Alkohol: 8%
Ekstrakt: 24,7%
Kraj pochodzenia: Polska
Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: [7/10]
Cena: 15 zł / 0,33 l [Warszawski Festiwal Piwa]
Uwagi: Imperial IPA o potężnym ekstrakcie początkowym z Pinty. Na zachodzie i w USA nie jest to novum (takowych piw jest sporo), ale w Polsce jeśli ktoś warzy piwo o takim ekstrakcie to niemal zawsze jest to RIS lub kreatywne podejście do porteru. Pierwszej warki było tak mało i był na nią tak duży hype, że nie udało mi się jej dostać (też jakoś mocno się wtedy nie starałem, bo miałem sporo innych ciekawych piw do dostania). W końcu jednak nadszedł czas na degustację.
Po przelaniu do pokala otrzymujemy głęboko złoty, mocno opalizujący z chmielową zawiesiną trunek. Piana jest niezbyt obfita, średnio trwała i lekko oblepiająca ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie intensywności, mogłoby być odrobinę wyższe.
W zapachu mamy sporo nut słodowych, głównie melanoidynowych (przypieczona skórka od chleba), dosyć słodkich. Do tego dochodzą aromaty chmielowe, żywiczne, korzenne, średnio intensywne. Piwo pachnie dobrze, ale z drugiej strony "szału" tutaj nie ma. Nic nie powala i nic nie zachwyca tak, że aż się nie można doczekać pierwszego łyku.
W smaku dominuje słodycz, spora gęstość (wręcz oleistość), której nie potrafi skontrować nawet spora goryczka chmielowa. Piwo mocno grzeje, a alkohol jest całkiem nieźle schowany, dopiero po ogrzaniu zaczyna wychodzić w trochę nieprzyjemny sposób. Dominują nuty chmielowe, żywiczne, grejpfrutowe i korzenne. Całość jest średnio pijalna i z jednej strony nie jest to piwo na wskroś degustacyjne, z drugiej na pewno nie można go nazwać sesyjnym.
Podsumowując, jest to ciekawe i całkiem smaczne piwo, które jednak nie daje efektu "wow" i zwyczajnie w świecie nie powala.
Po przelaniu do pokala otrzymujemy głęboko złoty, mocno opalizujący z chmielową zawiesiną trunek. Piana jest niezbyt obfita, średnio trwała i lekko oblepiająca ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie intensywności, mogłoby być odrobinę wyższe.
W zapachu mamy sporo nut słodowych, głównie melanoidynowych (przypieczona skórka od chleba), dosyć słodkich. Do tego dochodzą aromaty chmielowe, żywiczne, korzenne, średnio intensywne. Piwo pachnie dobrze, ale z drugiej strony "szału" tutaj nie ma. Nic nie powala i nic nie zachwyca tak, że aż się nie można doczekać pierwszego łyku.
W smaku dominuje słodycz, spora gęstość (wręcz oleistość), której nie potrafi skontrować nawet spora goryczka chmielowa. Piwo mocno grzeje, a alkohol jest całkiem nieźle schowany, dopiero po ogrzaniu zaczyna wychodzić w trochę nieprzyjemny sposób. Dominują nuty chmielowe, żywiczne, grejpfrutowe i korzenne. Całość jest średnio pijalna i z jednej strony nie jest to piwo na wskroś degustacyjne, z drugiej na pewno nie można go nazwać sesyjnym.
Podsumowując, jest to ciekawe i całkiem smaczne piwo, które jednak nie daje efektu "wow" i zwyczajnie w świecie nie powala.
Ocena końcowa: 8-/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz