Alkohol: 5,3%
Ekstrakt: 14%
Kraj pochodzenia: Polska
Kolor: [6/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [6/10]
Cena: 6,90 zł / 0,5 l [Centrala Piwna]
Uwagi: IPA w nazwie piwa niech nie zmyli. W tłumaczeniu z francuskiego piwo nazywa się "To nie jest IPA", z jednej strony nazwa zabawna, z drugiej może co mniej doświadczonych piwoszy wprowadzić w maliny. Co do samego stylu jest to Bier de Garde, co oznacza dosłownie piwo do trzymania/leżakowania. Nie jest to jakiś mocno sprecyzowany styl, a raczej cała grupa mocniejszych francuskich piw górnej fermentacji, które mogą być jaśniejsze, mogą być bursztynowe, mogą być mętne, mogą być klarowne - istny misz-masz. Są raczej mało goryczkowe i w wielu publikacjach można znaleźć informację, że mają sporo cech wspólnych z belgijskim Saison.
Wracając do samej recenzji, piwo w wykonaniu Pinty jest ciemnozłote, mętne. Piana jest mizerna, na dodatek szybko opada do ledwie obręczy i w ogóle nie oblepia ścianek pokala. Wysycenie dwutlenkiem węgla trochę poniżej średniej.
W zapachu dominują nuty fenolowe (goździki) i drożdżowe. Do tego dochodzą waniliowe, gumy balonowej, lekko dzikie i lekko perfumowe. Na minus wyłącznie niewielki aromat rozpuszczalnikowy. Całość pachnie jak skrzyżowanie belgijskiego ale z saisonem i niemieckim weizenem.
W smaku jest zdecydowanie słodko (oczywiście nie ulepkowato jak w polskich dosładzanych lagerach smakowych, jest to słodycz cukrów resztkowych), brakuje tutaj jakiejkolwiek kontry w postaci goryczki. Mamy tutaj nuty goździkowe, lekko drożdżowe i waniliowe. Całości dopełnia delikatny aromat skórki od pomarańczy i brzoskwiń (które nadają lekko perfumowanego charakteru). Całość jest średnio treściwa, ale nawet pomimo braku jakiejkolwiek goryczki, całkiem pijalna.
Podsumowując, nie jest to może mistrzostwo świata w wykonaniu chłopaków z Pinty, ale i tak jest nieźle. Nie jest to do końca mój styl, ale piwo wypiłem z uśmiechem na twarzy.
Wracając do samej recenzji, piwo w wykonaniu Pinty jest ciemnozłote, mętne. Piana jest mizerna, na dodatek szybko opada do ledwie obręczy i w ogóle nie oblepia ścianek pokala. Wysycenie dwutlenkiem węgla trochę poniżej średniej.
W zapachu dominują nuty fenolowe (goździki) i drożdżowe. Do tego dochodzą waniliowe, gumy balonowej, lekko dzikie i lekko perfumowe. Na minus wyłącznie niewielki aromat rozpuszczalnikowy. Całość pachnie jak skrzyżowanie belgijskiego ale z saisonem i niemieckim weizenem.
W smaku jest zdecydowanie słodko (oczywiście nie ulepkowato jak w polskich dosładzanych lagerach smakowych, jest to słodycz cukrów resztkowych), brakuje tutaj jakiejkolwiek kontry w postaci goryczki. Mamy tutaj nuty goździkowe, lekko drożdżowe i waniliowe. Całości dopełnia delikatny aromat skórki od pomarańczy i brzoskwiń (które nadają lekko perfumowanego charakteru). Całość jest średnio treściwa, ale nawet pomimo braku jakiejkolwiek goryczki, całkiem pijalna.
Podsumowując, nie jest to może mistrzostwo świata w wykonaniu chłopaków z Pinty, ale i tak jest nieźle. Nie jest to do końca mój styl, ale piwo wypiłem z uśmiechem na twarzy.
Ocena końcowa: 7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz