Lista ocenionych piw

niedziela, 21 kwietnia 2013

Meantime, Yakima Red



Alkohol: 4,1%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Anglia

Kolor: [9/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [9/10]

Cena: 12,50 zł / 0,33 l [Piwonia - Warszawa]

Uwagi: Piwo w stylu Amber Ale z angielskiego browaru Meantime. Jednak słowo Yakima w nazwie jest kluczowa, ponieważ odnosi się do amerykańskiego regionu w stanie Waszyngton, który jest znany na całym świecie jako główne zagłębie winiarstwa amerykańskiego, ale również od jakiegoś czasu jako zagłębie chmielowe. To na tym terenie rośnie większa część wszystkich nowoczesnych odmian chmielu, które zostały tak ukochane przez piwnych rewolucjonistów. Yakima Red powstała w oparciu o 5 różnych odmian chmielu z tamtego regionu, jednak nigdzie nie znalazłem informacji o jakie konkretnie chodzi.

Mamy zatem piwo typowo angielskie (ledwie 4% alkoholu, ciemniejsza barwa), ale jednak uraczone amerykańskimi chmielami. Po przelaniu do pokala z świetnie się prezentującej butelki otrzymujemy genialnie wyglądający ciemno bursztynowy, wpadający w rubin i w pełni klarowny trunek. Trochę gorzej wygląda sprawa piany, która jest szaro-beżowa, niezbyt duża, posiada średniej i duże pęcherzyki, a przy tym dosyć szybko opada, tak, że koniec końców jej odrobina pozostaje na krawędzi. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności (jak na piwa wyspiarskie to nawet powyżej średniej).

W zapachu od razu wiadomo, że mamy tutaj użyte amerykańskie chmiele. Są aromaty cytrusowe z grejpfrutami na czele, owoców tropikalnych, lekko landrynkowe, o natężeniu średnim (na tle większości AIPA nie wygląda to porażająca, ale jak na tak lekkiego bursztynowego ejla jest świetnie). Brakuje mi tutaj trochę nut od ciemniejszych słodów, ale zapewne amerykańskie chmiele dosyć mocno przykryły całą resztę i to jest jeden z ważniejszych powodów takiego a nie innego aromatu.

W smaku piwo jest dosyć wytrawne i wodniste z średniej intensywności goryczką (idącą w kierunku niskiej), przez co jednak piwo jest nad wyraz pijalne. Mamy tutaj aromaty cytrusowe i w mniejszym stopniu sosnowe oraz żywiczne. Pojawia się również odrobina karmolowości i jakiś dziwny posmak, który nie jest zbyt przyjemny, jednak nie potrafię go zidentyfikować (trochę jak mokra szmata, ale nie do końca). Na szczęście ten ostatni aromat nie jest zbyt intensywny. Całość jest nieźle zbalansowana, jednak też trochę zbyt ugrzeczniona - brakuje mi tutaj większego pazura.

Podsumowując, jest to bardzo dobry przykład tego jak amerykańska rewolucja wkracza na angielskie salony. Piwo bardzo smaczne, sesyjne, ale jednak do najlepszych brakuje mu trochę.

Ocena końcowa: 8/10

0 komentarze:

Prześlij komentarz