Alkohol: 7,9%
Ekstrakt: 18,1%
Kraj pochodzenia: Polska
Kolor: [9/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: [5/10]
Cena: 2,99 zł / 0,5 l [Lidl]
Uwagi: Porter bałtycki warzony przez Ambera dla Lidla, czyli zapewne Grand Imperial Porter z inną etykietą (nawet ekstrakt początkowy się zgadza). Po przelaniu do szklanki otrzymujemy ciemno rubinowy, niemalże czarny trunek. Piana w kolorze beżowym jest średnio obfita, ale szybko opada do obręczy i nie oblepia ścianek pokala. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim, typowym dla stylu poziomie - nie ma się czego czepiać w tym aspekcie.
W zapachu dominują nuty czekoladowe, karmelowe i słodkie. Do tego dochodzi aromat lukrecji, suszonych owoców leśnych, trochę śliwki i wiśni w czekoladzie, a nawet odrobina przyprawowa w stylu piw świątecznych (ale jest to naprawdę odrobina). Ogólnie całość jest średnio intensywna, ale całkiem przyjemna w odbiorze. Alkohol jest świetnie ukryty i w zasadzie nie ma się tutaj do czego przyczepić. Wiadomo, że nie ma tutaj takiej ferii aromatów jak w imperialnym porterze lub RIS mającym 25 stopni Plato, ale i tak jest dobrze.
W smaku pół pełne, nawet w kierunku przeciętnego ciała. Jest po prostu pusto jak na portera i brakuje tutaj ewidentnie pełni. Goryczka na niskim, ale wyczuwalnym poziomie. Mamy tutaj czekoladę, orzechy i sporo kawy zbożowej (co akurat do mnie nie trafia w piwach). Do tego dochodzi aromat owocowy (owoce leśne, śliwka, wiśnia), trochę karmelu i lukrecji. Na plus na pewno świetnie ukryty alkohol, ale trochę za mało, żeby uznać Argusa za świetnego portera.
Podsumowując, piwo lepiej pachnie niż smakuje. W smaku niestety wychodzi mały ekstrakt. Piłem trochę 18-tek i ta jest chyba najbardziej wodnista. Trochę inaczej również zapamiętałem Grand Imperial Portera (ale od dawna już go nie piłem, może zmieniali coś w recepturze), może to jednak 2 różne piwa? Czy warto kupić Argusa? Jeśli mieszka się w małym mieście z brakiem dostępu do innych porterów pewnie tak, ale z drugiej strony zapewne nawet wtedy pozostaje lepszy Żywiec Porter.
W zapachu dominują nuty czekoladowe, karmelowe i słodkie. Do tego dochodzi aromat lukrecji, suszonych owoców leśnych, trochę śliwki i wiśni w czekoladzie, a nawet odrobina przyprawowa w stylu piw świątecznych (ale jest to naprawdę odrobina). Ogólnie całość jest średnio intensywna, ale całkiem przyjemna w odbiorze. Alkohol jest świetnie ukryty i w zasadzie nie ma się tutaj do czego przyczepić. Wiadomo, że nie ma tutaj takiej ferii aromatów jak w imperialnym porterze lub RIS mającym 25 stopni Plato, ale i tak jest dobrze.
W smaku pół pełne, nawet w kierunku przeciętnego ciała. Jest po prostu pusto jak na portera i brakuje tutaj ewidentnie pełni. Goryczka na niskim, ale wyczuwalnym poziomie. Mamy tutaj czekoladę, orzechy i sporo kawy zbożowej (co akurat do mnie nie trafia w piwach). Do tego dochodzi aromat owocowy (owoce leśne, śliwka, wiśnia), trochę karmelu i lukrecji. Na plus na pewno świetnie ukryty alkohol, ale trochę za mało, żeby uznać Argusa za świetnego portera.
Podsumowując, piwo lepiej pachnie niż smakuje. W smaku niestety wychodzi mały ekstrakt. Piłem trochę 18-tek i ta jest chyba najbardziej wodnista. Trochę inaczej również zapamiętałem Grand Imperial Portera (ale od dawna już go nie piłem, może zmieniali coś w recepturze), może to jednak 2 różne piwa? Czy warto kupić Argusa? Jeśli mieszka się w małym mieście z brakiem dostępu do innych porterów pewnie tak, ale z drugiej strony zapewne nawet wtedy pozostaje lepszy Żywiec Porter.
Ocena końcowa: 7-/10
To jest egzemplarz świeży, z tego roku? Myślałem, że w tym roku jest tylko Argus Porter w puszce z Browarów Łódzkich...
OdpowiedzUsuńKupiłem w Lidlu kilka miesięcy temu (pewnie coś koło wakacji), ale nawet nie sprawdziłem jaką miał datę ważności. Leżał w lodówce i czekał na swoją kolej :)
Usuń