Alkohol: 4,2%
Ekstrakt: 10%
Kraj pochodzenia: Polska
Kolor: [8/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: [4/10]
Cena: ~7 zł / 0,5 l [Piwny Stan]
Uwagi: Mild to taki niezbyt ciekawy angielski styl piwa, który w dzisiejszych czasach nie ma za wiele do zaoferowania, jednak zawsze warto odnotować, że na polskim rynku pojawiło się coś innego.
Po przelaniu do pokala otrzymujemy miedziany (trochę jaśniejszy niż na zdjęciu), opalizujący trunek. Piana jest obfita (nawet za obfita), puszysta, utrzymuje się zdecydowanie długo, jednak w żadnym wypadku nie pasuje do stylu (angielskie, sesyjne ejle znane są z tego, że piana jest tam dosłownie mikroskopijna). Jednak wysycenie już zdecydowanie pasuje do stylu, jest na bardzo niskim poziomie intensywności - nie do końca to do mnie trafia, ale trzeba napisać, że ciężko jest się o to czepiać (takie założenie stylu i już ;)).
W zapachu dominują aromaty czekolady mlecznej, kakao i karmelu, pojawia się również przypieczona skórka od chleba. Aromat nie jest zbyt intensywny i w żadnym wypadku nie powala. Na dodatek ciągle unosi się nieprzyjemna nuta rozpuszczalnikowa.
Smakowo jest bardzo podobnie. Dominującymi aromatami są czekolada mleczna, kakao, karmel i melanoidyny, a także... Rozpuszczalnik. Nie jest to może najbardziej intensywna woń tej wady sensorycznej, jaką mi było dane w piwie wyczuć, ale na pewno nie polepsza ona odbioru całości. Piwo jest zdecydowanie wytrawne, nawet lekko wodniste, pojawia się również delikatna nuta kwaskowata (zapewne od ciemnych słodów). Goryczka jest na niezbyt wysokim poziomie i nawet przy takim piwie bez podbudowy słodowej ciężko jest cokolwiek dobrego o niej powiedzieć.
Podsumowując, cieszy fakt, że uwarzono w Polsce milda. Szkoda tylko, że piwo jest nad wyraz przeciętne. Czy warto próbować? W dzisiejszych czasach, gdzie ciągle dostajemy jakieś ciekawe premiery na rynku raczej nie warto.
Po przelaniu do pokala otrzymujemy miedziany (trochę jaśniejszy niż na zdjęciu), opalizujący trunek. Piana jest obfita (nawet za obfita), puszysta, utrzymuje się zdecydowanie długo, jednak w żadnym wypadku nie pasuje do stylu (angielskie, sesyjne ejle znane są z tego, że piana jest tam dosłownie mikroskopijna). Jednak wysycenie już zdecydowanie pasuje do stylu, jest na bardzo niskim poziomie intensywności - nie do końca to do mnie trafia, ale trzeba napisać, że ciężko jest się o to czepiać (takie założenie stylu i już ;)).
W zapachu dominują aromaty czekolady mlecznej, kakao i karmelu, pojawia się również przypieczona skórka od chleba. Aromat nie jest zbyt intensywny i w żadnym wypadku nie powala. Na dodatek ciągle unosi się nieprzyjemna nuta rozpuszczalnikowa.
Smakowo jest bardzo podobnie. Dominującymi aromatami są czekolada mleczna, kakao, karmel i melanoidyny, a także... Rozpuszczalnik. Nie jest to może najbardziej intensywna woń tej wady sensorycznej, jaką mi było dane w piwie wyczuć, ale na pewno nie polepsza ona odbioru całości. Piwo jest zdecydowanie wytrawne, nawet lekko wodniste, pojawia się również delikatna nuta kwaskowata (zapewne od ciemnych słodów). Goryczka jest na niezbyt wysokim poziomie i nawet przy takim piwie bez podbudowy słodowej ciężko jest cokolwiek dobrego o niej powiedzieć.
Podsumowując, cieszy fakt, że uwarzono w Polsce milda. Szkoda tylko, że piwo jest nad wyraz przeciętne. Czy warto próbować? W dzisiejszych czasach, gdzie ciągle dostajemy jakieś ciekawe premiery na rynku raczej nie warto.
Ocena końcowa: 6-/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz