Alkohol: 4,2%
Ekstrakt: 11,5%
Kraj pochodzenia: Polska
Kolor: [7/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [8/10]
Cena: 5,80 zł / 0,5 l [Centrala Piwna]
Uwagi: Kolejny nietypowy jak na polskie warunki gatunek piwa uwarzony przez browar kontraktowy Pinta. Jest to piwo w stylu irish red ale. Po przelaniu do szklanki pojawia się bardzo mizerna, szybko opadająca piana koloru cappuccino. Piana nie oblepia ścianek, po chwili pozostaje po niej jedynie niewielka obręcz i ledwie utrzymujące się wysepki. Kolor piwa jest brązowo-rubinowy, zdecydowanie ciemny i mało przypominający to czego można się spodziewać po tym gatunku (wystarczy wpisać "red ale" w wiadomą wyszukiwarkę). Minusem jest również niewielkie nasycenie dwutlenkiem węgla.
W zapachu piwo jest mało wyspiarskie, pojawiają się tutaj nuty karmelowe, lekko palone, czekoladowe. Do tego dochodzi sporo owoców leśnych, niemal całkowity brak chmielowych nut i lekka słodkość. Piwu zdecydowanie bliżej do niektórych belgijskich ciemnych "górniaków" czy nawet niektórych niemieckich koźlaków warzonych w wyższych temperaturach. Piwo nie pachnie źle, ale jednak całkiem inaczej od np. ocenianego ostatnio red ale'a z BrewDog'a.
Smakowo jest bardzo podobnie jak w przypadku kwestii zapachowych. Dominuje tutaj słodowość, karmelowość, czekolada, owoce leśne i lekka paloność. Goryczka jest tylko delikatnie zarysowana, całość ma trochę dziwny ścierkowy posmak.
Podsumowując, Ognie Szczęścia to małe rozczarowanie. Nie jest to w żadnym wypadku piwo złe, jednak po browarze Pinta spodziewam się piw wybitnych, a nie średnich przedstawicieli nowych na rynku gatunków. Gdyby piwo uwarzył jakikolwiek inny browar (może poza AleBrowarem) to pewnie przyjąłbym je z otwartymi ramionami, w tym wypadku mam tylko nadzieję, że Pinta szybko zamieni to piwo czymś innym, ciekawszym.
W zapachu piwo jest mało wyspiarskie, pojawiają się tutaj nuty karmelowe, lekko palone, czekoladowe. Do tego dochodzi sporo owoców leśnych, niemal całkowity brak chmielowych nut i lekka słodkość. Piwu zdecydowanie bliżej do niektórych belgijskich ciemnych "górniaków" czy nawet niektórych niemieckich koźlaków warzonych w wyższych temperaturach. Piwo nie pachnie źle, ale jednak całkiem inaczej od np. ocenianego ostatnio red ale'a z BrewDog'a.
Smakowo jest bardzo podobnie jak w przypadku kwestii zapachowych. Dominuje tutaj słodowość, karmelowość, czekolada, owoce leśne i lekka paloność. Goryczka jest tylko delikatnie zarysowana, całość ma trochę dziwny ścierkowy posmak.
Podsumowując, Ognie Szczęścia to małe rozczarowanie. Nie jest to w żadnym wypadku piwo złe, jednak po browarze Pinta spodziewam się piw wybitnych, a nie średnich przedstawicieli nowych na rynku gatunków. Gdyby piwo uwarzył jakikolwiek inny browar (może poza AleBrowarem) to pewnie przyjąłbym je z otwartymi ramionami, w tym wypadku mam tylko nadzieję, że Pinta szybko zamieni to piwo czymś innym, ciekawszym.
Ocena końcowa: 6/10
No proszę. Mi te piwo z kolei bardzo smakuje. Za rozczarowanie uważam Dymy Marcowe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://smakpiwa.wordpress.com/
Mi, jak na Pintę, te piwo także nie podpasiło za bardzo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tomek
Przed chwilą skończyłem pić to piwo i zgadzam się z każdym słowem autora, niestety. Po genialnej Viva la wicie oczekiwałem czegoś zaskakującego.
OdpowiedzUsuń