Lista ocenionych piw

poniedziałek, 26 grudnia 2011

Mikkeller, Hop Series Simcoe



Alkohol: 6,8%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Dania

Kolor: [6/10]
Piana: [9/10]
Zapach: [10/10]
Smak: [10/10]
Nasycenie: [8/10]
Opakowanie: [9/10]

Cena: 29 zł / 0,33 l [Piwa Świata]

Uwagi: Piwo z chyba najbardziej znanego rzemieślniczego browaru w Europie, duńskiego Mikkeller'a. Jest to IPA z serii Hop Series, gdzie każdy trunek z rodziny chmielony jest pojedynczą odmianą tej rośliny. W moim przypadku był to amerykański chmiel simcoe, jedna z bardziej goryczkowych odmian. Od razu na wstępie może się rzucać w oczy na prawdę wysoka cena, jednak taka jest specyfika rynku duńskiego, który jest drugim najdroższym dla piwosza (po Norwegii) miejscem w Europie (albo i na świecie). Także z uwagi na kontraktowy (jak nasza rodzima Pinta) charakter Mikkeller'a piwo zostało uwarzone w belgijskim browarze De Proefbrouwerij, co również musiało wpłynąć na cenę.

Po przelaniu do pokala pojawia się trunek w kolorze bursztynowym, mętny. Jest to typowa dla gatunku india pale ale kolorystyka, ale do mnie nie do końca trafia. Piana jest całkiem spora i bardzo trwała. Opada powoli, mocno oblepiając ścianki, a czas jej zmniejszania jest tak długi, że nawet po godzinnej degustacji dalej pozostała piana na dnie. Na plus również bardzo dobre wysycenie dwutlenkiem węgla (mogłoby być ewentualnie odrobinę wyższe).

Zapach tego piwa jest kosmicznie intensywny, chwilę po przelaniu unosił się po całym pokoju. W głównej nucie dominują aromatyczne cytrusy, żywiczność i owocowość. W trochę mniejszym stopniu wyczuwalne są delikatne i aromatyczne nuty chmielowe, oraz lekka waniliowość. Piwo pachnie świetnie, może nawet lepiej od polskiego Ataku Chmielu (mimo, że Mikkeller chmielony jest tylko jednym rodzajem chmielu).

W smaku dominuje, jak nietrudno się domyślić potężna porcja chmielowej, bardzo aromatycznej goryczki. W przeciwieństwie jednak do Ataku Chmielu tutaj owa goryczka nie uderza lekką pustością, a trwa bardzo równomiernie. Do tego dochodzi żywiczność i owocowość, oraz dosyć fajna świeżość i rześkość. Całość bardzo dobrze współgra i zdecydowanie nie ma się do czego przyczepić. Alkohol nie jest w ogóle wyczuwalny, a pierwszy łyk smakuje tak samo dobrze jak ostatni.

Podsumowując, jest to chyba najlepsze piwo jakie do tej pory dane było mi pić i pierwsze które otrzymuje ode mnie na blogu ocenę maksymalną (z lekkim minusem za jednak zbyt wysoką jak na polskie warunki cenę). Nie jest to piwo na co dzień, ale na jakieś specjalne okazje zdecydowanie warto się wykosztować. Sam mam nadzieję spróbować jeszcze kilka innych piw z Hop Series (głównie z amerykańskich, najbardziej goryczkowych chmieli). Zdecydowanie polecam.

Ocena końcowa: 10-/10

2 komentarze:

  1. Na bogato dzisiejszy wpis :) Słyszałem (czytałem?) kiedyś o innych piwach, tzw. single hop, ciekawa sprawa. Chętnie bym spróbował.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wg ratebeer Single Hop i Hop Series to dwie różne serie, wg beeradvocate to jedno i to samo (wydane w różnym czasie w różnych etykietach).

    Moja etykieta wg ratebeer to Hop Series, więc tak to nazwałem. :)

    OdpowiedzUsuń