Lista ocenionych piw

środa, 27 maja 2015

Przegląd polskiego craftu

0 komentarze
Mam trochę opóźnień w recenzjach pitych piw, dlatego, żeby to nadrobić niektóre recenzje będą wrzucane paczkami (najczęściej porcja piw pitych podczas jednego wyjścia do pubu lub w czasie pobytu na festiwalu).

Dzisiaj recenzje pięciu piw pitych w pubie Hopsters, w tym deska piw składająca się z lekkiego witbiera z browaru Bazyliszek, belgijskiego ale z dodatkami od Szałpiw, kawowego stoutu z browaru Bednary i wzmocnionej wersji piwa Geezer z Kingpina. Na koniec premierowa tamtego dnia Hard Bride, czyli American Barley Wine z AleBrowaru.

Bazyliszek, Jasna cholera



Alkohol: 4,5%
Ekstrakt: 12,2%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [6/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: brak

Cena: 4 zł / 0,125 l [Hopsters]

Uwagi: Witbier z browaru Bazyliszek. Otrzymany trunek jest koloru słomkowego, z niewielką mętnością, a nawet bardziej sporą opalizacją (trochę za mała mętność jak na typowego wita). Piana jest średnio obfita, ale ma spore pęcherzyki i dosyć szybko się redukuje. Wysycenie dwutlenkiem węgla trochę poniżej średniej, mogłoby być wyższe - temu stylowi to nie przeszkadza, a nawet nadaje świeżości i rześkości.

W zapachu są typowe dla witbierów aromaty, mamy tutaj sporo cytrusów, pojawia się kolendra, a całość ma dosyć perfumowy charakter. Piwo pachnie całkiem nieźle, dosyć intensywnie i w tym aspekcie ciężko się do czegoś przyczepić.

W smaku jest bardzo podobnie, z jednym tylko wyjątkiem. Znów mamy sporo cytrusów, cytrynowych posmaków, znów mamy kolendrę, ale tym razem pojawia się nie lubiany przeze mnie posmak zbożowy. Ten posmak przynajmniej mi lekko przeszkadza. Piwo pomimo parametrów, które wskazywałyby na niskie odfermentowanie jest dosyć wytrawne, lekkie w smaku i całkiem pijalne.

Podsumowując, jest to dobry witbier z tylko jednym niewielkim minusem.

Ocena końcowa: 7,5/10


Szałpiw, Niuda



Alkohol: 6,4%
Ekstrakt: 14%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: brak

Cena: 4 zł / 0,125 l [Hopsters]

Uwagi: Belgijski ejl, w zasadzie bezstylowy (przynajmniej wg browaru), chociaż wg parametrów i złotego, lekko mętnego koloru łapie się gdzieś w granicach Belgian Blond i Belgian Golden Ale. Piana niezbyt obfita i dosyć szybko opadająca. Plus za lekkie oblepianie ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu sporo Belgii, są fenole (również goździki), są estry, głównie pod postacią brzoskwiń. Jest sporo drożdżowego charakteru za którym zbytnio nie przepadam w piwach belgijskich. Jest również mieszanka dojrzałych jabłek i jabłecznika. Nie ma tutaj jednak obiecywanego nowozelandzkiego chmielu. Z jednej strony dobrze bo piwo pachnie bardzo klasycznie (chociaż można też dodać, że lekko nudno), z drugiej nie wiem po co w ogóle był dodawany akurat chmiel nowozelandzki, droższy sporo od chmielu polskiego czy z innych krajów europejskich.

W smaku znów sporo jabłecznika, drożdży, fenoli i nut winnych. Piwo jest wytrawne, żeby nie powiedzieć, że wodniste. Goryczka chmielowa na średnim poziomie intensywności, lekko zalegająca. Tutaj znów zasadniczo wszystko jest ok, ale ujmując rzeczy po imieniu, wieje najzwyczajniej w świecie nudą.

Podsumowując, poprawny belgijskie ale, dosyć nudne, średnio pijalne i raczej więcej do niego nie wrócę.

Ocena końcowa: 6,5/10


Bednary, Ale Siekiera!



Alkohol: 6,4%
Ekstrakt: 16,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: brak

Cena: 4 zł / 0,125 l [Hopsters]

Uwagi: Otrzymany trunek jest koloru ciemnobrunatnego. Piana średnio obfita, średnio trwała, ale ładnie oblepiająca ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim, ale pasującym poziomie intensywności.

W zapachu od samego początku wiadomo, że jest dobrze. Mamy tutaj sporo kawy, gorzkiej czekolady, orzechów i trochę mniej paloności. Piwo pachnie świetnie i chyba jedyny zarzut można mieć do intensywności, która mogłaby być odrobinę wyższa. Ale nawet poza tym jest bardzo dobrze.

W smaku znów mamy sporo kawy, sporo czekolady gorzkiej i sporo orzechów. Piwo jest nieźle palone, z delikatnym posmakiem śmietankowym (ale nie jest to diacetyl), który dodaje piwu aksamitności nawet pomimo sporej wytrawności. Piwo jest świetnie pijalne i w żadnym wypadku nie czuć tych 16,5 stopni Plato (gdybym miał strzelać w ciemno obstawiałbym dwunastkę).

Podsumowując, bardzo dobre piwo, które chętnie spróbowałby jeszcze nie jeden raz (najlepiej z pompy). Zdecydowanie polecam.

Ocena końcowa: 8,5/10


Kingpin, Turbo Geezer



Alkohol: 8,3%
Ekstrakt: 19,1%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [10/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: brak

Cena: 4 zł / 0,125 l [Hopsters]

Uwagi: W recenzji Geezera napisałem, że chętnie spróbowałbym tego piwa w wersji "na sterydach", czyli RISa 26 Plato. Browar w jakimś sensie zrobił to co mi się marzyło, ale jednak na nieco mniejszą skalę, bo otrzymaliśmy "tylko" wersję 19,1 Plato.

Otrzymany trunek jest czarny, tylko pod światłem nabiera rubinowych refleksów. Piana w kolorze beżowym jest średnio obfita, trochę dziurawa, ale dosyć trwała. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim, pasującym tutaj poziomie intensywności.

W zapachu mamy nuty czekoladowe, kawowe i mleczne. Całość pachnie nieźle, ale brakuje mi tutaj intensywności. Wydaje się, że poprzednia, słabsza woltażowo wersja pachniała równie intensywnie, jeśli nawet nie odrobinę bardziej. Oczywiście znów nie ma co liczyć na nuty od płatków dębowych, wanilii, itd.

W smaku mamy dosyć sporą gęstość, słodycz, która jednak nie jest kontrowana zbyt dobrze przez goryczkę (mogłaby być na wyższym poziomie). Mamy czekoladę, kawę, trochę owoców leśnych przywodzących na myśl niektóre RISy i delikatną kwaskowatość. Piwo jest całkiem przyjemne, ale ciągle ma się wrażenie, że czegoś tutaj brakuje i ciągle ma się wrażenie, że wersja podstawowa była smaczniejsza.

Podsumowując, dobre piwo, ale liczyłem na więcej, więc czuję lekki zawód.

Ocena końcowa: 8-/10


AleBrowar, Hard Bride



Alkohol: 9,8%
Ekstrakt: 24%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: brak

Cena: 8 zł / 0,25 l [Hopsters]

Uwagi: Barley Wine z AleBrowaru. Otrzymany trunek jest koloru miedzianego i jest dosyć mętny. Piana jest średnio obfita, jednak trwała i ładnie oblepiająca ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności, tutaj pasuje całkiem nieźle.

W zapachu od samego początku bucha w nozdrza spora porcja amerykańskiego chmielu. Jest sporo grejpfruta, sosnowości, żywicy i trochę owoców tropikalnych. Całość jest intensywna, bardzo przyjemna, z świetnie ukrytym alkoholem, ale jest tylko jeden szkopuł. Mało tutaj cech wina jęczmiennego (nawet w amerykańskim wydaniu). Piwo pachnie jak porządne Imperialne IPA (a nawet Triple IPA). Dla niektórych to będzie zapewne wada, dla innych zaleta. Nie zmienia to jednak faktu, że aromat może się podobać.

W smaku mamy średnią pełnię ze sporą, lekko zalegającą goryczką. Pojawia się delikatna słodycz, ale jest bardzo dobrze kontrowana i ani przez chwilę nie ma się wrażenia, że pije się słodki ulepek. Alkohol na początku jest tylko lekko wyczuwalny, jednak po ogrzaniu wychodzi bardziej i zaczyna lekko przeszkadzać (nie jest mocno irytujący, piłem sporo gorzej radzących sobie w tym aspekcie piw o woltażu ~10%). Znów dominuje tutaj chmiel amerykański, jest sporo żywicy, sosny, grejpfruta i mało Barley Wine'a. Piwo jest gdzieś tak w połowie drogi pomiędzy sesyjnością, a charakterem degustacyjnym. Nie jest ciężkie i męczące, ale nie jest też nad wyraz pijalne.

Podsumowując, jest to bardzo dobry Imperial IPA o sporej mocy, ale słaby przedstawiciel stylu American Barley Wine. Gdyby nazwa stylu na etykiecie i w przekazach była inna miałby ode mnie pół punkta więcej w ocenie całościowej i jeśli ktoś szuka IIPA to na pewno warto spróbować Hard Bride.

Ocena końcowa: 8-/10

wtorek, 26 maja 2015

Przegląd piw marki Pilsweizer

0 komentarze
Marka Pilsweizer (tak jest, z literą Z, a nie S jako trzecią od końca - w sumie chyba nikt nie wie po co była ta zmiana) należy do browaru w Grybowie. Browaru, który nigdy nie słynął z piw wybitnych, a nawet dobrych. Dlatego mój kontakt z piwami z tego browaru ograniczył się do jednego lagera pitego kilka lat temu.

Jednak otrzymałem paczkę od producenta z chyba całym wachlarzem ich piw (czyli masa różnej maści lagerów, które pewnie powstają z jednej receptury i kilku "wynalazków", gdzie do tych lagerów coś dodano). Sam bym zapewne nie zakupił owych piw, ale skoro już znalazły się u mnie postanowiłem je zrecenzować.

Nastawiałem się na piwa niezbyt wysokich lotów i to otrzymałem, ale było jedno (no może dwa) pozytywne zaskoczenie. Ale o tym w recenzjach poniżej.

Pilsweizer, Aloes & Curacao z miodem



Alkohol: 4,5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [2/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [4/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [3/10]

Cena: paczka od producenta

Uwagi: Piwo z dodatkiem aloesu, curacao (przez to ten okropny zielony kolor) i miodu nie brzmi zbyt przyjaźnie - ale czego się nie robi dla czytelników :) Piana mała, szybko opada do obręczy. Kolor tak jak już wspomniałem okropny, opalizujący. Wysycenie dwutlenkiem węgla trochę poniżej średniej.

W zapachu dominuje głównie nuta miodowa, jak w typowym polskim lagerze miodowym. Aloes gdzieś tam się w oddali kołacze, ale jest go bardzo mało, a curacao to dodano chyba tylko do zabarwienia bo wyczuć go nie idzie. Zasadniczo nie jest źle (jak na piwa miodowe), ale to nie moja bajka.

W smaku znów dominuje miód, pojawia się lekki aloes i całkowicie nie czuć curacao. Tutaj jednak problemem staje się przesadzona słodycz, która przenosi piwo w regiony słodkich ulepków, których nie cierpię. Co gorsza samo piwo jest dosyć wodniste i to jeszcze pogłębia odczucie słodyczy (trochę jak woda mineralna ze słodzikiem).

Podsumowując, myślałem, że będzie gorzej. Myślałem, że po pierwszym łyku piwo wyląduje w zlewie, ale tak się nie stało. Nie jest to piwo dla mnie, ale jeśli ktoś lubi słodkie miodowe, to może kupić.

Ocena końcowa: 4,5/10


Pilsweizer, Exclusive




Alkohol: 5,7%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [2/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [5/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [4/10]

Cena: paczka od producenta

Uwagi: Kolor złoty, opalizujący. Piana jest minimalna, a po chwili znika całkowicie. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu nuty słodowe, lekko siarkowe (czyste, zapałczane) i sporo aldehydu octowego (zielone jabłko). Chmielu nie ma co się doszukiwać, na dodatek pojawiają się już pierwsze oznaki utlenienia.

W smaku spora pustka, z lekką słodyczą i totalnym brakiem goryczki. Jest trochę nut słodowych i znów zielone jabłko. Piwo smakuje jak przeciętny korpo-lager, jak dla mnie szkoda sił na to piwo.

Ocena końcowa: 4,5/10


Pilsweizer, Femme Fatale




Alkohol: 6%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [4/10]

Cena: paczka od producenta

Uwagi: Piwo, które może niektórych odrzucić oprawą graficzną, która wskazuje, że jest to raczej trunek dla kobiet, z czego można by wywnioskować, że dostaniemy totalnie słodki ulepek. Okazało się jednak całkiem inaczej.

Piwo jest koloru ciemnobrunatnego, ze sporą i ładną pianą, która jednak bardzo szybko opada i nie oblepia ścianek (w ogóle widać, że w Grybowie mają jakiś problem z pianą). Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu mamy nuty zbożowe i słodowe, które mieszają się z ciemniejszymi aromatami przypieczonej skórki od chleba i pumpernikla. Pojawia się również mała, niezbyt przeszkadzająca metaliczność. Piwo pachnie poprawnie, trochę w stylu Książęcego Ciemnego Łagodnego.

W smaku mamy niezbyt dużą pełnię, z niewielką słodyczą (to na plus). Do tego dochodzą słód, melanoidyny i pumpernikiel. Goryczka na niskim poziomie intensywności i chyba największy zarzut do piwa to fakt, że bardzo mało się tutaj dzieje.

Podsumowując, zaskakująco dobre piwo z tego browaru (na tle reszty).

Ocena końcowa: 6/10

Pilsweizer, Góralskie




Alkohol: 4,7%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [3/10]
Smak: [2/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [5/10]

Cena: paczka od producenta

Uwagi: Kolor złoty, klarowny. Piana mała i szybko opada do obręczy, na plus wyłącznie to, że lekko oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla trochę powyżej średniej (już na poziomie powyżej którego byłoby uciążliwie w tej materii).

W zapachu od samego początku poza lekkim aromatem słodowym uderza cała feeria wad sensorycznych. Jest utlenienie (mokry karton i miód), jest lekka siarka i jest dosyć sporo kukurydzianego DMSu. Słabo.

W smaku jest jeszcze gorzej, DMS całkiem przejmuje panowanie i przykrywa resztę, tj. słodowość, mokry karton i żelazistość. Goryczka na niemal zerowym poziomie, a całość bardzo wodnista.

Piwo odrzuca i jest bardzo słabe.

Ocena końcowa: 2,5/10

Pilsweizer, Grybów




Alkohol: 5,7%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [4/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [5/10]

Cena: paczka od producenta

Uwagi: Kolor złoty, lekkie opalizowanie. Piana niezbyt obfita, szybko opada do obręczy, nie oblepia ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu nuty słodowe, zbożowe i lekka siarka. Całość pachnie jak piwo koncernowe. Na plus chyba wyłącznie brak większych i przeszkadzających wad.

W smaku mamy piwo puste, wytrawne z minimalną goryczką. Jest trochę słodowości, trochę zbożowości, trochę nut siarkowych i sporo żelaza.

Podsumowując, kolejny przeciętny lager, którego plusem chyba wyłącznie to, że nie odrzuca już po pierwszym łyku jak niektóre wypusty z Grybowa.

Ocena końcowa: 4,5/10

Pilsweizer, Krzepkie




Alkohol: 7,6%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [5/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [4/10]

Cena: paczka od producenta

Uwagi: Najmocniejsze piwo z tych, które browar warzy (co śmieszniejsze mocniejsze od Pilsweizer Strong). Kolor głębokiego złota, w pełni klarowne. Piana średnio obfita, ale szybko opada do kożucha, nie oblepia ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla delikatnie poniżej średniej.

W zapachu mamy nuty słodowe, słodkie, lekko karmelowe nawet, a do tego powolne utlenienie (mokry karton, miód). Na plus, że chociaż coś dzięki tej małej ilości karmelowości się dzieje.

W smaku mamy nuty słodowe, lekką słodycz, troszeczkę karmelowości, lekko wyczuwalny alkohol i znów utlenienie (miód, mokry karton).

Podsumowując, słaby strong lager, ale w porównaniu do większości mniej ekstraktywnych braci chociaż coś się dzieje.

Ocena końcowa: 5-/10

Pilsweizer, Lach




Alkohol: 6,8%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [4/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [5/10]

Cena: paczka od producenta

Uwagi: Kolor złoty, w pełni klarownie. Piana średnio obfita, opada w przeciętnym tempie do kożucha. Wysycenie dwutlenkiem węgla powyżej średniej.

W zapachu mamy nuty słodowe, trochę metaliczności i o dziwo pojawia się niewielki, ale wyczuwalny aromat chmielowy.

Niestety w smaku nie jest już tak dobrze. Niby ten minimalny aromat chmielowy nadal się utrzymuje, to jednak goryczka jest zerowa, do tego dochodzi spora metaliczność, która mocno przeszkadza, na dodatek poza którą nie ma w tym piwie zbyt wiele.

Podsumowując, piwo pachnie odrobinę lepiej niż przeciętny regionalny lager w Polsce, ale w smaku całość jest niwelowana.

Ocena końcowa: 4,5/10

Pilsweizer, Strong




Alkohol: 6,8%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [4/10]
Smak: [4/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [4/10]

Cena: paczka od producenta

Uwagi: Kolo złoty, lekkie opalizowanie. Piana mała, szybko opada do obręczy. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu mamy trochę słodowości i sporo mokrego kartonu (chyba postało te piwo przed wysyłką do mnie).

W smaku bardzo podobnie, sporo mokrego kartonu (mimo, że mi jakoś zbytnio nie przeszkadza ta wada, to tutaj nawet ja powoli wymiękałem), do tego dochodzą nuty słodowe, zbożowe, lekko metaliczne i trochę alkoholowe. Piwo jest dosyć słodkie i bez krzty jakiejkolwiek goryczki.

Ocena końcowa: 4/10

Pilsweizer, Svejkove




Alkohol: 6,8%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [7/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [5/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [4/10]

Cena: paczka od producenta

Uwagi: Kolor głębokiego złota, lekko opalizuje. Piana mała, szybko opada do niewielkiej obręczy. Wysycenie dwutlenkiem węgla trochę poniżej średniej.

W zapachu mamy głównie słodowość, nie ma co marzyć o aromacie chmielowym, pojawia się równie trochę utlenienia (mokry karton).

W smaku znów dominuje charakter słodowy, nawet lekko słodki. Nazwa wskazywałaby, że miało to być coś na wzór czeskich lagerów, ale i ekstrakt trochę za wysoki i goryczki brak. Nie ma tutaj co szukać bohemskiego charakteru. Jest za to lekki karton i trochę metaliczności.

Podsumowując, słaby lager, ale i tak lepszy niż kilka innych warzonych pod marką Pilsweizer.

Ocena końcowa: 5/10

Pilsweizer, Trzcinowe Słodowe




Alkohol: 4,5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [8/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [4/10]
Smak: [2/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: [3/10]

Cena: paczka od producenta

Uwagi: Piwo z dodatkiem cukru trzcinowego (a raczej syropu z tegoż). Po przelaniu do pokala otrzymujemy brązowo-błotny, mętny trunek. Piana jest obfita (nawet trochę zbyt obfita), ale szybko opada i nie oblepia ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie, za niskim.

W zapachu mamy trochę nut słodowych, sporo metaliczności i w zasadzie to wszystko. Piwo pachnie jak słaby, przeciętny lager.

W smaku czuć ten cukier trzcinowy o którym informuje etykieta, ale nie jest to w żadnym wypadku plus. Piwo jest kosmicznie przesłodzone i ulepkowate. Jest tak mało pijalne, jak chyba żadne z opisywanych dzisiaj piw.

Ocena końcowa: 3-/10

czwartek, 21 maja 2015

Wrężel, CDA

0 komentarze

Alkohol: 6,9%
Ekstrakt: 16,5%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 7,50 zł / 0,5 l [Przystanek Browar]

Uwagi: Black IPA (czy też Cascadian Dark Ale jak chce browar), który po przelaniu do pokala ukazuje ciemno-brunatny, niemalże czarny kolor (czyli jest stylowo, tutaj nie wymaga się smolistej czerni, to nie RIS). Piana w kolorze beżowym jest średnio obfita, średnio trwała, ale ładna, gęsta, zbita i całkiem nieźle oblepiająca ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla delikatnie poniżej średniej, pasuje tutaj jak najbardziej.

W zapachu mamy sporo typowych dla stylu nut prażonego słonecznika. Pojawia się również z jednej strony aromat chmielowy, głównie żywiczny, iglasty, sosnowy, z drugiej mamy sporo kawy i czekolady. Piwo idzie trochę w kierunku American Stoutu, ale nie na tyle, żeby powiedzieć, że nie jest to BIPA, a co więcej takie połączenie bardzo mi odpowiada. Całość jest średnio intensywna i chyba jedynym zarzutem jaki można postawić to brak cytrusów i owoców tropikalnych (przynajmniej na znaczącym poziomie).

W smaku mamy pół wytrawny charakter, sporo paloności, która znów przywodzi na myśl styl American Stout i średniej wielkości goryczkę, która jest krótka i przyjemna. Znów mamy miks żywiczno-sosnowej goryczki i znów kawowo-czekoladowe elementy, które tworzą bardzo udany duet. Piwo ma charakter stoutowy, ale pije je się z niekłamaną przyjemnością.

Podsumowując, nie jest to klasyczne Black IPA, bo ma trochę za dużo cech stoutowych (głównie paloności), ale i tak jest piwem świetnym i wartym polecenia.

Ocena końcowa: 8/10

środa, 20 maja 2015

Przegląd piw belgijskich z Lidla - część 2/2

0 komentarze
Druga i ostatnia część piw z belgijskiej oferty Lidla. Nie pojawiło się kilka piw, których recenzje są już na blogu - można je łatwo znaleźć.

Petrus, Aged Red




Alkohol: 8,5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Belgia

Kolor: [9/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 4,50 zł / 0,33 l [Lidl]

Uwagi: Piwo z dodatkiem soku wiśniowego (dodatek 10%) nie brzmi może najlepiej, ale mając w pamięci wiele genialnych belgijskich krieków piwo dostało sporą dawkę zaufania. Po przelaniu do pokala otrzymujemy klarowny, głęboko rubinowy i świetnie się prezentujący trunek. Piana w kolorze beżowym jest niezbyt obfita, szybko opada do niewielkiej obręczy i nie oblepia ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla powyżej średniej, tutaj nawet całkiem pasuje.

W zapachu dominują głównie nuty wiśniowe, słodkie i trochę w stylu pestkowym. Jest lekko kwaskowato, ale bardzo delikatnie - na pewno nie ma tutaj kwaśności (a szkoda). Jest trochę nut winnych, a poza tym jest dosyć monotonnie (wiśnia przykrywa wszystko). Zapach jest dosyć intensywny, ale nie każdemu będzie pasował.

W smaku znów mamy sporo wiśni, pestek wiśni, trochę biszkoptu i nut winnych. Na plus całkiem nieźle ukryty alkohol, na minus spora słodycz, której nie ratuje nawet lekka kwaśność. Przez tą słodycz piwo jest nie do końca pijalne (po jednym nie ma się ochoty na kolejne), ale gdyby nie to byłoby całkiem nieźle.

Podsumowując, szkoda trochę tej przesadzonej słodyczy, bo piwo poza tym nie jest złe.

Ocena końcowa: 7/10


Petrus, Speciale





Alkohol: 5,5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Belgia

Kolor: [7/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [4/10]
Smak: [5/10]
Nasycenie: [7/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 4,50 zł / 0,33 l [Lidl]

Uwagi: Kolor złoty, klarowny. Piana jest mała, szybko opada do niewielkiego kożucha, a wysycenie bardziej lagerowe niż ejlowe (dosyć wysokie).

W zapachu jest sporo metaliczności, aldehyd octowy (zielone jabłko), trochę siarki (takiej czystej, zapałczanej) i niewielka ilość chmielu. Jest słabo i bardzo lagerowo, nie ma tutaj żadnych cech typowych dla piw górnej fermentacji (nie mówiąc już o charakterze belgijskim).

W smaku mamy wytrawny charakter z delikatną słodyczą. Goryczka na poziomie niskim, trochę nut biszkoptowych, słodowych i po raz kolejny zielone jabłko. Na minus wyczuwalny alkohol (przy takiej mocy nie powinno mieć to miejsca).

Podsumowując, istne kuriozum - piwo smakuje jak słabego sortu bardzo młody lager.

Ocena końcowa: 4,5/10


Petrus, Dubbel Bruin



Alkohol: 6,5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Belgia

Kolor: [8/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [5/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 4,50 zł / 0,33 l [Lidl]

Uwagi: Dubbel o ładnym, klarownym, rubinowym kolorze. Piana w kolorze beżowym jest średnio obfita, opada w przeciętnym tempie do obręczy, a przy tym nie oblepia ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu mamy nuty owocowe, fenolowe, lekko czekoladowe, karmelowe... i zgniłych jajek. Kanaliza nie jest zbyt wielka, ale wyczuwalna.

W smaku jest sporo słodyczy (coś czego w piwach belgijskich niezbyt lubię), znów są owoce, fenole, lekki alkohol. Pojawia się także cola i kardamon w stylu Fortuny Czarnej. Znów pojawia się lekka kanaliza. Piwo jest bardzo przeciętne i ciężko się tutaj czymkolwiek zachwycać.

Ocena końcowa: 5-/10


Petrus, Gouden Tripel



Alkohol: 7,5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Belgia

Kolor: [6/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [3/10]
Smak: [3/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 4,50 zł / 0,33 l [Lidl]

Uwagi: Po przelaniu do pokala otrzymujemy słomkowy, lekko opalizujący trunek. Piana jest niezbyt obfita, szybko opada do ledwie widocznej obręczy. Wysycenie dwutlenkiem węgla trochę poniżej średniej.

W zapachu pojawia się nieprzyjemny siarkowodór (kanaliza, zgniłe jajka), a do tego trochę nut winnych i słodowych. Mało się dzieje, a poza tym jest ewidentnie wadliwe. W smaku znów dominuje kanaliza, spod której wychyla się trochę nut winnych i fenolowych. Piwo jest mało intensywne, puste i słodkie.

Podsumowując, chyba najsłabsze, ewidentnie wadliwe piwo z całej serii.

Ocena końcowa: 3/10


Corsendonk, Summum Goudblond




Alkohol: 7,8%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Belgia

Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [5/10]
Smak: [5/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 4,99 zł / 0,33 l [Lidl]

Uwagi: Kolor głębokiego złota, klarowny. Piana spora, ale dosyć dziurawa i szybko opada do kożucha. Na plus fakt, że lekko oblepia ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu od samego początku uderza nieprzyjemny miks rozpuszczalnika i woni alkoholowej. Do tego dochodzą nuty winne, fenolowe (goździki) i kwiatowo-geraniolowe. Jest też niezbyt przyjemna metaliczność.

Smakowo piwo jest z jednej strony wodniste, z drugiej dosyć słodkie. Mamy trochę estrów, nut winnych, goździków i sporo męczącego alkoholu. Tutaj metaliczność jest trochę mniejsza, ale również wyczuwalna. Kolejny minus to fakt, że w piwie po prostu mało się dzieje.

Podsumowując, kolejne słabe piwo, które finalnie uzmysławia, że cała akcja z piwami belgijskimi w Lidlu niezbyt się udała (jeśli weźmiemy pod uwagę jakość piwa).

Ocena końcowa: 5/10

wtorek, 19 maja 2015

Przegląd piw belgijskich z Lidla - część 1/2

1 komentarze
Oferta znanych piw belgijskich (ze stosunkowo sporych jak na Belgię browarów), która pojawiła się jakiś czas temu w Lidlu zrobiła spore zamieszanie. Głównie dlatego, że w ofercie pojawiły się piwa, które często były związane z początkami piwnej pasji u wielu osób (przed piwną rewolucją najciekawszymi piwami były niemieckie pszenice i właśnie belgijskie ale, które dosyć łatwo można było kupić w sieciowych delikatesach i niektórych hipermarketach).

Zaważyła też cena, bo piwa, które do tej pory można było dostać za kilkanaście złotych pojawiły się w cenach od 4 do 5 zł. Sam nigdy nie byłem wielkim fanem piwowarstwa belgijskiego (dopóki była to jedyna alternatywa dla lagerów na półkach sklepowych pojawiały się u mnie w recenzjach dosyć często, później zmieniło się to diametralnie), przynajmniej w tym klasycznym fenolowym wydaniu (co innego piwa kwaśne) - ale zawsze to dobra okazja, żeby sprawdzić jak sobie radzą klasyki średniej półki z kraju, który przez wiele lat uważany był za mekkę piwnego świata.

Na początek 4 piwa, w drugiej części pozostałe 5 piw, które piłem, a których recenzji nie ma jeszcze na blogu.

Petrus, Oud Bruin



Alkohol: 5,5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Belgia

Kolor: [9/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 4,50 zł / 0,33 l [Lidl]

Uwagi: Oud Bruin leżakowane w dębowych beczkach (gdzieś w internecie znalazłem, że leżakują aż 24 miesiące, ale mam podejrzenia, że to mało prawdopodobne). Po przelaniu do pokala otrzymujemy ciemny trunek, który pod światłem nabiera pięknych, rubinowych refleksów. Piana jest średnio obfita, beżowa, dziurawa, brzydka i szybko opadająca, a przy tym nie oblepiająca ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu dominują nuty winne, estrowe (głównie wiśniowe), lekko szampańskie i lekko kwaśne, ale w taki bardzo przyjemny sposób. Całość jest średnio intensywna i bardzo przyjemna. Nie ma tutaj oczywiście startu do najlepszych beczkowych ejlów, jakie piłem, ale i tak jest nieźle w tej materii.

W smaku znów dominują winno-szampańskie i estrowe (wiśnia, owoce leśne) aromaty. Do tego dochodzi nuta melanoidynowa (przypieczonej skórki od chleba) i lekko biszkoptowa. Piwo jest zdecydowanie wytrawne, a wytrawność pogłębia jeszcze kwaskowaty charakter. Największym problemem jest jednak niska intensywność, która sprawia, że piwo wygląda na kierowane raczej dla początkujących piwoszy.

Podsumowując, jest smacznie, jest dobrze, ale zabrakło trochę intensywności smaków i aromatów.

Ocena końcowa: 7,5/10


Corsendonk, Pater



Alkohol: 6,5%
Ekstrakt: 14,6%

Kraj pochodzenia: Belgia

Kolor: [9/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [8/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 4,99 zł / 0,33 l [Lidl]

Uwagi: Niezbyt mocny dubbel o ciemnej, miedziano-brązowej barwie i rubinowych przebłyskach. Piana szara, brzydka, średnio obfita, dziurawa i szybko opadająca do małej obręczy. Wysycenie dwutlenkiem węgla zdecydowanie za wysokie, przez co szczypie w język i przeszkadza.

W zapachu mamy nuty estrowe (głównie owoce leśne), fenolowe (korzenne i przyprawowe), a także lekko winne i metaliczne. Alkohol jest nieźle ukryty, a największym problemem jest niezbyt intensywny charakter całości (nawet pomimo sporego ogrzania piwa).

W smaku z jednej strony mamy sporą wodnistość, z drugiej pojawia się słodycz i kwaskowatość. Mało się tutaj dzieje, jest trochę owoców leśnych, trochę belgijskich fenoli, niska goryczka i w zasadzie nic więcej. Największym plusem jest chyba dobrze ukryty alkohol i to, że ciężko poza wysyceniem się do czegoś przyczepić.

Ocena końcowa: 6-/10


Piraat, Triple Hop



Alkohol: 10,5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Belgia

Kolor: [7/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [4/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 3,99 zł / 0,33 l [Lidl]

Uwagi: Belgian Strong Ale o złotej, lekko opalizującej barwie. Piana jest mała, mocno dziurawa, brzydka i szybko opada do niewielkiego kożucha. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim (za niskim jak na styl) poziomie intensywności.

W zapachu znów jak w przypadku powyższych piw brakuje intensywności. Niby jest trochę nut winnych, trochę brzoskwiń, trochę białych owoców i nawet trochę chmielu w aromacie. Ale wszystkiego jest właśnie "trochę", a nawet "bardzo trochę". Na plus dobrze ukryty alkohol, ale poza tym ciężko za cokolwiek pochwalić.

O ile w aromacie alkohol był dobrze ukryty, tak w smaku wychodzi totalnie i całkowicie przejmuje cały bukiet smakowy. Jest ostry, nieprzyjemny i zdecydowanie męczący. Dopiero jak się przez niego przebije to pojawia się trochę fenoli, gumy balonowej i brzoskwiń. Jednak te aromaty znów są ledwie wyczuwalne i konkretnie przykryte przez alkohol. Piwo słabe i nieprzyjemne w odbiorze.

Ocena końcowa: 4,5/10


La Gauloise, Ambree



Alkohol: 5,5%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Belgia

Kolor: [8/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: [6/10]

Cena: 4,49 zł / 0,33 l [Lidl]

Uwagi: Bursztynowy Belgian Ale, który jest raczej ciemnozłoty, aniżeli typowo bursztynowy. Jest lekko opalizujący, ze sporą, ale dziurawą i szybko się redukującą pianą, której plusem jest chyba tylko jako takie oblepianie ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.

W zapachu mamy nuty winne, estrowe (białe owoce), trochę chmielowe, ze sporą ilością metaliczności, która jednak o dziwo jakoś mocno nie przeszkadza. Przez chwilę pojawia się też siarka (taka czysta, zapałczana), ale szybko ulatuje. Piwo znów nie jest zbyt intensywne, ale jako tako się broni tym, że sprawia wrażenie przyjemnego.

W smaku znów nuty siarkowe, znów żelazo i znów belgijskie winne i owocowe nuty. Trochę mniej jest fenoli i znów brakuje intensywności. Piwo jest zdecydowanie wytrawne i znów można powiedzieć, że mało się tutaj dzieje. Podsumowując, nie jest źle, ale nie jest też dobrze.

Ocena końcowa: 6/10

niedziela, 17 maja 2015

[Relacje] Warszawski Festiwal Piwa 2015

0 komentarze
Dość długo stolica była piwną pustynią – pamiętam czasy gdy mieszkańcy Warszawy z zazdrością spoglądali na Kraków, Poznań czy Wrocław i ofertę piwa w tych mniejszych miejscowościach (wtedy o 10 kranach w Warszawie można było tylko pomarzyć). Dzisiaj wiemy jak jest, na ten moment odwiedzenie jednego wieczora każdego pubu z dobrym piwem jest rzeczą niemalże niewykonalną i stolica została niekwestionowanym liderem w ilości dobrych pubów, sklepów specjalistycznych, czy też ilości premier.

Podobnie sprawia miała się do jeszcze niedawna z piwnymi imprezami. Dopiero jesienią 2014 roku odbyła się pierwsza edycja Warszawskiego Festiwalu Piwa, która trochę przerosła organizatorów (ilość odwiedzających spowodowała, że było trochę problemów o których wspominałem w relacji z tamtego eventu), była robiona trochę w chałupniczy sposób (na tle imprez w Żywcu, Wrocławiu czy Poznaniu), ale i tak mieszkańcy Warszawy mogli się cieszyć, że w końcu mogli na miejscu i w jednym miejscu napić się piw z niemal wszystkich liczących się na rynku browarów.

Sukces imprezy był tak wielki, że niemal od razu postanowiono przejść na model imprezy 2 razy w ciągu roku i dzięki temu już w kwietniu odbyła się druga edycja. Początkowo miała się odbyć w tym samym miejscu co pierwsza, jednak dzięki uciesze mojej i wielu innych osób finalnie odbyła się na stadionie Legii Warszawa przy ulicy Łazienkowskiej.

Przechodząc do samej imprezy, byłem na niej w piątek do późnego wieczora i w sobotę w ciągu dnia i opiszę wrażenia z tej perspektywy. Karnet na imprezę zakupiłem wcześniej internetowo dlatego same wejścia odbywały się bezproblemowo – jednak kilka bramek przeznaczonych do przepuszczania sporej ilości kibiców na mecze to o kilka poziomów lepsze rozwiązanie niż chałupnicze pieczątki i staniej w ogromnej kolejce pierwsze dnia.

Teren imprezy był zdecydowanie większych, chociaż sama sala (a raczej 2 sale na drugim i trzecim piętrze), w której umiejscowione były browary była mniejsza. Jednak przez to, że sporo odwiedzających rozsiadła się na części trybun, które były dostępne, a część okupowała teren przed wejściem do budynku (gdzie stały foodtrucki) nie miało się wrażenia ścisku (a przynajmniej takiego jak na Domaniewskiej). Co do samych foodtrucków to było ich więcej, ale ciągle za mało (niemal przez cały czas zamawiając coś do jedzenia trzeba było poczekać 30 do 40 minut). Na plus należy się inicjatywa Chmielarni, która „od ręki” przy swoim stoisku sprzedawała curry przygotowane wcześniej w swoich restauracjach.

Przechodząc do samego miejsca, gdzie sprzedawano piwo, na pewno wielki plus za wygląd stoisk (chyba z uwagi na budowę tych sal, które raczej wykorzystywane są pod eventy biznesowe) całość była spójna i naprawdę mogła się podobać wizualnie. Klimatyzacja działała, nie było takiej duchoty i smrodu jak podczas pierwszej edycji. Na plus na pewno też ilość miejsc siedzących – czyli coś co było największą bolączką pierwszej edycji.

Przechodząc do części chyba najważniejszej, czyli samych piw i browarów to nie ma co tu dużo pisać – były chyba wszystkie liczące się browary craftowe na rodzimym rynku. Było sporo premier i od groma piw, których wcześniej i tak nie miałem okazji spróbować. Znów ponarzekam na objętości. Zasadniczo normą były „próbki” (chociaż ciężko nazwać to próbkami) 0,3 i 0,5 litra – a od święta można było gdzieniegdzie dostać 200 ml. Ze swojej strony uważam, że takie festiwale to po pierwsze idealne miejsce do pozyskania nowych klientów, a po drugie do umocnienia „miłości” do swojej marki przez obeznanych piwoszy. Kwestie zarobku na takim evencie powinny być sprawą drugorzędną. I jeśli browary aspirujące do większej rozpoznawalności (czyli wszystkie inne niż AleBrowar, Pinta, Pracownia Piwa i może jeszcze Artezan) chcą coś swojego sprzedać powinny mieć w ofercie mniejsze próbki (najlepiej 100 ml).

Jeśli miałbym już tutaj docenić jakieś piwa, które spróbowałem na festiwalu to na pewno powinny być to Tennessee Whiskey Barrel Aged Sour Smoked Baltic Porter z Widawy (nazwa stylu długa, ale piwo genialne) i ziołowo-pieprzno-miętowy Saison z Pracowni Piwa o nazwie Magic Dragon.
Oczywiście piwny festiwal to też czas spotkań z ludźmi. Tutaj też tego nie mogło zabraknąć. Byli chyba wszyscy znani z branży (piwowarzy, blogerzy, hejterzy, itd.). Odbyłem sporo rozmów i był to zdecydowanie drugi najważniejszy aspekt obok samych piw.

Podsumowując, impreza była bardzo udana – naprawiono niemal wszystkie problemy z jakim borykał się festiwal podczas pierwszej edycji. Zasadniczo poza większą ilością foodtrucków (lub zapewnieniu dostępu do jedzenia w inny sposób) i tymi nieszczęsnymi próbkami 100-150 ml nic już można by nie zmieniać na WFP. No może marzy mi się jeszcze festiwal w stylu niektórych amerykańskich, gdzie płacisz „wejściowe” i degustujesz do woli. Nie wiem tylko czy polski naród i polskie browary już dorosły do takiego sposobu zapłaty za piwo podczas imprezy. Nie zmienia to faktu, że zdecydowanie czekam na edycję jesienną.

wtorek, 12 maja 2015

Two Roads, Unorthodox

0 komentarze

Alkohol: 10,9%
Ekstrakt: nie podano

Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone

Kolor: [10/10]
Piana: [9/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [2/10]
Opakowanie: [9/10]

Cena: 44 zł / 0,65 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]

Uwagi: Ostatnie piwo, które ostało się jeszcze od czasu zeszłorocznego festiwalu w Żywcu. Oczywiście amerykański przedstawiciel w stylu RIS, na dodatek niemal 11%. Po przelaniu do pokala otrzymujemy czarny jak smoła trunek. Piana w kolorze kawy z mlekiem jest obfita, mocno oblepiająca, drobno pęcherzykowa i opadająca w przeciętnym tempie. W tym aspekcie zdecydowanie plus (porównując do innych mocnych stoutów). Wysycenie dwutlenkiem węgla niemal na zerowym poziomie intensywności, czyli typowo dla stylu.

W zapachu mamy gorzką czekoladę, kawę, trochę nut palonych i orzechowych, czyli to co typowe dla RISa. Są też oczywiście szlachetne nuty utlenienia, suszonych owoców (śliwek, rodzynek), porto, sherry. Alkohol jest świetnie ukryty i chyba największym problemem piwa jest to, że aromat mógłby być bardziej intensywny.

W smaku mamy piwo pełne, gęste (ale nie aż tak oleiste jak niektóre RISy), z średniej w kierunku wysokiej goryczką. Alkohol jest idealnie ułożony i przypomina o nim tylko delikatne, przyjemne grzanie w przełyku. Znów dominują gorzka czekolada i kawa, które wymieszane są z rodzynkami, suszonymi owocami, nutami porto i sherry. Brakuje mi trochę większej paloności i większej intensywności smaku, ale nawet poza tym jest świetnie.

Podsumowując, piwo jest bardzo dobre, ale do wybitności odrobinę brakuje. Głównie intensywności, większej paloności i o dziwo dla mnie większej gęstości (o dziwo bo zdecydowanie częściej preferuję bardziej wytrawne imperialne stouty, jednak tutaj oleistość na pewno by nie przeszkadzała). Piwo warte polecenia!

Ocena końcowa: 8,5/10

poniedziałek, 11 maja 2015

Perun, Orzechowy Gaj

0 komentarze

Alkohol: 5,6%
Ekstrakt: 13%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 7,99 zł / 0,5 l [Piwowar]

Uwagi: Brown Porter z browaru Perun. Po przelaniu do pokala otrzymujemy ciemnobrunatny trunek, który pod światłem nabiera rubinowych refleksów. Piana beżowa jest średnio obfita, opada w przeciętnym tempie i nie oblepia ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie intensywności, jednak dla tego stylu nie jest to większy problem.

W zapachu mamy nuty orzechowe, w stylu princessy orzechowej. Mamy też czekoladę mleczną, trochę kawy i niewielką ilość karmelu. Całość jest całkiem przyjemna, średnio intensywna i lekko kwaskowata. Na minus wyłącznie lekko metaliczna nuta, która jednak jest nieduża i jakoś zbytnio nie przeszkadza.

W smaku znów dominuje aromat przypominający princessę orzechową. Znów jest kawa, czekolada i trochę paloności. Piwo jest zdecydowanie wytrawne, nawet trochę wodniste. Brakuje tutaj ciała, a przez to całość jest trochę płaska. Goryczka jest niewielka i nawet przy takiej wytrawności nie jest zbytnio wyczuwalna. Pomimo tego jest całkiem pijalne i sesyjne. Dobry Brown Porter dla początkujących.

Podsumowując, nie jest źle, ale też nie jest wybitnie. Piwo z tych, które można bez żadnego skrzywienia (a nawet z przyjemnością) wypić w każdym pubie, ale po 2 dniach nie pamięta się jak smakowało. Dla jednych to zaleta, dla innych wada. Ja jestem w tej drugiej grupie.

Ocena końcowa: 7,5/10

niedziela, 10 maja 2015

Olimp, Hades Gone Wild

0 komentarze

Alkohol: 12%
Ekstrakt: 25,2%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [2/10]
Opakowanie: [9/10]

Cena: 65 zł / 0,375 l [Outlet Piwny]

Uwagi: Russian Imperial Stout leżakowany w beczce po czerwonym winie. Nie jest to może najlepszy typ beczek jaki preferuje wśród RIS (tutaj prym wiezie zdecydowanie beczka po szkockiej whisky lub amerykańskim bourbonie), ale i tak jest to nieczęsto spotykany widok na rodzimym rynku. Na początek na pewno minus za cenę. Ja rozumiem leżakowanie, ja rozumiem popyt wielokrotnie przewyższający podaż, ale i tak gdzieś tam z tyłu głowy zostaje powiewające słowo "zdziercy".

Po przelaniu do pokala otrzymujemy ciemnobrunatny trunek. Piana beżowa jest mała, średnio trwała i nie oblepia ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na poziomie niemalże zerowym, ale w tym stylu jest to jak najbardziej akceptowalne.

W zapachu dominują nuty winne, kwaskowate, nawet lekko kwaśne - zdecydowanie bardziej w stylu ciemnego flandersa, aniżeli RISa. Nuty czekoladowe i kawowe są na poziomie minimalnym i są mocno przykryte. Mamy też trochę aromatów szlachetnego utlenienia, owoców leśnych i sherry. Piwo nie pachnie źle, ale jeśli ktoś liczy na imperialnego stouta to lepiej niech poszuka czegoś innego.

W smaku mamy pełne, gęste, aż oleiste piwo. Mamy sporo aromatów winnych, kwaskowatych, nawet lekko dzikich, które kierują w stronę flandersa. Pojawia się też sporo owoców leśnych, które idą trochę w stronę quadrupla. W przełyku pojawia się lekkie palenie (zapewne od dodatku papryczek chilli), sporo grzania alkoholowego. Ten ostatni jednak jest świetnie ukryty i nie można się tutaj do niczego pod tym względem przyczepić. Piwo smakuje całkiem nieźle, jest nad wyraz degustacyjne, ale bardzo mało RIS w tym RIS zostało.

Podsumowując, leżakowanie w beczce po winie całkiem zmieniło charakter piwa. Dla jednych pewnie na lepsze, dla innych pewnie na gorsze. Ja potrafię docenić zmiany, które doszły, ale chyba jednak wolałbym gdyby został tutaj charakter RIS, czyli czekolada, paloność, kawa, itd. Nie zmienia to faktu, że piwo na pewno ciekawe.

Ocena końcowa: 8-/10

sobota, 9 maja 2015

Perun, Licho Nie Śpi

0 komentarze

Alkohol: 5,4%
Ekstrakt: 13%

Kraj pochodzenia: Polska

Kolor: [9/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [7/10]

Cena: 7,99 zł / 0,5 l [Piwowar]

Uwagi: Stout owsiany z Peruna. Po przelaniu do szklanki otrzymujemy ciemnobrunatny, niemalże czarny trunek. Piana w kolorze jasnego brązu jest mała, dziurawa, brzydka i szybko opada do obręczy. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim, ale pasującym do stylu poziomie.

W zapachu mamy czekoladę mleczną, nuty orzechowe w stylu orzechowej princessy. Całość jest średnio intensywna, ale całkiem przyjemna. Brakuje tutaj tylko wyłącznie takiego uderzenia i efektu "wow", które pojawiają się w niektórych stoutach tego typu.

W smaku piwo jest mocno wodniste, bardziej w stylu dry stoutu, aniżeli stoutu owsianego, lekko kwaskowate i delikatnie palone. Goryczka na minimalnym poziomie. Znów pojawiają się nuty czekolady mlecznej, nawet trochę śmietankowe (ale nie jest to diacetyl) oraz princessy orzechowej. Największym problemem jest fakt, że mało się tutaj dzieje i piwo sprawia wrażenie bardzo pustego. Gdyby nie to byłoby zdecydowanie lepiej.

Podsumowując, piwo, które nie ma większych wad i ciężko się tutaj do czegoś przyczepić, poza tym, że mało się dzieje i jest za grzecznie.

Ocena końcowa: 7/10