Alkohol: 9,5%
Ekstrakt: 25%
Kraj pochodzenia: Polska
Kolor: [10/10]
Piana: [4/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [2/10]
Opakowanie: brak
Cena: 2 zł / 0,1 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]
Uwagi: Mamy na polskim rynku już kilku przedstawicieli stylu uważanego za królewski (wystarczy spojrzeć na ratebeer top50 i wszystko staje się jasne), ale jakoś do tej pory żaden mnie nie urzekł na tyle, że mógłbym powiedzieć iż dogoniliśmy poziomem craftową Europę, a nawet USA (mogę z pełną premedytacją powiedzieć tak o IPA, może nie ilościowo, ale jakościowo nie czuję różnicy w stosunku do wielu zachodnich "odpowiedników"). Od kiedy napiłem się RIS'a z Pracowni Piwa dostrzegłem pierwszą perełką z Polski, która może stawać w szranki z najlepszymi.
Zaczynając jednak od początku, otrzymany trunek jest koloru czarnego jak smoła - czyli dokładnie tak jak być powinno. Piana jest niewielka, koloru cappuccino i opada w przeciętnym tempie do kożucha - nie ma może szału, ale tak to już jest w mocno ekstraktywnych piwach. Również bardzo niskie wysycenie w przypadku RIS nie jest niczym niezwykłym, nie przeszkadza, a nawet dodaje aksamitności i powoduje, że każdy łyk traktuje się z jeszcze większym przejęciem.
W zapachu mamy świetny i intensywny aromat prawdziwej gorzkiej czekolady, któremu akompaniuje dobrze zaparzona kawa i delikatna nuta orzechowa. Całość sprawia wrażenie średnio palonego, ale ta czekolada naprawdę robi wrażenie.
W smaku mamy z jednej strony sporą pełnię, wręcz oleistość i oklejanie jamy ustnej, z drugiej sporą goryczkę, która sprawia, że piwo pomimo swojej mocy pije się nad wyraz sprawnie. Po raz kolejny dominują nuty czekoladowe i kawowe, a całość okrasza delikatna paloność i orzech. Z mojej strony plusem jest mała ilość nut estrowych (uwielbiam czyste profilowo RIS - takie, gdzie rządzą słody i chmiel, a drożdże grają marginalne skrzypce).
Podsumowując, jest to na pewno najlepszy polski RIS na ten moment (z tych, które piłem) i jedyny, który bez żadnych kompleksów może walczyć z piwami w tym stylu z USA czy też De Molena, Mikkellera, Brew Doga i innych europejskich tuzów piwnych. Dodam tylko, że marzy mi się Mr. Hard's Rocks w wersji barrel aged (najlepiej w beczkach po bourbonie/whisky). Ze swojej strony zdecydowanie polecam.
Zaczynając jednak od początku, otrzymany trunek jest koloru czarnego jak smoła - czyli dokładnie tak jak być powinno. Piana jest niewielka, koloru cappuccino i opada w przeciętnym tempie do kożucha - nie ma może szału, ale tak to już jest w mocno ekstraktywnych piwach. Również bardzo niskie wysycenie w przypadku RIS nie jest niczym niezwykłym, nie przeszkadza, a nawet dodaje aksamitności i powoduje, że każdy łyk traktuje się z jeszcze większym przejęciem.
W zapachu mamy świetny i intensywny aromat prawdziwej gorzkiej czekolady, któremu akompaniuje dobrze zaparzona kawa i delikatna nuta orzechowa. Całość sprawia wrażenie średnio palonego, ale ta czekolada naprawdę robi wrażenie.
W smaku mamy z jednej strony sporą pełnię, wręcz oleistość i oklejanie jamy ustnej, z drugiej sporą goryczkę, która sprawia, że piwo pomimo swojej mocy pije się nad wyraz sprawnie. Po raz kolejny dominują nuty czekoladowe i kawowe, a całość okrasza delikatna paloność i orzech. Z mojej strony plusem jest mała ilość nut estrowych (uwielbiam czyste profilowo RIS - takie, gdzie rządzą słody i chmiel, a drożdże grają marginalne skrzypce).
Podsumowując, jest to na pewno najlepszy polski RIS na ten moment (z tych, które piłem) i jedyny, który bez żadnych kompleksów może walczyć z piwami w tym stylu z USA czy też De Molena, Mikkellera, Brew Doga i innych europejskich tuzów piwnych. Dodam tylko, że marzy mi się Mr. Hard's Rocks w wersji barrel aged (najlepiej w beczkach po bourbonie/whisky). Ze swojej strony zdecydowanie polecam.
Ocena końcowa: 9/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz