Alkohol: 5,2%
Ekstrakt: 13%
Kraj pochodzenia: Polska
Kolor: [7/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [5/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [3/10]
Cena: 8,20 zł / 0,5 l [Piwny Stan]
Uwagi: ESB, czyli Extra Special Bitter z browaru kontraktowego Chmielarium. Na początek spory minus za strasznie brzydką etykietę. Myślałem, że czasy tworzenia etykiet w Wordzie z clipartów przez 5 minut minęły i już nikt nie spróbuje w ten sposób działać - widocznie się myliłem.
Wracając do samej recenzji, po przelaniu do szklanki otrzymujemy głęboko złoty, lekko opalizujący trunek (trochę jaśniejszy niż na zdjęciu w rzeczywistości). Piana jest średnio obfita, ale szybko opada, nie oblepia ścianek i po jakimś czasie całkiem znika. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie, ale w stylu i raczej nie ma o co się czepiać.
W zapachu jest trochę żywiczno-kwiatowych nut chmielowych, do tego dochodzi przypieczona skórka od chleba i sporo metaliczności. Wychodzi też utlenienie, głównie w postaci mokrego kartonu i w mniejszym stopniu w postaci miodu.
W smaku piwo jest dosyć słodkie, półpełne, z niską goryczką, przez co po jakimś czasie staje się trochę męczące i zaklejające. Znów mamy tutaj mnóstwo metaliczności, sporo utlenienia (mokry karton, miód) i melanoidyny (przypieczona skórka od chleba). Chmielu nie ma tutaj za dużo i jest głównie pod postacią żywiczną. Piwo nie jest zbyt udane, nawet biorąc pod uwagę niezbyt medialny charakter stylu.
Podsumowując, eksperyment nieudany - można próbować poprawiać wady (głównie metaliczność), ale nie sądzę, żeby dzięki temu stworzony został obiekt westchnień dla piwoszy.
Wracając do samej recenzji, po przelaniu do szklanki otrzymujemy głęboko złoty, lekko opalizujący trunek (trochę jaśniejszy niż na zdjęciu w rzeczywistości). Piana jest średnio obfita, ale szybko opada, nie oblepia ścianek i po jakimś czasie całkiem znika. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie, ale w stylu i raczej nie ma o co się czepiać.
W zapachu jest trochę żywiczno-kwiatowych nut chmielowych, do tego dochodzi przypieczona skórka od chleba i sporo metaliczności. Wychodzi też utlenienie, głównie w postaci mokrego kartonu i w mniejszym stopniu w postaci miodu.
W smaku piwo jest dosyć słodkie, półpełne, z niską goryczką, przez co po jakimś czasie staje się trochę męczące i zaklejające. Znów mamy tutaj mnóstwo metaliczności, sporo utlenienia (mokry karton, miód) i melanoidyny (przypieczona skórka od chleba). Chmielu nie ma tutaj za dużo i jest głównie pod postacią żywiczną. Piwo nie jest zbyt udane, nawet biorąc pod uwagę niezbyt medialny charakter stylu.
Podsumowując, eksperyment nieudany - można próbować poprawiać wady (głównie metaliczność), ale nie sądzę, żeby dzięki temu stworzony został obiekt westchnień dla piwoszy.
Ocena końcowa: 5,5/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz