Alkohol: 6%
Ekstrakt: 14%
Kraj pochodzenia: Polska
Kolor: [9/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [5/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: [5/10]
Cena: 4,69 zł / 0,5 l [E.Leclerc]
Uwagi: Piwo Bojan Black IPA było już oceniane na blogu, jednak receptura ciągle ewoluowała (na początku mało przypominała styl z etykiety) i w końcu została zmieniona nazwa na po prostu Bojan Czarny. Czyżby próby uwarzenia BIPA spaliły na panewce i nazwa była podyktowana tym faktem? Poprzednia wersja była słaba, jak wypadła aktualnie warzona?
Po przelaniu do pokala otrzymujemy ciemnobrunatny trunek, który pod światłem nabiera rubinowych przebłysków. Piana w kolorze cappuccino jest średnio obfita, gęsta, kremowa, ładnie oblepia ścianki i świetnie się prezentuje. W tym aspekcie spory postęp w stosunku do starej wersji. Wysycenie dwutlenkiem węgla za to spadło jeszcze bardziej, niemalże do poziomu wyspiarskich dry stoutów.
W zapachu dominuje sporo nut słodowych i zbożowych, w mniejszym stopniu kakao i czekolady (ale takich dosyć sztucznych w odbiorze). Chmielu niemalże niema, na dodatek pojawia się lekko kanalizacyjny zapach, który dopełnia czarę goryczy. Piwo pachnie jeszcze słabiej niż wersja pita przed rokiem.
W smaku mamy półwytrawny charakter z średniej wielkości goryczką. Tutaj na szczęście do zboża, czekolady i niewielkiej paloności dochodzą nuty chmielowe (żywiczne i sosnowe). Nie są zbyt intensywne, ale przynajmniej są. Dodatkowo znów mamy lekką kanalizę i o zgrozo DMS (typowy kukurydziany, ewidentnie łatwy do wyczucia). Piwo smakuje słabo, jest niezbyt pijalne i chyba jego jedyny plus to wspomniana już całkiem niezła goryczka, która jest krótka i przyjemna.
Podsumowując, myślałem, że słabszego BIPA niż moje pierwsze spotkanie z Bojanem nie da rady zrobić. Bojan Czarny (i pity jakiś czas później Krajan Nelson Black IPA - recenzja wkrótce) pokazują, że pomysłowość niektórych polskich browarów w nieradzeniu sobie z nowofalowymi stylami zatrważa. Piwo ewidentnie nie warte żadnej z 4 złotówek wydanych z okładem na ten produkt. Lepiej zapłacić 8-10 zł i dostać produkt świetny (a porządnych piw w tym stylu jest na rynku coraz więcej).
Po przelaniu do pokala otrzymujemy ciemnobrunatny trunek, który pod światłem nabiera rubinowych przebłysków. Piana w kolorze cappuccino jest średnio obfita, gęsta, kremowa, ładnie oblepia ścianki i świetnie się prezentuje. W tym aspekcie spory postęp w stosunku do starej wersji. Wysycenie dwutlenkiem węgla za to spadło jeszcze bardziej, niemalże do poziomu wyspiarskich dry stoutów.
W zapachu dominuje sporo nut słodowych i zbożowych, w mniejszym stopniu kakao i czekolady (ale takich dosyć sztucznych w odbiorze). Chmielu niemalże niema, na dodatek pojawia się lekko kanalizacyjny zapach, który dopełnia czarę goryczy. Piwo pachnie jeszcze słabiej niż wersja pita przed rokiem.
W smaku mamy półwytrawny charakter z średniej wielkości goryczką. Tutaj na szczęście do zboża, czekolady i niewielkiej paloności dochodzą nuty chmielowe (żywiczne i sosnowe). Nie są zbyt intensywne, ale przynajmniej są. Dodatkowo znów mamy lekką kanalizę i o zgrozo DMS (typowy kukurydziany, ewidentnie łatwy do wyczucia). Piwo smakuje słabo, jest niezbyt pijalne i chyba jego jedyny plus to wspomniana już całkiem niezła goryczka, która jest krótka i przyjemna.
Podsumowując, myślałem, że słabszego BIPA niż moje pierwsze spotkanie z Bojanem nie da rady zrobić. Bojan Czarny (i pity jakiś czas później Krajan Nelson Black IPA - recenzja wkrótce) pokazują, że pomysłowość niektórych polskich browarów w nieradzeniu sobie z nowofalowymi stylami zatrważa. Piwo ewidentnie nie warte żadnej z 4 złotówek wydanych z okładem na ten produkt. Lepiej zapłacić 8-10 zł i dostać produkt świetny (a porządnych piw w tym stylu jest na rynku coraz więcej).
Ocena końcowa: 5/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz