Alkohol: 2%
Ekstrakt: nie podano
Kraj pochodzenia: Czechy
Kolor: [5/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [4/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [7/10]
Cena: ~4,50 zł / 0,5 l [Ministerstwo Browaru]
Uwagi: Typ piwa (niektórzy mówią, że drink na bazie piwa), który od dawien dawna był popularny w Niemczech i ostatnimi czasy jego popularność przesunęła się na kraje słowiańskie (u Czechów już drugi sezon, u nas w tym roku koncerny próbują nakręcić modę na radlery). Typowy radler to mix piwa z sokiem (najczęściej cytrynowym) różniący się tym od typowych lagerów smakowych (gdzie dodawany jest gęsty syrop, który stanowi kilka procent całości), że udział soku wynosi od 40% do nawet 60-70% (w tym drugim wypadku ciężko już mówić o piwie). Było mi już dane pić radlery typowe (tj. lagery z sokiem cytrynowym), ale i te mniej (weizeny z sokiem grapefruitowym), jednak zawsze mało mają one wspólnego z typowym piwnym smakiem.
Po przelaniu do szklanki pojawia się trunek w kolorze słomkowym, bardzo mętny. Piana jest niewielka, na dodatek zdecydowanie szybko opada i przypomina bardziej te, które pojawiają się przy nalewaniu napojów gazowanych aniżeli występujące w piwach. Na plus całkiem niezłe wysycenie dwutlenkiem węgla.
W zapachu czeski radler pachnie jak lemoniada cytrynowa, aromatów piwnych nie stwierdziłem (mimo wytężonych prób). Jest to zapach nawet całkiem przyjemny, ale nie dla piwa. W smaku jest bardzo podobnie, piwo jest bardzo słodkie, cytrynowo-lemonkowe, chmielowej goryczki jak można się spodziewać nie ma w ogóle, słodowa podbudowa jest ledwie uwidoczniona. Szkoda, że do piwa dodano zapewne kosmiczne ilości cukru a przez to dostaliśmy słodki ulepek przypominający lemoniadę, a nie bardziej typowego radlera (jakie są dostępne w Niemczech, a których przedstawicielem jest np. Freibergifch, którego dane mi było opisywać). Tamte piwa, są kwaskowate, rześkie i orzeźwiające, czeski radler tym nie jest.
Podsumowując, nie jest to piwo dla mnie, nie jest to piwo dla piwoszy, jest to raczej trunek dla kobiet, którym jedynym pijalnym piwem wydaje się Redd's i inne dziwactwa tego typu.
Po przelaniu do szklanki pojawia się trunek w kolorze słomkowym, bardzo mętny. Piana jest niewielka, na dodatek zdecydowanie szybko opada i przypomina bardziej te, które pojawiają się przy nalewaniu napojów gazowanych aniżeli występujące w piwach. Na plus całkiem niezłe wysycenie dwutlenkiem węgla.
W zapachu czeski radler pachnie jak lemoniada cytrynowa, aromatów piwnych nie stwierdziłem (mimo wytężonych prób). Jest to zapach nawet całkiem przyjemny, ale nie dla piwa. W smaku jest bardzo podobnie, piwo jest bardzo słodkie, cytrynowo-lemonkowe, chmielowej goryczki jak można się spodziewać nie ma w ogóle, słodowa podbudowa jest ledwie uwidoczniona. Szkoda, że do piwa dodano zapewne kosmiczne ilości cukru a przez to dostaliśmy słodki ulepek przypominający lemoniadę, a nie bardziej typowego radlera (jakie są dostępne w Niemczech, a których przedstawicielem jest np. Freibergifch, którego dane mi było opisywać). Tamte piwa, są kwaskowate, rześkie i orzeźwiające, czeski radler tym nie jest.
Podsumowując, nie jest to piwo dla mnie, nie jest to piwo dla piwoszy, jest to raczej trunek dla kobiet, którym jedynym pijalnym piwem wydaje się Redd's i inne dziwactwa tego typu.
Ocena końcowa: 4/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz