Alkohol: 5,6%
Ekstrakt: 13%
Kraj pochodzenia: Polska
Kolor: [8/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [5/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [8/10]
Cena: paczka od producenta
Uwagi: Kolejne uwarzone przez Kompanię Piwowarską piwo pod szyldem Książęce. Tym razem Burgundowe Trzy Słody - pierwsza część nazwy pochodzi od koloru piwa, który rzeczywiście jest burgundowy (czerwono-herbaciany, klarowny), a reszta jest raczej oczywista (poza słodem jasnym użyto dwóch różnych słodów karmelowych). Dodatkiem są tu również owoce dzikiej róży, ale ten element w żadnym wypadku nie ma dla mnie znaczenia. Piana w piwie jest średniej wielkości, beżowa, szybko opada i lekko oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.
W zapachu rzeczywiście można wyczuć tą dziką różę, ale zaraz po niej pojawia się sporo utlenienia (mokry karton i nuty miodowe). Mamy tutaj również diacetyl (dziwne, że duży browar "wpadł" z taką wadą), jednak z uwagi na sporą ilość ciemniejszych słodów dających aromaty karmelowe i lekko kakao przybiera on postać toffi (a nie typowej maślanki). Co trzeba pochwalić to fakt, że przynajmniej coś się dzieje w tym piwie.
W smaku dominuje miodowe utlenienie i dzika róża. Pojawia się też typowa dla słodu pilzneńskiego nuta słodowo-zbożowa i lekko melanoidynowa (przypieczona skórka od chleba). Całość jest średnio pełna (w kierunku wytrawnym) z tylko delikatną słodyczą (bardziej karmelową niż cukrową). Goryczka jest minimalna a całe piwo sprawia wrażenie lekko pustego w smaku (wygląda to tak jakby chciano uwarzyć piwo, które będzie inne od jasnego lagera, ale jednak nie aż tak za bardzo).
Podsumowując, z jednej strony jest to lepszy wybór niż większość mocno odfermentowanych jasnych lagerów, z drugiej jednak w tej chwili mamy taki wybór lepszych piw na rodzimym rynku, że za bardzo nie wiem do kogo kierowana jest ta oferta. Może warto w końcu pomyśleć o jakimś porterze bałtyckim, koźlaku lub pilsie (ale takim prawdziwym w stylu Urquella)?
W zapachu rzeczywiście można wyczuć tą dziką różę, ale zaraz po niej pojawia się sporo utlenienia (mokry karton i nuty miodowe). Mamy tutaj również diacetyl (dziwne, że duży browar "wpadł" z taką wadą), jednak z uwagi na sporą ilość ciemniejszych słodów dających aromaty karmelowe i lekko kakao przybiera on postać toffi (a nie typowej maślanki). Co trzeba pochwalić to fakt, że przynajmniej coś się dzieje w tym piwie.
W smaku dominuje miodowe utlenienie i dzika róża. Pojawia się też typowa dla słodu pilzneńskiego nuta słodowo-zbożowa i lekko melanoidynowa (przypieczona skórka od chleba). Całość jest średnio pełna (w kierunku wytrawnym) z tylko delikatną słodyczą (bardziej karmelową niż cukrową). Goryczka jest minimalna a całe piwo sprawia wrażenie lekko pustego w smaku (wygląda to tak jakby chciano uwarzyć piwo, które będzie inne od jasnego lagera, ale jednak nie aż tak za bardzo).
Podsumowując, z jednej strony jest to lepszy wybór niż większość mocno odfermentowanych jasnych lagerów, z drugiej jednak w tej chwili mamy taki wybór lepszych piw na rodzimym rynku, że za bardzo nie wiem do kogo kierowana jest ta oferta. Może warto w końcu pomyśleć o jakimś porterze bałtyckim, koźlaku lub pilsie (ale takim prawdziwym w stylu Urquella)?
Ocena końcowa: 5/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz