Alkohol: 7%
Ekstrakt: 17%
Kraj pochodzenia: Polska
Kolor: [8/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [2/10]
Opakowanie: [4/10]
Cena: 29,99 zł / 0,5 l [Piwa Świata]
Uwagi: Druga już warka (pierwszą, piłem i recenzowałem niemal rok temu) piwa w stylu Flanders Red Ale od Artezana. Pierwsza warka zawiodła mnie znacznie, była za słodka, za grzeczna i za mało "belgijska". Tym razem cena jeszcze wzrosła (aczkolwiek z braku konkurencji na rodzimym rynku, małą podaż i spory popyt nie dziwię się chłopakom), ale i tak postanowiłem sprawdzić jak ma się wersja AD 2013 do tej sprzed roku.
Po przelaniu do pokala otrzymujemy ciemno-rubinowy trunek, który zdaje się nie być tak mętny jak zeszłoroczny. Piana beżowa, jest bardzo skromna i po chwili opada do niewielkiej obręczy, nie oblepia przy tym w żadnym momencie ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla niemalże zerowe, ale taka to już przypadłość większości leżakowych w beczkach piw.
W zapachu dominują nuty kwaśne (nawet lekko wpadające w kwas mlekowy), ale jest też sporo ciemnych owoców (owoce leśne, jeżyny i te klimaty), są również nuty winne, ale tym razem zdecydowanie bardziej zharmonizowane. Pojawia się również porcja fenoli, aromatów stajni (tudzież końskiej derki) i piwo w końcu pachnie tak jak flanders powinien. W końcu ciężko jest się tutaj do czegoś przyczepić i raczej tylko styl niewpadający w gusta może być problemem.
W smaku również warto powiedzieć "w końcu". W końcu jest kwaśno, ale w taki bardzo przyjemny, czysty sposób (zero nut octowych, kwas mlekowy niemal jak w berliner weisse). Mamy tutaj sporo estrów (ciemne owoce, jeżyny), średniej intensywności aromaty stajni, lekką podbudowę słodową i w końcu ukróconą słodycz (piwo jest głębiej odfermentowane niż rok temu i to czuć). Goryczka jest na niemalże zerowym poziomie, ale w tym stylu jest to do wybaczenia. Najważniejszą jednak sprawą jest fakt, że pomimo swojej kwaśności, która mogłaby utrudniać picie Artezan Chateau 2013 jest nad wyraz pijalny i sam pochłaniałem go jak co lepsze piwa sesyjne, a nie degustacyjne RIS'y czy inne quadruple.
Podsumowując, jest to zdecydowanie smaczniejsze i ciekawsze piwo niż te z zeszłego roku. Jest jednak również bardziej "hard-core'owe" i już jego wypicie nie przyjdzie tak łatwo jak. Dla mnie to plus i jak najbardziej polecam (chociaż i tak pewnie nie ma już żadnych szans na skosztowanie, trzeba czekać rok i mieć nadzieję, że będzie jeszcze lepiej).
Po przelaniu do pokala otrzymujemy ciemno-rubinowy trunek, który zdaje się nie być tak mętny jak zeszłoroczny. Piana beżowa, jest bardzo skromna i po chwili opada do niewielkiej obręczy, nie oblepia przy tym w żadnym momencie ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla niemalże zerowe, ale taka to już przypadłość większości leżakowych w beczkach piw.
W zapachu dominują nuty kwaśne (nawet lekko wpadające w kwas mlekowy), ale jest też sporo ciemnych owoców (owoce leśne, jeżyny i te klimaty), są również nuty winne, ale tym razem zdecydowanie bardziej zharmonizowane. Pojawia się również porcja fenoli, aromatów stajni (tudzież końskiej derki) i piwo w końcu pachnie tak jak flanders powinien. W końcu ciężko jest się tutaj do czegoś przyczepić i raczej tylko styl niewpadający w gusta może być problemem.
W smaku również warto powiedzieć "w końcu". W końcu jest kwaśno, ale w taki bardzo przyjemny, czysty sposób (zero nut octowych, kwas mlekowy niemal jak w berliner weisse). Mamy tutaj sporo estrów (ciemne owoce, jeżyny), średniej intensywności aromaty stajni, lekką podbudowę słodową i w końcu ukróconą słodycz (piwo jest głębiej odfermentowane niż rok temu i to czuć). Goryczka jest na niemalże zerowym poziomie, ale w tym stylu jest to do wybaczenia. Najważniejszą jednak sprawą jest fakt, że pomimo swojej kwaśności, która mogłaby utrudniać picie Artezan Chateau 2013 jest nad wyraz pijalny i sam pochłaniałem go jak co lepsze piwa sesyjne, a nie degustacyjne RIS'y czy inne quadruple.
Podsumowując, jest to zdecydowanie smaczniejsze i ciekawsze piwo niż te z zeszłego roku. Jest jednak również bardziej "hard-core'owe" i już jego wypicie nie przyjdzie tak łatwo jak. Dla mnie to plus i jak najbardziej polecam (chociaż i tak pewnie nie ma już żadnych szans na skosztowanie, trzeba czekać rok i mieć nadzieję, że będzie jeszcze lepiej).
Ocena końcowa: 8,5/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz