Druga porcja recenzji piw pitych podczas jesiennej edycji Warszawskiego Festiwalu Piwa. Tym razem 2 całkiem różne, kreatywne podejścia do klasycznego niemieckiego stylu Gose, American Pale Ale z nowego browaru, Borsuk z Widawy "na sterydach" oraz leżakowany w beczce po bourbonie RIS od Artezana. Piwa trzymały poziom (żadne nie było totalną wtopą), a jedno miało poziom mistrzowski, światowy... Zapraszam do recenzji.
Olimp, Talia
Alkohol: 4,5%
Ekstrakt: 11,8%
Kraj pochodzenia: Polska
Kolor: [6/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: brak
Cena: 4 zł / 0,1 l [Warszawski Festiwal Piwa]
Uwagi: Gose z browaru Olimp. Otrzymany trunek jest koloru słomkowego, mocno mętny (jak witbier). Piana jest dziurawa, spora, ale szybko opada i nie oblepia ścianek. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie intensywności.
W zapachu mamy cytrusy, nuty słodowe i biszkoptowe, pojawia się też nuta perfumowa (trochę w stylu amerykańskich odmian chmielu). Jest też jakiś dziwny i nie do końca przyjemny aromat, który jednak nie byłem w stanie do niczego przypasować.
W smaku jest dosyć sporo chmielu w aromacie (kwiatowego i perfumowego), pojawiają się słodowość i biszkoptowość. Piwo jest lekko słone, ale i tak nie za dużo tutaj Gose. Brakuje mi kwaskowatości o rześkości. Mało się tutaj dzieje i trochę przegięto z ilością chmielu na aromat.
Podsumowując, piwo nie do końca udane. Wygląda jakby miałoby to być nowofalowe podejście do tego klasycznego stylu, ale nie wyszło imho.
W zapachu mamy cytrusy, nuty słodowe i biszkoptowe, pojawia się też nuta perfumowa (trochę w stylu amerykańskich odmian chmielu). Jest też jakiś dziwny i nie do końca przyjemny aromat, który jednak nie byłem w stanie do niczego przypasować.
W smaku jest dosyć sporo chmielu w aromacie (kwiatowego i perfumowego), pojawiają się słodowość i biszkoptowość. Piwo jest lekko słone, ale i tak nie za dużo tutaj Gose. Brakuje mi kwaskowatości o rześkości. Mało się tutaj dzieje i trochę przegięto z ilością chmielu na aromat.
Podsumowując, piwo nie do końca udane. Wygląda jakby miałoby to być nowofalowe podejście do tego klasycznego stylu, ale nie wyszło imho.
Ocena końcowa: 6,5/10
Widawa, Wściekły Borsuk
Alkohol: 5%
Ekstrakt: 12,5%
Kraj pochodzenia: Polska
Kolor: [9/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: brak
Cena: 6 zł / 0,2 l [Warszawski Festiwal Piwa]
Uwagi: Smoked Stout różniący się tym od pierwowzoru, że użyto w nim również słodu wędzonego torfem. Otrzymane piwo jest koloru ciemnobrunatnego, piana jest szara i mocno dziurawa, oraz lekko oblepiająca ścianki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie intensywności.
W zapachu dominują nuty gorzkiej czekolady, jest trochę karmelu i wędzonki. Szkoda tylko, że wędzonka jest typowa dla słodu wędzonego drewnem bukowym (kiełbasa wędzona, oscypek). Brakuje mi tutaj tego co miało wyróżniać tą wersję, czyli nut typowych dla wędzenia torfem.
W smaku jest podobnie, jest sporo czekolady, niska goryczka i spora wytrawność. Jest trochę karmelu, jest wędzoność w stylu niemieckim (oscypek, kiełbasa wędzona) i znów brakuje torfowych nut (palonych przewodów, asfaltu, itd.). Pomimo tego piwo jest całkiem przyjemne, aksamitne i pijalne.
Podsumowując, dobre piwo, ale trochę nie trafiono z ilością słodu wędzonego torfem - ilość za mała, żeby powiedzieć, że może to być konkurencja dla typowych "torfowych" Stoutów.
W zapachu dominują nuty gorzkiej czekolady, jest trochę karmelu i wędzonki. Szkoda tylko, że wędzonka jest typowa dla słodu wędzonego drewnem bukowym (kiełbasa wędzona, oscypek). Brakuje mi tutaj tego co miało wyróżniać tą wersję, czyli nut typowych dla wędzenia torfem.
W smaku jest podobnie, jest sporo czekolady, niska goryczka i spora wytrawność. Jest trochę karmelu, jest wędzoność w stylu niemieckim (oscypek, kiełbasa wędzona) i znów brakuje torfowych nut (palonych przewodów, asfaltu, itd.). Pomimo tego piwo jest całkiem przyjemne, aksamitne i pijalne.
Podsumowując, dobre piwo, ale trochę nie trafiono z ilością słodu wędzonego torfem - ilość za mała, żeby powiedzieć, że może to być konkurencja dla typowych "torfowych" Stoutów.
Ocena końcowa: 8-/10
Artezan, Samiec Alfa Barrel Aged
Alkohol: 11%
Ekstrakt: 27%
Kraj pochodzenia: Polska
Kolor: [10/10]
Piana: [9/10]
Zapach: [10/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [2/10]
Opakowanie: brak
Cena: 20 zł / 0,3 l [Warszawski Festiwal Piwa]
Uwagi: Artezan dosyć długo się rozkręcał z uwarzeniem RISa na poziomie światowym. Na początku był co najwyżej poprawny Dziadek Mróz, później niezbyt ułożony Samiec Alfa (piłem wersję z pierwszej warki), ale w końcu wersja leżakowana w beczce po bourbonie sprawiła, że krzyknąłem "wow".
Wracając jednak do początku, piwo jest idealnie czarne, z genialną gęstą, kremową, długo się utrzymującą i świetnie oblepiającą pianą (pokazuje, że RIS 27 stopni Plato może mieć pianę niemal jak Dry Stouty na azocie). Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim, typowym dla stylu poziomie intensywności.
W zapachu mamy gorzką czekoladę, kawę, trochę wanilii i dużą ilość nuty przypominającą trochę Jacka Daniel'sa. Całość jest intensywna, świetna i nie ma tutaj mowy o żadnych nieprzyjemnych nutach alkoholowych. Nie ma też oznak utlenienia (śliwka suszona, rodzynki, itp.) co mnie akurat mocno cieszy. Idealnie pachnący RIS.
Smakowo jest jeszcze lepiej, piwo jest gęste, wręcz oleiste, ze sporą goryczką, której prawie udaje się skontrować słodycz (mogłaby być jeszcze wyższa). Mamy sporo gorzkiej czekolady, trochę karmelu, kawy i wanilii. Brakuje może ewentualnie trochę większej paloności, ale całości rekompensuje aromat bourbona w stylu Jacka Daniel'sa. Nie ma też za dużo estrów, co mnie bardzo cieszy.
Podsumowując, genialny RIS, który może stawać w szranki z najlepszymi RISami z każdego zakątku świata. Jedno z najlepszych (jeśli nie najlepsze) polskich piw, jakie kiedykolwiek piłem. Zdecydowanie polecam.
Wracając jednak do początku, piwo jest idealnie czarne, z genialną gęstą, kremową, długo się utrzymującą i świetnie oblepiającą pianą (pokazuje, że RIS 27 stopni Plato może mieć pianę niemal jak Dry Stouty na azocie). Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim, typowym dla stylu poziomie intensywności.
W zapachu mamy gorzką czekoladę, kawę, trochę wanilii i dużą ilość nuty przypominającą trochę Jacka Daniel'sa. Całość jest intensywna, świetna i nie ma tutaj mowy o żadnych nieprzyjemnych nutach alkoholowych. Nie ma też oznak utlenienia (śliwka suszona, rodzynki, itp.) co mnie akurat mocno cieszy. Idealnie pachnący RIS.
Smakowo jest jeszcze lepiej, piwo jest gęste, wręcz oleiste, ze sporą goryczką, której prawie udaje się skontrować słodycz (mogłaby być jeszcze wyższa). Mamy sporo gorzkiej czekolady, trochę karmelu, kawy i wanilii. Brakuje może ewentualnie trochę większej paloności, ale całości rekompensuje aromat bourbona w stylu Jacka Daniel'sa. Nie ma też za dużo estrów, co mnie bardzo cieszy.
Podsumowując, genialny RIS, który może stawać w szranki z najlepszymi RISami z każdego zakątku świata. Jedno z najlepszych (jeśli nie najlepsze) polskich piw, jakie kiedykolwiek piłem. Zdecydowanie polecam.
Ocena końcowa: 9,5/10
Warsztat Piwowarski, Pierwsza Warka
Alkohol: 5%
Ekstrakt: 12,1%
Kraj pochodzenia: Polska
Kolor: [5/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [6/10]
Opakowanie: brak
Cena: 8 zł / 0,3 l [Warszawski Festiwal Piwa]
Uwagi: American Pale Ale z nowopowstałego wrocławskiego browaru Warsztat Piwowarski. Otrzymany trunek jest w kolorze złotym, mocno mętny (brzydki, niemal jak gęstwa drożdżowa i zdecydowanie nie pasujący do stylu). Piana jest średnio obfita, dziurawa, oblepiająca ładnie ścianki i średnio trwała. Wysycenie dwutlenkiem węgla na średnim poziomie intensywności.
W zapachu dominuje niezbyt lubiany przeze mnie aromat zbożowy. Pojawia się słodowość i nuty chmielowe, dosyć słodkie, mandarynkowe i sosnowo-herbaciane. A całość ma charakter trochę podobny do piw warzonych w domu (jest tam taki charakterystyczny sznyt, który też mamy tutaj). Ogólnie nie powala, chmielem nadrabia, ale ta zbożowość przeszkadza.
W smaku mamy niezbyt dużą goryczkę, pół pełny charakter i lekką kwaskowatość. Tutaj na szczęście zbożowa nuta jest na mniejszym poziomie i pierwsze skrzypce gra chmiel, herbaciano-sosnowo-cytrusowy. Całość smakuje ciągle jak piwo domowe, ale na plus niezła pijalność. Na minus jednak pojawiający się po ogrzaniu alkohol.
Podsumowując, przeciętne APA, są na rynku gorsze, ale jest też sporo lepszych.
W zapachu dominuje niezbyt lubiany przeze mnie aromat zbożowy. Pojawia się słodowość i nuty chmielowe, dosyć słodkie, mandarynkowe i sosnowo-herbaciane. A całość ma charakter trochę podobny do piw warzonych w domu (jest tam taki charakterystyczny sznyt, który też mamy tutaj). Ogólnie nie powala, chmielem nadrabia, ale ta zbożowość przeszkadza.
W smaku mamy niezbyt dużą goryczkę, pół pełny charakter i lekką kwaskowatość. Tutaj na szczęście zbożowa nuta jest na mniejszym poziomie i pierwsze skrzypce gra chmiel, herbaciano-sosnowo-cytrusowy. Całość smakuje ciągle jak piwo domowe, ale na plus niezła pijalność. Na minus jednak pojawiający się po ogrzaniu alkohol.
Podsumowując, przeciętne APA, są na rynku gorsze, ale jest też sporo lepszych.
Ocena końcowa: 7,5/10
Brokreacja, Fuck The Boundaries
Alkohol: 6,4%
Ekstrakt: 16%
Kraj pochodzenia: Polska
Kolor: [7/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: brak
Cena: 8 zł / 0,3 l [Warszawski Festiwal Piwa]
Uwagi: Imperial Gose z browaru Brokreacja, czyli drugie kreatywne podejście w tym zestawieniu do tego klasycznego niemieckiego stylu. Piwo mętne, w kolorze słomkowym (dla Gose taki poziom zmętnienia jest akceptowalny). Piana jest spora, ale dziurawa, na plus jednak fakt, że ładnie oblepia ścianki pokala. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności.
W zapachu od początku do końca dominują cytrusy, a nawet szczegółowiej cytryny. Cytryny, cytryny, cytryny... Gdzieś tam w oddali pojawia się nuta świeżego chmielu, ale i tak piwo pachnie cytrynami. Całość jest intensywna i całkiem przyjemna.
W smaku mamy lekko słone piwo idące w kierunku pół pełnego charakteru, z średniej wielkości goryczką chmielową. Znów dominują cytrusy, jest trochę chmielu, a po ogrzaniu niezbyt przyjemna nuta alkoholowa (na szczęście nie jest zbyt duża). Piwu brakuje trochę kwaskowatości, przez co jest lekko mdłe. Przez to również trochę mało tutaj cech typowych dla stylu wyjściowego.
Podsumowując, nie jest to złe piwo, ale trochę popracowałbym nad pijalnością.
W zapachu od początku do końca dominują cytrusy, a nawet szczegółowiej cytryny. Cytryny, cytryny, cytryny... Gdzieś tam w oddali pojawia się nuta świeżego chmielu, ale i tak piwo pachnie cytrynami. Całość jest intensywna i całkiem przyjemna.
W smaku mamy lekko słone piwo idące w kierunku pół pełnego charakteru, z średniej wielkości goryczką chmielową. Znów dominują cytrusy, jest trochę chmielu, a po ogrzaniu niezbyt przyjemna nuta alkoholowa (na szczęście nie jest zbyt duża). Piwu brakuje trochę kwaskowatości, przez co jest lekko mdłe. Przez to również trochę mało tutaj cech typowych dla stylu wyjściowego.
Podsumowując, nie jest to złe piwo, ale trochę popracowałbym nad pijalnością.
Ocena końcowa: 7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz