Lista ocenionych piw

środa, 28 listopada 2012

AleBrowar, Naked Mummy

1 komentarze


Alkohol: 6,2%
Ekstrakt: 16%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 7,80 zł / 0,5 l [Centrala Piwna]

Uwagi: Drugie po Dyniamicie z Pinty polskie piwo w stylu Pumpkin Ale. Po przelaniu do szklanki otrzymujemy miedziany, lekko mętny trunek. Piana, drobnoziarnista jest niezbyt obfita, beżowego koloru, opada dosyć szybko. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności.

W zapachu można wyczuć dynię, ale nie jest to nuta mocna. Bardziej wyczuwalne są aromaty słodowe, lekko przyprawowe (imbir, gałka muszkatołowa , a także lekko chmielone. Całość jest poprawna, nie przeszkadza, jest zdecydowanie mniej intensywna i bardziej piwna od tego co można było wywąchać ze szklanki Dyniamitu, jednak nie jest to również poziom genialności.

W smaku mamy całkiem sporą goryczkę (nie jest to oczywiście poziom AIPA czy IIPA, ale daje zdecydowanie radę). Znów aromat dyniowy jest tylko lekko nakreślony, do tego dochodzą nuty przypraw najróżniejszych (gałka muszkatołowa, pieprz zielony, imbir). Co warte podkreślenia, podczas festiwalu piwnego w Poznaniu Naked Mummy pita z kega była zdecydowanie mniej przyprawowa - tutaj ten aromat jest już wyczuwalny. Całość jest nieźle zbilansowana i na pewno lepiej pijalna niż w produkcie Pinty. Po skończeniu butelki nie miałem wcale dosyć.

Podsumowując, nie jest to może na wskroś dyniowe piwo, ale całkiem niezły, chmielony bursztynowy ejl z lekkim dodatkiem tego halloween'owego warzywa. Ze swojej strony jeśli ktoś będzie miał jeszcze szansę dostać butelkę tego trunku na pewno warto spróbować. Ale czy jest sens napić się Naked Mummy za wszelką cenę? W tym wypadku odpowiedź nie jest już chyba tak jednoznaczna.

Ocena końcowa: 7,5/10

poniedziałek, 26 listopada 2012

Namysłów, Pils

1 komentarze


Alkohol: 6%
Ekstrakt: 12%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [4/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 2,89 zł / 0,5 l [Piotr i Paweł]

Uwagi: Po przelaniu do szklanki otrzymujemy złoty (lekko ciemniejszy od typowych dwunastek), w pełni klarowny trunek. Piana mimo, że spora to jednak posiada grube, niezbyt okazałe ziarna. Opada w średnim tempie, jednak po jakimś czasie pozostaje po niej jedynie wspomnienie. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu mamy nuty słodowe i lekką metaliczność, brak tutaj jakichkolwiek aromatów chmielowych. Całość pachnie jak typowa lagerowa koncernówka. Na szczęście trochę lepiej pils z Namysłowa wypada  pod względem smakowym. Goryczka jest średnia (w kierunku niskiej), jednak na tle polskich jasnych pełnych wyróżnia się zdecydowanie. Do tego dochodzi spora baza słodowa (która daje delikatną słodycz, przełamywaną na szczęście goryczką), lekka biszkoptowość i metaliczność. Całość smakuje jednak trochę zbyt koncernowo (z dodatkiem chmielu goryczkowego). Brakuje mi tutaj jednak jakichkolwiek aromatów chmielowych (ziemistych, torfowych).

Podsumowując, jest to rzeczywiście chmielony na goryczkę pils, ale jednak jedynie poprawny i trochę zbyt przypominający wyroby molochów z użyciem HGB. Wypić można, ale w tej cenie idzie dostać jednak smaczniejsze piwa.

Ocena końcowa: 5,5/10

niedziela, 25 listopada 2012

Left Hand, Sawtooth Ale

0 komentarze


Alkohol: 5,3%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [9/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [9/10]

Cena: 12 zł / 0,355 l [I Poznański Festiwal Piwa]

Uwagi: Piwo, które wg ratebeer jest z gatunku ESB, ale z uwagi na chmielenie również amerykańskimi odmianami tej rośliny trochę odbiega od wyspiarskich, klasycznych piw tego typu. Na początku trzeba pochwalić browar za świetne etykiety (również w tym piwie) i lekko zganić za jej krzywe nalepienie (dlatego jeden punkcik z opakowania odjęty).

Po przelaniu do pokala otrzymujemy trunek w kolorze ciemno-złotym, wpadającym w miedziany. Całość jest klarowna i lekko opalizująca, prezentuje się przy tym świetnie. Piana mimo, że mała to dosyć gęsta i zbita, opada bardzo powoli i utrzymuje się niemal do samego końca. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności i pod tym względem zdecydowanie przypomina wyspiarskie ESB.

Zapach, który się unosi z pokala jest delikatny, niezbyt intensywny, lekko chmielowy (z nutami żywicznymi, ziemistymi i bardzo lekko cytrusowymi). Do tego dochodzą aromaty biszkoptowe, ziołowe, torfowe i lekko alkoholowe (wszystkie na małym poziomie stężenia). Całość jest nieźle zbilansowana, ale brakuje tutaj jakiegoś pazura.

W smaku również jest delikatnie, aksamitnie z niewielką, ale całkiem przyjemną goryczką. Mamy tutaj aromaty torfowe, żywiczne, a także ziemiste i podchodzące pod toffi. Całość jest ekstremalnie sesyjna i pijalna. Dzięki niewielkiemu wysyceniu piwo znika w ekspresowym tempie.

Podsumowując, jest to świetny przykład amerykańskiego podejścia do ESB, które jednak nie niszczy tego jak tego typu piwa powinny smakować. Nie mamy tutaj ekstremalnego chmielenia, ale i tak piwo pije się z niekłamaną przyjemnością. Zdecydowanie polecam.

Ocena końcowa: 8,5/10

sobota, 24 listopada 2012

Kilikia, Dark Beer

2 komentarze


Alkohol: 4,4%
Ekstrakt: 12%

Kraj pochodzenia: Armenia

Kolor: [8/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [4/10]
Smak: [3/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [4/10]

Cena: ~5 zł / 0,5 l [Piwa Świata]

Uwagi: Ciemny lager z Armenii. Po przelaniu do pokala otrzymujemy trunek w kolorze ciemnej, mocnej herbaty, pod światło lekko rubinowy. Całość jest klarowna i sprawia całkiem przyjemne wrażenie. Piana beżowa, średniej w kierunku sporej wielkości, opada dosyć leniwie (jednak jednostajnie), przy okazji lekko oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie intensywności, który nie pasuje tutaj do końca (powinno być jednak trochę więcej tego dwutlenku węgla).

W zapachu na pierwszym planie wyczuwalne są nuty przypominające tanie kakao lub tanią dyskontową czekoladę (nie jest to zbyt przyjemny aromat). Do tego dochodzą nuty zbożowe, które przypominają trochę te z słabszych piw browaru Kormoran i lekko słodowe. Całość pachnie mało zachęcająco.

W smaku pierwsze co od razu uderza to kwaśność piwa - Kilikia jest prawie na pewno zepsuta (trochę przypomina w tej kiszonce ciemnego lagera z browaru Antidotum, jednak polski wytwór miał jednak trochę niższe stężenie kwaśności), do tego dochodzi posmak taniego kakao i lekka słodycz. Całość jest po prostu niesmaczna i po połowie butelki ląduje w zlewie.

Podsumowując, nie wiem czy miałem pecha trafić na zepsute piwo, czy jest to poziom typowy dla tej marki, ale na ten moment zdecydowanie przestrzegam przed zakupem Kilikii Dark Beer.

Ocena końcowa: 3/10

piątek, 23 listopada 2012

Singha

0 komentarze


Alkohol: 5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Tajlandia

Kolor: [6/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [4/10]
Smak: [4/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 5,69 zł / 0,33 l [Piotr i Paweł]

Uwagi: Najpopularniejszy tajlandzki lager, po którym od początku nie spodziewałem się niczego wielkiego. Po przelaniu do pokala otrzymujemy złoty, bardzo jasny i w pełni klarowny trunek (co przy ekstrakcie 5% może wskazywać na użycie ryżu lub innych surowców niesłodowych). Piana jest mizernej wielkości, opada w szybkim tempie. Po chwili pozostaje po niej wyłącznie wspomnienie (nawet na ściankach nie ma co liczyć na jakikolwiek osad). Wysycenie dwutlenkiem węgla na poziomie powyżej średniej.

Piwo pachnie dosyć intensywnie (jak na jasne lagery), jednak na wskroś koncernowo i wyłącznie słodowo. Nie ma może tutaj żadnych niepokojących nut, ale całość jest po prostu miałka. W smaku dominuje słodowość, z lekkimi nutami biszkoptowymi i metalicznymi. Całość jest niezwykle wodnista i przypomina raczej 3% lagery.

Nie ma się tutaj co rozpisywać, piwo jest po prostu kiepskie (może nie aż na takim poziomie, żeby je wylać, ale o piciu z uśmiechem na twarzy można zapomnieć). Może jak ktoś je pił w Tajlandii na plaży w temperaturze 35 stopni ma inne odczucia, jednak w Polsce jest to trunek nie warty zachodu.

Ocena końcowa: 4/10

czwartek, 22 listopada 2012

Kocour, SUB Nahradnik

0 komentarze


Alkohol: 4,3%
Ekstrakt: 11%

Kraj pochodzenia: Czechy

Kolor: [7/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: brak

Cena: 12 zł / 0,5 l [Setka Pub]

Uwagi: Piwo uważane za następcę legendarnego i już niewarzonego Catfish Sumecka, będące lekkim, porządnie chmielonym ejlem. Otrzymany trunek jest koloru miedziano-bursztynowego, lekko opalizujący. Piana mimo, że niezbyt obfita to ma drobne pęcherzyki, porządnie oblepia ścianki i opada w leniwym tempie. Nasycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

Piwo pachnie średnio intensywnie (nawet lekko w kierunku niskiej intensywności), przez co mimo przyjemnych nut nie powala na kolana. Pojawiają się tutaj aromaty mandarynek, mango i grejpfrutowe, a w mniejszym stężeniu lekko sosnowe i trawiaste. Całość jest zdecydowanie zbyt słabo wyczuwalna.

W smaku mamy średniej intensywności, lekko chropowatą goryczkę, która jednak z uwagi na sporą wodnistość i małą treściwość piwa zabija większość aromatów w nim się pojawiających. Mamy tutaj nuty trawiaste, sosnowe i lekko cytrusowe, całości brakuje jednak bazy i chyba trochę aromatyczności chmielowej, jakiej po takim gatunku piwa bym się spodziewał. Piwo nie jest oczywiście złe, ale po prostu brakuje mi w nim pełni i zdecydowanie jest tutaj jeszcze trochę rzeczy, które można by poprawić.

Podsumowując, jest to dobre APA, ale jednak trochę kiepsko zbalansowane. Słabsze od swojego starszego brata, ale również słabsze od polskiego Sharka. Wypić na pewno warto, ale czy jest to piwo, którego można chcieć więcej niż jedno w trakcie pobytu w pubie? Tego nie jestem do końca pewny.

Ocena końcowa: 8-/10

środa, 21 listopada 2012

Widawa, Kawka

2 komentarze


Alkohol: 5%
Ekstrakt: 12,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [10/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: brak

Cena: 7 zł / 0,33 l [Setka Pub]

Uwagi: Ostatnie z uwarzonych do tej pory piw przez kolaborację browaru Widawa i Tomka Kopyra, tym razem w stylu (a raczej podstylu) coffee stout. Piwo piłem podczas premiery w trakcie Międzynarodowego Dnia Stoutu.

Otrzymany trunek jest czarnego jak przystało koloru, piana barwy cappuccino mimo niewielkich rozmiarów opada bardzo wolno, potężnie oblepia ścianki i utrzymuje się w niezłej formie do samego końca degustacji. Wysycenie dwutlenkiem węgla jest mizerne, ale jakoś zbytnio to nie przeszkadza (jak w innych gatunkach).

W zapachu oczywiście dominują nuty kawowe (takiej świeżo zmielonej, dobrej jakości kawy jeszcze przed zaparzeniem), do tego dochodzą aksamitne i delikatne aromaty czekoladowe i śmietankowe. Całość mimo, że nie jest jakoś zbytnio intensywna sprawia naprawdę niezłe wrażenie.

Smakowo jest jeszcze lepiej, piwo jest ekstremalnie pijalne, zdecydowanie aksamitne i lekkie (trochę jaki milk stouty). Na pierwszym planie aromaty kawowe, które przeplatane są nutami czekoladowymi, śmietankowo-mlecznymi i lekko orzechowymi. Całość dzięki małemu wysyceniu smakuje jak porządne espresso w drogiej kawiarni. Całość jest świetnie zbilansowana i mimo pijalności nie można powiedzieć, żeby Kawka była piwem wodnistym - co to, to nie.

Podsumowując, mimo niezbyt ekstremalnego charakteru jest to chyba najlepsze piwo uwarzone do tej pory w browarze Widawa. Może trochę na moją w pełni subiektywną ocenę wpływa to, że uwielbiam sesyjne i aksamitne w smaku stouty, ale naprawdę polecam każdemu spróbować Kawki (o ile jest gdzieś jeszcze do dostania).

Ocena końcowa: 9-/10

Zlaty Bazant, Lager

14 komentarze


Alkohol: 5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Słowacja

Kolor: [7/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [4/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 3,99 zł / 0,5 l [Netto]

Uwagi: Piwo, które ma chyba najczęściej mylony kraj pochodzenia (nie wiem czemu wszyscy myślą, że Zlaty Bazant jest piwem czeskim?). Po przelaniu do szklanki otrzymujemy typowy dla tego stylu, złoty, w pełni klarowny trunek. Piana jest średniej wielkości (w kierunku sporej), biała, z małymi ziarnami. Opada dosyć powoli (jednak w jednostajnym tempie i po jakimś czasie znika całkowicie) i lekko oblepia ścianki. Nasycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu mamy nuty słodowe, typowe dla większości (również z Polski) koncernowych eurolagerów produkowanych metodą HGB. Chmielowych aromatów tutaj nie uświadczymy, całość jest co najwyżej przeciętna. Jeden plus chyba wyłącznie za brak jakiś wad, które by się ujawniały w trakcie.

W smaku po raz wtóry typowa, koncernowa słodowość, o goryczce i aromatach chmielowych można zapomnieć. Do tego dochodzi lekka metaliczność i pojawiająca się po ogrzaniu woń alkoholu (na szczęście w niezbyt dużym stężeniu).

Podsumowując, piwo da się wypić, ale po co? Przy takiej cenie mamy setki lepszych produktów (nie mówiąc już, że można dostać za tą kwotę 2 dyskontowe Maternusy czy Perlenbachery). Zdecydowanie można sobie darować jasnego Zlatego Bazanta.

Ocena końcowa: 4,5/10

poniedziałek, 19 listopada 2012

AlterBeer, #3 Irish Red Ale

0 komentarze


Alkohol: 4,4%
Ekstrakt: 13%

Kraj pochodzenia: Polska (browar domowy)

Kolor: [6/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]

Uwagi: Trzecie piwo własnej produkcji, tym razem w stylu Irish Red Ale. Po przelaniu do szklanki pojawia się ciemno rubinowy, mętny trunek, któremu daleko do najładniejszych czerwonych ejlów jakie widziałem. Piana koloru beżowego jest średniej wielkości, opada dosyć powoli i lekko oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim w kierunku niskiego poziomie intensywności.

W zapachu mamy nuty słodowe, lekko palone, do tego dochodzą ciemne owoce w niewielkim stężeniu i wyczuwalna brudna ścierka (na szczęście lekko). Nie wiem czy to norma przy irlandzkich czerwonych ejlach bo w Pintowych Ogniach Szczęścia czułem podobny nieprzyjemny aromat. Całość nie jest zbytnio intensywna i jest co najwyżej średnia z małym plusem.

W smaku mamy delikatną goryczkę, lekką kwaskowatość, a do tego dochodzą aromaty karmelowe, lekko palone, suszonych ciemnych owoców (głównie śliwek). Wyczuwalna jest też (chociaż w niewielkim stężeniu) woń alkoholowa (piwo ma na pewno więcej niż 4,4% wyliczone wg wzoru). Całość jest nieźle zbilansowana i całkiem pijalna.

Podsumowując, nie jest to może majstersztyk, ale mam kilka pomysłów na podniesienie jakości tego piwa w przyszłości (idąc w kierunku 5 A.M. Saint z BrewDoga).

Ocena końcowa: 6,5/10

niedziela, 18 listopada 2012

Abbot Ale

0 komentarze


Alkohol: 5%
Ekstrakt: 12,1%

Kraj pochodzenia: Anglia

Kolor: [8/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: 6,99 zł / 0,5 l [Netto]

Uwagi: Angielskie piwo w stylu ESB, które jakiś czas temu udało mi się zakupić w jednej z sieci dyskontów (co ciekawe - w negatywnym sensie - cieszyło się raczej niedużym powodzeniem mimo całkiem niezłej jak na wyspiarskie warunki ceny). Po przelaniu do szklanki otrzymujemy miedziany, w pełni klarowny trunek. Piana jest niezbyt obfita i po chwili opada do ledwie widocznego kożucha. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności (dla tego typu piw uznałbym je nawet za wyższe od przeciętnej).

W zapachu pojawiają się nuty toffi, żywiczne, karmelowe, a także suszonych ciemnych owoców i rodzynek. Całość jest lekko słodkawa, niezbyt intensywna i zdecydowanie delikatna. Jest dobrze (nawet dobrze z plusem), ale nie wybitnie.

W smaku mamy delikatną, aksamitną goryczkę, która długo finiszuje. Do tego dochodzą nuty rodzynkowe, żywiczne, ziemiste i toffi. Całość ma lekkie posmaki whisky, jest nad wyraz sesyjna i piwo pochłaniane jest z przyjemnością w ekspresowym tempie. Ciężko znaleźć tutaj jakiejkolwiek wady, które miałyby obniżyć ocenę tego ejla, jedyną jest chyba sam styl, który należy raczej do tych bardziej klasycznych i niezbyt zaskakujących (w sposób ekstremalny jak sporo różnego rodzaju amerykańskich wariacji na temat piw górnej fermentacji).

Podsumowując, jest to bardzo udany bitter, którego mogę polecić każdemu, bo piwo nie jest np. przechmielonym ekstremum, który ze smakiem wypiją tylko nieliczni.

Ocena końcowa: 8,5/10

czwartek, 15 listopada 2012

Jeden Chmiel

1 komentarze


Alkohol: 4,2%
Ekstrakt: 11%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: brak

Cena: 8 zł / 0,5 l [Setka Pub]

Uwagi: Polska próba stworzenia brytyjskiego bittera. Piwo będące pomysłem znanego polskiego blogera i piwowara domowego Marcina Chmielarza (znany z jabłonowskich Altbiera i Pilsa, które też są jego autorstwa), uwarzone przez browar Jabłonowo z użyciem jednego chmielu Fuggles.

Otrzymane piwo jest ładnego złoto-bursztynowego klarownego koloru. Na minus mizerna (nawet jak na warunki wyspiarskich ejlów) piana, która po chwili redukuje się do ledwie widocznej obręczy. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie intensywności.

W zapachu pojawiają się nuty żywiczne, ziemiste, lekko dębowe i lekko owocowe (ciemne owoce). Całość jest niezbyt intensywna, jednak całkiem nieźle zbilansowana. Całość jest zdecydowanie ugrzeczniona i brakuje tutaj jakiegoś pazura.

W smaku piwo jest zdecydowanie aksamitne i sesyjne. Goryczka jest bardzo delikatna, a aromaty chmielowe są ledwie wyczuwalne. Mamy tutaj nuty orzechowe, toffi, lekko palone, a także delikatnie jeżynowe i porzeczkowe. Całość jest świetnie pijalna i mimo tylko 11% ekstraktu wcale nie jest wodnista przesadnie. Piwo nie jest może z gatunku tych, które można sączyć godzinami z nosem w pokalu, ale na dłuższe posiedzenie w pubie sprawdza się znakomicie.

Podsumowując, jest to świetny, zdecydowanie pubowy bitter, który mimo tego, że nie błyszczy wybitnością to jest na pewno ciekawostką na rodzimym rynku, która powinna gościć jak najdłużej. Ze swojej strony polecam.

Ocena końcowa: 7,5/10

środa, 14 listopada 2012

Anchor, Old Foghorn

1 komentarze


Alkohol: 8,8%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [8/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [9/10]

Cena: 13,95 zł / 0,355 l [Piwa Świata]

Uwagi: Piwo w stylu barley wine (niech nazwa nie zwiedzie, nie jest to żadne wino jęczmienne, a zupełnie "zwykły" mocny woltażowo ejl, któremu nie tak wcale daleko do belgian strong ale). Swoją drogą przy zawartości alkoholu na poziomie niespełna 9% uchodzi za raczej słabszego przedstawiciela tego stylu.

Po przelaniu do pokala otrzymujemy całkiem ładny, ciemno-rubinowy trunek. Piana koloru beżowego nie jest może nad wyraz wielka, za to jest drobnoziarnista i utrzymuje się do samego końca degustacji. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności.

W zapachu dominuje głównie woń alkoholu, która jest zdecydowanie zbyt wysoka (a nikt mi nie powie, że przy takiej zawartości alkoholu jest to akceptowalna norma, co pokazuje nawet sporo naszych rodzimy porterów). Gdy już przebrniemy i oswoimy nos z alkoholem pojawiają się aromaty słodkawe, karmelowe z ciemnymi owocami w tle (śliwka, jeżyny). Całość nie jest zbytnio przyjemna i trochę zaskakuje (na minus oczywiście).

W smaku na szczęście jest już trochę lepiej, alkohol jest nadal wyczuwalny, ale już w o wiele mniejszym stopniu. Piwo ma delikatną, acz wyczuwalną goryczkę, która nieźle akompaniuje się ze sporą bazą słodową. Całość jest lekko słodkawa i karmelowa z nutami suszonych śliwek i rodzynek w tle. Całość jest zdecydowanie treściwa i nad wyraz degustacyjna, w smaku najbliżej Old Foghorn do belgijskich mocnych ejlów. Brak tutaj jak dla mnie trochę aromatu chmielowego, który podniósłby na pewno finalną ocenę.

Podsumowując, nie jest to złe piwo, ale jednak jestem trochę zawiedziony. Spodziewałem się bomby, dostałem "jedynie" piwo dobre z trochę przesadzonym alkoholem wydobywającym się z pokala. Jeśli ktoś będzie miał okazję zakupić Old Foghorn to zapewne będzie miał do wyboru co najmniej kilka innych piw z browaru Anchor. Polecam najpierw zacząć od tych innych.

Ocena końcowa: 7,5/10

poniedziałek, 12 listopada 2012

Pinta, Angielskie Śniadanie

3 komentarze


Alkohol: 5,3%
Ekstrakt: 14%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: ~6,50 zł / 0,5 l [Piwa Świata]

Uwagi: Piwo w stylu ESB (Extra Special Bitter), czasami również nazywane Strong Bitterem (co dla Polaków, nie mówiąc już o Belgach może być niepojęte zważywszy na ekstrakt i zawartość alkoholu). Po przelaniu do szklanki otrzymujemy bursztynowo-rubinowy, w pełni klarowny i zdecydowanie okazale się prezentujący trunek. Piana nie jest zbyt duża, jednak opada powoli i zdecydowanie oblepia ścianki tworząc wrażenie kaskadowości. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt intensywnym poziomie, ale tutaj to jakoś mocno nie przeszkadza.

W zapachu dominują nuty żywiczne, ziemiste, lekko karmelowe (jednak bez słodyczy), mamy tutaj aromaty chmielowe i delikatnie waniliowe. Całość nie jest zbyt intensywna, jednak nad wyraz zbilansowana i pasująca na dłuższe sesje przy piwie.

W smaku mamy średnią (na tle IPA nawet można powiedzieć, że niską) goryczkę, która jednak jest długo finiszująca, lekko aksamitna i świetnie pasuje do całej koncepcji. Pojawiają się tutaj aromaty ziemiste, żywiczne, lekko torfowe i dębowe. Piwo ma delikatny posmak porządnej whisky. Całość jest wytrawna i zdecydowanie przypomina angielskie i szkockie ejle, które dane było mi degustować. Całość jest nad wyraz pijalna i dzięki niewielkiemu nasyceniu idealnie pasuje na sesyjne piwo w zimniejsze dni (gdy mocno nasycone, rześkie pilsy nie są najlepszym wyborem). Jedyny minus za delikatną woń alkoholową, która pojawia się, gdy piwo nabiera temperatury.

Podsumowując, jest to jedno z najlepszych piw, które do tej pory browar Pinta wypuścił na rynek i mam nadzieję, że zostanie stałym bywalcem pubów i sklepów specjalistycznych. Zdecydowanie polecam.

Ocena końcowa: 8,5/10

niedziela, 11 listopada 2012

Artezan, IPA

0 komentarze


Alkohol: 6%
Ekstrakt: 14,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [5/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: brak

Cena: 10 zł / 0,5 l [Setka Pub]

Uwagi: Piwo w stylu India Pale Ale (jednak tym oryginalnym wyspiarskim, nie amerykańskim) z browaru rzemieślniczego Artezan. Otrzymany trunek jest koloru brązowo-miedzianego, zdecydowanie mętny. Piana ma spore pęcherzyki, nie jest zbyt obfita i tylko lekko oblepia ścianki szklanki. Całość nie wygląda powalająco. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie, ale jest to norma w brytyjskich stylach (która jednak do mnie przy niezbyt mocnych piwach nie do końca przemawia).

W zapachu jest zdecydowanie inaczej niż w cytrusowych, mocno chmielonych AIPA-ch, od razu czuć tutaj wyspiarskie klimaty. Na głównym planie wyczuwalna owocowość (głównie te ciemniejsze, z jeżynami i czerwonymi porzeczkami na czele), do tego dochodzą nuty żywiczne i delikatnie czekoladowe. Całość wydaje się lekko słodkawa, ale również kwaskowata. Piwo pachnie średnio intensywnie, ale do niczego nie można się zbytnio przyczepić.

IPA od chłopaków z Artezana ma średnią, aksamitną i niezbyt długo finiszującą goryczkę, której zdecydowanie daleko do tych znanych z Ataku Chmielu czy Rowing Jacka. Mamy tutaj aromaty chmielowe typowe dla brytyjskich odmian tej rośliny z posmakami trawiastymi, sosnowymi i żywicznymi na czele. Brak tutaj jakichkolwiek egzotycznych i cytrusowych aromatów, co wcale nie przeszkadza temu, żeby piwo było całkiem rześkie i pijalne. Po lekkim ogrzaniu piwa pojawiają się mniej przyjemne, lekko landrynkowe posmaki, które psują całkowity obraz całości (nie są na szczęście zbytnio intensywne). Piwo jest nieźle zbilansowane, nie wyczuwalny jest w nim alkohol i mimo 6% alkoholu znika w całkiem szybkim tempie ze szklanki.

Podsumowując, całkiem udane piwo z browaru Artezan, które może nie jest pod każdym względem genialne, ale na pewno warte spróbowania. Jeśli tylko traficie na tego ejla (czy to w pubie czy w sklepie w butelce) to kupujcie i próbujcie bez oporów. Polecam.

Ocena końcowa: 8-/10

sobota, 10 listopada 2012

Pinta, Dyniamit

0 komentarze


Alkohol: 6%
Ekstrakt: 16,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [5/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: brak

Cena: 9 zł / 0,5 l [Setka Pub]

Uwagi: Dyniowy ejl z browaru Pinta, który pojawił się ostatnio oczywiście w związku z Halloween. Przyznam się, że nigdy nie miałem do czynienia z pumpkin ale, dlatego nie do końca wiedziałem czego się spodziewać.

Otrzymane piwo było koloru pomarańczowo-brązowego, zdecydowanie mętne i mało apetycznie wyglądające. Piana niewielkich rozmiarów, dosyć szybko opada do niewielkiej obręczy nie oblepiając ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności.

W zapachu pierwsze co jest najbardziej wyczuwalne to aromat gumy balonowej. Do tego dochodzi dynia w mniejszym natężeniu, piwo pachnie również fenolami, goździkowo i lekko słodkawo. Brak tutaj jakichkolwiek nut chmielowych i chyba bliżej temu zapachowi do hefeweizenów niż innych piw górnej fermentacji.

W smaku mamy nuty dyniowe, gumy balonowej, lekko słodkawe, jednak całość jest kosmicznie doprawiona chyba najróżniejszymi przyprawami, jakie wpadły do rąk chłopaków z Pinty. Wyczuwalne są aromaty goździkowe, pieprzowe a nawet lekko jałowcowe (każde w zdecydowanie sporym natężeniu). Brak tutaj jakichkolwiek aromatów chmielowych, jak i nie uświadczymy żadnej goryczki chmielowej. Całość jest moim zdaniem zbytnio przyprawiona przez co zdecydowanie traci na pijalności. Mimo średniej treściwości ostatnią ćwiartkę piwa męczyłem niemiłosiernie nie mając już jakiejkolwiek ochoty na kolejnego Dyniamita.

Podsumowując, jest to coś zdecydowanie innego i na pewno ciekawego, ale w moje gusta nie do końca trafia. Przez zbyt przesadzone przyprawy piwo jest nad wyraz mało pijalne i traktuję je raczej jako jednorazową ciekawostkę. Mam nadzieję, że pumpkin ale z AleBrowaru będzie pod względem bardziej piwny.

Ocena końcowa: 6,5/10

środa, 7 listopada 2012

Erdinger, Weissbier

0 komentarze


Alkohol: 5,3%
Ekstrakt: 12,6

Kraj pochodzenia: Niemcy

Kolor: [6/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [8/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 5,99 zł / 0,5 l [Netto]

Uwagi: Po przelaniu do szklanki otrzymujemy niezbyt widowiskowy, słomkowy, zdecydowanie mętny trunek. Piana jest średniej wielkości, utrzymuje się na powierzchni niemal do samego końca oblepiając przy okazji zdecydowanie ścianki. Na plus świetne, wysokie wysycenie dwutlenkiem węgla.

W zapachu mamy typowego hefeweizena, z bananami i goździkami na czele. Brak tutaj jakichkolwiek innych nut, które mogłyby psuć całość. Minus niewielki za jednak trochę zbyt małą intensywność. Smakowo jest bardzo podobnie, bananowo i goździkowo, z lekkimi nutami biszkoptowymi. Całość jest ekstremalnie pijalna (jak na pszenice), ale może trochę zbyt ugrzeczniona i zbyt mało intensywna.

Podsumowując, tak jak przy okazji recenzowania Erdingera Urweisse mamy tutaj świetny przykład pszenicy, która jest do bólu tradycyjna, ale z drugiej strony bez jakichkolwiek wad, które mogłyby obniżyć ocenę końcową. Na pewno warta polecenia dla osób, które nigdy nie próbowały tego gatunku.

Ocena końcowa: 7,5/10

poniedziałek, 5 listopada 2012

Warsteiner, Premium German Beer

1 komentarze


Alkohol: 4,8%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Niemcy

Kolor: [7/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 2,99 zł / 0,5 l [Lidl]

Uwagi: Po przelaniu do kufla otrzymujemy jasnozłoty, w pełni klarowny trunek. Piana średniej wielkości opada w dosyć leniwym, jednak jednostajnym tempie i po jakimś czasie pozostaje po niej jedynie niewielka obręcz. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnio-niskim poziomie intensywności.

W zapachu dominują nuty słodowe, które jednak są całkiem nieźle przeplatane niewielkim aromatem chmielu. Do tego dochodzi lekka biszkoptowość i metaliczność. Całość pachnie rześko i przyjemnie, bez krzty woni alkoholowej (nawet przy wyższej temperaturze).

W smaku mamy delikatną goryczkę, średnią bazę słodową i lekki, jednak pasujący tutaj jak ulał maślany diacetyl. Całość jest zdecydowanie pijalna, przy czym piwo nie jest zbyt wodniste. Pilsa pochłania się zdecydowanie szybko, dzięki sporej rześkości i niezbyt wysokiemu wysyceniu.

Podsumowując, całkiem udane niemieckie piwo, które na pewno warto spróbować gdy się na nie trafi. Ze swojej strony polecam.

Ocena końcowa: 7-/10

niedziela, 4 listopada 2012

Berliner Kindl, Weisse Himbeere

0 komentarze


Alkohol: 3%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Niemcy

Kolor: [6/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 6,30 zł / 0,33 l [Piwa Świata]

Uwagi: Piwo w stylu berliner weisse z dodatkiem soku malinowego. Po przelaniu do pokala otrzymujemy mętny trunek w kolorze czerwonym. Piana koloru różowego jest mała, lekko oblepia i dosyć szybko opada. Po chwili nie ma po niej niemal śladu. Nasycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu mamy wyłącznie malinę i w mniejszym stopniu truskawkę. Brak tutaj jakichkolwiek piwnych aromatów, a nawet typowych dla innych pszenic. Berliner Kindl nie pachnie może tak źle jak niektóre polskie smakowe ulepki, jednak do np. lambików jest mu daleko.

Smakowo jest podobnie, czujemy tu głównie nuty malinowo-truskawkowe. Do tego dochodzi lekka kwaskowatość i dosyć spora słodkość (na szczęście nie jest ona zbyt sztuczna, a raczej owocowa).

Podsumowując, jest to całkiem niezły trunek, jednak mało piwny. Na pewno lepszy niż polskie dosładzane sztucznymi syropami lagery, ale do belgijskich krieków i innych lambików jest mu daleko.

Ocena końcowa: 6/10

sobota, 3 listopada 2012

Jabłonowo, Manufakturowy Pils

1 komentarze


Alkohol: 5,6%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: paczka od producenta

Uwagi: Piwo, które nazywane jest w polskiej blogosferze pierwszym prawdziwym krajowym pilsem. W paczce, którą otrzymałem od producenta były 3 butelki tego piwa w całkiem ładnej skrzynce i otwieracz. Po przelaniu do szklanki otrzymujemy ciemnozłoty, ładnie wyglądający trunek, który jest delikatnie mętny. Piana, lekko beżowa jest spora, opada bardzo powoli i sprawia pozytywne wrażenie. Na plus również całkiem niezłe, wysokie nasycenie dwutlenkiem węgla.

W zapachu dominuje baza słodowa, do tego dochodzi lekka zbożowość i niewielki aromat chmielowy. Trochę psują obraz całości lekko wyczuwalne nuty owoców (czyżby fermentacja w trochę za wysokiej temperaturze?). Całość pachnie nieźle, ale nie tak dobrze jak w najlepszych pilsach, których kosztowałem.

W smaku pierwsze co się rzuca to to, że w końcu mamy goryczkę w jasnym polskim lagerze. Jej intensywność jest bardzo podobna do tej, którą można uświadczyć np. w oryginalnym Pilsner Urquellu. Do tego dochodzi spora baza słodowa, lekka orzechowość i brak jakiejkolwiek woni alkoholowej. To jest ta dobra część. Niestety mamy tutaj również po raz wtóry aromaty owocowe i niewielki DMS, które nie przystają trochę do wytrawnych pilsów. Całość jest jednak zdecydowanie pijalna i wymienione mankamenty nie psują tego, że piwo z szklanki znika w ekspresowym tempie.

Podsumowując, jest to piwo dobre, jednak z małymi minusami. Na pewno jest dobrą bazą, gdzie przy niewielkich zmianach można stworzyć naprawdę porządnego pilsa, którego nikt będzie się wstydził nawet poza Polską.

Ocena końcowa: 6,5/10

piątek, 2 listopada 2012

Flying Dog, Gonzo Imperial Porter

0 komentarze


Alkohol: 9,2%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [10/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [10/10]

Cena: 13,95 zł / 0,355 l [Piwa Świata]

Uwagi: Imperialny porter z browaru Flying Dog, któremu blisko dzięki sporemu chmieleniu jednak do RIS'a. Po przelaniu do pokala otrzymujemy czarny jak smoła (nawet pod ostrym światłem) trunek. Piana koloru cappuccino jest mała, opada w średnim tempie i lekko oblepia ścianki. Po jakimś czasie pozostaje po niej jedynie obręcz i niewielkie wysepki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie intensywności, jednak nie przeszkadza to aż tak bardzo w tak mocnym i treściwym trunku.

W zapachu mamy nuty typowe dla porterów, czyli porządną gorzką czekoladę, świeżo parzoną kawę, palone słody, w mniejszym stopniu karmelowe aromaty. Całość jednak dopełnia świeżość amerykańskich chmieli z cytrusami, sosną i trawą na czele. Całość jest średnio intensywna, świetnie zbilansowana i brak tutaj jakichkolwiek nieprzyjemnych aromatów alkoholowych.

W smaku pierwsze co uderza to dosyć spora, długo finiszująca goryczka (jest ona jednak dosyć delikatna i równomierna). Mamy tutaj nuty sosnowe, trawiaste, lekko słodkawe i karmelowe. Z drugiej strony te rześkie i świeże posmaki są świetnie bilansowane zdecydowanie cięższymi i wytrawniejszymi aromatami palonych słodów, gorzkiej czekolady i kawy. Alkohol jest świetnie ukryty i tak jak w przypadku wielu polskich porterów bałtyckich nie przeszkadza, a nawet nadaje dostojności. Całość jest zdecydowanie degustacyjna i mocno treściwa. Gdybym miał te piwo do czegoś porównać to do AleBrowarowego Black Hope, jednak z treściwością mocnych baltic porterów.

Podsumowując, jest to genialne piwo, które do mnie trafia zdecydowanie lepiej niż nasze rodzime, dolnofermentacyjne portery. Napomnę tylko, że w lodówce czeka na mniej dokładnie to samo piwo, jednak  leżakowane w beczkach drewnianych i zbierające jeszcze lepsze opinie (nie mogę się doczekać po tym co otrzymałem tutaj). Ze swojej strony zdecydowanie polecam spróbować.

Ocena końcowa: 9/10

czwartek, 1 listopada 2012

Erdinger, Dunkel

1 komentarze


Alkohol: 5,3%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Niemcy

Kolor: [9/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 5,99 zł / 0,5 l [Netto]

Uwagi: Po przelaniu do szklanki otrzymujemy ładnie się prezentujący, ciemno-brązowy (niemal czarny) trunek. Piana koloru beżowego jest średniej wielkości, opada dosyć powoli i nie oblepia ścianek. Na plus całkiem niezłe, wysokie wysycenie dwutlenkiem węgla.

W zapachu dominują nuty słodowe, karmelowe i bardzo delikatnie goździkowe. Całość jest poprawna, ale bez żadnych "ochów" i "achów". W smaku na pierwszym miejscu pojawiają się aromaty karmelowe, lekka alkoholowość (minus przy takiej zawartości alkoholu), a także nuty palone, lekko kwaskowate i podobne do tanich gum balonowych. Po ogrzaniu piwa ujawniają się lekkie aromaty bananów i goździków. Piwo jest poprawne, ale nic ponad to.

Podsumowując, nie jest to zły dunkel, ale nie ma również w nim niczego czym mógłby zachwycić. Wypić można, ale czy warto wydawać na niego 6 zł? Wydaje mi się, że nie.

Ocena końcowa: 6/10