Alkohol: 5%
Ekstrakt: 13%
Kraj pochodzenia: Polska
Kolor: [7/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [7/10]
Cena: 9,99 zł / 0,5 l [Piwa Świata]
Uwagi: Piwo w stylu American Wheat, czyli piwo pszeniczne z amerykańskim zacięciem. Po przelaniu do szklanki otrzymujemy złoty trunek z lekkimi miedzianymi refleksami (jest jaśniej niż na fotografii). Całość jest delikatnie mętna. Piana jak na pszenicę jest co najwyżej przeciętna, średniej wielkości, dosyć szybko opada i lekko oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla również niezbyt wysokie i bliżej mu do wyspiarskich stylów.
W zapachu mamy zdecydowanie amerykańskie aromaty, jest chmielowo z cytrusami i owocami tropikalnymi na czele. Do tego dochodzi delikatna landrynkowość i nieco psujący całościowy efekt aromat rozpuszczalnikowy (na szczęście nie jest zbyt intensywny). Całość jest całkiem poprawna, ale jednak mało intensywna. Trzeba też od razu stwierdzić, że nie ma co tutaj się doszukiwać nuty typowych dla niemieckich weizenów czy też belgijskich witbierów (swoją drogą ciekawe co by powiedzieli puryści, gdyby to piwo nazwano po prostu "pszeniczne"? czy także byłaby taka draka jak przy Książęce Złote Pszeniczne?).
Smakowo mamy nuty ziołowe, chmielowe, lekko kwiatowe, a całość zdaje się lekko słona. Goryczka jest bardzo delikatna i zdecydowanie jest to nadal pszenica, a nie APA lub IPA z większą zawartością w zasypie tego zboża. W tym aspekcie poza typowymi dla amerykańskich piw nutami pojawia się również lekka fenolowość oraz guma balonowa (nie są to jednak nuty zbytnio intensywne). Całość jest średnio treściwa, dosyć pijalna, ale nie powoduje żadnej ekscytacji.
Podsumowując, jest to piwo powyżej średniej, ale jednak nie wybitne. Myślę, że amerykańskie chmiele na tyle potrafią zamaskować jakiekolwiek wady i poprawić całościowy obraz piwa, że nie nazwałbym Kochanicy Olbrachta jakimś sporym kunsztem piwowarskim. Raz napić się można, a raczej można było (bo jest to piwo z serii piw warzonych w toruńskim browarze restauracyjnym Jan Olbracht przez i zgodnie z recepturą piwowarów domowych - a są to jednorazowe warki).
W zapachu mamy zdecydowanie amerykańskie aromaty, jest chmielowo z cytrusami i owocami tropikalnymi na czele. Do tego dochodzi delikatna landrynkowość i nieco psujący całościowy efekt aromat rozpuszczalnikowy (na szczęście nie jest zbyt intensywny). Całość jest całkiem poprawna, ale jednak mało intensywna. Trzeba też od razu stwierdzić, że nie ma co tutaj się doszukiwać nuty typowych dla niemieckich weizenów czy też belgijskich witbierów (swoją drogą ciekawe co by powiedzieli puryści, gdyby to piwo nazwano po prostu "pszeniczne"? czy także byłaby taka draka jak przy Książęce Złote Pszeniczne?).
Smakowo mamy nuty ziołowe, chmielowe, lekko kwiatowe, a całość zdaje się lekko słona. Goryczka jest bardzo delikatna i zdecydowanie jest to nadal pszenica, a nie APA lub IPA z większą zawartością w zasypie tego zboża. W tym aspekcie poza typowymi dla amerykańskich piw nutami pojawia się również lekka fenolowość oraz guma balonowa (nie są to jednak nuty zbytnio intensywne). Całość jest średnio treściwa, dosyć pijalna, ale nie powoduje żadnej ekscytacji.
Podsumowując, jest to piwo powyżej średniej, ale jednak nie wybitne. Myślę, że amerykańskie chmiele na tyle potrafią zamaskować jakiekolwiek wady i poprawić całościowy obraz piwa, że nie nazwałbym Kochanicy Olbrachta jakimś sporym kunsztem piwowarskim. Raz napić się można, a raczej można było (bo jest to piwo z serii piw warzonych w toruńskim browarze restauracyjnym Jan Olbracht przez i zgodnie z recepturą piwowarów domowych - a są to jednorazowe warki).
Ocena końcowa: 7-/10
Ja się nastawiłem na większa goryczkę i to był mój błąd ponieważ piwo było grzeczne w tej materii, Citry tez chyba poskąpili, zastanawia mnie jak by wypadł w starciu z Hey Now z Praconii Piwa, pił ktoś krakowskie piwo???
OdpowiedzUsuńCzłowieku, co ty piszesz? Liczyłeś w tym piwie na nuty weizena? Witbiera? Co takiego, poza pszenicą w składzie, ma wspólnego American Wheat z tymi stylami? A już nawiązania do Książęcego Pszenicznego kompletnie nie czaję. Poczytaj trochę o piwie i stylu zanim je ocenisz. Nie jednemu psu burek. Narzekasz, że piana i wysycenie jak na pszenicę za niskie. A co to w ogóle znaczy "jak na pszenicę"? Od kiedy to zasyp słodów wpływa na wysycenie? (tip: zwróć uwagę na użyte drożdże).
OdpowiedzUsuńhttp://www.bjcp.org/2008styles/style06.php -> 6D. American Wheat or Rye Beer -> "Medium-high to high carbonation"
UsuńNo rzeczywiście, wysycenie powinno być na poziomie angielskich bitterów... ;-)
Po drugie gdzie ja napisałem, że liczyłem na nuty weizenowe? Stwierdziłem po prostu (dla wiedzy mniej rozeznanych czytelników), że nie ma co liczyć na takie aromaty. Poza tym te fenole i guma balonowa to też tak mało stylowe.
Podsumowując, gdybym miał oceniać piwo zgodnie z wytycznymi BJCP (a tak nie robię) to ocena zdecydowanie poleciałaby w dół za niektóre niezgodności ze stylem American Wheat.
A co do nawiązania do Książęcego, to tam był wielki raban swego czasu, że jak ktoś śmiał napisać na etykiecie "pszeniczne" i wypuścić piwo w stylu innym niż niemiecki weizen (bo była to pszenica na drożdżach lagerowych).