Alkohol: 4,5%
Ekstrakt: 10,5%
Kraj pochodzenia: Polska
Kolor: [7/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [8/10]
Cena: 9,30 zł / 0,5 l [Raj Piwosza]
Uwagi: Sesyjne Red Ale z dodatkiem dzikiej róży i hibiskusa. Po przelaniu okazuje się, że nie do końca jest "red", a bardziej rdzawo. Dodatkowo dochodzi do tego spora mętność, która jeszcze bardziej nadaje rdzy piwu. Piana jest mizerna i po chwili znika całkowicie - słabiutko w tej materii. Wysycenie dwutlenkiem węgla delikatnie poniżej średniej, pasuje tutaj całkiem nieźle.
W zapachu z jednej strony mamy trochę karmelowej podbudowy, z drugiej aromaty chmielowe (kwieciste, trawiaste i żywiczne). Ogólnie jest ok, ale niezbyt intensywnie. I tak jak niemal zawsze w przypadku piw z Kingpina dodatki służą raczej do wpisania ich na etykietę niż do budowy bukietu.
W smaku mamy dosyć wytrawne, a nawet bardziej wodniste piwo. Jest trochę słodu, trochę karmelu u średniej wielkości goryczka (taninowa, niezbyt przyjemna). Jest też trochę chmielowych nut (żywica, kwiaty, trawa) i sporo utlenienia (mokry karton, granulat czarnej herbaty). Ogólnie mało się dzieje i szału całość nie robi.
Podsumowując, bardzo przeciętny ejl. Chyba najsłabsze piwo z Kingpina, które piłem do tej pory (a kilka już ich było).
Ocena końcowa: 6,5/10
W zapachu z jednej strony mamy trochę karmelowej podbudowy, z drugiej aromaty chmielowe (kwieciste, trawiaste i żywiczne). Ogólnie jest ok, ale niezbyt intensywnie. I tak jak niemal zawsze w przypadku piw z Kingpina dodatki służą raczej do wpisania ich na etykietę niż do budowy bukietu.
W smaku mamy dosyć wytrawne, a nawet bardziej wodniste piwo. Jest trochę słodu, trochę karmelu u średniej wielkości goryczka (taninowa, niezbyt przyjemna). Jest też trochę chmielowych nut (żywica, kwiaty, trawa) i sporo utlenienia (mokry karton, granulat czarnej herbaty). Ogólnie mało się dzieje i szału całość nie robi.
Podsumowując, bardzo przeciętny ejl. Chyba najsłabsze piwo z Kingpina, które piłem do tej pory (a kilka już ich było).
Piłem to piwo jak tylko pojawiło się na sklepowych pułkach, jakoś końcem lipca. Wówczas było pięknie czerwone (zaryzykuje stwierdzeniem że jeśli o barwę czerwieni idzie to tylko kwas gamma je przebijał, ale tu wiadomo inna bajka). W aromacie mocno kwiatowy, w smaku średnia goryczka (nieco ściągająca), chemielowość i karmel. Bardzo pijalne i zaraz po Phantomie drugie najlepsze według mnie piwo z Kingpina (bo najsłabszy IMO jest diggler). Muszę zakupić ponownie i skonfrontować z poprzednimi odczuciami.
OdpowiedzUsuń