Lista ocenionych piw

wtorek, 26 kwietnia 2016

Warszawski Festiwal Piwa - wiosna 2016 - recenzje pitych piw 3/9

2 komentarze
Kolejna porcja piw, cztery z czwartku i dwa pierwsze z piątku. Poza niezbyt udanym pseudo Sahti z Finlandii wszystkie pozostałe, rodzime piwa były dobre, albo bardzo dobre. Doctor Brew w końcu nie przesadził z goryczką, Setka ma kolejnego dobrego pilsa, a Widawa i Pinta ciągle trzymają poziom. Zapraszam do recenzji.


Pinta, Kwas Epsilon



Alkohol: 6%
Ekstrakt: 18%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: brak

Cena: 4 zł / 0,1 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: Double India Sour, czyli mocny kwach z amerykańskim chmielem. Piwo w kolorze złotym, mętne. Piana mała, szybko opada i tylko lekko oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie intensywności.

W zapachu dominuje kwaśna, dosyć czysta nuta cytrusowa. Gdzieś tam w oddali kołacze może lekko funky charakter, ale na pewno nie jest pierwszoplanowy. Na plus mocna intensywność.

W smaku piwo jest kwaśne, intensywne, dosyć czyste profilowo (bakterie kwasu mlekowe) i lekko cytrusowe od chmielu. Goryczka jest zdecydowanie wyczuwalna, ale lekko ściągająca i taninowa. Poza tym ciężko się do czegokolwiek przyczepić. Świetne piwo.

Ocena końcowa: 8-/10


Doctor Brew, Hoppy Birthday Single Bourbon Barrel Aged



Alkohol: 7,6%
Ekstrakt: 18%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [2/10]
Opakowanie: brak

Cena: 7 zł / 0,2 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: Podwójny mleczny stout z Doctora Brew leżakowany w beczce po bourbonie. Już podstawowa wersja była świetna, a tutaj jest jeszcze lepiej.

Piwo w kolorze ciemnobrunatnym z mizerną i dziurawą pianą, która nie oblepia. Wysycenie dwutlenkiem węgla niemal zerowe - ale przy BA jak najbardziej akceptowalne.

W zapachu zdecydowanie dominuje nuta bourbonu. Do tego dochodzi kokos, wanilia, w mniejszym stopniu czekolada i aromaty mleczne. Piwo jest intensywne i naprawdę pachnie genialnie.

Smakowo znów od początku uderza sporo bourbonu, ale zaraz po chwili pojawia się nuta lekko palona, czekolada gorzka i kawa. Goryczka na średnim poziomie intensywności, wyczuwalna. Na plus świetnie ukryty alkohol. Na dodatek nie czuć tych niemal 8% (a podejrzewam, że jeszcze beczka coś dołożyła).

Podsumowują, genialne piwo. Tylko więcej takowych na naszym rynku.

Ocena końcowa: 9/10


Doctor Brew & Maldita, Barley Wine



Alkohol: 12,5%
Ekstrakt: 27,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: brak

Cena: 7 zł / 0,2 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: Barley Wine uwarzone w kooperacji z portugalskim browarem Maldita. Doctor Brew uwarzył już piwo w tym stylu, ale było po prostu słabe, alkoholowe i mocno w kierunku Imperial IPA. Tym razem wyszło lepiej.

Piwo bursztynowe, lekko opalizujące. Piana mała, średnio trwała i lekko oblepiająca ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie intensywności.

W zapachu mamy słodki, estrowy charakter. Pojawia się trochę owoców leśnych, a także nuty słodowe i zbożowe. Mało się tutaj dzieje, nie jest zbyt intensywnie, ale nie ma też aromatów chmielowych i piwo pachnie zdecydowanie w stylu.

Smakowo mamy gęsty, słodki, wręcz oleisty trunek. Na plus świetnie ukryty alkohol, na minus o dziwo (znając wcześniejsze dokonania browaru) brak kontry goryczkowej do tej sporej słodyczy. Piwo jest estrowe, lekko landrynkowe. Mamy tutaj sporo czerwonych owoców, owoców leśnych, trochę nut słodowych. Piwo jest nad wyraz degustacyjne, przez ten brak goryczki nawet lekko męczące (w większych ilościach), ale na pewno jest to Barley Wine.

Podsumowując, nie do końca moja bajka, brakuje trochę goryczki i intensywniejszego aromatu. Ale poza tym to naprawdę dobry przedstawiciel stylu.

Ocena końcowa: 8-/10


Huvila, Arctic Circle Ale



Alkohol: 7,3%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Finlandia

Kolor: [8/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: brak

Cena: 10 zł / 0,3 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: Piwo, które na festiwalu zostało opisane jako Sahti, a okazało się czymś jednak trochę innym. Rzeczywiście jałowiec został użyty w piwie, ale nie było drożdży piekarniczych, tylko zwykłe, piwne. Dodatkowo użyto chmielu. Co więcej wg ratebeer browar ma/miał w swojej ofercie prawdziwe Sahti.

Wracając jednak do recenzji tego piwa (które sklasyfikowałbym jako Herbal Ale), kolor jest czerwony, klarowny, piękny. Piana beżowa, średnio obfita, niezbyt trwała i lekko oblepiająca ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie intensywności.

W zapachu od początku uderza kartonowe utlenienie. Do tego dochodzi trochę estrów, melanoidyny (przypieczona skórka od chleba) i pumpernikiel. Całość jest średnio intensywna, brakuje mi jednak trochę aromatu jałowca.

W smaku znów mokry karton, do tego estry (guma balonowa), goryczka zdecydowanie jałowcowa (chociaż samego jałowca jako takiego zbytnio nie czuć), nie ma za to zbytnio chmielu (może to i dobrze). Problemem tej goryczki jest jednak mocne zaleganie i ogólnie słaba jej jakość, przez co piwo po prostu męczy. Po ogrzaniu wychodzi trochę nut owoców leśnych, ale nie są one w stanie uratować całościowego obrazu piwa, które jest po prostu przeciętne. 

Ocena końcowa: 6/10

Setka, Redneck Citra



Alkohol: 4,5%
Ekstrakt: 11%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: brak

Cena: 8 zł / 0,3 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: Setka w większości swoich piw rozczarowuje, chyba jedynym naprawdę pozytywnym zaskoczeniem był do tej pory torfowy pils. Zobaczmy jak wyszedł pils na chmielu Citra.

Piwo w kolorze słomkowym, mętne. Piana mocno dziurawa, brzydka, średnio obfita i lekko oblepiająca ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla delikatnie poniżej średniej - mogłoby być większe, nic by się nie stało.

W zapachu na początku przez chwilę czuć trochę siarki i nut cebulowych, ale po chwili nos się przyzwyczaja i pojawiają się aromaty chmielowe, przyjemne - w postaci cytrusów, białych owoców i lekko korzenne. Całość jest średnio intensywna, ale przyjemna.

W smaku mamy zdecydowanie wytrawny charakter ze sporą goryczką. Jest trochę nut biszkoptowych, nie ma jednak żadnego diacetylu. Chmiel głównie pod postacią białych owoców, ale bardzo przyjemny. Największym plusem piwa jest jednak świetna pijalność.

Podsumowując, kolejny udany pils z Setki (może to powinna być nisza chłopaków?). Przywodzi mi na myśl najlepsze niemieckie pilsy, które potraktować by amerykańskim chmielem. Dla mnie świetna sprawa, bo większość próbuje jednak przerobić czeskiego pilsa na nowofalową modłę zapominając o klasyce od zachodnich sąsiadów.

Ocena końcowa: 8/10


Widawa, Imperial Wild Black Kiss Bourbon BA



Alkohol: 8,2%
Ekstrakt: 22%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [10/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [2/10]
Opakowanie: brak

Cena: 10 zł / 0,2 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: Dziki Russian Imperial Stout, który wyszedł w wersji bez żadnych dodatków, jak i w wersjach leżakowanych w beczkach (po bourbonie, whisky i rumie). Ponieważ mieli sporo butelek to zrobiłem zapasy i tylko wersję bourbonową spróbowałem na festiwalu z nalewaka.

Kolor niemalże czarny, piana beżowa, dziurawa, mała i tylko lekko oblepiająca. Wysycenie dwutlenkiem węgla niemalże zerowe.

W zapachu dominują nuty gorzkiej czekolady, likieru czekoladowe i bourbonowe (nawet bardziej w stylu Jacka Danielsa, takie węglowe). Do tego dochodzą aromaty orzechów laskowych i kokosa. Całość jest intensywna i świetnie pachnąca. Jest tylko jedno ale - gdzie ta dzikość? Coś tam w oddali kołacze, ale równie dobrze mogłyby to być nuty od beczkowe. Nie zmienia to faktu, że piwo pachnie świetnie.

W smaku piwo jest pełne, nie do końca gęste czy też oleiste. Trochę jednak likierowego charakteru tutaj mamy. Mamy też sporo czekolady, kawy i bourbona, a także owoców leśnych. Trochę dzikości też gdzieś tam się pojawia, ale nie ma jej wiele. Nie ma co liczyć również na jakiekolwiek kwaśne nuty (poza odrobinę podwyższoną kwaskowatością od ciemnych słodów). Na plus konkretna, spora goryczka, która świetnie kontruje słodycz, na minus alkohol, który jest wyczuwalny, a nawet lekko ostry. Piwo mogło się lepiej ułożyć.

Podsumowując, bardzo dobry RIS BA, trochę mało dziki, nie do końca ułożony, ale i tak przyjemnie się go piło. Na pewno nie był to jednak poziom Samca Alfa z Artezana, którego leżakowana w beczce wersja jest aktualnie moim kalibracyjnym standardem dla każdego kolejnego RISa BA.

Ocena końcowa: 8,5/10

sobota, 23 kwietnia 2016

Warszawski Festiwal Piwa - wiosna 2016 - recenzje pitych piw 2/9

0 komentarze
Druga porcja piw z Warszawskiego Festiwalu Piwa i ciągle to co piłem w czwartek. Tym razem jeden genialny RIS i jeden bardzo słaby. Dodatkowo Berliner Weisse z grejpfutem, Red Ale oraz Peated Ale z dodatkiem herbat. A do tego pszeniczny wędzony koźlak z dodatkiem trawy żubrowej.

Piwne Podziemie, Grapefruit Berliner



Alkohol: 4,2%
Ekstrakt: 10,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [6/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: brak

Cena: 8 zł / 0,3 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: Grejpfrutowy Berliner Weisse z Piwnego Podziemia. Piwo w kolorze słomkowym, mocno opalizujące. Piana jest średnio obfita, gęsta, ładnie i nieźle oblepiająca. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie intensywności.

W zapachu mamy kwaśne nuty typowe dla bakterii kwasu mlekowego (czysty, kwaśny profil), jest trochę cytrusów i kwiatów. Całość jest intensywna i przyjemna. W smaku znów jest kwaśno, czysto, bardziej jak w klasycznym Berliner Weisse (grejpfruta tutaj zbytnio nie czuć), wytrawnie. O dziwo brakuje tylko większej kwaśności - jak w klasykach.

Podsumowując, udane piwo, ale można jeszcze nad nim trochę popracować.

Ocena końcowa: 7,5/10


Birbant, P.i.S. & Love Whisky Slyrs BA



Alkohol: 10,5%
Ekstrakt: 24,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [2/10]
Opakowanie: brak

Cena: 10 zł / 0,2 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: Wędzony Imperialny Stout leżakowany w beczce po whisky Slyrs (niemiecki single malt, którego jednak nie piłem, więc wiele więcej nie powiem co by mogły wnosić te beczki w stosunku do szkockich). Piwo w kolorze ciemnobrunatnym, niemalże czarne. Piana beżowa, nikła i tylko lekko oblepiająca ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niemal zerowym poziomie.

W zapachu dominują nuty czekoladowe oraz mocno wyczuwalne aromaty whisky. Do tego dochodzą beczkowe, waniliowe nuty, trochę kokosa i karmelu. Ciężko się tutaj doszukać wędzonych aromatów (jeśli ktoś na to liczył to niestety), ale cała reszta rekompensuje to z nawiązką. Na plus świetnie ukryty alkohol.

W smaku znów dominuje czekolada i whisky. Piwo jest słodkie, gęste z niedużą goryczką (przydałaby się większa) przez co sprawia wrażenie likierowego. Mamy lekką paloność, nuty wędzone jeśli są to na minimalnym poziomie. Zdecydowanie więcej jest aromatów dębowych, waniliowych. Alkohol jest świetnie ukryty, a piwo pomimo słodyczy jest nad wyraz pijalne.

Podsumowując, świetny RIS BA, nie jest peated, ale i tak daje radę.

Ocena końcowa: 9-/10


Reden, Bizon Bock



Alkohol: 7%
Ekstrakt: 19%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: brak

Cena: 8 zł / 0,3 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: Nie jestem fanem koźlaków (chyba, że są wędzone), ale jeśli ten określany jest jako Champagne Bison Grass Smoked Imperial Weizen Bock to nie mogłem go nie spróbować. Rozszyfrowując tą długą nazwę stylu, jest to wędzony, pszeniczny koźlak z dodatkiem trawy żubrowej (najbardziej znanej z wódki Żubrówka, za którą nomen omen nie przepadam zbytnio) i dofermentowany drożdżami szampańskimi na koniec.

Wracając do samej recenzji, piwo ma kolor rdzawy i jest zdecydowanie mętne. Piana jest mała, szybko redukuje się i tylko lekko oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie, trochę nie do końca w stylu Weizenbocka.

W zapachu mamy głównie nuty słodowe, melanoidynowe, lekko nawet karmelowe (czyli koźlak jest). Pojawia się wędzona kiełbasa, trochę estrów, ale ciężko doszukać się tutaj trawy żubrowej i tego co wniosły drożdże szampańskie. Ale nawet nie za bardzo czuć tutaj udział weizenowych drożdży FM41 - fenoli tutaj nie uświadczymy. Nie zmienia to faktu, że piwo pachnie jak dobry klasyczny wędzony koźlak. Bardzo przyjemny wędzony koźlak.

W smaku mamy przesadzoną słodycz, która męczy od samego początku, a którą to podbija jeszcze aromat trawy żubrowej (tutaj jest już mocno wyczuwalna). Goryczka jest średnio intensywna, ale trochę taninowa (zalegająca). Tak jak wcześniej główną nutę grają tutaj aromaty słodowe (przypieczona skórka od chleba, karmel) i przyjemna wędzonka w klasycznym, niemieckim stylu.

Ogólnie piwo jest ciekawe, ale słodycz po prostu całkowicie psuje radość z picia i po prostu męczy.

Ocena końcowa: 6,5/10


Kingpin, Aficionado



Alkohol: 7%
Ekstrakt: 16,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: brak

Cena: 9 zł / 0,3 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: Wędzony ale z dodatkiem kawy Kefa (nie znam) i herbaty Lapsang Souchong (którą uwielbiam, bo ma mocno wędzony aromat). Piwo koloru bursztynowego idące w miedź, mętne.
piana średnio obfita, drobna, ładna i oblepiającą ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu dominuje wędzonka i herbata, czuję tutaj ewidentnie herbatę Lapsang Souchong, której aromat bezproblemowo jestem w stanie rozpoznać. Nie do końca wiem co wniosła kawa (jeśli cokolwiek to raczej na minimalnym poziomie), ale i tak jest intensywnie i bardzo przyjemnie.

W smaku znów dominuje wędzoność, ale tym razem nawet bardziej w kierunku wędzonego węgorza. Piwo jest lekko palone, z takim drewnianym posmakiem i oczywiście znów mamy nutę wspominanej wcześniej herbaty. Piwo jest średnio wytrawne z średniej wielkości goryczką, która jednak jest trochę szorstka i ściągająca, a po dłuższej chwili lekko męczy.

Podsumowując, ciekawe i smaczne piwo, ale warto popracować nad jakością goryczki. Aromaty wędzone zdecydowanie na plus.

Ocena końcowa: 8-/10

Maryensztadt, RAISA



Alkohol: 9,4%
Ekstrakt: 22%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [5/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: brak

Cena: 15 zł / 0,3 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: Imperialny Stout z browaru Maryensztadt. Browar z którym nie miałem jeszcze kontaktu (co raz częściej mi się to zdarza patrząc na ilość nowo otwieranych browarów czy to kontraktowych czy fizycznych).

Wracając do samej recenzji, otrzymane piwo jest koloru brunatnego i bardziej przypomina portera niż RISa. Piana jest beżowa, mała, lekko oblepiająca, ale szybko się redukująca. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim, ale wyczuwalnym poziomie.

W zapachu od początku coś mi z piwem nie gra i strzelam, że jest to zakażenie idące w siarkowodów. Dodatkowo dochodzą fenole i czekolada. Piwo jest płaskie w aromacie, a przy tym wadliwe.

Smakowo nie jest lepiej. Dalej wyczuć można siarkowodów, a dodatkowo piwo jest słodkie, ulepkowate, bez kontry goryczkowej. Dodatkowo ma bardzo ostrą i nieprzyjemną woń alkoholu. Najzwyczajniej w świecie picie tego piwa męczy.

Jeśli pozostałe piwa z tego browaru mają taką jakość to spora droga przed nimi.

Ocena końcowa: 5-/10


Podgórz, Czerwona Strzała



Alkohol: 5%
Ekstrakt: 12,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: brak

Cena: 8 zł / 0,3 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: Red Ale z dodatkiem herbaty Li Zhi. Kolor piwa jest jednak bardziej miedziany niż czerwony. Co nie zmienia faktu, że jest tylko lekko opalizujący i bardzo ładny. Piana jest niezbyt obfita, lekko oblepiająca ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla delikatnie poniżej średniej.

W zapachu dominują nuty chmielowe, głównie kwiatowe i korzenne. Aromat jest całkiem intensywny, ale trochę monotonny. Ciężko się tutaj doszukać nut od herbaty.

Smakowo mamy półwytrawny charakter z niedużą goryczką chmielową, która jednak jest lekko cierpka i taninowa. Znów dominują nuty chmielowe, korzenne i kwiatowe. Herbatę może gdzieś tam w oddali lekko czuć. Największym plusem piwa jednak pijalność, która powoduje, że chce się brać następne łyki.

Podsumowując, poprawne, grzeczne Red Ale, w którym mało się dzieje, ale nadrabia pijalnością.

Ocena końcowa: 7,5/10

czwartek, 21 kwietnia 2016

Warszawski Festiwal Piwa - wiosna 2016 - recenzje pitych piw 1/9

0 komentarze
Rozpoczynamy cykl recenzji piw pitych podczas Warszawskiego Festiwalu Piwa. Zebrało się tego 52 sztuki, więc będzie potrzebne aż 9 części. W pierwszej oceniam 2 całkiem różne Imperialne Stouty (wędzony i leżakowany w beczce po Brandy), imperialną wersję Grodziskiego, Gose z dodatkiem owoców, żytniego lagera z dodatkiem czerstwego chleba i lekkiego Wild Ale. Zapraszam do czytania.

Pinta, Table Brett



Alkohol: 3%
Ekstrakt: 9%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [6/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: brak

Cena: 4 zł / 0,1 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: Wild Ale o mocy jedynie 3% od Pinty. Piwo o kolorze słomkowym, mętne. Piana średnio obfita i średnio trwała, lekko oblepiająca. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie intensywności.

W zapachu aromaty lekko dzikie i funky, ale bardzo delikatnie. Jest trochę cytrusów, ale nie ma kwaśności. W smaku tak samo, wytrawnie, lekko dziko, lekko cytrusowo, ale nie kwaśnie. Zdecydowanie pijalne i sesyjne piwo. Oby takich więcej.

Ocena końcowa: 8-/10


Pinta & Tanker, All Ryed!



Alkohol: 5,8%
Ekstrakt: 14%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: brak

Cena: 4 zł / 0,1 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: Żytni lager uwarzony przez Pintę w kooperacji z estońskim browarem Tanker Brewery. Nie jest to typowy Roggenbier, bo poza żytem w zasypie pojawiło się tam jeszcze 200 bochenków czerstwego chleba żytniego. Piwo w kolorze złotym, opalizujące. Piana jest mizerna, szybko znika i tylko lekko oblepia. Wysycenie dwutlenkiem węgla delikatnie poniżej średniej.

W zapachu dominuje niezbyt przyjemny aromat herbaty earl grey, do tego dochodzi lekko miodowe utlenienie. Ciężko cokolwiek dobrego w tym aspekcie napisać.

W smaku znów sporo herbacianych nut, trochę melanoidyn i sporo żyta, które rzeczywiście czuć. Szkoda tylko, że goryczka średniej wielkości jest zdecydowanie taninowa, ściągająca, szorstka i nieprzyjemna. Niezbyt udane piwo od Pinty, na plus wyłącznie żyto, które czuć.

Ocena końcowa: 6,5/10


Pracownia Piwa, Imperial Smoked Trouble



Alkohol: 8%
Ekstrakt: 18%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [6/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: brak

Cena: 9 zł / 0,3 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: Grodziskie w wersji "na sterydach" z Pracowni Piwa. Piwo w kolorze słomkowym, zdecydowanie mętne (nie do końca jak klasyczne Grodziskie). Piana w kolorze białym jest średnio obfita i średnio trwała, ładnie oblepiająca ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na poziomie trochę poniżej średniej, też nie do końca w stylu Grodziskiego.

W zapachu dominuje nuta wędzona, bardzo przyjemna, w stylu oscypka i wędzonej kiełbasy. Aromat jest całkiem intensywny i zdecydowanie czuć tutaj tą imperialną moc. Szkoda tylko, że piwo jest jednowymiarowe - ale to już problem niemal każdego Grodziskiego.

W smaku też dominuje klasyczna, bawarska wędzonka. Do tego mamy wyczuwalną zdecydowanie goryczkę chmielową, nawet trochę trawiastą i taninową. Piwo jest wytrawne, ale ma odrobinę słodyczy (bez podnoszenia pełni i gęstości). Na plus całkiem nieźle ukryty alkohol (tylko lekko grzeje).

Podsumowując, zdecydowanie wolę takie interpretację tego klasycznego polskiego stylu niż "zwykłe" wersje.

Ocena końcowa: 7,5/10


Brokreacja, The Gravedigger Brandy Barrel Aged



Alkohol: 10,3%
Ekstrakt: 24%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [2/10]
Opakowanie: brak

Cena: 18 zł / 0,3 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: Imperialny stout leżakowany w beczce po hiszpańskiej Brandy. Piwo w kolorze ciemnobrunatnym, niemalże czarnym. Piana beżowa jest niezbyt obfita, średnio trwała i lekko oblepiająca ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niemal zerowym poziomie - w stylu.

W zapachu dominuje aromat gorzkiej czekolady, słodki i alkoholowy, przez co ma się wrażenie jakby się miało zaraz pralinkę z alkoholem zjeść. Do tego dochodzi trochę kawy i karmelu, brakuje mi jednak aromatów beczkowych. Piwo pachnie dobrze (ale nie wybitnie z drugiej strony), ale bardziej jak zwykły RIS.

W smaku piwo jest gęste, oleiste, słodkie z dużą i wyczuwalną goryczką chmielową. Goryczce mocy dodaje też alkohol, który na początku wydaje się niezbyt duży ale po kilku łykach staje się ostry i niezbyt przyjemny, Piwo jest lekko palone i znów główne skrzypce grają czekolada i praliny z alkoholem. Tym razem posmaki Brandy gdzieś tam w oddali kołaczą, ale w bardzo niskim stężeniu.

Podsumowując, piwo na początku prezentuje się fantastycznie, ale po chwili jest co raz gorzej i zaczyna męczyć. Na pewno nie chciałbym wypić całej butelki, ale próbkę 100 ml jak najbardziej.

Ocena końcowa: 8-/10

Piwne Podziemie, Kiwi and Lime Gose



Alkohol: 4,2%
Ekstrakt: 10,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: brak

Cena: 8 zł / 0,3 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: Gose to moim zdaniem styl zdecydowanie bardziej wdzięczny niż rodzime Grodziskie, dlatego cieszą różne podejścia do tego stylu. Tym razem od Piwnego Podziemia wersja z dodatkiem Kiwi i Limonki.

Piwo w kolorze słomkowym, mętne. Piana jest mała, dziurawa, lekko oblepia i szybko opada. Wysycenie dwutlenkiem węgla trochę poniżej średniej.

W zapachu zdecydowanie czuć limonkę, kiwi trochę mniej. Jest też sporo cytrusowych, takich kwaśnych i czystych profilowo nut. Do tego dochodzi aromat mięty, który lekko przywodzi na myśl drinka mojito. Bardzo przyjemne i intensywne.

W smaku mamy półwytrawne piwo z wyczuwalną słonością, którą świetnie podbija przyjemna i orzeźwiająca kwaśność. Piwo smakuje limonkami, cytrusami i miętą, przez co przywodzi na myśl mojito. Kiwi jest mniej wyczuwalne, ale też można je rozpoznać. Dla mnie jest to idealne piwo na lato, mam nadzieję, że browar będzie je warzył cyklicznie. Zdecydowanie polecam.

Ocena końcowa: 8,5/10


AleBrowar, Imperial Smoky Joe



Alkohol: 9,8%
Ekstrakt: 24%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: brak

Cena: 12 zł / 0,3 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: Imperialna wersja Smoky Joe, czyli wędzony, torfowy RIS. Piwo niemalże czarne z beżową, ładną, drobną, obfitą i średnio trwałą pianą. Wysycenie dwutlenkiem węgla trochę poniżej średniej, ale ciągle powyżej typowego RISa - i o dziwo nie przeszkadza i nie męczy.

W zapachu dominuje aromat gorzkiej czekolady i kawy, który jest przeplatany mocno wędzoną torfową nutą. Czyli możemy się spodziewać palonych przewodów elektrycznych, rozgrzanego asfaltu, itd. Piwo pachnie świetnie i intensywnie. Takich doznań tylko więcej.

W smaku słodycz jest, ale niezbyt duża. Goryczka też nie powala. Na plus świetnie ukryty alkohol. Zdecydowanie nie czuć tutaj tych niemal 10% alkoholu. Znów mamy gorzką czekoladę, trochę palonych nut, jeszcze mniej estrów i od groma torfowych palonych kabli i asfaltu. Nie jest to oczywiście natężenie w stylu 100% peated malt albo najbardziej torfowych szkockich whisky - ale i tak całość jest genialna i robi robotę.

Podsumowując, zdecydowanie najlepsze piwo pierwszego dnia festiwalu i jeden z lepszych polskich RISów.

Ocena końcowa: 9/10

środa, 20 kwietnia 2016

Baba Jaga & Dukla, Wiedźmy

0 komentarze

Alkohol: 5,%
Ekstrakt: 14%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [9/10]

Cena: 8,99 zł / 0,5 l [Tesco]

Uwagi: India Pale Ale w klasycznym, wyspiarskim wydaniu. Piwo z dodatkiem moreli, liści bluszczu i korzenia czarciego pazura uwarzony w kooperacji browarów Baba Jaga i Dukla. Na plus na pewno etykieta w stylu tych z Dukli (trochę tylko nad czcionkami popracowałbym).

Wracając do samej recenzji, po przelaniu do pokala otrzymujemy bursztynowy, mocno opalizujący trunek. Piana jest średnio obfita, niezbyt trwała, ale ładnie zbita i lekko oblepiająca ścianki.

W zapachu dominuje utlenienie, miodowe i kartonowe. Do tego dochodzą nuty przypieczonej skórki od chleba, chlebowe i słodowe. Nie ma aromatów chmielowych, nie ma co się doszukiwać moreli, które były w składzie. Co do liści bluszczu i korzenia czarciego pazura, to ciężko powiedzieć. Nie znam tych aromatów, ale też samo piwo nie ujawniło niczego niespotykanego co bym mógł zakwalifikować jako takowe.

W smaku mamy nieprzyjemną, szorstką goryczkę (czyżby w końcu wpływ dodatków?), ale zaraz po chwili znów uderza sporo utlenienia, miód i mokry karton. Mamy trochę moreli, trochę pomarańczy i trawiastych, ściągających nut. Pomimo niezbyt dużego ekstraktu po ogrzaniu pojawia się alkohol. Ogólnie niezbyt przyjemne i niezbyt pijalne piwo.

Podsumowując, eksperyment nieudany. Nie wiem czy to kwestia sklepu, w którym kupiłem, ale utlenienie zabiło całość. Nawet jednak poza tym nie prezentowało by zapewne zbyt wysokiego poziomu.

Ocena końcowa: 6-/10

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Profesja, Basista

0 komentarze

Alkohol: 5,9%
Ekstrakt: 13%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 8,60 zł / 0,5 l [Raj Piwosza]

Uwagi: Saison z amerykańskim chmielem, uwarzony przez browar Profesja w kooperacji z warszawskim pubem Jabeerwocky na cześć zmarłego jakiś czas temu wokalisty i basisty zespołu Motorhead - Lemmy'ego Kilmistera. Po przelaniu do pokala otrzymujemy głęboko złoty, opalizujący trunek. Piana jest średnio obfita, lekko oblepia, ale dosyć szybko redukuje się. Wysycenie dwutlenkiem węgla delikatnie poniżej średniej.

W zapachu z jednej strony pojawia się sporo landrynkowo-słodkich nut, z drugiej mamy winne, fenolowe (w belgijski sposób) i trochę estrowe aromaty. Nie ma tego za wiele, a chmielu amerykańskiego jest jeszcze mniej, głównie pod postacią kwiatową. Ogólnie pachnie przyjemnie, ale ewidentnie brakuje intensywności.

W smaku mamy półwytrawny w kierunku nawet wytrawnego charakter. Goryczka jest na niskim poziomie, ale o dziwo piwo pomimo sporej pustki jest nad wyraz pijalne i przyjemne w odbiorze. Mamy tutaj odrobinę przypieczonej skórki od chleba, trochę belgijskich fenoli, trochę chmielowo-kwiatowych nut i odrobinę kwaskowatości.

Podsumowując, piwo jest grzeczne, bardzo ułożone i plusuje głównie świetną pijalnością. Trochę nie do końca mi takie piwo koresponduje z muzykiem, którego upamiętnia.

Ocena końcowa: 7,5/10

niedziela, 17 kwietnia 2016

[Relacje] Warszawski Festiwal Piwa Wiosna 2016

0 komentarze
W zeszły weekend, a zasadniczo od czwartku do soboty odbyła się kolejna edycja Warszawskiego Festiwalu Piwa. Tym razem udało mi się być każdego dnia i to od niemal samego otwarcia dla piwoszy festiwalu każdego dnia. Tym razem skupiłem się głównie na spróbowaniu jak największej ilości piw (udało się z ponad 50 piwami – przydaje się jednak mieć kogoś z kim można podzielić się piwem po pół, bo jednak ciągle sporo browarów oferowało wyłącznie pojemności 0,3 i 0,5 – pojemność 100 ml to był rzadki widok, przypomina mi się Pinta i Szałpiw, które były chlubnym wyjątkiem, może jeszcze jakiś, ale była to zdecydowanie rzadkość), a co za tym idzie w okolicach godziny 21:00 miałem już dość i opuszczałem festiwal. Dlatego moja opinia w oparciu o to co się działo każdego dnia do mniej więcej tej godziny.

Na pewno warto było pojawić się w czwartek i piątek od samego otwarcia, bo ludzi było mało, nie było kolejek, było gdzie usiąść – i ogólnie klimat był taki, że można było porozmawiać. Trochę tylko szkoda, że najciekawsze polskie premiery były często podpinane do nalewaków w wieczornych godzinach (co tworzyło legendarne już kolejki u Artezana).

Festiwal wiosenny znów się udał jeśli chodzi o pogodę (chociaż wiadomo, że nie był to poziom większości czerwcowych Birofiliów), dlatego sporo osób rozsiadło się na trybunach. Przed wejściem znów było ustawione sporo food trucków, które w większości trzymały świetny poziom (jak zawsze idealne kanapki z Chyżego Woła, ale trafiłem również na świetnego pulled porka i burrito z 2 innych trucków). Jak zawsze można było też liczyć na smaczne curry z Chmielarni.

Na festiwalu było sporo piw zagranicznych, ale skupiłem się głównie na rodzimych, głównie z uwagi na to, że zagraniczne najczęściej później jest dosyć łatwo spróbować czy to we wspomnianej już Chmielarni, czy też innych dobrych pubach pokroju Jabeerwocky, KiK, itd. Udało mi się spróbować większości piw, które chciałem, umknęło mi gdzieś F jak Funk BA z Artezana oraz Kiss the Beast BA, a także Mojito Gose z Setki (pierwsza beczka z czwartku umknęła mi, do drugiej popędziłem w piątek z samego rana i jako pierwszy chętny na nią okazało się, że coś poszło nie tak bo kolor nie przypominał tego, jaki być powinien – beczka została odpięta). Recenzje tego co piłem w najbliższym czasie. Jeśli chodzi o butelki to też jakoś zbytnio tym razem nie szalałem, kupiłem kilka RIS’ów z Widawy, portera bałtyckiego z Pinty, Muerto Rum BA z Kingpina i 3 ukraińskie piwa z mocnym podtekstem politycznym.

Tak wyglądało to w czwartek niewiele po otwarciu.
Kto trafił w piątek wieczorem mógł pomarzyć o takim widoku :)
Szkło festiwalowe w 3 postaciach, przy czym jedna wyłącznie do kupienia z jakimś pakietem extra (koszulka, torba, itp. – nie trafiają do mnie takie gadżety, więc zawsze zadowalam się zwykłym karnetem). Z pozostałych 2 shaker i Craft Master One (czyli to co na ostatniej edycji). Drugiego czy też trzeciego dnia zapomniałem szkła i nie dało już rady kupić festiwalowego, ale trafiłem na bardzo przyjemny pokal z Redena, który sprawdzał się lepiej od każdego z tych 2 oficjalnych.

Jak wspomniałem wcześniej, warto było pojawić się dosyć wcześnie. Głównie dlatego, że wieczorem ludzi zjawiało się tyle, że po prostu zaczynało to męczyć. Kolejki do każdego z browarów, problemy z poruszaniem się po terenie. W piątek wieczór było dosłownie apogeum. Gdy opuszczałem festiwal była jedna kolejka po bilety, kolejna, żeby przejść przez bramkę. Ja wiem, że to cieszy organizatorów i browary (AleBrowar chwalił się, że sprzedali wszystko co ze sobą przywieźli), ale od któregoś momentu może to po prostu zniechęcać.

Ale nawet pomimo tych aspektów ciągle jest to festiwal, który uważam za wzór. Nie było tutaj browarów i piw z przypadku (które zdarzają się na innych festiwalach). Była cała śmietanka piwnego światka z Polski, a dodatkowo założyciele Stone Brewing i Moor Beer. Nie miałem zbytniego ciśnienia na słuchanie co mają do powiedzenia, podobnie jak na wykłady, które odbywały się w jednym z końców sali na drugim piętrze. Dlatego o tych aspektach festiwalu nie wypowiem się.


Podsumowując, tym razem w 90% skupiłem się na piwie, byłem z rodziną (w tym z chyba najmłodszym uczestnikiem festiwalu, niespełna 2-miesięczną córeczką ;)) i tylko niedużą część czasu spędziłem rozmawiając z znajomymi z piwnego świata. Ale nawet pomimo tego zdecydowanie czekam na kolejną, jesienną edycję.

piątek, 15 kwietnia 2016

Pilsweizer, Andy's ESB

2 komentarze

Alkohol: 6,5%
Ekstrakt: 14%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [4/10]
Smak: [4/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [3/10]

Cena: paczka od producenta

Uwagi: Extra Special Bitter z browaru Grybów. Po przelaniu do pokala otrzymujemy bursztynowy, opalizujący trunek. Piana średnio obfita, ale szybko się redukuje i tylko lekko oblepia, a przy tym nie prezentuje się zbyt okazale. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim, pasującym do stylu poziomie intensywności.

W zapachu dominuje utlenienie (co jest dziwne, bo przecież paczkę z piwem dostałem od producenta), głównie pod postacią mokrego kartonu i miodu. Do tego dochodzą nuty słodowe idące w mokrą szmatę. Jest też trochę karmelu, zboża i słodyczy. Całość jest niezbyt przyjemna.

W smaku półwytrawny charakter z całkiem sporą jak na styl goryczką, która jednak trochę taninowa (ściągająca). Znów dominuje miodowy i kartonowy aromat utlenienia. Jest też trochę karmelu i znów mokra szmata. Zdecydowanie brakuje mi tutaj melanoidyn (przypieczonej skórki od chleba) i aromatu chmielu z UK (żywicznego mocno). Ogólnie piwo nie jest zbyt przyjemne i po prostu męczy.

Podsumowując, nie jest to udane piwo z tego browaru. Warzyli już lepsze, a dodatkowo mało tutaj cech typowych dla stylu ESB. Dla mnie to bardziej coś w stylu mocniej pochmielonego na goryczkę Strong Lagera.

Ocena końcowa: 4/10

środa, 13 kwietnia 2016

Bednary & Gzub, Black Yeti

0 komentarze

Alkohol: 5,5%
Ekstrakt: 16,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [10/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: 8 zł / 0,33 l [Raj Piwosza]

Uwagi: Double Chocolate Stout z dodatkiem soli himalajskiej uwarzony w browarze Bednary w kooperacji z browarem Gzub. Czekolady w zasypie nie ma, jest za to laktoza. Można więc powiedzieć, że to Double Milk Stout.

Po przelaniu do pokala otrzymujemy czarny trunek z brązową, średnio obfitą, niezbyt trwałą i niemal nie oblepiającą ścianek pianą. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie, pasującym do stylu.

W zapachu dominuje czekolada i orzechy laskowe w stylu Princessy orzechowej. W mniejszym stopniu mamy kawę i karmel. Całość jest intensywna, świetnie zbalansowana i zdecydowanie chce się piwo wąchać dłuższy czas.

W smaku mamy średnią pełnię z delikatną słonością (ale bardzo delikatną, to nie jest słoność na poziomie Gose). Piwo o dziwo sprawia trochę puste wrażenie jak na swój ekstrakt. Smakuje bardziej jak dwunastka. Znów dominują czekolada i orzechy laskowe, do tego trochę karmelu i nut palonych. Mleczne aromaty od laktozy są minimalne. Poza tym piwo jest zdecydowanie pijalne i przyjemne w odbiorze.

Podsumowując, świetne piwo, zdecydowanie w moim guście. Trochę więcej ciała przy takim ekstrakcie przydałoby się, ale poza tym nie ma do czego się przyczepić. Ze swojej strony polecam.

Ocena końcowa: 8,5/10

wtorek, 12 kwietnia 2016

Pinta, Ce n'est pas IPA Bruin

0 komentarze

Alkohol: 7,5%
Ekstrakt: 18%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [2/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 8,90 zł / 0,5 l [Raj Piwosza]

Uwagi: Biere de Garde w wersji najciemniejszej od Pinty. Po przelaniu do pokala otrzymujemy ciemno rubinowy, świetnie się prezentujący trunek. Piana utrzymuje się dokładnie jakieś 5 sekund, a później nie ma po niej niczego. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu dominują owoce leśne, jest trochę belgijskich fenoli. Do tego dochodzą nuty słodowe, czekoladowe, orzechowe i prażonego słonecznika oraz pumpernikla. Całość jest poprawna, ale niezbyt intensywna. Mało się tutaj dzieje.

W smaku piwo ma charakter półsłodki, z średnią pełnią i niezbyt dużą goryczką. Alkohol od początku jest wyczuwalny, ale po ogrzaniu wychodzi jeszcze bardziej i zaczyna męczyć. Tutaj znów trochę fenoli belgijskich się gdzieś pojawia, gdzieś tam trochę owoców leśnych, a gdzieś trochę czekolady, kakao, pumpernikla i orzechów. Ogólnie poza alkoholem nie jest źle, ale brakuje tutaj smaku. Piwo ma prawie 8% alkoholu, od takiej mocy wymagam trochę więcej.

Podsumowując, największym zarzutem do piwa to, że po prostu bardzo mało się dzieje.

Ocena końcowa: 7-/10

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Olimp, Epione

0 komentarze

Alkohol: 5,9%
Ekstrakt: 15%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 7,70 zł / 0,5 l [Raj Piwosza]

Uwagi: American IPA z Olimpu, czyli kontraktowej inicjatywy, która po całkiem głośnym początku trochę spuściła z tonu. Niby co jakiś czas pojawia się coś nowego, ale jakoś przechodzi bez echa.

Po przelaniu do pokala otrzymujemy głęboko złoty, w kierunku jasnego bursztynu, opalizujący trunek. Piana jest gęsta, kremowa, średnio obfita i średnio trwała, a przy tym całkiem ładnie oblepiająca ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla delikatnie poniżej średniej.

W zapachu z jednej strony mamy aromaty chmielowe, głównie żywiczne. Z drugiej jednak pojawia się sporo rozpuszczalnika, a dodatkowo nuty alkoholowe i trochę diacetylu. Całość jest niezbyt przyjemna, na dodatek niezbyt intensywna.

W smaku znów atakuje octan etylu. Piwo jest półwytrawne, z średniej wielkości goryczką chmielową. Mamy tutaj nutę przypieczonej skórki od chleba, trochę karmelu, a do tego chmielowo-żywiczne aromaty i po raz kolejny lekko alkohol oraz diacetyl. Piwo jest średnio pijalne i ciężko jest tutaj po prostu pochwalić za cokolwiek.

Podsumowując, zdecydowanie słabe AIPA. Nie ma sensu próbować.

Ocena końcowa: 6/10