Alkohol: 8,2%
Ekstrakt: 18%
Kraj pochodzenia: Holandia
Kolor: [8/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [3/10]
Smak: [5/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: [2/10]
Cena: 15 zł / 0,33 l [Centrala Piwna]
Uwagi: Piwo z holenderskiego browaru De Molen, które od początku sprawiało problemy. Mimo tego, że piwem nigdzie nie było rzucane i od kilku tygodni leżało sobie spokojnie nieruszane w lodówce to przy próbie otwarcia wydostawało się z każdej szczeliny na wszystkie strony (a próbowałem bardzo delikatnie otworzyć). Po 10 czy 15 minutach walki w końcu (nie bez strat) udało mi się otworzyć butelkę i zacząłem przelewać piwo do pokala - efekt tej próby widoczny jest na zdjęciu powyżej (również tutaj próbowałem całą czynność wykonać bardzo delikatnie jak mogłem). Jest to typowy efekt przegazowania co potwierdziło jeszcze bardziej wysycenie samego piwa (które było minimalne i musiało niemal w całości pójść w pianę). Sama piana była koloru cappuccino, z dużymi nieprzyjemnymi pęcherzykami i dosyć pokaźnie oblepiająca. Kolor piwa to ciemno-brunatna, nieprzejrzysta mieszanka, która jako jedyna trzymała odpowiedni poziom wizualny.
Myślałem, że to koniec problemów z tym piwem ale po pierwszych powąchaniu znów konsternacja - octan etylu w ogromnych ilościach (zapach rozpuszczalnikowy był tak intensywny, że aż skręcał). De Molen ma ewidentnie problem z tą wadą sensoryczną bo to już kolejny raz kiedy mam uwagi co do tego w ich piwach. Jak już się nos przyzwyczai to pojawiają się nuty przyjemnego utlenienia z z porto, sherry, suszonymi śliwkami i rodzynkami na czele. Pojawia się również wyczuwalna czekoladowość i niestety mało przyjemna woń alkoholu.
Smakowo jest trochę lepiej bo pozostają te fajne elementy aromatów utlenienia, z porto, suszoną śliwką i rodzynkami na czele. Całość posiada lekką goryczkę, ale również nuty palone, słodkie i lekko kwaśne - jest tutaj istny miszmasz i brakuje jakiegoś ugładzenia czy zbalansowania. A jeśli piwo miałoby być ekstremum w jednym aspekcie to nie powinno być tak wymieszane z pozostałymi. Również tutaj pojawia się lekka woń alkoholu, która jest całkiem nieźle ukryta i objawia się głównie ogrzewającym ciepłem w przełyku.
Podsumowując, piwo zdecydowanie lepiej smakuje niż pachnie, ale nadal jest to kolejny zawód po całej linii w wykonaniu tego legendarnego już w pewnych kręgach browaru. Zostały mi jeszcze chyba 2 piwa z De Molena w lodówce, jeśli one będą trzymały również tak słaby poziom to raczej na długo rozstaniemy się z tym browarem w moich podróżach przez piwne smaki.
Myślałem, że to koniec problemów z tym piwem ale po pierwszych powąchaniu znów konsternacja - octan etylu w ogromnych ilościach (zapach rozpuszczalnikowy był tak intensywny, że aż skręcał). De Molen ma ewidentnie problem z tą wadą sensoryczną bo to już kolejny raz kiedy mam uwagi co do tego w ich piwach. Jak już się nos przyzwyczai to pojawiają się nuty przyjemnego utlenienia z z porto, sherry, suszonymi śliwkami i rodzynkami na czele. Pojawia się również wyczuwalna czekoladowość i niestety mało przyjemna woń alkoholu.
Smakowo jest trochę lepiej bo pozostają te fajne elementy aromatów utlenienia, z porto, suszoną śliwką i rodzynkami na czele. Całość posiada lekką goryczkę, ale również nuty palone, słodkie i lekko kwaśne - jest tutaj istny miszmasz i brakuje jakiegoś ugładzenia czy zbalansowania. A jeśli piwo miałoby być ekstremum w jednym aspekcie to nie powinno być tak wymieszane z pozostałymi. Również tutaj pojawia się lekka woń alkoholu, która jest całkiem nieźle ukryta i objawia się głównie ogrzewającym ciepłem w przełyku.
Podsumowując, piwo zdecydowanie lepiej smakuje niż pachnie, ale nadal jest to kolejny zawód po całej linii w wykonaniu tego legendarnego już w pewnych kręgach browaru. Zostały mi jeszcze chyba 2 piwa z De Molena w lodówce, jeśli one będą trzymały również tak słaby poziom to raczej na długo rozstaniemy się z tym browarem w moich podróżach przez piwne smaki.
Ocena końcowa: 4,5/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz