Alkohol: 11,5%
Ekstrakt: nie podano
Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone
Kolor: [8/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [10/10]
Cena: 13,95 zł / 0,355 l [Piwa Świata]
Uwagi: Flying Dog to jeden z najbardziej znanych amerykańskich browarów rzemieślniczych, który poza świetnymi piwami znany jest również z dosyć kontrowersyjnych etykiet i działań marketingowych. Etykiety uważam za arcydzieła sztuki, stworzone przez genialnego grafika i ilustratora Ralpha Steadmana (polecam poczytać o pisarzu Hunterze S. Thompsonie i stylu dziennikarskim gonzo). Double Dog nie jest tutaj wyjątkiem - etykieta jest wybitna i nie ma się do czego w niej przyczepić. Samo piwo uwarzone zostało w stylu Double Pale Ale (wg producenta) lub American Strong Ale (wg ratebeer), jednak mocą przewyższa większość Imperial IPA i sporo Barleywine. 11,5% robi wrażenie, jednak nie jest to polski wynalazek, dlatego byłem pełen nadziei.
Wracając do samego piwa, po przelaniu do pokala otrzymujemy miedziano-bursztynowy, klarowny i lekko opalizujący trunek, który wygląda zdecydowanie ładnie. Piana jest niezbyt obfita, średnio opadająca, nie oblepia jednak w ogóle ścianek i po jakimś czasie opada niemal do zera.
W zapachu pojawia się oczywiście alkohol, ale nie jest wcale mocno intensywny, na dodatek jest dosyć ułożony i nie przeszkadza. Pojawiają się tutaj nuty żywiczne, ciemnych owoców (z śliwką i jeżyną na czele), lekko słodkie, karmelowe i nawet delikatnie cytrusowe (zapewne amerykańskie chmiele robią swoje). Całość jest zdecydowanie intensywna, aromatyczna i nieźle zbilansowana. Brakuje tutaj trochę rześkości jaką można znaleźć w IPA i IIPA, jednak mimo mocy zapach wcale nie przytłacza.
Smakowo jest równie dobrze, piwo jest zdecydowanie goryczkowe (bliżej mu w tym aspekcie do IIPA niż np. belgijskich mocnych ejlów), bardzo treściwe (aż oleiste) i z delikatną słodyczą. Pojawia się tutaj spora baza słodowa (która nieźle równoważy sporą goryczkę). Mamy tutaj również aromaty żywiczne, sosnowe, śliwkowe i lekko karmelowe. Całość jest świetnie zbilansowana, mimo sporej goryczki i zawartości alkoholu całkiem pijalna (oczywiście w degustacyjnych ilościach). Alkohol jest świetnie ukryty i nawet przy sporym ogrzaniu dalej nie przeszkadza (głównym aspektem świadczącym o ilości procentów jest to, że po każdym łyku rozchodzi się po całym przełyku ogrzewający impuls).
Podsumowując, amerykanie pokazują, że można stworzyć pijalne, wybitnie smaczne, porządnie goryczkowe i mocno alkoholowe piwo. Nie jest to może najlepszy ejl jaki mi dane było pić, ale z miejsca wskakuje na listę "kupować gdy tylko jest okazja". Zdecydowanie polecam.
Wracając do samego piwa, po przelaniu do pokala otrzymujemy miedziano-bursztynowy, klarowny i lekko opalizujący trunek, który wygląda zdecydowanie ładnie. Piana jest niezbyt obfita, średnio opadająca, nie oblepia jednak w ogóle ścianek i po jakimś czasie opada niemal do zera.
W zapachu pojawia się oczywiście alkohol, ale nie jest wcale mocno intensywny, na dodatek jest dosyć ułożony i nie przeszkadza. Pojawiają się tutaj nuty żywiczne, ciemnych owoców (z śliwką i jeżyną na czele), lekko słodkie, karmelowe i nawet delikatnie cytrusowe (zapewne amerykańskie chmiele robią swoje). Całość jest zdecydowanie intensywna, aromatyczna i nieźle zbilansowana. Brakuje tutaj trochę rześkości jaką można znaleźć w IPA i IIPA, jednak mimo mocy zapach wcale nie przytłacza.
Smakowo jest równie dobrze, piwo jest zdecydowanie goryczkowe (bliżej mu w tym aspekcie do IIPA niż np. belgijskich mocnych ejlów), bardzo treściwe (aż oleiste) i z delikatną słodyczą. Pojawia się tutaj spora baza słodowa (która nieźle równoważy sporą goryczkę). Mamy tutaj również aromaty żywiczne, sosnowe, śliwkowe i lekko karmelowe. Całość jest świetnie zbilansowana, mimo sporej goryczki i zawartości alkoholu całkiem pijalna (oczywiście w degustacyjnych ilościach). Alkohol jest świetnie ukryty i nawet przy sporym ogrzaniu dalej nie przeszkadza (głównym aspektem świadczącym o ilości procentów jest to, że po każdym łyku rozchodzi się po całym przełyku ogrzewający impuls).
Podsumowując, amerykanie pokazują, że można stworzyć pijalne, wybitnie smaczne, porządnie goryczkowe i mocno alkoholowe piwo. Nie jest to może najlepszy ejl jaki mi dane było pić, ale z miejsca wskakuje na listę "kupować gdy tylko jest okazja". Zdecydowanie polecam.
Ocena końcowa: 9-/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz