Alkohol: 6%
Ekstrakt: 14,5%
Kraj pochodzenia: Polska (browar domowy)
Kolor: [7/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [7/10]
Uwagi: Pierwsza warka własnego autorstwa (na ten moment są jeszcze 3 kolejne w piwnicy, które również opiszę za jakiś czas). Piwo warzone na początku i rozlane do butelek pod koniec marca. Jest to jedna z ostatnich butelek, które mi się ostały, ocena będzie w oparciu o tą konkretną butelkę, postaram się również być jak najbardziej obiektywny (w stosunku do moich własnych wyrobów) w swoich ocenach.
Piwo miało być w zamyśle jasnym brytyjskim ejlem na polskich chmielach (zestaw startowy Pale Ale z Centrum Piwowarstwa), jednak postanowiłem uwarzyć trochę mocniejszy i zarazem bardziej chmielony trunek, przez co wyszła mi polska wariacja na temat brytyjskiego IPA.
Po przelaniu do szklanki otrzymujemy ejla w kolorze pomarańczowo-miedzianym, jaśniejszego aniżeli wynikałoby to z fotografii. Całość jest mocno mętna. Piana średniej wielkości i koloru beżowego opada bardzo powoli, mocno oblepia ścianki i zostaje na tafli do samego końca. Wysycenie dwutlenkiem węgla na całkiem niezłym, wysokim poziomie.
W zapachu piwo jest średnio intensywne, na pierwszym planie przeważają ciemne owoce, do tego dochodzi lekka sosnowość, cytrusy z mandarynką na czele i nuty żywiczne. Całość po pół roku od uwarzenia stała się zdecydowanie bardziej ułożona, mniej chmielowa, przypomina trochę belgijskie ejle. Uaktywniła się również lekko woń alkoholowa. Muszę przyznać, że piwo najlepiej pachniało gdy było świeże (2-3 tygodniowe butelki biły aromatem chmielowym, że aż nie dowierzałem, że takie nuty można osiągnąć na pospolitym polskim chmielu). Na ten moment jest dobrze, ale nie wybitnie.
W smaku dominują nuty owocowe, żywiczne, lekko dębowe, biszkoptowe i torfowe. Całość jest całkiem treściwa, brakuje tutaj jednak rześkości i cytrusowo-sosnowych nut, które były wyczuwalne przy świeżej warce (chociaż nie w takiej intensywności, które dają amerykańskie chmiele). Goryczka jest średnio intensywna, lekko przełamana przez wyczuwalną delikatną słodycz. Całości psuje jednak trochę wyczuwalna woń alkoholowa, która wraz ze wzrostem temperatury uaktywnia się jeszcze bardziej. Piwo jest całkiem nieźle zbilansowe, jednak na ten moment już trochę przyciężkie.
Podsumowując, jestem całkiem nieźle zadowolony z mojego pierwszego własnoręcznie uwarzonego piwa, co oczywiście nie oznacza, że jest to piwo bez wad. Tych jest całkiem wiele i na pewno usunięcie ich spowoduje lepszy odbiór w kolejnych warkach. Najważniejszy fakt płynący z tej warki: porządnie chmielone piwa warto pić gdy są świeże, smakują wtedy zdecydowanie lepiej.
Piwo miało być w zamyśle jasnym brytyjskim ejlem na polskich chmielach (zestaw startowy Pale Ale z Centrum Piwowarstwa), jednak postanowiłem uwarzyć trochę mocniejszy i zarazem bardziej chmielony trunek, przez co wyszła mi polska wariacja na temat brytyjskiego IPA.
Po przelaniu do szklanki otrzymujemy ejla w kolorze pomarańczowo-miedzianym, jaśniejszego aniżeli wynikałoby to z fotografii. Całość jest mocno mętna. Piana średniej wielkości i koloru beżowego opada bardzo powoli, mocno oblepia ścianki i zostaje na tafli do samego końca. Wysycenie dwutlenkiem węgla na całkiem niezłym, wysokim poziomie.
W zapachu piwo jest średnio intensywne, na pierwszym planie przeważają ciemne owoce, do tego dochodzi lekka sosnowość, cytrusy z mandarynką na czele i nuty żywiczne. Całość po pół roku od uwarzenia stała się zdecydowanie bardziej ułożona, mniej chmielowa, przypomina trochę belgijskie ejle. Uaktywniła się również lekko woń alkoholowa. Muszę przyznać, że piwo najlepiej pachniało gdy było świeże (2-3 tygodniowe butelki biły aromatem chmielowym, że aż nie dowierzałem, że takie nuty można osiągnąć na pospolitym polskim chmielu). Na ten moment jest dobrze, ale nie wybitnie.
W smaku dominują nuty owocowe, żywiczne, lekko dębowe, biszkoptowe i torfowe. Całość jest całkiem treściwa, brakuje tutaj jednak rześkości i cytrusowo-sosnowych nut, które były wyczuwalne przy świeżej warce (chociaż nie w takiej intensywności, które dają amerykańskie chmiele). Goryczka jest średnio intensywna, lekko przełamana przez wyczuwalną delikatną słodycz. Całości psuje jednak trochę wyczuwalna woń alkoholowa, która wraz ze wzrostem temperatury uaktywnia się jeszcze bardziej. Piwo jest całkiem nieźle zbilansowe, jednak na ten moment już trochę przyciężkie.
Podsumowując, jestem całkiem nieźle zadowolony z mojego pierwszego własnoręcznie uwarzonego piwa, co oczywiście nie oznacza, że jest to piwo bez wad. Tych jest całkiem wiele i na pewno usunięcie ich spowoduje lepszy odbiór w kolejnych warkach. Najważniejszy fakt płynący z tej warki: porządnie chmielone piwa warto pić gdy są świeże, smakują wtedy zdecydowanie lepiej.
Ocena końcowa: 7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz