Buxton & To Ol, Coral Seas
Alkohol: 5,4%
Ekstrakt: nie podano
Kraj pochodzenia: Anglia
Kolor: [6/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: brak
Cena: 6 zł / 0,125 l [Chmielarnia]
Uwagi: Gose z solą morską i glonami, uwarzone w angielskim browarze Buxton w kooperacji z Duńczykami z To Ol. Otrzymane piwo jest słomkowe, opalizujące. Piana jest średnio obfita, niezbyt trwała i lekko oblepiająca ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie intensywności - mogłoby być wyższe.
W zapachu dominuje i rządzi kwaśna nuta, bardziej octowa, mniej cytrynowa. Jest intensywnie, ale trochę zbyt jednowymiarowo. Ogólnie wielu osobom może nie przypasować. Żadnych glonów nie wyczułem.
W smaku też od początku uderza spora kwaśność (tutaj już rządzi cytrynowa, czysta kwaśność - nie ma octowych nut). Jest trochę owoców, trochę buraczanych nut. Piwo jest wytrawne, lekko biszkoptowe. Goryczka nie jest za duża, ale spora kwaśność powoduje uczucie ściągania. Mało w tym gose, nie ma niczego co można by pod glony przypisać - ogólnie hard-core'owy kwach.
Podsumowując, jeśli komuś nie smakują łagodne, polskie kwasy to tutaj nie powinien nawet podchodzić. Dla mnie był to jeszcze akceptowalny poziom, ale szkoda trochę jednowymiarowości.
W zapachu dominuje i rządzi kwaśna nuta, bardziej octowa, mniej cytrynowa. Jest intensywnie, ale trochę zbyt jednowymiarowo. Ogólnie wielu osobom może nie przypasować. Żadnych glonów nie wyczułem.
W smaku też od początku uderza spora kwaśność (tutaj już rządzi cytrynowa, czysta kwaśność - nie ma octowych nut). Jest trochę owoców, trochę buraczanych nut. Piwo jest wytrawne, lekko biszkoptowe. Goryczka nie jest za duża, ale spora kwaśność powoduje uczucie ściągania. Mało w tym gose, nie ma niczego co można by pod glony przypisać - ogólnie hard-core'owy kwach.
Podsumowując, jeśli komuś nie smakują łagodne, polskie kwasy to tutaj nie powinien nawet podchodzić. Dla mnie był to jeszcze akceptowalny poziom, ale szkoda trochę jednowymiarowości.
Ocena końcowa: 7,5/10
Stone Brewing, Delicious IPA
Alkohol: 7,7%
Ekstrakt: nie podano
Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone
Kolor: [7/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: brak
Cena: 6 zł / 0,125 l [Chmielarnia]
Uwagi: American IPA od legendarnego Stone Brewing. Otrzymane piwo jest jasno złote, opalizujące. Piana średnio obfita, drobno i średnio pęcherzykowa, ale trwała i ładnie oblepiająca ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie, mogłoby być wyższe - podniosłoby pijalność.
W zapachu dominuje bardzo przyjemny aromat chmielowy. Jest dużo owoców tropikalnych, ananasa, mango, pojawia się nawet kokos przez co nuty przypominają trochę drink pina colada. Całość jest intensywna i ciężko się do czegoś przyczepić. Świetnie pachnące IPA w stylu West Coast. Na plus dobrze ukryty alkohol.
Smakowo znów dominują owoce tropikalne (ananas, mango), ale jest też trochę trawiastych chmielowych nut, piwo jest średnio wytrawne. Goryczka średnia w kierunku niskiej (mogłaby być wyższa). Piwo jest bardzo gładkie, świetnie pijalne, ale mało się tutaj dzieje. Spodziewałem się po prostu więcej.
Podsumowując, jak na IPA o mocy niemalże 8% trochę za mało się tutaj dzieje. Piwo smakuje jak porządne APA - pytanie czy o to mi chodziło. Chyba nie do końca.
W zapachu dominuje bardzo przyjemny aromat chmielowy. Jest dużo owoców tropikalnych, ananasa, mango, pojawia się nawet kokos przez co nuty przypominają trochę drink pina colada. Całość jest intensywna i ciężko się do czegoś przyczepić. Świetnie pachnące IPA w stylu West Coast. Na plus dobrze ukryty alkohol.
Smakowo znów dominują owoce tropikalne (ananas, mango), ale jest też trochę trawiastych chmielowych nut, piwo jest średnio wytrawne. Goryczka średnia w kierunku niskiej (mogłaby być wyższa). Piwo jest bardzo gładkie, świetnie pijalne, ale mało się tutaj dzieje. Spodziewałem się po prostu więcej.
Podsumowując, jak na IPA o mocy niemalże 8% trochę za mało się tutaj dzieje. Piwo smakuje jak porządne APA - pytanie czy o to mi chodziło. Chyba nie do końca.
Ocena końcowa: 8-/10
Piwne Podziemie, Single Hop Double IPA El Dorado
Alkohol: 8,6%
Ekstrakt: 18%
Kraj pochodzenia: Polska
Kolor: [7/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [4/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: brak
Cena: 6 zł / 0,125 l [Chmielarnia]
Uwagi: Imperial IPA z Piwnego Podziemia. Kolor złoty, opalizujący. Piana jest średnio obfita, trwała i ładnie oblepiająca ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie intensywności.
W zapachu dominuje aromat starego chmielu (śmierdzący ser, skarpety). Gdzieś tam w oddali kołaczą lekko owocowe nuty, ale nie są w stanie przebić się przez serowe, męczące zapachy. Dawno nie zdarzyło mi się pić piwa z tak ewidentnie wyczuwalnym kwasem izowalerianowym.
W smaku nadal ser i skarpety, do tego ostry i nieprzyjemny alkohol. Goryczka jest taninowa, zalegająca i męcząca. Na plus wyłącznie jakiś tam w oddali kołatający aromat chmielowy.
Podsumowując, bardzo nieudane piwo. Mogłoby służyć na szkoleniach sensorycznych, bo nuta serowa jest ogromna.
W zapachu dominuje aromat starego chmielu (śmierdzący ser, skarpety). Gdzieś tam w oddali kołaczą lekko owocowe nuty, ale nie są w stanie przebić się przez serowe, męczące zapachy. Dawno nie zdarzyło mi się pić piwa z tak ewidentnie wyczuwalnym kwasem izowalerianowym.
W smaku nadal ser i skarpety, do tego ostry i nieprzyjemny alkohol. Goryczka jest taninowa, zalegająca i męcząca. Na plus wyłącznie jakiś tam w oddali kołatający aromat chmielowy.
Podsumowując, bardzo nieudane piwo. Mogłoby służyć na szkoleniach sensorycznych, bo nuta serowa jest ogromna.
Ocena końcowa: 4/10
Brewfist & Prairie Artisan Ales, Spaghetti Western
Alkohol: 8,7%
Ekstrakt: nie podano
Kraj pochodzenia: Włochy
Kolor: [10/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [2/10]
Opakowanie: brak
Cena: 6 zł / 0,125 l [Chmielarnia]
Uwagi: Imperial Chocolate Coffee Stout uwarzony we włoskim browarze Brewfist w kooperacji z amerykańskim Prairie Artisan Ales. Piwo czarne jak smoła, z beżową, małą, ale trwała pianą. Wysycenie niemalże zerowe.
W zapachu dominuje paloność, dosłownie w stylu popielniczki z dużą ilością zgaszonych petów. Dopiero gdzieś dalej pojawiają się nuty kawowe (takiej czarnej, mocno zaparzonej kawy) i gorzkiej czekolady. Jeśli ktoś liczy na słodkie, oleiste aromaty czekolady to nie ma czego tutaj szukać.
W smaku jest podobnie piwo jest kosmicznie palone, jakby przeżuwać pety w gębie. Piwo jest co najwyżej pół pełne, niezbyt gęste z średniej wielkości goryczką. Jest lekko alkoholowe i lekko ostre (jakby dodano papryczek chilli?). Kawa i czekolada grają drugie skrzypce, gdzieś tam w oddali pałęta się lekko laktozowa/mleczna nuta. Ale ciągle strzela w twarz paloność.
Podsumowując, ciężkie w odbiorze piwo, ale ma coś w sobie. Raczej nie na pierwsze spotkanie z imperialnymi stoutami.
W zapachu dominuje paloność, dosłownie w stylu popielniczki z dużą ilością zgaszonych petów. Dopiero gdzieś dalej pojawiają się nuty kawowe (takiej czarnej, mocno zaparzonej kawy) i gorzkiej czekolady. Jeśli ktoś liczy na słodkie, oleiste aromaty czekolady to nie ma czego tutaj szukać.
W smaku jest podobnie piwo jest kosmicznie palone, jakby przeżuwać pety w gębie. Piwo jest co najwyżej pół pełne, niezbyt gęste z średniej wielkości goryczką. Jest lekko alkoholowe i lekko ostre (jakby dodano papryczek chilli?). Kawa i czekolada grają drugie skrzypce, gdzieś tam w oddali pałęta się lekko laktozowa/mleczna nuta. Ale ciągle strzela w twarz paloność.
Podsumowując, ciężkie w odbiorze piwo, ale ma coś w sobie. Raczej nie na pierwsze spotkanie z imperialnymi stoutami.
Ocena końcowa: 8-/10
Hoppin Frog, Cafe BORIS The Crusher
Alkohol: 9,4%
Ekstrakt: nie podano
Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone
Kolor: [10/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [2/10]
Opakowanie: brak
Cena: 6 zł / 0,125 l [Chmielarnia]
Uwagi: Od Hoppin Frog piłem 2 wersje DORIS, czyli podwójnego RISa, tym razem trafiłem na wersję słabszą woltażową BORIS, ale z dodatkiem kawy. Piwo czarne jak smoła, z małą, średnio trwałą i leciutko oblepiającą pianą. Wysycenie dwutlenkiem węgla niemalże zerowe, pasujące do stylu jak najbardziej.
W zapachu mamy trochę mlecznej czekolady, trochę śmietankowych nut i trochę owoców leśnych... I jest to zasadniczo tyle. Piwo pachnie poprawnie, ale nie tego spodziewałem się od niemalże 10% RIS. Gdzie ten rozbudowany, intensywny aromat czekolady, kawy, sherry, itd.? W tym elemencie zaskoczenie na minus.
Na szczęście w smaku jest zdecydowanie lepiej. Piwo jest gęste, oleiste z średniej wielkości goryczką (lekko alkoholową). Mamy tutaj nuty czekoladowe, nawet w kierunku likierowym. Są owoce leśne, porto i sherry. Pojawia się aromat kawowy (ale nie jest dominujący), jest też trochę śmietankowych aromatów i nawet lekko przypominające whisky posmaki. Piwo jest zdecydowanie degustacyjne, ale nie męczy.
Podsumowując, piwo smakuje lepiej niż pachnie. Trochę też nie rozumiem tej kawy w nazwie, bo nie ma jej tutaj za dużo (w stosunku do zwykłych stoutów niekawowych). Ale nawet pomimo tego RIS godny polecenia.
W zapachu mamy trochę mlecznej czekolady, trochę śmietankowych nut i trochę owoców leśnych... I jest to zasadniczo tyle. Piwo pachnie poprawnie, ale nie tego spodziewałem się od niemalże 10% RIS. Gdzie ten rozbudowany, intensywny aromat czekolady, kawy, sherry, itd.? W tym elemencie zaskoczenie na minus.
Na szczęście w smaku jest zdecydowanie lepiej. Piwo jest gęste, oleiste z średniej wielkości goryczką (lekko alkoholową). Mamy tutaj nuty czekoladowe, nawet w kierunku likierowym. Są owoce leśne, porto i sherry. Pojawia się aromat kawowy (ale nie jest dominujący), jest też trochę śmietankowych aromatów i nawet lekko przypominające whisky posmaki. Piwo jest zdecydowanie degustacyjne, ale nie męczy.
Podsumowując, piwo smakuje lepiej niż pachnie. Trochę też nie rozumiem tej kawy w nazwie, bo nie ma jej tutaj za dużo (w stosunku do zwykłych stoutów niekawowych). Ale nawet pomimo tego RIS godny polecenia.
Ocena końcowa: 8,5/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz