Lista ocenionych piw

niedziela, 1 czerwca 2014

Piwna Warszawa (i piwny Poznań) oczyma Poznaniaka…


…no tak nie do końca Poznaniaka, ale ostatnie 8 lat spędziłem w tym mieście i można powiedzieć, że cała moja poza koncernowa edukacja piwna związana była z tym miastem. Od kilku miesięcy mieszkam w Warszawie i mam już jakieś spostrzeżenia na temat piwnej rewolucji w stolicy na tle wielkopolskiego rejonu.

Jedna z kilku sal w Setka Pub
Źródło zdjęcia: poznan.pl
Przybliżając po krótce piwny Poznań (bo może niektórzy nie znają kontekstu) trzeba powiedzieć, że od początku było to jedno z lepiej wyposażonych miast w tym aspekcie. Zaczynając od sklepów z piwami to w Poznaniu istniał (i istnieje nadal) sklep Piwa Świata, który był świetnie wyposażonym sklepem nawet przed nastaniem tzw. piwnej rewolucji w Polsce. Właściciel sprowadzał piwa na własną rękę (głównie belgijskie klasyki) i rzeczywiście pamiętam jak dziś, że pierwsze wejście do tego sklepu spowodowało niemały opad szczęki. Od kiedy machina piwnej rewolucji ruszyła sklep poszerzał swój asortyment coraz bardziej i do tej pory nie widziałem lepiej wyposażonego sklepu w Polsce (pod względem ilości i jakości oferowanych piw). Do tego dochodzą jeszcze świetnie wyposażone (i zawsze będące na bieżąco) 2 punkty Centrali Piwnej, oraz trochę słabiej wyposażony sklep Ministerstwa Browaru (do tego ostatniego z uwagi na siłę 2 wcześniejszych zaglądałem w ostatnim roku bardzo sporadycznie, ale na początku wsławili się jako pierwszy sklep sprowadzający piwa nowo powstałego AleBrowaru).

Część piw zagranicznych z Piw Świata
Źródło zdjęcia: Fanpage Piwa Świata Poznań
Jeśli już wspomniałem Ministerstwo Browaru, to trzeba wspomnieć, że poza sklepem z piwem (i hurtownią piw) właściciele otworzyli pub (można powiedzieć, że multitap przed tym jak to było modne ;)), który nastawiony był głównie na polskie i belgijskie piwa. Od dosyć dawna istnieje również w Poznaniu pub Kriek Belgian, który wyspecjalizował się w sprzedaży belgijskich piw fermentacji spontanicznej. Jeśli chodzi o te puby to czasami trafiałem do nich i w większości przypadków nie było problemów ze stolikami. Jednak numerem 1 w Poznaniu jeśli chodzi o puby od początku swojego istnienia pozostaje pub Setka. Lokal, który w swoim pierwotnym miejscu posiadał bodajże 2 nalewaki, a i tak większość wypitych tam piw to były pierwsze warki pierwszych piw Pinty kupowanych w butelce (o innych kontraktowcach nikt wtedy jeszcze nie słyszał), a po jakimś czasie przeniósł się do aktualnego miejsca, rozpoczynając z 10 nalewakami, aby dojść aktualnie do 16. Teraz taka ilość nie robi wrażenia, ale nawet wtedy nie było to coś oszałamiającego (już wtedy krakowska Omerta miała tych nalewaków więcej). Jednak to nie ilość nalewaków, a klimat miejsca sprawiają, że do tej pory uważam Setkę za najlepszy pub w kraju. Ogromna ilość miejsca (pub znajduje się w piwnicach kamienicy i ciągnie się przez dobrych kilka pomieszczeń), ludzie bez przysłowiowego „kijka w dupie”, właściciele, którzy rzeczywiście kochają piwo – to wszystko sprawiało, że cieszył każdy pobyt w tym pubie. Co z tego, że urządzony po najniższych kosztach, skoro miał swój klimat.

Pozostaje jeszcze kwestia browarów restauracyjnych czy też rzemieślniczych w Poznaniu i okolicach, ale tutaj trzeba przyznać, że nic ciekawego na temat Poznania powiedzieć nie można (poza Brovarią, która i tak jest sfocusowana na gościach hotelu oraz klientach restauracji nie ma w Poznaniu żadnego takiego przybytku).

Druga, mniejsza placówka Centrali Piwnej
Źródło zdjęcia: Fanpage Centrala Piwna
Po tak długim wstępie nakreślającym co zostawiałem wyprowadzając się z Poznania wróćmy do meritum, czyli piwnej Warszawy. Stolica przez długi czas była uznawana za piwną pustynię i nawet pomimo, że wcześniej bardzo rzadko w niej bywałem to udało mi się to odczuć. Jednak wszystko zmieniło się w zeszłym roku, powstały pierwsze puby mające 10 i więcej kranów, powstała masa sklepów z piwami i ogólnie to Warszawa stała się centrum piwnej Polski (coraz więcej premier piw w stolicy, itd.).

Zacznijmy zatem od rzeczy, która rzuca się od razu w oczy – Warszawa łaknie dobrego piwa i ciągle nie widać, żeby była zaspokojona w tej materii.

Kwestia warszawskich pubów na pierwszy rzut oka wygląda wyśmienicie. Są Kufle i Kapsle, które ostatnimi czasy stały się kolebką piwnych premier, które zawsze na kranach (których jest 16 12) mają coś ciekawego. Ale co z tego skoro znaleźć miejsce siedzące w tym lokalu graniczy z cudem. Piątkowe i sobotnie wieczory wyglądają tak, że nawet trudno się dobić do barmanów aby złożyć zamówienie. Co tam, nawet w inne dni w tygodniu jest z tym ciężko wieczorami. Niby można zrobić rezerwację, ale w moim przypadku 95% wyjść na piwo jest spontaniczna. Niby można postać gdzieś w rogu, ale o ile nie jest to dla mnie większy kłopot (i dla kilku znajomych hop-headów), tak cała reszta znajomych ma na to mieszane uczucia. A piwo w knajpie to jednak przede wszystkim aspekt socjalizujący i jeśli grupa ma zamiar narzekać na brak miejsca, kończy się zazwyczaj szybkim wyjściem z takiego lokalu. Podobnie wygląda to w przypadku pobliskiego pubu Piw Paw, który jest rekordzistom jeśli idzie o ilość nalewaków (57 robi wrażenie). Na szczęście niezbyt daleko od tych 2 przybytków ulokowana jest Gorączka Złota (niby tylko 3 nalewaki, ale zawsze jest coś ciekawego do wypicia i mimo, że lokal mikroskopijny to niemal zawsze znajdzie się miejsce dla kilku osób). Dalej mamy Chmielarnię (położoną trochę na uboczu), która jednakże z uwagi na to, że jest głównie restauracją nepalsko-tajską nie wszystkim pasuje (zapachy), a także jest niezbyt duża rotacja osób przy stolikach (jak to w restauracjach). Pozostaje jeszcze pub Cuda na Kiju, który poza tym, że jest przesadnie hipsterski (zdecydowanie nie w moim klimacie), to na dodatek też często zapchany do granic możliwości. Jest jeszcze kilka knajp z ciekawym piwem, które odwiedziłem raz i więcej nie miałem zamiaru tam wracać, bo nie czułem takiej potrzeby. Podsumowując, niby na pierwszy rzut oka wygląda to nieźle, tak jak się człowiek zastanowi ciężko jest się zebrać ze znajomymi i wpaść w weekend na dobre piwko w Warszawie. W Poznaniu niemal nigdy nie miałem z tym problemów. Dochodzi jeszcze jeden aspekt. Wszystkie warszawskie lokale z dobrym piwem są albo mało, albo mikroskopijne, przez co wejście większą grupą (powiedzmy +15 osób) to mission impossible.

Jeszcze słabiej wygląda to jeśli spojrzymy na sklepy piwne. Przyzwyczajony poznańskimi Piwami Świata i Centralą Piwną, które posiadały setki genialnych piw zagranicznych i wszystkie nowości z Polski do tej pory nie mogę się nadziwić jak w sieci dobre noty zbierają sklepy pokroju Piwosz (przecież to jest mniejsze niż kiosk ruchu), Jola (ponoć sporo piw zagranicznych, dobry żart), Cech Piwny (dosłownie kilkanaście ciekawych piw z zagranicy po jednej sztuce i trochę Polski), czy też Piwny Stan (niemal brak zagranicznych piw). Może źle szukałem, ale dotychczas odwiedzone warszawskie sklepy piwne przy tych poznańskich wyglądają jak gminne dożynki przy Festiwalu Biofilia.

Finalnie spoglądając na piwną Warszawę moimi oczyma, niby na papierze jest całkiem ok, tak niemal każdy wypad do jakiegokolwiek pubu lub sklepu powoduje ciągłe powtarzanie „przecież w Poznaniu z 1 zajebistym pubem i 2 sklepami miałem lepiej”. Pewnie usłyszę, że się w dupie poprzewracało, ale jak człowiek już coś dostał, to ciężko się przyzwyczaić do niższego poziomu. I takim akcentem kończę, ubieram się i udaję do centrum Warszawy, mając nadzieję, że w ten sobotni wieczór uda mi się napić dobrego piwa w ludzkich warunkach ;)

5 komentarze:

  1. Jeśli mało miejsca w pubie, to zawsze można wpaść do Luster na Pragę.
    Jeśli ma to być konkretny sklep, to Rodzinka-Bis przy Metrze Wilanowska.
    No i jeszcze jest Leclerc na Bielanach - mekka piwnych okazji :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Sklepy: Rodzinka Bis i Czarodziejka Gorzałka, pub: Czeska Baszta - otworzyli druga salę, Spiskowcy Roskoszy także dwie sale, fakt że w PDSL też ostatnie pusto. A w Chmielarni zawsze wolne miejsce się znajdzie, chociazby przy barze :) A niedługo właścicie l PiwPawia otwiera Beer Heaven na Foksal ze stoma kranami. Do poprawki: w KiKu jest 12 kranów a 16 jest w Chmielarni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już ze 2 razy zdarzyło mi się, że w Chmielarni nie było miejsca ;) I tak jak wspomniałem we wpisie, dla mnie to nie problem, że na stojąco wypiję premierowe piwo pod KiK (czy przy barze w Chmielarni). Jak idę ze znajomymi (w większej ilości) jest trochę inaczej.
      A za namiary na te 2 sklepy dzięki. Trochę daleko ode mnie, ale pojadę i sprawdzę :)

      Usuń
  3. Do laurki dla Poznania muszę dodać: dwa sklepy Ambasada Piwa na Woźnej i na Krakowskiej oraz Chmielotekę na Kościelnej. Co do lokali to związane z Centrala :Amore del Tropico i "najnowsze dziecko sceny" Piwna Stopa na Szewskiej. No i Poznańskie Szlaki PIwne ze swoim paszportem zachęcają do branżowych wycieczek ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. W Warszawie warto odwiedzić Piwomaniaka - róg Al. JP II i Anielewicza. Choć powierzchnia nie jest może mega duża (jak w Centrali w Poznaniu) to jednak wybór całkiem spory i ogólnie sklep prezentuje się ciekawie.

    OdpowiedzUsuń