Alkohol: 5%
Ekstrakt: 13%
Kraj pochodzenia: Polska
Kolor: [7/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [6/10]
Cena: 7,40 zł / 0,5 l [Czarodziejka Gorzałka]
Uwagi: Pale Ale uwarzony wyłącznie z użyciem mało znanego i mało popularnego polskiego chmielu Oktawia. Nie jestem miłośnikiem jarania się na siłę chmielem/słodem/drożdżami/stylem piwa/itd. tylko dlatego, że jest polski. Dlatego do piwa podchodziłem sceptycznie (po prostu żaden polski, jak i inny europejski chmiel nie zrobił nigdy na mnie żadnego wrażenia w stylu Pale Ale, a nawet przeciętne Pale Ale na chmielu z USA, Australii czy Nowej Zelandii były o lata przed takimi wyrobami chmielonymi odmianami ze starego kontynentu).
Nie przesądzając jednak, po przelaniu do szklanki otrzymujemy złoty (w rzeczywistości jest trochę jaśniejszy niż na zdjęciu), lekko mętny trunek. Piana jest niezbyt obfita, szybko opada do niewielkiego kożucha, a po chwili znika niemal całkowicie, tylko lekko oblepiając ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.
W zapachu mamy sporo mokrego kartonu i nut miodowych (czyżby jakieś utlenienie? piwo za długo u mnie nie leżało). Dominuje tutaj charakter słodowy, słodki, a z uwagi na obecność diacetylu (nieduża, ale wyczuwalna) nawet w kierunku toffi. Aromat chmielowy jest niewielki, głównie żywiczny i lekko landrynkowy (chmiel + diacetyl często dają taką nutę). Piwo pachnie trochę jak przeciętne wyspiarskie bittery lub ESB z diacetylem. Nie jest to nic czym można by się zachwycać.
W smaku znów mamy sporo miodowego utlenienia, znów jest diacetylowe toffi, które miesza się z nutami słodowymi i biszkoptowymi. Piwo jest średnio pełne, z średnio-niską goryczką chmielową (o ziołowym charakterze). Aromat chmielowy znów jest niezbyt duży i znów pod postacią żywiczną. Po ogrzaniu pojawia się lekko nuta alkoholowa (nie powinno mieć to miejsca przy piwie o zawartości alkoholu na poziomie 5%). Piwo jest średnio pijalne i raczej eksperyment można uznać za nieudany.
Podsumowując, piwo ma wady (utlenienie, diacetyl), a sam chmiel zdecydowanie nie porywa. Zefir smakuje jak słaby ejl z Wielkiej Brytanii - może 3 lub 4 lata temu robiłoby to na kimś wrażenie, dzisiaj w żadnym wypadku.
Nie przesądzając jednak, po przelaniu do szklanki otrzymujemy złoty (w rzeczywistości jest trochę jaśniejszy niż na zdjęciu), lekko mętny trunek. Piana jest niezbyt obfita, szybko opada do niewielkiego kożucha, a po chwili znika niemal całkowicie, tylko lekko oblepiając ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.
W zapachu mamy sporo mokrego kartonu i nut miodowych (czyżby jakieś utlenienie? piwo za długo u mnie nie leżało). Dominuje tutaj charakter słodowy, słodki, a z uwagi na obecność diacetylu (nieduża, ale wyczuwalna) nawet w kierunku toffi. Aromat chmielowy jest niewielki, głównie żywiczny i lekko landrynkowy (chmiel + diacetyl często dają taką nutę). Piwo pachnie trochę jak przeciętne wyspiarskie bittery lub ESB z diacetylem. Nie jest to nic czym można by się zachwycać.
W smaku znów mamy sporo miodowego utlenienia, znów jest diacetylowe toffi, które miesza się z nutami słodowymi i biszkoptowymi. Piwo jest średnio pełne, z średnio-niską goryczką chmielową (o ziołowym charakterze). Aromat chmielowy znów jest niezbyt duży i znów pod postacią żywiczną. Po ogrzaniu pojawia się lekko nuta alkoholowa (nie powinno mieć to miejsca przy piwie o zawartości alkoholu na poziomie 5%). Piwo jest średnio pijalne i raczej eksperyment można uznać za nieudany.
Podsumowując, piwo ma wady (utlenienie, diacetyl), a sam chmiel zdecydowanie nie porywa. Zefir smakuje jak słaby ejl z Wielkiej Brytanii - może 3 lub 4 lata temu robiłoby to na kimś wrażenie, dzisiaj w żadnym wypadku.
Ocena końcowa: 6/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz