Alkohol: 4%
Ekstrakt: 9%
Kraj pochodzenia: Polska
Kolor: [6/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [4/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: brak
Cena: 6 zł / 0,25 l [Hopsters]
Uwagi: Lekkie APA (lekkie, czyli z ekstraktem do 10 stopni Plato) to spora nisza, która nie została zagospodarowana na rodzimym rynku, dlatego cieszy, że Artezan idzie również w tą stronę.
Otrzymany trunek jest mętny, słomkowego koloru i bardziej przypomina witbiera, aniżeli American Pale Ale. Piana jest mizerna, nie oblepia ścianek i po chwili znika całkiem. Wysycenie dwutlenkiem węgla na poziomie raczej wyspiarskich mildów czy bitterów, nie pasuje mi to tutaj zupełnie. Spodziewałbym się raczej dosyć wysokiego wysycenia, które będzie gasić pragnienie.
W zapachu od początku uderza mocny i niezbyt przyjemny aromat siarkowy, który w połączeniu z nutami białych owoców, mango stwarza mieszankę, która pachnie jak zepsute owoce. Po ogrzaniu pojawia się na dodatek lekko wymiotny aromat, który dopełnia czarę goryczy. Jest to chyba najsłabiej pachnące piwo z tego browaru jakie próbowałem (a było już tego trochę).
W smaku znów sporo siarki, zepsute owoce (białe, mango). Dodatkowo spora wodnistość, lekka goryczka i trochę nut słodowych. Całość smakuje trochę lepiej niż pachnie, ale nadal nie są to wyżyny piwnego rzemiosła.
Podsumowując, pomysł na piwo był świetny jak dla mnie, wykonanie ewidentnie nie. Coś tutaj konkretnie nie poszło, mam nadzieję, że to jednorazowa wpadka browaru, który cenię (pite chwilę później Za Pięć Dwunasta uratowało honor Artezana tamtego wieczoru, recenzja wkrótce :)).
Otrzymany trunek jest mętny, słomkowego koloru i bardziej przypomina witbiera, aniżeli American Pale Ale. Piana jest mizerna, nie oblepia ścianek i po chwili znika całkiem. Wysycenie dwutlenkiem węgla na poziomie raczej wyspiarskich mildów czy bitterów, nie pasuje mi to tutaj zupełnie. Spodziewałbym się raczej dosyć wysokiego wysycenia, które będzie gasić pragnienie.
W zapachu od początku uderza mocny i niezbyt przyjemny aromat siarkowy, który w połączeniu z nutami białych owoców, mango stwarza mieszankę, która pachnie jak zepsute owoce. Po ogrzaniu pojawia się na dodatek lekko wymiotny aromat, który dopełnia czarę goryczy. Jest to chyba najsłabiej pachnące piwo z tego browaru jakie próbowałem (a było już tego trochę).
W smaku znów sporo siarki, zepsute owoce (białe, mango). Dodatkowo spora wodnistość, lekka goryczka i trochę nut słodowych. Całość smakuje trochę lepiej niż pachnie, ale nadal nie są to wyżyny piwnego rzemiosła.
Podsumowując, pomysł na piwo był świetny jak dla mnie, wykonanie ewidentnie nie. Coś tutaj konkretnie nie poszło, mam nadzieję, że to jednorazowa wpadka browaru, który cenię (pite chwilę później Za Pięć Dwunasta uratowało honor Artezana tamtego wieczoru, recenzja wkrótce :)).
Ocena końcowa: 6-/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz