Ekstrakt: 13%
Kraj pochodzenia: Polska (browar domowy)
Kolor: [10/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [5/10]
Uwagi: Kolejne piwo własnej produkcji, tym razem dry stout warzony pod koniec kwietnia i zabutelkowany w drugiej połowie maja. Po przelaniu do pokala otrzymujemy czarny jak smoła (nawet pod ostrym światłem), świetnie wyglądający trunek. Piana koloru cappuccino jest niezbyt duża, jednak opada dosyć powoli, utrzymuje się na tafli dosyć długo i lekko oblepia ścianki. Nasycenie dwutlenkiem węgla jest zdecydowanie za niskie, niektórym w tym stylu może to pasuje, do mnie nie do końca przemawia. Kolejne warki na pewno potraktuję bardziej okazale jeśli chodzi o surowiec do refermentacji.
W zapachu jest to zdecydowanie typowy, wyspiarski stout. Na głównym planie pojawiają się nuty czekoladowe i kawowe, trochę słabiej orzechowe i waniliowe. Całość jest średnio palona i niezbyt intensywna w ogólnym odczuciu. Piwo jest nieźle zbilansowane pod tym względem, brakuje tutaj jednak jakiegoś pazura. Ocenę lekko obniża również wyczuwalny w bardzo małym stopniu (jednak wyczuwalny) aromat rozpuszczalnikowy.
W smaku piwo jest zdecydowanie wytrawne i porządnie palone. Na pierwszym planie mamy kawę, czekoladę, oraz w mniejszym stopniu torfowość idącą trochę w stronę whisky i orzechowość. Piwo jest lekko goryczkowe (która pochodzi jedynie z palonych słodów). Całość jest smaczna, jednak trochę zbyt wodnista. Brakuje mi tutaj treściwości (nie odbiega ona od tych spotykanych w podobnych mocą stoutach), którą dają mocniejsze imperial stouty czy nasze rodzime bałtyckie portery.
Podsumowując, jest to całkiem udany stout, chociaż nie bez wad. Myślę, że w porównaniu do butelkowego Guinness'a Original nie miałby się czego wstydzić. Kolejna warka w tym stylu na pewno powinna być bardziej gazowana, bardziej treściwa i może pochmielona trochę amerykańskimi odmianami chmielu.
W zapachu jest to zdecydowanie typowy, wyspiarski stout. Na głównym planie pojawiają się nuty czekoladowe i kawowe, trochę słabiej orzechowe i waniliowe. Całość jest średnio palona i niezbyt intensywna w ogólnym odczuciu. Piwo jest nieźle zbilansowane pod tym względem, brakuje tutaj jednak jakiegoś pazura. Ocenę lekko obniża również wyczuwalny w bardzo małym stopniu (jednak wyczuwalny) aromat rozpuszczalnikowy.
W smaku piwo jest zdecydowanie wytrawne i porządnie palone. Na pierwszym planie mamy kawę, czekoladę, oraz w mniejszym stopniu torfowość idącą trochę w stronę whisky i orzechowość. Piwo jest lekko goryczkowe (która pochodzi jedynie z palonych słodów). Całość jest smaczna, jednak trochę zbyt wodnista. Brakuje mi tutaj treściwości (nie odbiega ona od tych spotykanych w podobnych mocą stoutach), którą dają mocniejsze imperial stouty czy nasze rodzime bałtyckie portery.
Podsumowując, jest to całkiem udany stout, chociaż nie bez wad. Myślę, że w porównaniu do butelkowego Guinness'a Original nie miałby się czego wstydzić. Kolejna warka w tym stylu na pewno powinna być bardziej gazowana, bardziej treściwa i może pochmielona trochę amerykańskimi odmianami chmielu.
Ocena końcowa: 7,5/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz