l [Netto]

Uwagi: Angielskie piwo w stylu ESB, które jakiś czas temu udało mi się zakupić w jednej z sieci dyskontów (co ciekawe - w negatywnym sensie - cieszyło się raczej niedużym powodzeniem mimo całkiem niezłej jak na wyspiarskie warunki ceny). Po przelaniu do szklanki otrzymujemy miedziany, w pełni klarowny trunek. Piana jest niezbyt obfita i po chwili opada do ledwie widocznego kożucha. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności (dla tego typu piw uznałbym je nawet za wyższe od przeciętnej).

W zapachu pojawiają się nuty toffi, żywiczne, karmelowe, a także suszonych ciemnych owoców i rodzynek. Całość jest lekko słodkawa, niezbyt intensywna i zdecydowanie delikatna. Jest dobrze (nawet dobrze z plusem), ale nie wybitnie.

W smaku mamy delikatną, aksamitną goryczkę, która długo finiszuje. Do tego dochodzą nuty rodzynkowe, żywiczne, ziemiste i toffi. Całość ma lekkie posmaki whisky, jest nad wyraz sesyjna i piwo pochłaniane jest z przyjemnością w ekspresowym tempie. Ciężko znaleźć tutaj jakiejkolwiek wady, które miałyby obniżyć ocenę tego ejla, jedyną jest chyba sam styl, który należy raczej do tych bardziej klasycznych i niezbyt zaskakujących (w sposób ekstremalny jak sporo różnego rodzaju amerykańskich wariacji na temat piw górnej fermentacji).

Podsumowując, jest to bardzo udany bitter, którego mogę polecić każdemu, bo piwo nie jest np. przechmielonym ekstremum, który ze smakiem wypiją tylko nieliczni.

Ocena końcowa: 8,5/10

czwartek, 15 listopada 2012

Jeden Chmiel

1 komentarze


Alkohol: 4,2%
Ekstrakt: 11%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: brak

Cena: 8 zł / 0,5 l [Setka Pub]

Uwagi: Polska próba stworzenia brytyjskiego bittera. Piwo będące pomysłem znanego polskiego blogera i piwowara domowego Marcina Chmielarza (znany z jabłonowskich Altbiera i Pilsa, które też są jego autorstwa), uwarzone przez browar Jabłonowo z użyciem jednego chmielu Fuggles.

Otrzymane piwo jest ładnego złoto-bursztynowego klarownego koloru. Na minus mizerna (nawet jak na warunki wyspiarskich ejlów) piana, która po chwili redukuje się do ledwie widocznej obręczy. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie intensywności.

W zapachu pojawiają się nuty żywiczne, ziemiste, lekko dębowe i lekko owocowe (ciemne owoce). Całość jest niezbyt intensywna, jednak całkiem nieźle zbilansowana. Całość jest zdecydowanie ugrzeczniona i brakuje tutaj jakiegoś pazura.

W smaku piwo jest zdecydowanie aksamitne i sesyjne. Goryczka jest bardzo delikatna, a aromaty chmielowe są ledwie wyczuwalne. Mamy tutaj nuty orzechowe, toffi, lekko palone, a także delikatnie jeżynowe i porzeczkowe. Całość jest świetnie pijalna i mimo tylko 11% ekstraktu wcale nie jest wodnista przesadnie. Piwo nie jest może z gatunku tych, które można sączyć godzinami z nosem w pokalu, ale na dłuższe posiedzenie w pubie sprawdza się znakomicie.

Podsumowując, jest to świetny, zdecydowanie pubowy bitter, który mimo tego, że nie błyszczy wybitnością to jest na pewno ciekawostką na rodzimym rynku, która powinna gościć jak najdłużej. Ze swojej strony polecam.

Ocena końcowa: 7,5/10

środa, 14 listopada 2012

Anchor, Old Foghorn

1 komentarze


Alkohol: 8,8%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [8/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [9/10]

Cena: 13,95 zł / 0,355 l [Piwa Świata]

Uwagi: Piwo w stylu barley wine (niech nazwa nie zwiedzie, nie jest to żadne wino jęczmienne, a zupełnie "zwykły" mocny woltażowo ejl, któremu nie tak wcale daleko do belgian strong ale). Swoją drogą przy zawartości alkoholu na poziomie niespełna 9% uchodzi za raczej słabszego przedstawiciela tego stylu.

Po przelaniu do pokala otrzymujemy całkiem ładny, ciemno-rubinowy trunek. Piana koloru beżowego nie jest może nad wyraz wielka, za to jest drobnoziarnista i utrzymuje się do samego końca degustacji. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności.

W zapachu dominuje głównie woń alkoholu, która jest zdecydowanie zbyt wysoka (a nikt mi nie powie, że przy takiej zawartości alkoholu jest to akceptowalna norma, co pokazuje nawet sporo naszych rodzimy porterów). Gdy już przebrniemy i oswoimy nos z alkoholem pojawiają się aromaty słodkawe, karmelowe z ciemnymi owocami w tle (śliwka, jeżyny). Całość nie jest zbytnio przyjemna i trochę zaskakuje (na minus oczywiście).

W smaku na szczęście jest już trochę lepiej, alkohol jest nadal wyczuwalny, ale już w o wiele mniejszym stopniu. Piwo ma delikatną, acz wyczuwalną goryczkę, która nieźle akompaniuje się ze sporą bazą słodową. Całość jest lekko słodkawa i karmelowa z nutami suszonych śliwek i rodzynek w tle. Całość jest zdecydowanie treściwa i nad wyraz degustacyjna, w smaku najbliżej Old Foghorn do belgijskich mocnych ejlów. Brak tutaj jak dla mnie trochę aromatu chmielowego, który podniósłby na pewno finalną ocenę.

Podsumowując, nie jest to złe piwo, ale jednak jestem trochę zawiedziony. Spodziewałem się bomby, dostałem "jedynie" piwo dobre z trochę przesadzonym alkoholem wydobywającym się z pokala. Jeśli ktoś będzie miał okazję zakupić Old Foghorn to zapewne będzie miał do wyboru co najmniej kilka innych piw z browaru Anchor. Polecam najpierw zacząć od tych innych.

Ocena końcowa: 7,5/10

poniedziałek, 12 listopada 2012

Pinta, Angielskie Śniadanie

3 komentarze


Alkohol: 5,3%
Ekstrakt: 14%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: ~6,50 zł / 0,5 l [Piwa Świata]

Uwagi: Piwo w stylu ESB (Extra Special Bitter), czasami również nazywane Strong Bitterem (co dla Polaków, nie mówiąc już o Belgach może być niepojęte zważywszy na ekstrakt i zawartość alkoholu). Po przelaniu do szklanki otrzymujemy bursztynowo-rubinowy, w pełni klarowny i zdecydowanie okazale się prezentujący trunek. Piana nie jest zbyt duża, jednak opada powoli i zdecydowanie oblepia ścianki tworząc wrażenie kaskadowości. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt intensywnym poziomie, ale tutaj to jakoś mocno nie przeszkadza.

W zapachu dominują nuty żywiczne, ziemiste, lekko karmelowe (jednak bez słodyczy), mamy tutaj aromaty chmielowe i delikatnie waniliowe. Całość nie jest zbyt intensywna, jednak nad wyraz zbilansowana i pasująca na dłuższe sesje przy piwie.

W smaku mamy średnią (na tle IPA nawet można powiedzieć, że niską) goryczkę, która jednak jest długo finiszująca, lekko aksamitna i świetnie pasuje do całej koncepcji. Pojawiają się tutaj aromaty ziemiste, żywiczne, lekko torfowe i dębowe. Piwo ma delikatny posmak porządnej whisky. Całość jest wytrawna i zdecydowanie przypomina angielskie i szkockie ejle, które dane było mi degustować. Całość jest nad wyraz pijalna i dzięki niewielkiemu nasyceniu idealnie pasuje na sesyjne piwo w zimniejsze dni (gdy mocno nasycone, rześkie pilsy nie są najlepszym wyborem). Jedyny minus za delikatną woń alkoholową, która pojawia się, gdy piwo nabiera temperatury.

Podsumowując, jest to jedno z najlepszych piw, które do tej pory browar Pinta wypuścił na rynek i mam nadzieję, że zostanie stałym bywalcem pubów i sklepów specjalistycznych. Zdecydowanie polecam.

Ocena końcowa: 8,5/10

niedziela, 11 listopada 2012

Artezan, IPA

0 komentarze


Alkohol: 6%
Ekstrakt: 14,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [5/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: brak

Cena: 10 zł / 0,5 l [Setka Pub]

Uwagi: Piwo w stylu India Pale Ale (jednak tym oryginalnym wyspiarskim, nie amerykańskim) z browaru rzemieślniczego Artezan. Otrzymany trunek jest koloru brązowo-miedzianego, zdecydowanie mętny. Piana ma spore pęcherzyki, nie jest zbyt obfita i tylko lekko oblepia ścianki szklanki. Całość nie wygląda powalająco. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie, ale jest to norma w brytyjskich stylach (która jednak do mnie przy niezbyt mocnych piwach nie do końca przemawia).

W zapachu jest zdecydowanie inaczej niż w cytrusowych, mocno chmielonych AIPA-ch, od razu czuć tutaj wyspiarskie klimaty. Na głównym planie wyczuwalna owocowość (głównie te ciemniejsze, z jeżynami i czerwonymi porzeczkami na czele), do tego dochodzą nuty żywiczne i delikatnie czekoladowe. Całość wydaje się lekko słodkawa, ale również kwaskowata. Piwo pachnie średnio intensywnie, ale do niczego nie można się zbytnio przyczepić.

IPA od chłopaków z Artezana ma średnią, aksamitną i niezbyt długo finiszującą goryczkę, której zdecydowanie daleko do tych znanych z Ataku Chmielu czy Rowing Jacka. Mamy tutaj aromaty chmielowe typowe dla brytyjskich odmian tej rośliny z posmakami trawiastymi, sosnowymi i żywicznymi na czele. Brak tutaj jakichkolwiek egzotycznych i cytrusowych aromatów, co wcale nie przeszkadza temu, żeby piwo było całkiem rześkie i pijalne. Po lekkim ogrzaniu piwa pojawiają się mniej przyjemne, lekko landrynkowe posmaki, które psują całkowity obraz całości (nie są na szczęście zbytnio intensywne). Piwo jest nieźle zbilansowane, nie wyczuwalny jest w nim alkohol i mimo 6% alkoholu znika w całkiem szybkim tempie ze szklanki.

Podsumowując, całkiem udane piwo z browaru Artezan, które może nie jest pod każdym względem genialne, ale na pewno warte spróbowania. Jeśli tylko traficie na tego ejla (czy to w pubie czy w sklepie w butelce) to kupujcie i próbujcie bez oporów. Polecam.

Ocena końcowa: 8-/10

sobota, 10 listopada 2012

Pinta, Dyniamit

0 komentarze


Alkohol: 6%
Ekstrakt: 16,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [5/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: brak

Cena: 9 zł / 0,5 l [Setka Pub]

Uwagi: Dyniowy ejl z browaru Pinta, który pojawił się ostatnio oczywiście w związku z Halloween. Przyznam się, że nigdy nie miałem do czynienia z pumpkin ale, dlatego nie do końca wiedziałem czego się spodziewać.

Otrzymane piwo było koloru pomarańczowo-brązowego, zdecydowanie mętne i mało apetycznie wyglądające. Piana niewielkich rozmiarów, dosyć szybko opada do niewielkiej obręczy nie oblepiając ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności.

W zapachu pierwsze co jest najbardziej wyczuwalne to aromat gumy balonowej. Do tego dochodzi dynia w mniejszym natężeniu, piwo pachnie również fenolami, goździkowo i lekko słodkawo. Brak tutaj jakichkolwiek nut chmielowych i chyba bliżej temu zapachowi do hefeweizenów niż innych piw górnej fermentacji.

W smaku mamy nuty dyniowe, gumy balonowej, lekko słodkawe, jednak całość jest kosmicznie doprawiona chyba najróżniejszymi przyprawami, jakie wpadły do rąk chłopaków z Pinty. Wyczuwalne są aromaty goździkowe, pieprzowe a nawet lekko jałowcowe (każde w zdecydowanie sporym natężeniu). Brak tutaj jakichkolwiek aromatów chmielowych, jak i nie uświadczymy żadnej goryczki chmielowej. Całość jest moim zdaniem zbytnio przyprawiona przez co zdecydowanie traci na pijalności. Mimo średniej treściwości ostatnią ćwiartkę piwa męczyłem niemiłosiernie nie mając już jakiejkolwiek ochoty na kolejnego Dyniamita.

Podsumowując, jest to coś zdecydowanie innego i na pewno ciekawego, ale w moje gusta nie do końca trafia. Przez zbyt przesadzone przyprawy piwo jest nad wyraz mało pijalne i traktuję je raczej jako jednorazową ciekawostkę. Mam nadzieję, że pumpkin ale z AleBrowaru będzie pod względem bardziej piwny.

Ocena końcowa: 6,5/10

środa, 7 listopada 2012

Erdinger, Weissbier

0 komentarze


Alkohol: 5,3%
Ekstrakt: 12,6

Kraj pochodzenia: Niemcy

Kolor: [6/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [8/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 5,99 zł / 0,5 l [Netto]

Uwagi: Po przelaniu do szklanki otrzymujemy niezbyt widowiskowy, słomkowy, zdecydowanie mętny trunek. Piana jest średniej wielkości, utrzymuje się na powierzchni niemal do samego końca oblepiając przy okazji zdecydowanie ścianki. Na plus świetne, wysokie wysycenie dwutlenkiem węgla.

W zapachu mamy typowego hefeweizena, z bananami i goździkami na czele. Brak tutaj jakichkolwiek innych nut, które mogłyby psuć całość. Minus niewielki za jednak trochę zbyt małą intensywność. Smakowo jest bardzo podobnie, bananowo i goździkowo, z lekkimi nutami biszkoptowymi. Całość jest ekstremalnie pijalna (jak na pszenice), ale może trochę zbyt ugrzeczniona i zbyt mało intensywna.

Podsumowując, tak jak przy okazji recenzowania Erdingera Urweisse mamy tutaj świetny przykład pszenicy, która jest do bólu tradycyjna, ale z drugiej strony bez jakichkolwiek wad, które mogłyby obniżyć ocenę końcową. Na pewno warta polecenia dla osób, które nigdy nie próbowały tego gatunku.

Ocena końcowa: 7,5/10

poniedziałek, 5 listopada 2012

Warsteiner, Premium German Beer

1 komentarze


Alkohol: 4,8%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Niemcy

Kolor: [7/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 2,99 zł / 0,5 l [Lidl]

Uwagi: Po przelaniu do kufla otrzymujemy jasnozłoty, w pełni klarowny trunek. Piana średniej wielkości opada w dosyć leniwym, jednak jednostajnym tempie i po jakimś czasie pozostaje po niej jedynie niewielka obręcz. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnio-niskim poziomie intensywności.

W zapachu dominują nuty słodowe, które jednak są całkiem nieźle przeplatane niewielkim aromatem chmielu. Do tego dochodzi lekka biszkoptowość i metaliczność. Całość pachnie rześko i przyjemnie, bez krzty woni alkoholowej (nawet przy wyższej temperaturze).

W smaku mamy delikatną goryczkę, średnią bazę słodową i lekki, jednak pasujący tutaj jak ulał maślany diacetyl. Całość jest zdecydowanie pijalna, przy czym piwo nie jest zbyt wodniste. Pilsa pochłania się zdecydowanie szybko, dzięki sporej rześkości i niezbyt wysokiemu wysyceniu.

Podsumowując, całkiem udane niemieckie piwo, które na pewno warto spróbować gdy się na nie trafi. Ze swojej strony polecam.

Ocena końcowa: 7-/10

niedziela, 4 listopada 2012

Berliner Kindl, Weisse Himbeere

0 komentarze


Alkohol: 3%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Niemcy

Kolor: [6/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 6,30 zł / 0,33 l [Piwa Świata]

Uwagi: Piwo w stylu berliner weisse z dodatkiem soku malinowego. Po przelaniu do pokala otrzymujemy mętny trunek w kolorze czerwonym. Piana koloru różowego jest mała, lekko oblepia i dosyć szybko opada. Po chwili nie ma po niej niemal śladu. Nasycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu mamy wyłącznie malinę i w mniejszym stopniu truskawkę. Brak tutaj jakichkolwiek piwnych aromatów, a nawet typowych dla innych pszenic. Berliner Kindl nie pachnie może tak źle jak niektóre polskie smakowe ulepki, jednak do np. lambików jest mu daleko.

Smakowo jest podobnie, czujemy tu głównie nuty malinowo-truskawkowe. Do tego dochodzi lekka kwaskowatość i dosyć spora słodkość (na szczęście nie jest ona zbyt sztuczna, a raczej owocowa).

Podsumowując, jest to całkiem niezły trunek, jednak mało piwny. Na pewno lepszy niż polskie dosładzane sztucznymi syropami lagery, ale do belgijskich krieków i innych lambików jest mu daleko.

Ocena końcowa: 6/10

sobota, 3 listopada 2012

Jabłonowo, Manufakturowy Pils

1 komentarze


Alkohol: 5,6%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: paczka od producenta

Uwagi: Piwo, które nazywane jest w polskiej blogosferze pierwszym prawdziwym krajowym pilsem. W paczce, którą otrzymałem od producenta były 3 butelki tego piwa w całkiem ładnej skrzynce i otwieracz. Po przelaniu do szklanki otrzymujemy ciemnozłoty, ładnie wyglądający trunek, który jest delikatnie mętny. Piana, lekko beżowa jest spora, opada bardzo powoli i sprawia pozytywne wrażenie. Na plus również całkiem niezłe, wysokie nasycenie dwutlenkiem węgla.

W zapachu dominuje baza słodowa, do tego dochodzi lekka zbożowość i niewielki aromat chmielowy. Trochę psują obraz całości lekko wyczuwalne nuty owoców (czyżby fermentacja w trochę za wysokiej temperaturze?). Całość pachnie nieźle, ale nie tak dobrze jak w najlepszych pilsach, których kosztowałem.

W smaku pierwsze co się rzuca to to, że w końcu mamy goryczkę w jasnym polskim lagerze. Jej intensywność jest bardzo podobna do tej, którą można uświadczyć np. w oryginalnym Pilsner Urquellu. Do tego dochodzi spora baza słodowa, lekka orzechowość i brak jakiejkolwiek woni alkoholowej. To jest ta dobra część. Niestety mamy tutaj również po raz wtóry aromaty owocowe i niewielki DMS, które nie przystają trochę do wytrawnych pilsów. Całość jest jednak zdecydowanie pijalna i wymienione mankamenty nie psują tego, że piwo z szklanki znika w ekspresowym tempie.

Podsumowując, jest to piwo dobre, jednak z małymi minusami. Na pewno jest dobrą bazą, gdzie przy niewielkich zmianach można stworzyć naprawdę porządnego pilsa, którego nikt będzie się wstydził nawet poza Polską.

Ocena końcowa: 6,5/10

piątek, 2 listopada 2012

Flying Dog, Gonzo Imperial Porter

0 komentarze


Alkohol: 9,2%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [10/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [10/10]

Cena: 13,95 zł / 0,355 l [Piwa Świata]

Uwagi: Imperialny porter z browaru Flying Dog, któremu blisko dzięki sporemu chmieleniu jednak do RIS'a. Po przelaniu do pokala otrzymujemy czarny jak smoła (nawet pod ostrym światłem) trunek. Piana koloru cappuccino jest mała, opada w średnim tempie i lekko oblepia ścianki. Po jakimś czasie pozostaje po niej jedynie obręcz i niewielkie wysepki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie intensywności, jednak nie przeszkadza to aż tak bardzo w tak mocnym i treściwym trunku.

W zapachu mamy nuty typowe dla porterów, czyli porządną gorzką czekoladę, świeżo parzoną kawę, palone słody, w mniejszym stopniu karmelowe aromaty. Całość jednak dopełnia świeżość amerykańskich chmieli z cytrusami, sosną i trawą na czele. Całość jest średnio intensywna, świetnie zbilansowana i brak tutaj jakichkolwiek nieprzyjemnych aromatów alkoholowych.

W smaku pierwsze co uderza to dosyć spora, długo finiszująca goryczka (jest ona jednak dosyć delikatna i równomierna). Mamy tutaj nuty sosnowe, trawiaste, lekko słodkawe i karmelowe. Z drugiej strony te rześkie i świeże posmaki są świetnie bilansowane zdecydowanie cięższymi i wytrawniejszymi aromatami palonych słodów, gorzkiej czekolady i kawy. Alkohol jest świetnie ukryty i tak jak w przypadku wielu polskich porterów bałtyckich nie przeszkadza, a nawet nadaje dostojności. Całość jest zdecydowanie degustacyjna i mocno treściwa. Gdybym miał te piwo do czegoś porównać to do AleBrowarowego Black Hope, jednak z treściwością mocnych baltic porterów.

Podsumowując, jest to genialne piwo, które do mnie trafia zdecydowanie lepiej niż nasze rodzime, dolnofermentacyjne portery. Napomnę tylko, że w lodówce czeka na mniej dokładnie to samo piwo, jednak  leżakowane w beczkach drewnianych i zbierające jeszcze lepsze opinie (nie mogę się doczekać po tym co otrzymałem tutaj). Ze swojej strony zdecydowanie polecam spróbować.

Ocena końcowa: 9/10

czwartek, 1 listopada 2012

Erdinger, Dunkel

1 komentarze


Alkohol: 5,3%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Niemcy

Kolor: [9/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 5,99 zł / 0,5 l [Netto]

Uwagi: Po przelaniu do szklanki otrzymujemy ładnie się prezentujący, ciemno-brązowy (niemal czarny) trunek. Piana koloru beżowego jest średniej wielkości, opada dosyć powoli i nie oblepia ścianek. Na plus całkiem niezłe, wysokie wysycenie dwutlenkiem węgla.

W zapachu dominują nuty słodowe, karmelowe i bardzo delikatnie goździkowe. Całość jest poprawna, ale bez żadnych "ochów" i "achów". W smaku na pierwszym miejscu pojawiają się aromaty karmelowe, lekka alkoholowość (minus przy takiej zawartości alkoholu), a także nuty palone, lekko kwaskowate i podobne do tanich gum balonowych. Po ogrzaniu piwa ujawniają się lekkie aromaty bananów i goździków. Piwo jest poprawne, ale nic ponad to.

Podsumowując, nie jest to zły dunkel, ale nie ma również w nim niczego czym mógłby zachwycić. Wypić można, ale czy warto wydawać na niego 6 zł? Wydaje mi się, że nie.

Ocena końcowa: 6/10

niedziela, 28 października 2012

Widawa, Kangaroo

0 komentarze


Alkohol: 5%
Ekstrakt: 12,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [6/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 7,50 zł / 0,33 l [Piwa Świata]

Uwagi: Kolejne, czwarte już piwo będące kooperacją Tomka Kopyra i browaru Widawa. Tym razem wybór padł na Amber Ale chmielonego australijską odmianą chmielu o nazwie Galaxy (pewnie spory w tym udział miały braki na rynku amerykańskich chmielów). Na plus całkiem udana etykieta (a przynajmniej projekt, bo już samo wykonanie i nalepienie pozostawia trochę do życzenia).

Po przelaniu do pokala otrzymujemy mało atrakcyjny wizualnie (i mało amberowy - bursztynu to ja tutaj nie widzę) trunek. Mamy tutaj sporą mętność i brązowo-miedziany kolor, średniej wielkości pianę, która opada powoli i lekko oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności, sam preferuję trochę wyższy (również w przypadku ejlów).

Zdecydowanie lepiej zaczyna to wyglądać gdy przechodzimy do meritum. W zapachu pojawiają się nuty żywiczne, toffi, lekko owocowe, waniliowe i kwiatowe (mamy tutaj delikatną słodycz). Nie uświadczymy tutaj typowych amerykańskich cytrusów z ich rześkością, a sosnowe aromaty są ledwie wyczuwalne w oddali. Całość mimo, że nie jest zbytnio intensywna to jest świetnie zbilansowana i może się podobać.

W smaku mamy oczywiście sporą goryczkę, która jednak dla mnie jest trochę zbyt chropowata (mimo, że nie wykrzywia jak nie które AIPA, to nadanie jej delikatności bez zmniejszania nasilenia wpłynęło by zdecydowanie na pijalność). Mamy tutaj nuty żywiczne, owocowe (ciemne owoce), a także idące trochę w stronę szkockich ale (toffi, dębowość i delikatna paloność). Po lekkim ogrzaniu pojawiają się dodatkowe posmaki karmelowe i lekko biszkoptowe. Całość jest świetnie zbilansowana i chyba jedynym minusem tego kangura (poza tą chropowatą goryczką) jest to, że nie jest tak rześki i pijalny jak piwa chmielone chmielami Simcoe, Citra czy Cascade.

Podsumowując, kolejne świetne piwo z Widawy (na bazie receptury Kopyra). Czekam na kolejne produkcje duetu (następny ma być kawowy stout) - w ciemno strzelam, że utrzymają poziom dotychczasowy. Zdecydowanie polecam spróbować Kangaroo.

Ocena końcowa: 8,5/10

czwartek, 25 października 2012

Lubuskie, Wiśniowe

2 komentarze


Alkohol: 4,2%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [3/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [4/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [5/10]

Cena: 1,99 zł / 0,5 l [Piotr i Paweł]

Uwagi: Po przelaniu do szklanki otrzymujemy czerwony, klarowny trunek, który zdecydowanie nie przypomina piwa. Piana koloru różowego jest średniej wielkości, oblepia lekko ścianki i dosyć szybko opada. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

Po powąchaniu piwa lekkie zaskoczenie. Spodziewałem się typowego polskiego słodkiego ulepku, a dostaję całkiem nieźle pachnący trunek, w którym wytrawne pestkowe nuty wiśniowe naprawdę mogą pozytywnie zaskoczyć i przypominają raczej belgijskie lambici niż rodzime produkcje. Za ten aspekt spory plus.

Jednak po pierwszym łyku już wszystko wraca do normy. Piwo jest zdecydowanie słodkie, ulepkowate, oraz bijące sztucznością i chyba wyłącznie lekka pestkowa gorzkość z delikatnym aromatem maślano-biszkoptowym ratuje je przed wylaniem piwa do zlewu po pierwszym łyku. Lubuskie Wiśniowe smakuje słabo i po prostu jest niesmaczne, a przy tym mało piwne.

Podsumowując, nie jest może najgorsze piwo wiśniowe jakie kosztowałem, ale poza całkiem niezłym zapachem nie ma niczego więcej do zaoferowania.

Ocena końcowa: 4,5/10