Alkohol: 10%
Ekstrakt: nie podano
Kraj pochodzenia: Dania
Kolor: [10/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [2/10]
Opakowanie: [7/10]
Cena: 18 zł / 0,355 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]
Uwagi: Russian Imperial Stout z kontraktowego browaru Evil Twin, a uwarzone w amerykańskim Two Roads (drugim obok Westbrook browarze, gdzie Duńczyk ulubił sobie warzyć piwa w USA). Po przelaniu do pokala otrzymujemy czarny jak smoła trunek, który nawet pod ostrym światłem nie nabiera żadnych refleksów. Piana jest mała i szybko opada do niewielkiej obręczy, jest ciemna, jasnobrązowa i zdecydowanie pasuje do stylu i mocy piwa. Wysycenie dwutlenkiem węgla jest minimalne, ale jeszcze wyczuwalne (piłem kilka jeszcze mniej nasyconych RISów). Nie zmienia to faktu, że mogłoby być odrobinę wyższe.
W zapachu dominują głównie nuty dobrej, gorzkiej czekolady, a także w mniejszym stopniu kawowe, karmelowe i palone. Pojawia się nawet lekko fenolowa nuta przypominająca trochę wędzonkę (czyżby minimalny udział słodu wędzonego?). Z uwagi na to, że piwo poleżało u mnie dobre pół roku pojawia się również całkiem przyjemne utlenienie, głównie pod postacią suszonej śliwki. Całość jest średnio intensywna, ale bardzo przyjemna. Nie jest to może najlepiej pachnący RIS jakiego próbowałem, ale nie daleko mu do ideału.
W smaku piwo jest zdecydowanie słodkie, gęste, wręcz oleiste, z średniej wielkości goryczką, która nie do końca potrafi poradzić sobie z tą słodyczą (powinna być trochę wyższa). Sporym problemem piwa jest niezbyt przyjemny, lekko ostry i drapiący alkohol, który trochę obniża radość z picia. Mamy tutaj trochę nut czekoladowych i karmelowych, ale pojawia się sporo rodzynek, suszonych owoców i porto. Całość jest delikatnie kwaskowata. Brakuje mi tutaj paloności, co w połączeniu ze sporą słodyczą powoduje, że piwu bliżej do porteru bałtyckiego niż typowego nowofalowego RISa.
Podsumowując, piwo pachnie świetnie, jednak smakuje gorzej. Mimo, że poleżało sobie trochę to ewidentnie widać, że powinno leżakować jeszcze rok, albo i z dwa, żeby cały alkohol się ułożył, bo teraz przeszkadza. Nie zmienia to faktu, że piwo na pewno warte spróbowania dla fanów stylu.
W zapachu dominują głównie nuty dobrej, gorzkiej czekolady, a także w mniejszym stopniu kawowe, karmelowe i palone. Pojawia się nawet lekko fenolowa nuta przypominająca trochę wędzonkę (czyżby minimalny udział słodu wędzonego?). Z uwagi na to, że piwo poleżało u mnie dobre pół roku pojawia się również całkiem przyjemne utlenienie, głównie pod postacią suszonej śliwki. Całość jest średnio intensywna, ale bardzo przyjemna. Nie jest to może najlepiej pachnący RIS jakiego próbowałem, ale nie daleko mu do ideału.
W smaku piwo jest zdecydowanie słodkie, gęste, wręcz oleiste, z średniej wielkości goryczką, która nie do końca potrafi poradzić sobie z tą słodyczą (powinna być trochę wyższa). Sporym problemem piwa jest niezbyt przyjemny, lekko ostry i drapiący alkohol, który trochę obniża radość z picia. Mamy tutaj trochę nut czekoladowych i karmelowych, ale pojawia się sporo rodzynek, suszonych owoców i porto. Całość jest delikatnie kwaskowata. Brakuje mi tutaj paloności, co w połączeniu ze sporą słodyczą powoduje, że piwu bliżej do porteru bałtyckiego niż typowego nowofalowego RISa.
Podsumowując, piwo pachnie świetnie, jednak smakuje gorzej. Mimo, że poleżało sobie trochę to ewidentnie widać, że powinno leżakować jeszcze rok, albo i z dwa, żeby cały alkohol się ułożył, bo teraz przeszkadza. Nie zmienia to faktu, że piwo na pewno warte spróbowania dla fanów stylu.
Ocena końcowa: 8-/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz