Lista ocenionych piw

wtorek, 30 czerwca 2015

Chmielogród, Kulawy Ork

0 komentarze

Alkohol: 6%
Ekstrakt: 14,1%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [9/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: 8,50 zł / 0,5 l [Przystanek Browar]

Uwagi: Piwa z pod brandu Chmielogród na razie mnie rozczarowują, żaden z 4 pitych do tej pory piw mnie nie powaliło - co więcej do dwóch miałem sporo zarzutów. Jednak ciągle liczę, że w końcu coś się odmieni i ciągle kupuję kolejne piwa z tej serii (nie wiem, może to "wina" ładnych etykiet ;)).

Wracając do samej recenzji, po przelaniu do pokala otrzymujemy ciemnobrunatny, niemalże czarny trunek. Piana jest obfita, opada w leniwym tempie, jest gęsta, koloru beżowego i ładnie oblepia ścianki. W tym aspekcie na pewno należą się duże brawa. Wysycenie dwutlenkiem węgla delikatnie poniżej średniej.

W zapachu z jednej strony niby wszystko jest ok, czyli mamy czekoladę, nuty chmielowe, żywiczne i sosnowe (dokładnie tak jak być powinno w Black IPA), ale jest jeden szkopuł - intensywność całości zdecydowanie jest poniżej średniej dla tego stylu. Piwo po prostu pachnie bardzo grzecznie, najłagodniej rzecz ujmując. Zapach jest przyjemny (no może poza niewielkim diacetylem, który gdzieś tam się w oddali pałęta), ale ten brak intensywności niszczy wszystko.

W smaku mamy pół wytrawny charakter, całkiem nieźle kontrowany przez średniej wielkości goryczkę chmielową. Pojawia się lekka popiołowa paloność, aromat chmielowy (żywiczny, tytoniowy, sosnowy) i niewielkie masło. Jednak znów problemem jest to, że intensywność jest na niskim poziomie i po prostu mało się dzieje.

Podsumowując, jest to poprawne Black IPA, ale tylko tyle. Trochę w stylu grzecznych prób z amerykańskimi chmielami od koncernów. Pije się nieźle, ale ciągle ma się wrażenie, że brakuje tutaj "kopa".

Ocena końcowa: 7/10

niedziela, 28 czerwca 2015

Solipiwko, 1978

0 komentarze

Alkohol: 6,7%
Ekstrakt: 16,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 9,50 zł / 0,5 l [Przystanek Browar]

Uwagi: W 2012 roku w Cieszynie uwarzono Grand Championa wg receptury piwowara domowego Andrzeja Millera. W tym roku piwo wróciło jako owoc współpracy Andrzeja i browaru kontraktowego Solipiwko. Przyznam, że cieszyńskie wydanie nie przypadło mi do gustu, aczkolwiek słyszałem sporo opinii, że oryginał, który wygrał konkurs był piwem zdecydowanie lepszym niż próba komercyjna. Dlatego postanowiłem dać 1978 szansę.

Wracając do recenzji, po przelaniu do szklanki otrzymujemy świetnie się prezentujący, miedziany, delikatnie opalizujący trunek. Piana jest średnio obfita, średnio trwała i nieoblepiająca. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności, który o dziwo pasuje w tym lagerze.

W zapachu od początku uderza intensywna i przyjemna nuta wędzonej kiełbasy pomieszanej z oscypkiem. Do tego dochodzi trochę nut słodowych i przypieczonej skórki od chleba. Nie ma koźlakowej karmelowości i słodyczy. Całość przypomina wędzonki z Bambergu, takie klasyczne niemieckie rauchy. Do mnie to trafia.

W smaku mamy sporą pełnię z niedużą goryczką (sam bym jednak dorzucił jeszcze trochę chmielu na goryczkę). Znów dominują wędzonki pod postacią wędzonej kiełbasy i oscypka. Do tego dochodzą nuty melanoidynowe i trochę karmelu (ale nie za wiele). Piwo jest pijalne, bardzo smaczne i całkiem nieźle uwydatniona jest wędzonka. Jest zdecydowanie smaczniejsze niż wydanie Grand Championowe.

Podsumowując, bardzo udany rauchbock, dosłownie odrobinę słabszy od koźlaka ze Schlenkerli. Jeśli ktoś lubi klasyczne, dymione w niemiecki sposób lagery to zdecydowanie powinien spróbować 1978.

Ocena końcowa: 8-/10

sobota, 27 czerwca 2015

Pinta, Quatro

0 komentarze

Alkohol: 8%
Ekstrakt: 24,7%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 15 zł / 0,33 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: Imperial IPA o potężnym ekstrakcie początkowym z Pinty. Na zachodzie i w USA nie jest to novum (takowych piw jest sporo), ale w Polsce jeśli ktoś warzy piwo o takim ekstrakcie to niemal zawsze jest to RIS lub kreatywne podejście do porteru. Pierwszej warki było tak mało i był na nią tak duży hype, że nie udało mi się jej dostać (też jakoś mocno się wtedy nie starałem, bo miałem sporo innych ciekawych piw do dostania). W końcu jednak nadszedł czas na degustację.

Po przelaniu do pokala otrzymujemy głęboko złoty, mocno opalizujący z chmielową zawiesiną trunek. Piana jest niezbyt obfita, średnio trwała i lekko oblepiająca ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie intensywności, mogłoby być odrobinę wyższe.

W zapachu mamy sporo nut słodowych, głównie melanoidynowych (przypieczona skórka od chleba), dosyć słodkich. Do tego dochodzą aromaty chmielowe, żywiczne, korzenne, średnio intensywne. Piwo pachnie dobrze, ale z drugiej strony "szału" tutaj nie ma. Nic nie powala i nic nie zachwyca tak, że aż się nie można doczekać pierwszego łyku.

W smaku dominuje słodycz, spora gęstość (wręcz oleistość), której nie potrafi skontrować nawet spora goryczka chmielowa. Piwo mocno grzeje, a alkohol jest całkiem nieźle schowany, dopiero po ogrzaniu zaczyna wychodzić w trochę nieprzyjemny sposób. Dominują nuty chmielowe, żywiczne, grejpfrutowe i korzenne. Całość jest średnio pijalna i z jednej strony nie jest to piwo na wskroś degustacyjne, z drugiej na pewno nie można go nazwać sesyjnym.

Podsumowując, jest to ciekawe i całkiem smaczne piwo, które jednak nie daje efektu "wow" i zwyczajnie w świecie nie powala.

Ocena końcowa: 8-/10

czwartek, 25 czerwca 2015

Olimp, Hefajstos

0 komentarze

Alkohol: 5%
Ekstrakt: 13%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [10/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 8 zł / 0,5 l [Przystanek Browar]

Uwagi: Smoked Stout z browaru Olimp, czyli styl, który bardzo cenię. Po przelaniu do pokala otrzymujemy czarny trunek, który tylko pod ostrym światłem nabiera brązowych odcieni. Piana w kolorze beżowym jest ładna, średnio obfita, opadająca w przeciętnym tempie i lekko oblepiająca ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla delikatnie poniżej średniej (ale jak na styl to całkiem wysokie, co mi w żadnym stopniu nie przeszkadza).

W zapachu mamy sporo nut orzechowych i czekoladowych (w stylu wafelka Princessa orzechowa). Dopiero gdzieś w oddali pojawia się mała paloność, trochę kawy i jeszcze mniej wędzonki. Piwo pachnie bardzo lekko i bardzo przyjemnie, ale brakuje mi tutaj trochę tego "smoked" uderzenia i ogólnej intensywności.

W smaku jest bardzo podobnie, czyli mamy Princessę orzechową, trochę kawy, paloności i wędzonki. Piwo jest średnio wytrawne z niewielką goryczką i sporą pijalnością. Ale znów brakuje tutaj wędzoności i większej intensywności. Co nie zmienia faktu, że piwo bardzo smaczne.

Podsumowując, jak dostaję Smoked Stout, to chcę, żeby wędzonka wyrywała z butów, tutaj jest tylko delikatnie nakreślona. Powiedziałbym, że piwo mogłoby być sprzedawane po prostu jako dobry Stout, bez wzmianki o wędzoności.

Ocena końcowa: 8/10

sobota, 20 czerwca 2015

Cieszyńskie Double IPA

0 komentarze

Alkohol: 8%
Ekstrakt: 18%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: 8 zł / 0,5 l [Przystanek Browar]

Uwagi: Półtora roku temu na rynku pojawił się Grand Champion uwarzony wg receptury Czesława Dziełaka. Piwo pomimo, że miałem do niego kilka zastrzeżeń było bardzo smaczne i spodobało się również innym piwoszom, bo był to pierwszy przypadek, gdy powtórzono warkę. Już dawno pojawił się kolejny Grand Champion (lada dzień poznamy co zostanie uwarzone jako Grand Champion 2015), ale w Cieszynie Imperial IPA będzie warzone nadal, już nie jako piwo piwowara domowego, ale stałe pod nazwą Cieszyńskie Double IPA. Wg parametrów i tego co przeczytałem jest to nowa receptura, ale pewnie nieznacznie różniąca się od pierwszego IIPA uwarzonego w tym browarze.

Wracając do recenzji, po przelaniu do pokala otrzymujemy głęboko złoty, mętny trunek. Piana jest niezbyt obfita, opadająca w przeciętnym tempie i nie oblepiająca ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności.

W zapachu dominują oczywiście nuty chmielowe, owocowe, żywiczne, sosnowe, grejpfrutowe. Czyli zdecydowanie w stylu. Jedynym minusem jest intensywność aromatu, która mogłaby być wyższa (nie jest źle, ale mogłoby być lepiej). Poza tym ciężko się do czegoś przyczepić.

W smaku mamy pół pełny charakter, średnią (w kierunku niskiej) goryczkę. Znów dominuje chmiel, sporo żywicy, iglaków, sosny i grejpfruta. Piwo jest bardzo pijalne, ale trochę mało się w nim dzieje jak na IIPA (bardziej jest tutaj jak w AIPA lub nawet APA). Na plus jednak na pewno świetnie ukryty alkohol.

Podsumowując, nie jest to może Imperial India Pale Ale, które porywa i zrywa buty ze stóp, ale nie ma tutaj żadnych wad co do których można by się przyczepić i jest bardzo pijalnie. To pozwala polecić piwo bez większego zgrzytu.

Ocena końcowa: 8-/10

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Wrężel, DIPA

0 komentarze

Alkohol: 8%
Ekstrakt: 19,1%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 9 zł / 0,5 l [Przystanek Browar]

Uwagi: Imperial IPA z browaru Wrężel. Po przelaniu do pokala otrzymujemy bursztynowy, opalizujący trunek. Piana w kolorze kremowym jest średnio obfita, szybko opada do kożucha i lekko oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie intensywności, mogłoby być odrobinę wyższe - nie zaszkodziłoby to mu wcale.

W zapachu mamy sporo nut przypieczonej skórki od chleba, pojawia się nawet kakao i karmel (nieduży, ale jednak). Do tego dochodzi niezbyt intensywna, ale wyczuwalna kanaliza. Aromat chmielowy jest bardzo ubogi, ciężko zgadnąć, że miało to być India Pale Ale. Na dodatek intensywność całości jest na niskim poziomie, co jeszcze bardziej oddala od deklarowanego stylu.

W smaku jest jednak lepiej. Kanalizy już nie ma (nuty siarkowe mają to do siebie, że szybko się ludzki nos do nich przyzwyczaja), jest za to spora pełnia i słodycz, która jednak całkiem nieźle kontrowana jest przez średniej wielkości goryczkę chmielową. Znów dominują nuty melanoidynowe (przypieczonej skórki od chleba), karmelowe, chlebowe, przypiekane i dopiero gdzieś dalej pojawiają się aromaty chmielowe, głównie żywiczne. Mało jest tutaj charakteru IIPA (czy też DIPA), ale piwo jest całkiem nieźle pijalne i jako tako się potrafi obronić. Na plus nieźle ukryty alkohol.

Podsumowując, jest to bardzo słaby przedstawiciel stylu Imperial (Double) IPA, ale całkiem przyjemne i pijalne piwo. Trochę aromat tutaj zawodzi, ale poza tym jest ok. Ode mnie rada, że albo zastanowić się nad zmianą nazwy i wyeliminowaniem kilku wad sensorycznych, albo dodawać sporo więcej chmielu na aromat, jeśli ma to być nadal IIPA.

Ocena końcowa: 7,5/10

sobota, 13 czerwca 2015

Chmielogród, Rudobrody Mag

0 komentarze

Alkohol: 5%
Ekstrakt: 12%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [4/10]
Smak: [5/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: 8,50 zł / 0,5 l [Przystanek Browar]

Uwagi: American Pale Ale z dodatkiem wyłącznie jednej odmiany chmielu - Simcoe. Po przelaniu do pokala otrzymujemy złoty, opalizujący trunek. Piana jest obfita, gęsta, trwała i ładnie oblepiająca ścianki. W tym aspekcie nie ma się do czego przyczepić. Wysycenie dwutlenkiem węgla delikatnie poniżej średniej.

Do tego momentu nie było tak źle, ale im dalej w las tym gorzej. W zapachu z jednej strony atakuje nieprzyjemna nuta starego chmielu, z drugiej pojawia się spory diacetyl, a ten miks powoduje, że uderza mało przyjemna nuta zjełczałego masła. Gdyby jeszcze tego było to gdzieś tam kołacze mokry karton. Chyba najsłabsze American Pale Ale jakie w życiu wąchałem.

W smaku nie jest wcale lepiej. Znów mamy sporo diacetylu, znów stary chmiel, zjełczałe masło. Gdzieś tam w oddali pojawia się trochę chmielowych, żywicznych i korzennych nut. Piwo ma średnio wytrawny charakter, goryczka na niskim poziomie (jak dla tego stylu). Piwo jest nieprzyjemne w odbiorze, a przez to nie ma co mówić o jakiejkolwiek pijalności.

Podsumowując, bardzo słabe piwo. Dawno temu, gdy na rynku były chmielone amerykańskimi chmielami dobre, albo bardzo dobre piwa z Pinty i AleBrowaru, a ja rozpoczynałem swoją "zabawę" z piwowarstwem domowym myślałem, że stylu APA (a także AIPA) po prostu nie da się rady zepsuć. Ostatnimi czasy coraz częściej rodzime browary starają się jednak pokazać, że nie mają z tym większego problemu.

Ocena końcowa: 5-/10

czwartek, 11 czerwca 2015

Firestone Walker, Double Jack

0 komentarze

Alkohol: 9,5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [10/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: 60 zł / 0,65 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: Piwo uważane za jedno z najlepszych Imperial IPA na świecie, coś co na zeszłorocznym festiwalu Birofilia rozeszło się w godzinę (w piątek z rana). Ale w końcu udało mi się dorwać jedną butelkę i mogę opisać swoje wrażenia z degustacji. Nie ma co zbyt wiele przeciągać ze wstępem, dopowiem tylko, że z browarem miałem do tej pory do czynienia raz, ale ich podstawowe piwo nie zrobiło na mnie większego wrażenia (jednak to jest casus wielu kultowych amerykańskich browarów, że ich APA często są bardzo grzeczne, a dla beer geeków przygotowują bardziej ciekawe specjały).

Wracając do recenzji, po przelaniu do pokala otrzymujemy głęboko złoty, lekko opalizujący trunek. Piana jest niemalże biała, średnio obfita, przeciętnie trwała. Na plus to, że oblepia, na minus to, że jest lekko dziurawa. Wysycenie dwutlenkiem węgla delikatnie poniżej średniej i pasuje tutaj jak najbardziej.

W zapachu od samego początku (jeszcze przed przelaniem piwa do pokala) uderza ogromna porcja aromatu chmielowego. Mamy tutaj sporo lupuliny (taki bardzo chmielowy aromat, jak ktoś wąchał chmiel przed dodaniem do warzenia wie o czym mówię), sosnowy. grejpfrutowy. Aromat jest słodki, bardzo intensywny i przyjemny. Na prawdę ciężko jest się tutaj do czegokolwiek przyczepić i tylko mogę sobie wyobrazić jak musi pachnieć zaraz po zabutelkowaniu.

W smaku mamy pół pełny charakter, genialnie ukryty alkohol (mimo niemal 10% alkoholu jedynym faktem świadczącym o tej mocy jest lekkie grzanie w przełyku), sporą, ale nie gigantyczną goryczkę, która jest krótka, bardzo przyjemna i powoduje, że piwo jest idealnie pijalne (pomimo takiej mocy). Mamy tutaj sporo nut chmielowych, żywicznych, sosnowych, grejpfrutowych i chyba jedyna rzecz co do której osobiście mam zastrzeżenia to brak, a raczej mniejsza niż bym chciał ilość aromatów cytrynowych i owoców tropikalnych. Poza tym jest idealnie i bardzo zdradziecko pijalnie.

Podsumowując, jest to na pewno jedno z najlepszych Imperial IPA jakie kiedykolwiek piłem (jeśli nie najlepsze) i jedno z najlepszych piw w ogólności jakie kiedykolwiek piłem. Nie żałuję żadnej z sześćdziesięciu złotówek wydanych na to piwo i zdecydowanie wszystkim polecam Double Jacka.

Ocena końcowa: 9,5/10

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Warszawski Festiwal Piwa - wiosna 2015 - recenzje pitych piw 2/2

2 komentarze
Druga i ostania część recenzji piw pitych podczas Warszawskiego Festiwalu Piwa. Tym razem wyłącznie piwa polskie, ale co cieszy tylko dobre i bardzo dobre, a nawet jedno genialne.

Podsumowując degustacje z obu dni stwierdzam, że pomimo narzekań części piwoszy poziom polskiego piwowarstwa ciągle rośnie. Wiadomo, zdarzają się wtopy, ale moje recenzje pokazują, że można spędzić 2 dni pijąc ciągle coś innego i nie trafiając ani razu na minę.

Nepomucen, Grodziskie



Alkohol: 3,9%
Ekstrakt: 10%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [6/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: brak

Cena: 7,5 zł / 0,3 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: Browar Nepomucen to niewielki browar rzemieślniczy mieszczący się we wsi Szkaradowo, mniej więcej w 2/3 drogi pomiędzy Poznaniem a Wrocławiem. Wystartowali od razu z kilkoma piwami, jednak na festiwalu udało mi się spróbować wyłącznie Grodziskiego. A nawet bardziej Grodziskiego "na sterydach". Nie jest to może na pierwszy rzut oka mocne piwo, ale jednak od najczęściej powielanego oryginału (czyli 7,7 stopni Plato i niespełna 3% alkoholu) odstaje. Dla mnie to w sumie plus, bo większość cienkuszy 7,7% po prostu do mnie nie trafia.

Wracając jednak do samej recenzji, otrzymany trunek jest mętny (ciekawe kiedy doczekam się klarownego niemal jak euro-lagery Grodzisza?) w słomkowej barwie. Piana średnio obfita, ale gęsta, zbita, trwała i ładnie oblepiająca ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu mamy trochę słodowości i całkiem przyjemną, niezbyt intensywną nutę wędzoną. Tutaj nie czuć tego większego ekstraktu, ale poza tym jest jak najbardziej poprawnie i w stylu. Co wcale nie znaczy, że jest jakoś nad wyraz oszałamiająco (trochę wieje nudą, ale to już "wina" samego stylu).

W smaku dzieje się trochę więcej. Mamy wędzonkę, znów niezbyt wysoką, ale zdecydowanie wyczuwalną, trochę nut biszkoptowych i słodowych, pojawia się świetna krótka, goryczka o średniej mocy, która dla tak słabego (woltażowo) piwa jak najbardziej jest wystarczająca. Na plus świetna pijalność i jednak ta odrobina więcej ciała robi tutaj robotę.

Podsumowując, nie jest to może ortodoksyjne Grodziskie, ale odrobinę wyższy ekstrakt wyszedł tylko na dobre piwu.

Ocena końcowa: 8-/10


Browar Stu Mostów, Salamander AIPA



Alkohol: 6,8%
Ekstrakt: 16%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: brak

Cena: 5 zł / 0,2 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: Piwo w stylu American IPA musi mieć każdy szanujący się browar nowofalowy w Polsce, nie mogło więc tego stylu zabraknąć we wrocławskim Browarze Stu Mostów. Otrzymany trunek jest złoty, opalizujący. Piana mała, ale trwała i całkiem ładnie oblepiająca. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności, mogłoby być odrobinę wyższe - nadałoby to rześkości.

W zapachu od razu wiadomo, że mamy do czynienia z IPA w amerykańskim wydaniu. Jest sporo chmielu, owoców tropikalnych, ananasów, trochę mniej cytrusów. Jest średnio w kierunku wysokim intensywnie. Całość jest bardzo przyjemna i zdecydowanie w moim stylu, a chyba jedyna rzecz co do której można mieć zastrzeżenia, to lekki diacetyl (maślana nuta) - na szczęście na tyle mała, że zbytnio nie przeszkadza.

W smaku diacetyl niestety wychodzi trochę bardziej. Piwo ma pół pełny charakter, pojawia się lekka słodycz, która jest kontrowana przez średnio intensywną, ale zalegającą i ściągającą goryczkę. Mamy znów sporo owoców tropikalnych w aromacie, trochę mniej cytrusów, całość sprawia bardzo słodkie, landrynkowe wrażenie (diacetyl, owoce tropikalne i słodycz dają coś takiego). Zasadniczo piwo jest przyjemne w odbiorze, ale przez ściągającą goryczkę męczy, a jeśli ktoś ma "alergię" na diacetyl zapewne będzie szybko omijać piwo z daleka.

Ja dam im szansę i jeszcze kiedyś spróbuję tego piwa.

Ocena końcowa: 7,5/10


Widawa, Tennessee Whiskey Barrel Aged Sour Smoked Baltic Porter



Alkohol: 8%
Ekstrakt: 19%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [1/10]
Zapach: [10/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [1/10]
Opakowanie: brak

Cena: 15 zł / 0,3 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: Wędzony Porter Bałtycki - to brzmi dobrze. A jak dodamy do tego kwaśność i leżakowanie w beczce po whiskey? Otrzymany trunek jest koloru ciemnobrunatnego z lekko fioletowym odcieniem. Piany nie ma, a wysycenie dwutlenkiem węgla jest zerowe. Jednak nie przeszkadza to w tego typu piwie.

W zapachu od początku uderzają bardzo intensywne kwaśne, słodkie, beczkowe aromaty. Mamy tutaj z jednej strony typowe dla leżakowanego porteru nuty porto, sherry i suszonych rodzynek. Do tego dochodzą świetnie aromaty owocowe, czekoladowe, palonego drewna i whisky (torfowe). Na prawdę nie ma się tutaj do czego przyczepić, całość jest bardzo złożona, bardzo intensywna i na tyle dobra, że mógłbym to piwo nawet tylko wąchać bez picia, a i tak byłbym z tego stanu zadowolony.

W smaku jest niemal równie dobrze. Znów dominuje kwaśność, spora pełnia, niemalże oleistość. Mamy sporo wędzonki, fenoli, palonych kabli. Pojawia się gorzka czekolada, nuty whisky i sporo aromatów wiśniowych, porto i sherry. Jedyny minus chyba za trochę zbyt ostry i agresywny alkohol. Ale nawet pomimo tego jest to piwo wybitne, bardzo złożone, nad wyraz degustacyjne i na tyle dobre, że może konkurować z najlepszymi porterami specjalnymi z całego świata.

Podsumowując, jedno z najlepszych polskich piw, jakie zostały uwarzone kiedykolwiek. Zdecydowanie polecam.

Ocena końcowa: 9,5/10


Kingpin, Lunatic



Alkohol: 5,2%
Ekstrakt: 12%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: brak

Cena: 8 zł / 0,3 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: Kingpin przyzwyczaił już nas do tego, że w każdym piwie ląduje jakiś mniej lub bardziej nietypowy dodatek/składnik. Mnie przyzwyczaił do tego, że pomimo iż piwa trzymają poziom to wkład tych nietypowych dodatków w całościowy odbiór piwa jest najczęściej minimalny lub żaden. Tym razem trafiło na witbiera, który z definicji stylu ma już w sobie sporą ilość dodatków, ale browar również tutaj poszedł na przekór konwenansom i dodał do piwa grillowaną cytrynę i sok z granatów.

Wracając do samej recenzji, piwo w kolorze pomarańczowym, mętne. Piana średnio obfita, dosyć trwała, lekko oblepiająca ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu jest zdecydowanie witbierowo, sporo cytrusów, sporo kolendry, sporo perfumowych nut. Dokładnie tak jak powinien pachnieć porządny wit. Czegoś niezwykłego w aromacie (czegokolwiek co mógłbym uznać, że wpływ na to miała grillowana cytryna lub granaty) jednak nie wyczułem.

W smaku jest bardzo podobnie, sporo cytrusów i kolendry. Piwo nie jest zbyt wytrawne, powiedziałbym nawet, że pół pełne, ale z dobrze zaznaczoną goryczką chmielową (wyższą niż w typowych witach). Do tego jest rześka cierpkość i delikatna kwaskowatość, które sprawiają, że chce się wziąć kolejnego łyka.

Podsumowując, po raz kolejny udane piwo i po raz kolejny wydaje się, że te ekstra dodatki to tylko i wyłącznie zabieg marketingowy.

Ocena końcowa: 8/10


Pracownia Piwa, Magic Dragon



Alkohol: 5,9%
Ekstrakt: 13%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: brak

Cena: 8 zł / 0,3 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: Saison z dużym dodatkiem ziół i przypraw (czerwony pieprz, mięta pieprzowa, kardamon). Otrzymany trunek jest koloru ciemnego złota, lekko opalizujący. Piana jest średnio obfita, średnio trwała i lekko oblepiająca. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie.

W zapachu mamy sporo fenoli, sporo aromatów ziołowych, pieprznych i świeżych. Piwo pachnie bardzo intensywnie i mimo, że fanem saisonów nie jestem to tutaj taka interpretacja zdecydowanie do mnie trafia.

W smaku jest również bardzo intensywnie, ziołowo, przyprawowo. Jest sporo pieprzu i świeżej mięty. Piwo jest dosyć wytrawne, z niedużą, ale wyczuwalną goryczką, a przy tym jest bardzo pijalne. Chyba jedynym problemem tego piwa może być fakt, że nie trafi do wszystkich - jeśli ktoś nie lubi pieprznych nut to nie ma czego tutaj szukać. Ta intensywność wprowadza też jeden problem, mimo, że jedno piwo jest bardzo pijalne to jednak nie wyobrażam sobie wypicia takich pięciu.

Nie zmienia to jednak faktu, że piwo zdecydowanie warte polecenia.

Ocena końcowa: 8,5/10


Doctor Brew, Azacca IPA



Alkohol: 6,2%
Ekstrakt: 16%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: brak

Cena: 7 zł / 0,3 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: Azacca to nowość chmielowa z USA, której cechy opisane są jako "Aromas of tropical fruits and citrus. Tasting notes of spicy mango, pineapple, tangerine and pine." - brzmi nieźle, ale z drugiej strony jak czytam takie opisy bardziej leciwych odmian chmielu to często łapię się za głowię, gdzie są te wszystkie opisywane aromaty. Również zawsze przypominam sobie, że od czasu Simcoe, Citra i Amarillo nie pojawił się na rynku żaden chmiel, który wbił by mnie w ziemię. Ale zawsze warto rozszerzać horyzonty.

Otrzymany trunek jest złoty, dosyć mętny (browar musi popracować nad tym aspektem, bo widać, że to jest ich pięta achillesowa). Piana średnio obfita, lekko oblepia ścianki. Wysycenie na średnim poziomie intensywności.

W zapachu jest zdecydowanie chmielowo, mocno owocowo (poziomka, truskawka, porzeczka), ale jednak całkiem inaczej aniżeli wynikałoby z opisu chmielu. Trochę brakuje mi tutaj intensywności w tym IPA.

W smaku jest bardzo podobnie, mocno chmielowo, owocowo z średnią, przyjemną i krótką goryczką. Piwo jest pół wytrawne i nieźle pijalne. Znów trochę brakuje mi tutaj intensywności, ale poza tym ciężko się do czegoś przyczepić.

Podsumowując, nie jest to może najlepsze IPA z tego browaru, ale i tak w tym stylu chłopaki ciągle trzymają poziom.

Ocena końcowa: 8-/10

piątek, 5 czerwca 2015

Warszawski Festiwal Piwa - wiosna 2015 - recenzje pitych piw 1/2

0 komentarze
Na Warszawskim Festiwalu Piwa byłem niemalże "przelotem", dlatego starałem się spróbować piw, które zbierały dobre oceny i tych co do których miałem spore podejrzenia, że będzie ok.

Dlatego poziom pierwszej szóstki piw pitych na festiwalu jest nad wyraz wysoki i co więcej angielska legenda na tle polskich wyrobów wypada słabo.

Zapraszam do recenzji.

PINTA & To OL, Kwas Alfa



Alkohol: 4,3%
Ekstrakt: 11,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [5/10]
Piana: [2/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: brak

Cena: 10 zł / 0,3 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: Kwaśne Ale w kooperacji rodzimej Pinty i popularnego duńskiego browaru To Ol. Otrzymany trunek jest złoty, bardzo mętny i niezbyt przyjemnie wygląda (niemal jak gęstwa drożdżowa). Piana jest minimalna i po chwili znika całkowicie, a wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności.

W zapachu mamy sporo kwaśności, takiej w stylu jabłkowo-jabłecznikowym, pojawiają się belgijskie fenole i trochę perfumowany charakter (przypomina mi się trochę piwo Pink Killer, ale tutaj jest przyjemniej). Jest dosyć intensywnie i całkiem przyjemnie.

W smaku znów dominuje kwaśność, trochę cytrynowa, trochę jabłecznikowa. Mamy do tego trochę nut biszkoptowych i lekko herbacianych. Całość jest bardzo przyjemna i pijalna.

Podsumowując, nie jest to może ekstremalny Sour Ale, ale jest bardzo pijalnie, dzięki czemu piwo może przypasować nawet totalnym nowicjuszom piw kwaśnych.

Ocena końcowa: 8/10


Faktoria, Geronimo



Alkohol: nie podano
Ekstrakt: 16,1%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: brak

Cena: 8 zł / 0,3 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: Czerwone, żytnie IPA z browaru Faktoria. Kolor miedziany, lekkie opalizowanie. Piana średnio obfita i średnio trwała. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie, mogłoby być odrobinę wyższe.

W zapachu sporo nut chmielowych, głównie sosnowych, iglastych, w mniejszym stopniu żywicznych. Do tego dochodzi lekko żytnia nuta i aromat przypieczonej skórki od chleba (melanoidynowy). Na plus brak karmelowości (no może minimalna ilość, ale jak najbardziej akceptowalna), który często jest problemem w przypadku Red IPA.

Smakowo znów dominuje chmiel, pod postacią goryczki (poziom średni jak na IPA, lekko drapiący), jak również aromatu (iglastego, sosnowego, żywicznego). Jest lekko galaretowaty charakter żywicy, pół pełny charakter i lekka alkoholowość (która jednak zbytnio nie przeszkadza). Piwo pije się przyjemnie, ale nie ma też tutaj jakichś większych "ochów" i "achów".

Podsumowując, bardzo smaczne, ale nie genialne piwo.

Ocena końcowa: 8-/10


The Kernel, India Pale Ale Mosaic



Alkohol: 7,2%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Anglia

Kolor: [6/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: brak

Cena: 7 zł / 0,1 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: Kernel to legenda brytyjskiego, nowofalowego piwowarstwa. Browar kultowy, ale całkiem inny od np. hałaśliwego BrewDoga (bardziej przypomina robiącego swoje bez większej reklamy, holenderskiego De Molena). Jakoś wcześniej nie miałem nigdy okazji spróbować piw z tego browaru, więc jak tylko napotkałem taką okazję szybko nadrobiłem zaległość.

Na festiwalu można było spróbować z beczki IPA chmielone chmielem Mosaic. Nie jest to mój ulubiony chmiel, ale i tak piwo zbiera dobre oceny, więc nie mogłem się powstrzymać.

Otrzymany trunek jest słomkowego, mętnego koloru i w tym aspekcie przypomina West Coast IPA. Piana jest niemalże zerowa, z tylko niewielką, oblepiającą delikatnie obręczą. Wysycenie dwutlenkiem węgla trochę poniżej średniej.

W zapachu jest rzeczywiście sporo chmielu, głównie białych owoców - liczi, winogron. Jednak wychodzi też aromat ananasa (maślan etylu/butylu), który jest wadą i może świadczyć o użyciu starego chmielu. Całość jest średnio intensywna i nie powala. Jest co najwyżej średnio przyjemnie.

W smaku mamy wytrawne piwo, z średnią, ale trochę zalegającą i garbnikową goryczką. Znów mamy chmiel, białe owoce i trochę nut tytoniowych. Całość jest nawet całkiem nieźle pijalna, ale intensywność jest na poziomie niezbyt wysokim. Brakuje tutaj po prostu "powera".

Ocena końcowa: 7/10


Browar Stu Mostów, ART Nigredo Chocolate Mint Foreign Extra Stout



Alkohol: 6,1%
Ekstrakt: 16%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: brak

Cena: 9 zł / 0,3 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: Nazwa piwa mówi chyba wszystko, ma być czekoladowo i ma być miętowo. Piwo w kolorze ciemnobrunatnym z minimalną pianą, która lekko oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności.

W zapachu dominuje czekolada, trochę karmelu i kwaskowatości, a do tego sporo mięty. Przez to ostatnie piwo pachnie trochę jakby do piwa dolano jakiś płyn do mycia naczyń (miętowy). Nie jest to zbytnio przyjemne (przynajmniej dla mnie, nie przepadam za czekoladą miętową), ale po jakimś czasie nos się przyzwyczaja i przeszkadza to coraz mniej.

W smaku mamy sporo kawy, czekolady i paloności. Znów jest sporo mięty, która po przyzwyczajeniu (kilku łykach) zaczyna maleć i powoduje, że piwo staje się coraz bardziej przyjemne. Piwo jest średnio wytrawne, ze sporą (jak na styl) goryczką, która nieźle podnosi pijalność. Mamy trochę kwaskowatości i gumy balonowej (czyżby temperatura fermentacji lekko uciekła?). Nie zmienia to jednak faktu, że piwo bardzo smaczne.

Podsumowując, mimo, że nie jestem fanem połączenia mięty z czekoladą to tutaj sprawdza się to bardzo dobrze.

Ocena końcowa: 8/10


Artezan, Czarny Kamaz



Alkohol: 6,5%
Ekstrakt: 16%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: brak

Cena: 8 zł / 0,3 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: Stout owsiany z Artezana. Piwo czarne, pod światło brunatne. Piana średnio obfita, szybko opada do obręczy, nie oblepia. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim, ale pasującym poziomie intensywności.

W zapachu od razu wiadomo, że mamy do czynienia ze stoutem. Pojawia się sporo paloności, kawy, czekolady i nut orzechowych. Mało tutaj mlecznych, aksamitnych nut, ale i tak jest bardzo przyjemnie.

W smaku pół wytrawny charakter, nuty czekoladowe, kawowe i orzechowe. Całość jest mocno kwaskowata (trochę za mocna jak dla mnie, ale jeszcze nie przeszkadzająca). Znów mało aksamitnie i mało mlecznie, ale przyjemnie i smacznie.

Ocena końcowa: 8/10


Kingpin, Mandarin



Alkohol: 7,3%
Ekstrakt: 16,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: brak

Cena: 8 zł / 0,3 l [Warszawski Festiwal Piwa]

Uwagi: West Coast IPA z dodatkiem herbaty. Kolor pomarańczowy, piwo mocno mętne, niemalże błotne. Piana średnio obfita, opada do kożucha w średnim tempie i ładnie oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności, mogłoby być odrobinę wyższe.

W zapachu mamy przyjemne i średnio intensywne nuty chmielowe, głównie grejpfruta i białych owoców (liczi). Brakuje trochę owoców tropikalnych, żeby ujednolicić aromat. Ciężko się też doszukać tego dodatku w postaci herbaty. Pomimo tego jest przyjemnie.

W smaku znów na pierwszym planie grejpfrut, białe owoce i lekko aromaty trawiaste. Goryczka na średnim poziomie intensywności, a poza tym przeszkadza trochę pustka i to, że mało się tutaj dzieje. Piwo smakuje dobrze, jest całkiem pijalnie jak na moc, ale ciągle ma się wrażenie, że czegoś tutaj brakuje.

Ocena końcowa: 7,5/10

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Dziedzice, AIPA Żytnia

0 komentarze

Alkohol: 7,2%
Ekstrakt: 18%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [4/10]

Cena: 9 zł / 0,5 l [Przystanek Browar]

Uwagi: Żytnie American IPA z browaru Dziedzice. Po przelaniu do pokala otrzymujemy głęboko bursztynowy, mocno opalizujący trunek. Piana w kolorze beżowym jest niezbyt obfita, ale trwała i ładnie oblepiająca ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie - mogłoby być wyższe.

W zapachu mało jest aromatu AIPA, dominują tutaj nuty od słodów. Jest przypieczona skórka od chleba, biszkopt, trochę karmelu i gdzieś tam w oddali pałęta się delikatny diacetyl. Pojawia się lekkie utlenienie (miodowo-kartonowe) i dopiero na samym końcu mamy odrobinę chmielowych, żywicznych nut. Mało tutaj AIPA, prędzej nie do końca udane ESB.

W smaku mamy średnio pełny charakter, z wyczuwalną landrynkową słodyczą. Goryczka jest średnio intensywna, ale ściągająca i niezbyt przyjemna (trochę popiołowa). Znów pojawiają się melanoidyny (skórka od chleba), miodowe utlenienie, lekki diacetyl i dosłownie odrobina chmielowej żywiczności. Piwo jest średnio pijalne i po jednej butelce nie ma się chęci na kolejne. Nie ma też co tutaj się doszukiwać jakichkolwiek posmaków od żyta.

Podsumowując, słabe AIPA, któremu zdecydowanie bliżej do wyspiarskiej, klasycznej interpretacji tego stylu, a nawet ESB. Ale nawet gdyby w ten sposób traktować te piwo to nadal jest kiepsko.

Ocena końcowa: 6-/10