|
Sklepik festiwalowy |
W zeszłym roku będąc po raz pierwszy na Festiwalu Birofilia rozpisałem się dosyć dokładnie, więc jeśli ktoś nie czytał
zapraszam, w tym wpisie skupię się głównie na nowych rzeczach, różnicach i dam garść wskazówek, które po dwukrotnym odwiedzeniu festiwalu naszły mi już do głowy.
|
Browar Miejski, Bielsko-Biała |
W okolice Żywca (znów Węgierska Górka z uwagi na lekko za późne poszukiwanie noclegu) przyjechałem już w czwartek w godzinach popołudniowych, dzięki czemu miałem czas zwiedzić jeszcze 2 browary restauracyjne, jeden w Bielsku-Białej o nazwie Browar Miejski (swoją drogą najpierw natknąłem się na drugi przybytek właścicieli o nazwie Słodownia, który jest na samym Rynku, posiada kilka z piw w ofercie browaru, ale to jednak nie to, główna siedziba jest jakieś 100 metrów dalej, w głąb jednej z uliczek) i żywiecki browar Krajcar. W Słodowni (gdzie trafiłem przypadkiem) napiłem się American Pale Ale, w głównej siedzibie American IPA, oba piwa smaczne, ale nie wybitne. Było tam jeszcze kilka innych ciekawych piw, m. in. zachwalany przez współtowarzyszy stout. W Krajcarze po dopytaniu się o piwa specjalne otrzymałem informację, że jest piwo Śliwkowe (a tfu!) i Kolońskie, zatem wybrałem oczywiście Kolscha, który okazał się bardzo przeciętnym ejlem, mało mającym wspólnego z tym stylem piwa (już w domu wygooglałem, że najpewniej kelnerka się pomyliła i było to piwo Kolonialne, czyli ponoć IPA, ale bardzo słaba). Drugim spróbowanym piwem było Pszeniczne i tutaj byłem zachwycony, tak jak nie przepadam za weizenami, tak ten był intensywnie bananowy i goździkowy.
|
Zwiedzanie browaru Żywiec |
W piątek, czyli pierwszy dzień festiwalu pojawiłem się chwilę przed 10-tą (głównie z uwagi na chęć zwiedzenia browaru, co rok wcześniej mi się nie udało i zrobienia zakupów w sklepiku festiwalowym). Już w tym momencie krzątało się trochę zwiedzających, trwały już pierwsze zakupy w sklepiku festiwalowym (tak, to wtedy blogerzy wykupowali co ciekawsze piwa z Double Jackiem z Firestone Walker na czele ;)). Jednak dokładnie w tym momencie zaczynała się pierwsza wycieczka po browarze, z czego skorzystałem (a później, po powrocie gdy już nie było Double Jacka plułem sobie w brodę).
|
Pokaz palenia słodu |
Sam browar robi w środku naprawdę przeciętne wrażenie, na dodatek produkcja i tak stała (ponoć dali pracownikom wolne na długi weekend), przewodniczka była zdecydowanie niekompetentna (nie wiedziała nawet czy i że w ogóle Grupa Żywiec warzy witbiera). Ogólnie nawet na tle browaru Lech w Poznaniu wyglądało to słabo. Palarnia słodu na koniec wycieczki może być ewentualnie ciekawym, muzealnym dodatkiem, ale też nie robiło większego wrażenia. Podsumowując, nie ma sensu się pchać na oglądanie browaru.
|
Aleja Piw Świata |
Ten fragment festiwalu był inny w moim wykonaniu niż w zeszłym roku, później już było bardzo podobnie, dużo próbek świetnych piw z Alei Piw Świata (wrażenie zrobił na mnie browar Bristol Beer Factory i oczywiście RIS’y z USA, a także Pracownia Piwa, której Crack Off i ichniejszy RIS były chyba najsmaczniejszymi piwami, których spróbowałem na festiwalu), spotkanie wielu znajomych twarzy, m. in. znanych z blogosfery
Piwologa i
Małe Piwko, czy też wszystkich właścicieli poznańskiego
pubu Setka (którzy swoją drogą mocno się zaangażowali w pomoc przy prowadzeniu festiwalu), a także skosztowanie sporej ilości ciekawych piw piwowarów domowych. W strefie gastronomicznej wypiłem dokładnie jedno piwo, tj. nowe AIPA z Pracowni Piwa (i coś tam w drugi dzień wziąłem na wieczór w butelce), co do giełdy birofiliów, wiedziałem tylko tyle, że była (ten aspekt nie interesuje mnie w żadnym stopniu).
|
Namiot festiwalowy, tym razem bez browarów rzemieślniczych |
Największą zauważalną zmianą był brak stoisk browarów rzemieślniczych w Żywcu. Trochę szkoda, bo w zeszłym roku można było przy okazji degustacji porozmawiać często z piwowarami (np. z Tomkiem Rogaczewskim z Pracowni Piwa, który w zeszłym roku długo stał na kranie i nalewał swoje piwa). W tym roku chyba tylko Wojtek Frączyk z Widawy nalewał swoje piwa na stanowisku w strefie gastronomicznej.
Co do cen, to jak dla mnie były znośne (wiadomo, zawsze może być taniej, ale tutaj nie było przegięcia), wszystkie próbki polskich piw z nalewaka to koszt 2 zł / 100 ml, zagranicznych 4 zł / 100 ml, piwa butelkowe kosztowały najczęściej od 4 do 10 zł za 100 ml. Piwa w strefie gastronomicznej kosztowały 6 i bodajże 8 zł odpowiednio za 0,3 i 0,5 litra. Piwa w sklepiku festiwalowym kosztowały mniej niż w poznańskich i warszawskich sklepach specjalistycznych (ok 14-18 zł za butelki 0,33 l i ok 34-44 zł za butelki 0,65 l w przypadku zagranicznych, głównie amerykańskich piw).
|
Tak pusto było tylko w piątek wczesnym popołudniem ;) |
Ostatnią rzeczą o której chciałem wspomnieć to ilość ludzi, o ile w piątek do godzin wczesno wieczornych było całkiem znośnie (były głównie osoby związane z piwnym światkiem i rzeczywiście takie, które chciały z tego festiwalu czerpać co najlepsze), tak wieczorem i przez większą część soboty widać było już napływ miejscowych i przypadkowych, długo weekendowych turystów. Niby fajnie, jak się krzesi kultura piwna, z drugiej strony powodowało to kolejki do piwa, później już koniec niektórych piw (w sobotę późnym popołudniem potrafiłem krążyć po kilka razy w jedną i drugą stronę szukając czegoś ciekawego, czego mógłbym jeszcze spróbować), brak miejsca do siedzenia, problemy z porozmawianiem z piwowarami domowymi (bo tłum napiera i każdy chce, żeby mu nalać próbkę piwa), itd. Nie było może tak najgorzej, ale zdecydowanie najlepiej wspominam piątek przez większą część dnia.
Podsumowując, było jednak tak samo udanie jak w zeszłym roku i jak dla mnie nie było widać tych cięć kosztów w porównaniu do zeszłych lat (no tylko tych stoisk browarów rzemieślniczych szkoda).
Na zakończenie kilka rad dla tych, którzy nigdy nie byli, a chcieliby się udać za rok:
1. Rezerwuj miejsce noclegowe na długo przed festiwalem (nawet i kilka miesięcy), wtedy są szanse, że znajdziesz miejsce z którego dotrzesz pieszo lub komunikacją miejską dosyć sprawnie.
2. Jeśli chcesz kupować piwa do domu pojaw się w piątek od samego rana, nie ma kolejek i masz pełny wybór, tego co Kraina Piwa sprowadziła.
3. Odpuść sobie zwiedzanie browaru i muzeum, serio - nic ciekawego tam nie ma.
4. W piątek w pierwszej połowie dnia są większe szanse, żeby sobie w spokoju popróbować ciekawych piw, jest gdzie usiąść i atmosfera jest ogólnie przyjemniejsza.
|
Tankofermentory w browarze Żywiec |
|
Warzelnia w browarze Żywiec |
|
Pokaz palenia słodu |
|
Cisza przed burzą ;) |
|
Jeszcze więcej miejsc do płukania szklanek niż w zeszłym roku |
|
W namiocie i na zewnątrz giełda birofiliów |
0 komentarze:
Prześlij komentarz