Alkohol: 6,5%
Ekstrakt: 16%
Kraj pochodzenia: Polska/Norwegia
Kolor: [8/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [9/10]
Cena: 9 zł / 0,5 l [Piwa Świata]
Uwagi: Nogne O na arenie europejskiej jest tak samo kultowym browarem jak np. BrewDog, Mikkeller czy De Molen, dlatego cieszy fakt, że polski browar uwarzył w kooperacji z Norwegami piwo. West Coast Belgian Rye IPA brzmi groźnie i zachęcająco zarazem, jednak jakoś do belgijskich IPA podchodzę z delikatną rezerwą (wynika to z faktu, że w większości przypadków takich piw gdyby użyć US-05 zamiast drożdży belgijskich wyszłoby piwo smaczniejsze - przynajmniej dla mnie).
Po przelaniu do pokala otrzymujemy miedziany, opalizujący lekko trunek (trochę mało tutaj "West Coast", piwu w barwie bliżej do IPA z Bostonu, czy nawet Leeds). Piana koloru kremowego jest średnio obfita, opada w przeciętnym tempie do niewielkiego kożucha i lekko oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla poniżej średniej, mogłoby być wyższe.
W zapachu zdecydowanie dominują nuty typowe dla piw belgijskich, mamy tutaj aromaty fenolowe (goździki, lekko palone przewody elektryczne) i korzenne. Pojawia się też alkohol i rozpuszczalnik (co prawda nie jest to intensywny aromat, ale jednak). Jednak największym problemem jest, że brakuje tutaj ewidentnie nut amerykańskiego chmielu, przez co piwo sporo traci.
W smaku jest zdecydowanie pełnia i słodycz (nawet uczucie lekkiego oklejania jamy ustnej). Goryczka jest średniej wielkości (nie czuć tego deklarowanego 100 IBU) i na dodatek lekko alkoholowa. Znów dominują tutaj fenole, goździki, guma balonowa i aromaty korzenne. Dopiero dalej pojawiają się aromaty chmielowe (żywiczne), a także po raz kolejny rozpuszczalnik. Piwo nie powala pijalnością i najzwyczajniej w świecie nie zachwyca.
Podsumowując, jest to piwo z potencjałem, z jakimś tam pomysłem, ale braki w aromacie chmielowym, kiepsko ukryty alkohol, oraz mała pijalność powodują, że Deep Love jest aktualnie najbardziej przehype'owanym piwem 2014 roku (spodziewałem się zdecydowanie więcej po nim).
Po przelaniu do pokala otrzymujemy miedziany, opalizujący lekko trunek (trochę mało tutaj "West Coast", piwu w barwie bliżej do IPA z Bostonu, czy nawet Leeds). Piana koloru kremowego jest średnio obfita, opada w przeciętnym tempie do niewielkiego kożucha i lekko oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla poniżej średniej, mogłoby być wyższe.
W zapachu zdecydowanie dominują nuty typowe dla piw belgijskich, mamy tutaj aromaty fenolowe (goździki, lekko palone przewody elektryczne) i korzenne. Pojawia się też alkohol i rozpuszczalnik (co prawda nie jest to intensywny aromat, ale jednak). Jednak największym problemem jest, że brakuje tutaj ewidentnie nut amerykańskiego chmielu, przez co piwo sporo traci.
W smaku jest zdecydowanie pełnia i słodycz (nawet uczucie lekkiego oklejania jamy ustnej). Goryczka jest średniej wielkości (nie czuć tego deklarowanego 100 IBU) i na dodatek lekko alkoholowa. Znów dominują tutaj fenole, goździki, guma balonowa i aromaty korzenne. Dopiero dalej pojawiają się aromaty chmielowe (żywiczne), a także po raz kolejny rozpuszczalnik. Piwo nie powala pijalnością i najzwyczajniej w świecie nie zachwyca.
Podsumowując, jest to piwo z potencjałem, z jakimś tam pomysłem, ale braki w aromacie chmielowym, kiepsko ukryty alkohol, oraz mała pijalność powodują, że Deep Love jest aktualnie najbardziej przehype'owanym piwem 2014 roku (spodziewałem się zdecydowanie więcej po nim).
Ocena końcowa: 7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz