Lista ocenionych piw

środa, 30 listopada 2011

Zawiercie, Czekoladowe

4 komentarze


Alkohol: 5,6%
Ekstrakt: 13,1%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 5 zł / 0,5 l [Centrala Piwna]

Uwagi: Piwo, które trochę wprowadza w błąd z nazwą. Nie jest to w żadnym wypadku słodki lager smakowy z dodatkiem czekolady. Zdecydowanie bliżej mu do wyspiarskich stoutów. Po przelaniu do butelki pojawia się piwo czarne, które jedynie pod światło przechodzi trochę w bardzo ciemną czerwień. Piana jest średnio obfita, w kolorze cappuccino, szybko opada do niewielkiego kożuszka, który na szczęście zostaje do samego końca. Na plus również sporo piany, która pozostaje na ściankach.

W zapachu dominują typowo stoutowe nuty, pojawia się karmel, palone słody, czekolada i kawa. Na minus wyczuwalna woń alkoholu, która trochę całkiem niezłą całość. Szkoda również, że zapach jest dosyć mało intensywny.

Smak to przede wszystkim palone słody, a także wynikająca z nich dosyć intensywna i wytrawna goryczka. Do tego w mniejszym stopniu karmelowość i kawowość. Brak tutaj typowej słodyczy i czekolady - a czego można by się spodziewać po piwie "czekoladowym". Jednak ta wytrawność wielu osobom (w tym również mi) może się spodobać.

Podsumowując, jest to całkiem niezła polska propozycja imitująca wyspiarskiego stouta, aczkolwiek w podobnej cenie można dostać nieznacznie lepszego Stouta z Browaru Południe. Ale to dalej nie umniejsza temu, że Zawiercie Czekoladowe to świetne piwo, warte spróbowania.

Ocena końcowa: 7,5/10

wtorek, 29 listopada 2011

Pinta, Jak w Dym

0 komentarze


Alkohol: 6,9%
Ekstrakt: 16,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [4/10]

Cena: 5,99 zł / 0,5 l [Piwa Świata]

Uwagi: Kolejny z nowych piw zaserwowanych ostatnimi czasy przez Pintę. Tym razem jest to piwo wędzone (rauchbier). Po nieudanym doświadczeniu z A'la Grodziskie podchodziłem bardzo sceptycznie do tego trunku, jednak tym razem zostałem całkiem pozytywnie zaskoczony.

Po przelaniu pojawia się trunek w kolorze ciemnym, niemal czarnym, pod światło wchodzącym w ciemne bordo. Piana jest średniej wielkości, szybko opada do 2-3 mm, a po chwili zostają ledwie widoczna obręcz i kilka małych wysepek, oraz odrobina piany oblepiającej ściany. Piana ma całkiem ładny, jasno-brązowy kolor.

W zapachu dominują dwa aromaty, przede wszystkim wędzonka, która jednak sprawia całkiem niezłe wrażenie. Drugą nutą jest świeży orzech włoski, trochę idący ze swoją słodyczą w stronę bałtyckich porterów. Piwo nie pachnie zbyt intensywnie, ale zdecydowanie przyjemnie.

W kwestiach smakowych również na pierwszy plan wychodzi wędzonka (ale nie jest jakoś zbytnio intensywna), trochę słabiej wyczuwalne są nuty  karmelowe, kawowe i gorzkiej czekolady (trochę w stylu stoutów lub koźlaków, ale całkowicie bez słodyczy). Goryczka chmielowa jest wyczuwalna, jednak w bardzo małym stężeniu. Co ciekawe wędzonka w tym piwie mi nie przeszkadza (a jestem do tego smaku pejoratywnie nastawiony), aczkolwiek w moim przekonaniu nie daje ona również niczego na plus. Bez tej wędzonki byłby to dalej niezły mix koźlaka i stouta. Na plus trzeba zaliczyć również nie wyczuwalność alkohol (6,9% zostało bardzo ładnie ukryte), oraz całkiem niezłe jak na Pintę wysycenie dwutlenkiem węgla.

Podsumowując całkiem udanych rauchbier, aczkolwiek z uwagi na małą intensywność wędzonki nazwałbym go raczej piwem dymionym. Jest to kolejne bardzo dobre piwo od Pinty.

Ocena końcowa: 7/10

poniedziałek, 28 listopada 2011

Kocour, Pale Ale

0 komentarze


Alkohol: 4,5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Czechy

Kolor: [6/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [9/10]

Cena: 8,70 zł / 0,5 l [Centrala Piwna]

Uwagi: Jasny ejl z czeskiego browaru rzemieślniczego Kocour. Po przelaniu do pokala pojawia się trunek w kolorze jasno-złotym, lekko mętny. Piana jest bardzo mała, jednak do samego końca pozostaje obręcz i kilka drobnych wysepek na powierzchni. Wysycenie dwutlenkiem węgla jest na średnim poziomie intensywności, mogłoby być trochę wyższe.

W zapachu ukazują się aromaty owocowe (głównie gruszka i cytrusy), oraz delikatna orzechowość. Zapach jest niezbyt intensywny i mało kwiatowy, mało żywiczny w porównaniu do innych tego typu ejli. W tej kwestii można by zrobić zdecydowanie więcej.

Smak piwa wypada trochę lepiej, ale nie za dużo. Liczyłem na sporą dawkę chmielowej, aromatycznej goryczki, a dostałem ledwie lekko-średnią porcję, która tylko zakreśla swoją obecność w mało intensywny sposób. Poza tym mamy tutaj owocowość (głównie grejpfrutową), trochę chlebowości i orzechów. Smakowo jest całkiem nieźle, ale również trochę mało intensywnie.

Podsumowując, spodziewałem się więcej po tym piwie. Nie jest to zły trunek, ale przy takiej cenie (prawie 9 zł) powinno być sporo lepiej.

Ocena końcowa: 6,5/10

niedziela, 27 listopada 2011

Pinta, Psze Koźlak

0 komentarze


Alkohol: 6,7%
Ekstrakt: 16,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [6/10]
Piana: [10/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [4/10]

Cena: 5,99 zł / 0,5 l [Piwa Świata]

Uwagi: Pod koniec roku Pinta znów zaatakowała nowymi piwami (najpierw trzema, żeby na dokładkę dorzucić 2 kolejne). Pierwszym z nowych ocenianych przeze mnie Pint jest Psze Koźlak będący piwem typu weizenbock (aczkolwiek niektórzy twierdzą, że bliżej mu do mocnego dunkel weizena). Etykieta nadal jest okropnie brzydka, ale pisałem o tym sporo i nie zamierzam już do tego wracać.

Po przelaniu pojawia się trunek w kolorze rdzawo-brunatnym, w pełni mętny. Nie wygląda to zbyt zachęcająco (moja piękniejsza połówka stwierdziła, że wygląda to dokładnie jak osad z oczyszczalni ścieków), ale zdecydowanie lepiej jest w przypadku piany. Piana jest bardzo obfita, mocno zbita, lepka i gęsta (typowo weizenowa), przez co tworzy piękną czapę, która opadając bardzo powoli utrzymuje się do samego końca (i to na poziomie dobrego centymetra grubości). W końcu również wysycenie dwutlenkiem węgla jest na akceptowalnym poziomie.

W kwestiach zapachowych piwu bliżej do koźlaka, pojawiają się aromaty karmelowo-kawowe, lekka owocowość, a goździki są tylko lekko zaakcentowane. Na plus brak woni alkoholowej. Zapach jest bardzo przyjemny i dosyć intensywny do samego końca.

Smakowo piwu już bliżej do pszenicy. Na pierwszym planie pojawiają się nuty drożdżowe, bananowe i goździkowe. Psze Koźlak przeplata w sobie lekką goryczkę chmielową i kwaśność weizenową, co się bardzo przyjemnie sprawdza. W oddali można wyczuć lekką kawowość, jednak jest to nuta bardzo lekka. Na początku alkohol jest wyczuwalny w niewielkim stopniu i bardzo przyjemnie komponuje się z resztą smaków, jednak podczas wzrostu temperatury staje się coraz bardziej wyczuwalny, zaczyna przeszkadzać i obniża całościowy obraz piwa.

Podsumowując, Pinta Psze Koźlak to kolejne świetne piwo (po Czarnej Dziurze i Ataku Chmielu) w ciekawym i niedostępnym na polskim rynku stylu, które zdecydowanie warto polecić.

Ocena końcowa: 8/10

sobota, 26 listopada 2011

Chimay, Bleue (Blue)

0 komentarze


Alkohol: 9%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Belgia

Kolor: [8/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 9,70 zł / 0,33 l [Piwa Świata]

Uwagi: Drugie pite przeze mnie piwo od trapistów z Chimay. Po wcześniejszym dublu przyszła pora na strong ale, który jest ich najmocniejszym trunkiem. Po przelaniu piwa z bączka do pokala pojawia się brunatny trunek, ciemny, który pod światło wchodzi lekko w fiolet. Chimay Blue jest w pełni mętny, ale o dziwo sprawia to bardzo niezłe wrażenie wizualne. Gorzej jest z pianą, która nie dość, że od razu po nalaniu jest mizerna, to na dodatek po dosłownie chwili znika całkowicie.

Przechodząc do kwestii zapachowych to trzeba od razu wspomnieć o dużej intensywności aromatu, który w oka mgnieniu rozprzestrzenia się po całym pokoju. Unoszą się tam nuty winno-owocowe, bardzo wytrawne, a także lżejsze w odbiorze aromaty drożdżowe i cytrusowe. Szkoda tylko, że świetny i intensywny zapach jest maskowany w znacznym stopniu przez intensywną i tępą na swój sposób woń alkoholu, która obniża całkowity obraz tego aspektu.

W smaku alkohol również jest bardzo wyraźnie wyczuwalny (i nie jest to tak przyjemny jak w bałtyckich porterach aromat), jednak poza nim wyczuwalna jest owocowość (głównie owoce leśne, czarne porzeczki i jeżyny), do tego dochodzi całkiem przyjemna orzechowość pozostająca na podniebieniu, oraz bardzo wytrawna kwaśność (która z czasem staje się coraz bardziej intensywna i zaczyna przykrywać inne zapachy). Goryczka chmielowa jest prawie nie wyczuwalna. Chimay Blue jest mocno treściwy i z uwagi na swoją moc typowo degustacyjny. Piwo nie smakuje źle, ale jednak do innych piw trapistów, które dany mi było próbować nie jest już tak pięknie.

Podsumowując, jest to całkiem udane piwo, jednak tylko przeciętny klasztorniak od trapistów. Ze swojej strony jeśli ktoś ma ochotę na mocnego belgijskiego ejla zdecydowanie bardziej poleciłbym Gulden Draak'a.

Ocena końcowa: 8/10

piątek, 25 listopada 2011

Amber, Naturalny

0 komentarze


Alkohol: 5,7%
Ekstrakt: 12,2%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [4/10]

Cena: 2,49 zł / 0,5 l [Piotr i Paweł]

Uwagi: Polski niepasteryzowany (ale wyjałowiony mikrofiltracją) lager z browaru Amber. Co ciekawe większość tego piwa lana jest do puszek (ponoć jest dostępne w butelce, ale nigdy takowej nie widziałem w żadnym ze sklepów, w których się zaopatruję). No cóż, może ma to jakieś podłoże biznesowe (walka z niepasteryzowanymi leżajskiem i kasztelanem o miano "must have" na każdym hipsterskim grillu?), ale wygląda to kiepsko.

Po przelaniu pojawia się w pełni złoty, klarowny trunek. Piana jest dosyć spora, ale szybko opada całkowicie, pozostawiając jedynie na ściankach malutkie fragmenty. Wysycenie dwutlenkiem węgla mogłoby być wyższe.

W zapachu dominuje słodowość i lekka zbożowość, jest nad wyraz zwyczajnie - dlatego nie ma co się nad tym za bardzo rozwodzić, jest lepiej niż w większości koncernówek, gorzej niż w ambitniejszych lagerach. Smakowo jest bardzo podobnie, słodowość, do tego bardzo delikatna goryczka (zdecydowanie lepiej smakowałoby to z wyższym stężeniem chmielowego ekstraktu dodanego w czasie produkcji piwa). Kiedy piwo jest zimne smakuje całkiem nieźle, o wiele gorzej wygląda to gdy uzyska ono po jakimś czasie niemal temperaturę pokojową - wtedy w aromacie pojawia się mocno wyczuwalny alkohol, który całkiem psuje całościowy obraz piwa.

Podsumowując, jest to typowy polski, słabo chmielony lager. Przy takiej cenie i niezłej dostępności jest całkiem niezłą alternatywą dla "niepasteryzowanych" koncernówek, aczkolwiek do picia nadaje się jedynie mocno schłodzony.

Ocena końcowa: 6/10

Brackie

0 komentarze


Alkohol: 5,5%
Ekstrakt: 12%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [4/10]

Cena: 2,79 zł / 0,5 l [Piwa Świata]

Uwagi: Typowy polski lager, w pełni klarowny, złoty kolor, do tego całkiem spora, gruboziarnista piana, która jednak szybko opada, pozostawiając jedynie niewielki kożuszek do samego końca. Na plus całkiem niezłe wysycenie dwutlenkiem węgla.

W zapachu wyczuwalny jest aromat słodowy (nuty chmielowe nie wyczuwalne) oraz lekko alkohol, który to psuje trochę obraz piwa. W kwestiach smakowych jest całkiem nieźle - poza typową słodowością wyczuwalna jest lekka goryczka chmielowa, która nadaje charakter piwu. Alkohol na szczęście nie jest wyczuwalny nawet po dłuższym odstaniu. Trzeba również wspomnieć o sławnym (dla browaru w Cieszynie) metalicznym posmaku, który rzeczywiście występuje, jednak w niezbyt nachalnym stopniu.

Podsumowując Brackie to piwo całkiem niezłe, za całkiem sensowne pieniądze, aczkolwiek można kupić w Polsce lepsze lagery (Noteckie, Ciechany, Lwówki).

Ocena końcowa: 6,5/10

środa, 23 listopada 2011

Liefmans, Oud Bruin

0 komentarze


Alkohol: 5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Belgia

Kolor: [9/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: 6,95 zł / 0,25 l [Piwa Świata]

Uwagi: Piwo górnej fermentacji w mało popularnym stylu flanders brown ale (znanym także jako oud bruin), które jednak okazało się negatywnym zaskoczeniem. Piwo lane jest do prostych, ale całkiem ładnych butelek 250 ml. Po przelaniu do pokala pojawia się trunek w kolorze ciemno-brunatno-brązowym, wygląda całkiem apetycznie. Minusem jest na pewno bardzo uboga piana, która na dodatek po chwili znika całkowicie (nie pozostaje po niej dosłownie nic). Wysycenie dwutlenkiem węgla jest na nisko-średnim poziomie. W tej kwestii też mogłoby być zdecydowanie lepiej.

Początek nie zwiastował kiepskiego zakończenia. W zapachu piwo jest dosyć mocno intensywne, dominują aromaty palonych słodów, karmelu i gorzkiej czekolady, a także pojawiająca się w oddali śliwka. Alkohol jest wyczuwalny, jednak w bardzo małym stopniu i w sposób nie przeszkadzający. Gdybym miał ten zapach do czegoś porównać, to najbliżej mu do połączenia bałtyckiego portera z niemieckim schwarzbierem. W kwestiach zapachowych jest bardzo dobrze.

Gorzej wygląda to po pierwszym łyku. Oud Bruin nie smakuje jak typowe słodowo-chmielowe piwo, przypomina bardziej wytrawnego szampana. W głównej nucie dominuje spora kwaśność i winność (winogronowość), a także lekka goryczka wynikająca z dodatku palonych słodów. Chmielowości nie wyczułem nawet w minimalnym stężeniu. Piwo jest mocno wytrawne (zapach mógł sugerować pewną słodkość, jednak nie ma jej w żadnym stopniu). W oddali pojawia się śliwka, która trochę przełamuje winność, jednak tylko w nieznaczny sposób. Pewnie znajdą się fani tego typu smaków, jednak typowy piwosz nie ma czego tutaj szukać.

Podsumowując i oceniając to piwo przez pryzmat piwosza jest w nim po prostu za mało piwa. Przy takiej cenie raczej nie polecałbym go osobom, które nie gustują w bardziej winnych trunkach (fani gueuze?). Ze swojej strony ten styl jest "odznaczony" jako spróbowany i nie sądzę, abym szybko do niego wrócił.

Ocena końcowa: 6,5/10

poniedziałek, 21 listopada 2011

Żytnie

0 komentarze


Alkohol: 5,3%
Ekstrakt: 12,4%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [6/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 6,30 zł / 0,5 l [Piwa Świata]

Uwagi: Ciekawe piwo z browaru Konstancin. Jest to (chyba) pierwsze żytnie piwo warzone w Polsce. Oryginalny styl tego piwa (niemiecki roggenbier) pochodzi z bawarskiego Regensburga i najkrócej rzecz ujmując przedstawiany jest jako dunkelweizen, gdzie zamiast słodów pszenicznych zostały użyte żytnie (trudniejsze w filtracji).

Po przelaniu pojawia się trunek w kolorze bursztynowo-ciemno-złotym, trochę przypominający piwa marcowe. Różnicą jest niewielka mętność występująca w Żytnim. Piana jest średniej intensywności (nie jest tak wytworna jak w typowych weizenach), dosyć szybko opada do kożuszka którego grubość to kilka milimetrów. Jednak na plus trzeba uznać fakt, że ten kożuszek pozostaje do samego końca, na dodatek pozostawiając na ściankach trochę piany. Wysycenie dwutlenkiem węgla mogłoby być trochę wyższe.

W zapachu dominują drożdże typowe dla weizenów, do tego delikatna owocowość i goździki. Podczas ogrzewania piwa ujawnia się delikatny aromat alkoholowy, który jednak nie przeszkadza.

Smakowo na początku uaktywnia się lekka, karmelowa słodkość (owocowość podchodząca pod śliwkę) oraz znany z pszenic posmak goździkowy. Trochę później wyczuwalna staje się lekka kwaskowatość, oraz delikatna, aromatyczna goryczka chmielowa (to jest największa różnica w porównaniu do weizenów).

Piwo pije się całkiem przyjemnie, jest bardzo poprawne i smaczne, jednak nie ma jakiegoś elementu, który mógłby zwalić z nóg. Jest to po prostu bardzo dobre (ale nie wybitne) piwo. Na minus trzeba zaliczyć cenę, aczkolwiek z uwagi, że jest to jedyny łatwo dostępny przedstawiciel roggenbierów (no może jeszcze Paulaner Roggen, którego też widywałem w sklepach specjalistycznych) na naszym rynku, jeśli ktoś chce spróbować jak smakuje piwo żytnie nie ma wielkiego wyboru.

Ocena końcowa: 7/10

niedziela, 20 listopada 2011

Złote Lwy

0 komentarze


Alkohol: 5,6%
Ekstrakt: 12,2%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 3,29 zł / 0,5 l [Piotr i Paweł]

Uwagi: Typowy, niczym nie wyróżniający się lager. Po przelaniu pojawia się w pełni klarowne, złote piwo. Piana jest dosyć marna, na dodatek bardzo szybko znika całkowicie. Wysycenie dwutlenkiem węgla jest na średnim poziomie, mogłoby być wyższe.

W zapachu i smaku dominuje słód, goryczki chmielowej nie stwierdziłem. Wyczuć można również lekki zapach zbożowy, oraz metaliczny posmak. Alkohol jest ledwie wyczuwalny i to dopiero gdy piwo zostanie ogrzane o dobrych kilka stopni (po dłuższym czasie przebywania w temperaturze pokojowej).

Podsumowując poza kiepską pianą piwo niczym nie wyróżnia się na minus, jak i na plus. Przy takiej cenie (ponad 3 zł za butelkę 0,5 litra) można dostać lepsze polskie lagery (Noteckie, Ciechany czy Lwówki).

Ocena końcowa: 6/10

piątek, 18 listopada 2011

Schofferhofer, Hefeweizen

6 komentarze


Alkohol: 5%
Ekstrakt: 11,6%

Kraj pochodzenia: Niemcy

Kolor: [5/10]
Piana: [10/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 5,49 zł / 0,5 l [Piotr i Paweł]

Uwagi: Niemiecki hefeweizen w całkiem niezłej cenie (jak na pszenice z tego kraju). Po przelaniu pojawia się trunek w kolorze żółto-jasno-brązowym, w pełni mętny - nie wygląda to zbyt apetycznie. Jednak zdecydowanie lepiej sprawa wygląda z pianą. Jest ona bardzo obfita, pięknie wygląda, na dodatek powoli opada i do samego końca pozostaje ok 0,5 cm warstwa, oraz sporo na ściankach. Chyba jeszcze nie piłem weizenów z tak genialną pianą - polscy warzelnicy mogli by się od Schofferhofer uczyć w tej kwestii.

W zapachu jest bardzo typowo, goździki, banany, w mniejszym stopniu cytrusy - nie ma się do czego przyczepić, ale też niczym się to nie wyróżnia na tle innych niemieckich pszenic. Od bardzo poprawna robota. Alkohol ujawnia się dopiero po dłuższym odstaniu (~45 minut) i to tylko w bardzo delikatnej intensywności

W kwestiach smakowych jest bardziej ciekawie, ponieważ poza typowymi bananami i goździkami zauważalne są aromaty pomarańczy, oraz lekki aromat kolendry. Piwo jest dosyć treściwie, zdecydowanie pełniejsze w smaku od polskich nazbyt wodnistych weizenów. Wysycenie dwutlenkiem węgla na całkiem wysokim poziomie.

Podsumowując, Schofferhofer Hefeweizen pokazuje jak daleko naszym rodzimym browarom do poziomu typowego niemieckiego weizena. Piwo jest bardzo przyjemne, dosyć łatwo dostępne (Piotr i Paweł oraz Alma mają je na swoich półkach), a do tego w cenie, którą idzie wytrzymać. Ze swojej strony polecam zdecydowanie.

Normalnie oceniłbym tego weizena na 7,5/10 - jednak genialna piana podnosi ocenę do 8-/10.

Ocena końcowa: 8-/10

środa, 16 listopada 2011

Belhaven, Scottish Ale

2 komentarze


Alkohol: 5,2%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Szkocja

Kolor: [9/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [10/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: 9,30 zł / 0,5 l [Piwa Świata]

Uwagi: Piwo typu scottish ale od szkockiego browaru Belhaven. Po przelaniu do pokala pojawia się trunek w kolorze ciemno-brązowo-miedziano-bursztynowym, trochę przypominający ciemne wersje szkockich whisky. Piwo jest w pełni klarowne i jego barwa może się podobać. Piana jest dosyć mała, na dodatek szybko znika niemal całkowicie. Wysycenie dwutlenkiem węgla na całkiem niezłym poziomie.

W zapachu pojawiają się nuty torfowe, oraz bardzo aromatyczna chmielowość. W oddali wyczuwalna jest śliwka i owoce leśne. Piwo pachnie bardzo dostojnie, wytrawnie - bardzo dobrze zachęca do pierwszego łyku.

O ile kwestie zapachowe są bardzo dobre, o tyle w smaku to piwo jest idealne. Na głównym planie dominuje torfowość, oraz ogromna dawka bardzo aromatycznej, chmielowej goryczki. Do tego aromaty palonego drewna dębowego, które wchodzą trochę w okolice smakowe zarezerwowane dla szkockich single malt whisky. Poza tym żywiczność i owocowość (głównie owoce leśne). Piwo jest bardzo treściwe i masywne, typowo degustacyjne. Różnorodność nut smakowych nie przytłacza, bo wszystko komponuje się ze sobą genialnie.

Podsumowując, jest to jedno z najlepszych piw jakie było dane mi pić do tej pory. Nawet cena wynosząca niemal 10 zł za 0,5 litrową butelkę nie powinna być przeszkodzą do jego zakupu. Bo kupić i wypić tego Belhavena jak najbardziej polecam.

Ocena końcowa: 9/10

niedziela, 13 listopada 2011

Cornelius, Grejpfrut

2 komentarze


Alkohol: 3%
Ekstrakt: 13% (przed dolaniem soku)

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [5/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [4/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 3,89 zł / 0,5 l [Piotr i Paweł]

Uwagi: Nietypowe piwo z browaru Cornelius. Jest to radler w którego skład wchodzi hefe-weizen i sok grejpfrutowy. Po przelaniu pojawia się trunek w kolorze różowo-pomarańczowo-grejpfrutowym, w pełni mętny. Piana mimo, że na początku całkiem spora to bardzo szybko redukuje się do zera, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu.

W zapachu dominuje tylko i wyłącznie grejpfrut, który przykrywa doszczętnie wszystkie inne nuty, pozwalając jedynie aby w oddali wyłaniał się aromat innych cytrusów. Plusem, jest to, że zapach wydaje się całkiem naturalny (nie pachnie perfumami), jednak w żadnym wypadku nie jest to zapach jakiegokolwiek piwa.

Po pierwszym łyku podniebienie atakowane jest ogromną, przesadzoną słodyczą (cukrową słodyczą). Piwo smakuje dokładnie jak sok grejpfrutowy, jednak bez typowej dla tego owocu cierpkości. W o wiele mniejszym stężeniu wyczuwalne są inne cytrusy oraz goździki. Pod koniec picia, gdy wzrosła temperatura piwa pojawia się lekka cierpkość i kwaskowatość, oraz posmak drożdżowy. Na minus mierne, niemal zerowe wysycenie dwutlenkiem węgla.

Podsumowując od razu trzeba wspomnieć, że to nie jest piwo, to nie jest weizen. Zapewne znajdą się amatorzy tego trunku (kobiety?), jednak dla mnie w ogóle on nie przemawia. Gdyby wyrzucić z tego piwa cukier i zrobić z niego cierpkiego grejpfrutowego radlera mógłby nawet być całkiem udanym letnim, plażowym, małoprocentowym napojem na duże upały. Na ten moment nim nie jest.

Ocena końcowa: 4,5/10

sobota, 12 listopada 2011

Delirium, Tremens

0 komentarze


Alkohol: 8,5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Belgia

Kolor: [6/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [8/10]
Opakowanie: [10/10]

Cena: 13,99 zł / 0,33 l [Piotr i Paweł]

Uwagi: Drugie i ostatnie z piw, których fotografie przepadły z powodu awarii karty pamięci. Na wstępie trzeba od razu napomnieć o genialnej butelce, która jest biało-kremowa w niewielkie ciemne "ciapki". Do tego świetna niebieska etykieta z różowym słonikiem. Piwo zdecydowanie wyróżnia się na półce.

Po przelaniu do pokala pojawia się trunek w kolorze bardzo jasnym złotym, wchodzącym w jasno-żółty. Gdybym miał ten kolor do czegoś porównać to najbliżej mu do witbierów i szampanów. Piwo jest tylko lekko mętne (samo w sobie jest klarowne, ale w środku pływają widoczne gołym okiem skupiska drożdży, które powodują ogólne, bardzo niewielkie zmętnienie). Sam kolor nie zachwyca, tak samo jak nie zachwyca piana, która nie dość, że jest mała już od chwili nalania, to jeszcze szybko redukuje się niemal do zera, pozostawiając po sobie jedynie niewielką obręcz.

Piwo jest bardzo intensywne zapachowo, po otwarciu butelki, a jeszcze przed przelaniem już w całym pomieszczeniu wyczuwalny był aromat cytrusowo-drożdżowy. Zapach jest bardzo rześki i na prawdę może się podobać.

W kwestiach smakowych jest bardzo różnorodnie. Piwo smakuje z lekka szampańsko (wytrawna lekka goryczka szampańska). Do tego wyczuwalne są nuty typowe dla witbierów (kwaskowatość, oraz goździki + kolendra). Pomiędzy goryczkę i kwaskowatość wpycha się również lekka słodkość i owocowość, a całość dopina całkiem przyjemny korzenny aromat. Nie można również zapomnieć o wyczuwalnym alkoholu, który z uwagi na swoją moc powoduje uczucie "grzania". Największym minusem w kwestiach smakowych jest chyba to, że ta różnorodność smaków trochę przytłacza i trudno się skupić i delektować którąkolwiek częścią składową. Jak dla mnie również brakuje w nim porządnej porcji chmielowej goryczki, ale zapewne są osoby, dla których smak utworzony w Delirium Tremens będzie idealny.

Podsumowując jest to świetne i nietuzinkowe piwo, z całą paletą smakową, które jednak z uwagi na kilku minusów, tj. przytłaczającej różnorodności smaków, kiepskiej piany i bardzo wysokiej ceny nie jest piwem idealnym. Nadal jednak jest to piwo, którego grzechem byłoby nie spróbować.

Ocena końcowa: 8,5/10

środa, 9 listopada 2011

Leikeim, Schwarzbier

0 komentarze


Alkohol: 4,9%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Niemcy

Kolor: [8/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 6,80 zł / 0,5 l [Piwa Świata]

Uwagi: Niemiecki, ciemny lager o typowym dla tego gatunku woltażu ok. 5%. Po przelaniu do pokala pojawia się czarne piwo, które pod ostrym światłem ma barwę ciemno-bordową. Niestety ze względu na awarię karty pamięci, fotografie samego trunku przepadły - postaram się kiedyś to poprawić :) Piana jest dosyć spora, jednak szybko opada, pozostawiając po sobie jedynie śladowe ilości widoczne na obręczy. Wysycenie dwutlenkiem węgla jest przyzwoitym, całkiem wysokim poziomie.

W zapachu dominują nuty palonych słodów, czekolady i ziaren kakaowca. Mimo lekko wyczuwalnego alkoholu całkiem przyjemnie się to komponuje. W kwestiach smakowych na pierwszym planie całkowity brak słodyczy, co mnie cieszy niezmiernie. Oczywiście występuje goryczka wynikająca z palonych słodów, ale nie jest zbyt intensywna. Mocniej zaakcentowane są aromaty kawowe i gorzkiej czekolady, a także śliwki będący trochę na uboczu. Alkohol można wyczuć, jednak w delikatnym stężeniu, który nie przeszkadza w odbiorze całości.

Podsumowując, jest to całkiem udane piwo, którego chyba największym minusem jest cena wynosząca prawie 7 zł, przy czym butelka z uwagi na jej zwrotność i typ zamknięcia to dodatkowy koszt podnoszący o grubo ponad 1 zł całościowy zakup o ile nie ma się swojej butelki na wymianę. Ze swojej strony - warto spróbować.

Ocena końcowa: 7/10

wtorek, 8 listopada 2011

Leżajsk, Pszeniczne

0 komentarze


Alkohol: 5,3%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [6/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 2,69 zł / 0,5 l [Biedronka]

Uwagi: Piwo dosyć skrajnie oceniane przez polskich blogerów. Moje notatki dotyczące tego piwa stworzone zostały przed przeczytaniem którejkolwiek recenzji, dlatego będzie w pełni subiektywnie. Piwo pochodzi z warki posiadającej datę ważności 06.04.2012. Na początek trzeba pochwalić producenta za świetną etykietę, która jest rzadkością dla tego segmentu (jeśli idzie o markę Leżajsk) piw.

Po przelaniu pojawia się trunek w kolorze żółto-pomarańczowym, przechodzącym nawet w lekki bursztyn (chyba najciemniejszy polski jasny weizen). Piwo jest w pełni mętne, piana jest dosyć średnia jak na ten gatunek, na dodatek dosyć szybko opada do ledwie widocznego kożuszka. Wysycenie dwutlenkiem węgla stoi na przyzwoitym, wysokim poziomie.

W zapachu dominują nuty goździkowe, oraz w mniejszym stopniu banany i cytrusy, wyczuwalny jest również w niewielkim stężeniu alkohol (mógłby być niewyczuwalny). W kwestiach smakowych jest typowo dla polskich produkcji tego gatunku, tzn. banany i goździki przeplatane z kwaskowatością. Posmaku metalicznego, mimo warzenia piwa w Cieszynie nie stwierdziłem. Ujawnia się również lekko wyczuwalny alkohol, który trochę psuje całkowity obraz.

Podsumowując jest to całkiem niezłe piwo, któremu daleko do najlepszych polskich produkcji (nie mówiąc o zagranicznych), jest trochę gorszy od Okocima, ale lepszy od Książęcego i porównywalny z o wiele droższym (nomen omen mocno przereklamowanym) Ciechanem. Za takie pieniądze i przy takiej dostępności będzie to zapewne jeden z częstszych bywalców w mojej lodówce (zapewne w największym stopniu gdy będę przebywał poza dużymi miastami).

Ocena końcowa: 6/10

poniedziałek, 7 listopada 2011

Bernard, Cerny Lezak

0 komentarze

Alkohol: 5,1%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Czechy

Kolor: [8/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena: 23,20 koron (~4,20 zł) / 0,5 l [Czechy - Praga - Tesco]

Uwagi: Ostatnie z przywiezionych z wycieczki do Pragi piwo. Jest to ciemny lager, w normalnych warunkach czarny, pod ostrym światłem ciemno-bordowo-rubinowy. Piana jest bardzo skromna, na dodatek po chwili pozostaje niewielka jej ilość, nie przykrywająca nawet całej powierzchni. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie, mogłoby być trochę wyższe.

W zapachu dominują nuty palonych słodów, karmelowe, a także trochę dalej kawy i orzechów włoskich. Wyczuwalny jest również lekki aromat alkoholowy, który jednak nie przeszkadza. Piwo jest dosyć słodkie, dopiero po chwili uaktywnia się goryczka wynikająca z palonych słodów. W dalszej perspektywie pojawiają się posmaki kawowe.

Podsumowując jest to całkiem udany ciemny lager, jednak zdecydowanie słabszy od swojego jasnego, mocno chmielonego brata. Piwo na pewno zyskałoby na zmniejszeniu jego słodkości, wchodząc w bardziej wytrawne rejony.

Ocena końcowa: 7/10

niedziela, 6 listopada 2011

Lindemans, Gueuze

1 komentarze

Alkohol: 5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Belgia

Kolor: [7/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [9/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena:  6,75 zł / 0,25 l [Piwa Świata]

Uwagi: Drugi recenzowany przeze mnie lambic, tym razem całkiem inny od wiśniowego, słodkiego krieka. Butelka 250 ml bardzo podobna do krieka. Po przelaniu do pokala pojawia się trunek w kolorze soku jabłkowego (pomarańczowo-brązowy), mocno wysycony (bąbelki dwutlenku węgla uciekają w dużej ilości) z małą pianą, która po jakimś czasie redukuje się do zera.

W zapachu dominują nuty winogronowe, winno-szampańskie, w oddali wyczuwalne są również jabłka. Gueuze nie pachnie jak piwo, bardziej jak wino musujące. Zapach jest całkiem przyjemny, ale na wskroś nie-piwny.

W smaku lambic przypomina wytrawnego szampana. Na początku ujawnia się winogronowa kwaśność, którą zastępuje cierpkość i lekka goryczka (ale w żadnym wypadku chmielowa, bardziej taka jak w wytrawnych winach). Piwo nie ma w sobie żadnej słodyczy (dosładzaną wersją gueuze jest faro, dla gustujących w słodszych trunkach). Wysycenie jest na naprawdę ogromnym poziomie, przy tego typu "piwie" w żadnym wypadku to nie przeszkadza.

Podsumowując, trudno mi ocenić nawet lekko obiektywnie to "piwo", ponieważ zdecydowanie bliżej mu do wytrawnego szampana. Jeśli ktoś gustuje w tego typie alkoholi na pewno będzie zadowolony. Ja nie jestem fanem win czy szampanów i dla mnie nie jest szczyt piwnych marzeń. Muszę jednak przyznać, że przy cenie tego lambica w okolicach 25 zł za 750 ml butelkę jest on całkiem udaną alternatywą dla tanich win musujących (powiedzmy w przedziale 20-30 zł za 0,7 l). Na tle tych win (a które było mi dane pić) wypada bardzo dobrze (ale to tylko moje subiektywne, w pełni nie wyrobione zdanie). Dlatego finalnie, w pełni subiektywnie moja ocena tego piwa 3/10, ocena tego "taniego szampana" 9/10, uśredniając 6/10.

Ocena końcowa: 6/10

piątek, 4 listopada 2011

Master, Zlaty

1 komentarze

Alkohol: 6,7%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Czechy

Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 24,30 koron (~4,40 zł) / 0,355 l [Czechy - Praga - Tesco]

Uwagi: Bardzo ciekawe piwo. Na początku pojawia się typowy, w pełni klarowny, złoty lager o niezbyt dużej pianie, która na dodatek szybko opada pozostawiając po sobie ledwie widoczny kożuszek, oraz lekko oblepione ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla jest na całkiem niezłym, wysokim poziomie.

W kwestiach zapachowych na początku pojawiają się typowe dla lagerów nuty słodowe i lekko chmielone, jednak po podniesieniu temperatury ujawniają się delikatne aromaty owocowe i żywiczne przypisane raczej do piw górnej fermentacji.

W smaku od pierwszego do ostatniego łyka wyczuwalna jest głównie potężna dawka goryczki chmielowej (nie jest to żaden aromatyczny chmiel, ale taki walący prosto w twarz swoją goryczką, bez żadnych zahamowań). Ja to kupuję! Poza tym mimo niemal 7% alkoholu w piwie, jest on tylko ledwie wyczuwalny i w żadnym stopniu nie psuje wrażeń degustacyjnych.

Podsumowując, jest Master Zlaty jest to świetne, porządnie nachmielone piwo dolnej fermentacji. Mógłbym nawet wysnuć tezę, że jest to jedno z najlepszych jasnych piw dolnej fermentacji jakie w tej chwili są warzone (przynajmniej na tle tych, które do tej pory piłem). Zdecydowanie polecam.

Ocena końcowa: 8,5/10

czwartek, 3 listopada 2011

Pink Killer

0 komentarze

Alkohol: 5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Belgia

Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [5/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [9/10]

Cena:  6,99 zł / 0,25 l [Piotr i Paweł]

Uwagi: Pierwszym elementem, który się rzuca w oczy to świetna etykieta zdobiąca małą 250 ml butelkę, jednak później jest już o wiele gorzej. Po przelaniu do pokala ukazuje nam się trunek w kolorze pomarańczowo-czerwonym (grejpfrutowym), dosyć mętny, jednak wygląda to całkiem nieźle. Piana jest średniej wielkości, jednak po jakimś czasie opada do milimetrowego kożuszka, zostawiając dosłownie odrobinę na ściankach.

W zapachu dominują nuty cytrusowe z największym nasileniem w stronę grejpfruta. Jednak nie jest to typowy cytrusowy zapach znany z innych piw. Gdybym miał to do czegoś porównać, to najbliżej mu do kobiecych perfum "cytrusowych" jakie można kupić w Sephorach czy innych drogeriach. Zapach jest zdecydowanie mało piwny i do mnie nie do końca przemawia, jednak nie można mu odmówić całkiem innego podejścia do tematu.

W smaku również dominuje aromat grejpfrutowy, ale bez typowej dla tego owocu cierpkości. Piwo jest totalnie słodkie (ktoś musiał przesadzić z cukrem lub słodzikiem - albo jednym i drugim). Pink Killer smakuje mocno chemicznie i w przeciwieństwie do zapachu, w kwestiach smakowych na myśl przychodzą tanie perfumy. Goryczka jest ledwie wyczuwalna na samym końcu każdego łyku i wynika zapewne z "grejpfrutowości". Pod koniec degustacji pojawiła się lekka kwaskowatość nie wyczuwalna wcześniej. Co ciekawe pomimo, że piwo warzone jest z dodatkiem pszenicy to żaden z aromatów typowych dla weizenów, witbierów i innych tego typu gatunków nie występuje. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

Podsumowując jestem trochę negatywnie zaskoczony tym piwem. Spodziewałem się po belgijskich piwowarach więcej. Największym minusem jest to, że najzwyczajniej w świecie jest w nim za mało piwa w piwie, a chemiczny posmak mocno psuje radość mogącą wyniknąć z degustacji. Raczej nie sądzę, abym kiedykolwiek po nie sięgnął kolejny raz, jest sporo lepszych piw w podobnej (wysokiej nomen omen) cenie.

Ocena końcowa: 6/10

wtorek, 1 listopada 2011

Zamkowe

0 komentarze

Alkohol: 5,6%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [4/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [5/10]

Cena: 2,95 zł / 0,5 l [Piotr i Paweł]

Uwagi: Jasny lager z browaru Namysłów. Po przelaniu ukazuje się typowy złoty, w pełni klarowny trunek z ledwie widoczną pianą, która na dodatek po kilku sekundach znika całkowicie. Można od razu stwierdzić, że piana nie jest mocną stroną tego piwa. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie, mogłoby być zdecydowanie wyższe.

W zapachu i smaku na pierwszym planie słodowość, chmielowej goryczki nie stwierdziłem. Piwo jest mocno wodniste, miałkie, na dodatek jest w nim wyraźnie wyczuwalny posmak metaliczny. Chyba jedynym plusem brak odpychającego aromatu alkoholowego.

Podsumowując, Zamkowe to piwo średniej klasy, którego ocenę obniża kiepska piana i metaliczny posmak. Przy cenie ~3 zł za 0,5 litra można dostać zdecydowanie lepsze lagery.

Ocena końcowa: 5/10

Cornelius, Koźlak

0 komentarze

Alkohol: 6,5%
Ekstrakt: 16,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [8/10]

Cena:  4,19 zł / 0,5 l [Piotr i Paweł]

Uwagi: Jeden z nielicznych polskich koźlaków, którego parametry mieszczą się w minimalnych poziomach ekstraktu i alkoholu dla tego typu piwa. Po przelaniu do pokala pojawia się ciemno-bordowy trunek, którego prezencja może się podobać. Do tego trzeba dodać średniej intensywności dosyć ciemną pianę, która utrzymuje się przez jakiś czas i sprawia niezłe wrażenie.

W kwestiach zapachowych można wyczuć mocne nuty owocowe, a w oddali pojawia się aromat karmelowy i wynikający z dodatku palonych słodów. Piwo pachnie intensywnie i bardzo przyjemnie. Trochę gorzej wygląda to jeśli pod lupę weźmiemy smak. Na pierwszym planie spora słodycz, delikatne owoce leśne i karmel. Co ciekawe nie wyczuwalna jest w żadnym wypadku kawa czy też goryczka. Alkohol jest wyczuwalny, ale w bardzo przyjemnej i niezbyt intensywnej formie - nie przeszkadza w żadnym wypadku. Minusem jest zbytnia słodkość, ze swojej strony zdecydowanie bardziej preferuję wytrawniejsze bocki.

Podsumowując, pomimo zbytniej słodkości nadal jest to całkiem udane piwo, które na pewno zasmakuje osobom lubującym się w bardziej słodkich trunkach.

Ocena końcowa: 7-/10