Alkohol: 2,7%
Ekstrakt: nie podano
Kraj pochodzenia: Niemcy
Kolor: [5/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [4/10]
Smak: [5/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [4/10]
Cena: 2,49 zł / 0,5 l [Lidl]
Uwagi: Ostatni z wypuszczonych przez Veltinsa smakowych drinków na bazie ich pilsa. Tym razem jest to oryginalny, cytrynowy radler. Po przelaniu do szklanki otrzymujemy trunek w kolorze blado-słomkowym, zdecydowanie mętny. Na minus okropna piana, która przypomina tą z napojów gazowanych, tzn. jest gruboziarnista i w dosłownie kilka sekund opada do zera. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności, mogłoby być trochę wyższe.
W zapachu dominuje oczywiście cytryna (szkoda tylko, że czuć tutaj trochę sztuczności), lekko grejpfrut i nieduża dawka metaliczności. Veltins pachnie dokładnie tak jak większość radlerów, z tym, że przy niektórych (tych lepszych niemieckich) udało się chociaż uniknąć pewnej sztuczności, w tym wypadku tak nie było.
W smaku piwo lekko zaskakuje, głównie przez pryzmat tego, że nie jest jakoś strasznie niedobre. Na pierwszym planie oczywiście cytryna, ale taka całkiem udana, jak z świeżo zrobionej lemoniady. Słodkość oczywiście również się pojawia, ale nie jest zbyt intensywna i dzięki lekkiej kwaskowatości Veltins nie sprawia wrażenia przesłodzonego ulepku. Całości dopełniają lekkie nuty grejpfrutowe. Nie jest to piwo najwyższych lotów, raczej średniej jakości drink na bazie piwa, jednak w porównaniu do innych radlerów nie jest wcale taki najgorszy.
Podsumowując, nie jest to może szczyt radlera, ale nie jest to również coś co chciałoby się wylać do kanału po pierwszym łyku (o ile potraktujemy ten trunek jako orzeźwiający napój, a nie typowe piwo). Sam raczej do tego piwa nie wrócę (bo znam kilka lepszych radlerów), ale też nie będę zbytnio do niego zniechęcał innych.
W zapachu dominuje oczywiście cytryna (szkoda tylko, że czuć tutaj trochę sztuczności), lekko grejpfrut i nieduża dawka metaliczności. Veltins pachnie dokładnie tak jak większość radlerów, z tym, że przy niektórych (tych lepszych niemieckich) udało się chociaż uniknąć pewnej sztuczności, w tym wypadku tak nie było.
W smaku piwo lekko zaskakuje, głównie przez pryzmat tego, że nie jest jakoś strasznie niedobre. Na pierwszym planie oczywiście cytryna, ale taka całkiem udana, jak z świeżo zrobionej lemoniady. Słodkość oczywiście również się pojawia, ale nie jest zbyt intensywna i dzięki lekkiej kwaskowatości Veltins nie sprawia wrażenia przesłodzonego ulepku. Całości dopełniają lekkie nuty grejpfrutowe. Nie jest to piwo najwyższych lotów, raczej średniej jakości drink na bazie piwa, jednak w porównaniu do innych radlerów nie jest wcale taki najgorszy.
Podsumowując, nie jest to może szczyt radlera, ale nie jest to również coś co chciałoby się wylać do kanału po pierwszym łyku (o ile potraktujemy ten trunek jako orzeźwiający napój, a nie typowe piwo). Sam raczej do tego piwa nie wrócę (bo znam kilka lepszych radlerów), ale też nie będę zbytnio do niego zniechęcał innych.
Ocena końcowa: 5-/10
Że też miałeś siłę wszystkie te smakowe Veltinsy wypić. Jakoś, ja widząc je w Lidlu, w tych puszkach, hmmm, jakoś nie mam odwagi włożyć ich do koszyka. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJak idę do klubu gdzie leją tylko Lecha czy Żywca -> to jest dopiero odwaga. :)
OdpowiedzUsuńVeltinsy (poza Kolą może) były wypijalne, co wcale nie oznacza, że zamierzam je kiedykolwiek zakupić po raz drugi. :)
Pozdrawiam.
Odwaga? Dlaczego? Lany Żywiec nie jest taki zły, chociaż wolę Warkę. Sam też jestem smakoszem piwa, wypiłem już ponad 100 różnych piw polskich i zagranicznych, ale w klubie, gdzie są tylko koncerniaki, nie cierpię za bardzo. Cóż poradzić ;)
OdpowiedzUsuń