Alkohol: 6,4%
Ekstrakt: nie podano
Kraj pochodzenia: Dania
Kolor: [7/10]
Piana: [2/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [7/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: brak
Cena: 4 zł / 0,1 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]
Uwagi: Sour Ale od Mikkellera fermentowany jak sama nazwa wskazuje drożdżami do lambików. Otrzymany trunek jest koloru przypominającego sok jabłkowy, jest przy tym klarowny i gdyby nie niewielka piana (która nomen omen dosyć szybko znika) ciężko byłoby niektórym uwierzyć, że to piwo. Wysycenie dwutlenkiem węgla delikatnie poniżej średniej i całkiem nieźle tutaj pasuje.
W zapachu rzeczywiście idzie wyczuć aromaty kwaśne (ale w taki przyjemny, czysty sposób). Pojawia się osławiona końska derka i siano, a do tego aromat przypominający jabłecznik. Całość pachnie zdecydowanie jak Sour Ale, przypomina w dużej mierze lambiki, ale jednak brakuje mi tutaj trochę większej intensywności i większego przegięcia.
W smaku mamy średniej wielkości kwaśność (piłem już bardziej kwaśne Sour Ale, ten jest w tym aspekcie przeciętny). Znów pojawia się delikatny aromat końskiej derki i siana, a także niewielka nuta jabłecznikowa. Całość jest całkiem nieźle pijalna, rześka, ale brakuje tutaj pazura. Piwo jest najzwyczajniej w świecie za mało przegięte.
Podsumowując, jest to całkiem niezłe wprowadzenie do Sour Ale dla osób, które nie miały kontaktu z tą gamą piw. Dla mnie powinno być wszystkiego więcej - więcej kwachu - więcej końskiej derki - więcej wykrzywiania ust po każdym łyku. Tego mi zabrakło. Nie zmienia to faktu, że piwo warte spróbowania.
W zapachu rzeczywiście idzie wyczuć aromaty kwaśne (ale w taki przyjemny, czysty sposób). Pojawia się osławiona końska derka i siano, a do tego aromat przypominający jabłecznik. Całość pachnie zdecydowanie jak Sour Ale, przypomina w dużej mierze lambiki, ale jednak brakuje mi tutaj trochę większej intensywności i większego przegięcia.
W smaku mamy średniej wielkości kwaśność (piłem już bardziej kwaśne Sour Ale, ten jest w tym aspekcie przeciętny). Znów pojawia się delikatny aromat końskiej derki i siana, a także niewielka nuta jabłecznikowa. Całość jest całkiem nieźle pijalna, rześka, ale brakuje tutaj pazura. Piwo jest najzwyczajniej w świecie za mało przegięte.
Podsumowując, jest to całkiem niezłe wprowadzenie do Sour Ale dla osób, które nie miały kontaktu z tą gamą piw. Dla mnie powinno być wszystkiego więcej - więcej kwachu - więcej końskiej derki - więcej wykrzywiania ust po każdym łyku. Tego mi zabrakło. Nie zmienia to faktu, że piwo warte spróbowania.
Ocena końcowa: 7/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz