Alkohol: 8,1%
Ekstrakt: 19%
Kraj pochodzenia: Polska
Kolor: [7/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [6/10]
Nasycenie: [3/10]
Opakowanie: [8/10]
Cena: 24,99 zł / 0,75 l [Piwa Świata]
Uwagi: Szczun, którego piłem w trakcie premiery na wiosnę 2013 był piwem genialnym i chyba jednym z najlepszych piw 2013 roku, dlatego po wersji limitowanej, leżakowanej spodziewałem się sporo. Z drugiej strony w tamtym piwie najbardziej zachwycił mnie chmielowy charakter, który jak wiadomo jest dosyć ulotny.
Na plus na pewno trzeba zaliczyć opakowanie, etykieta może nie zachwyca jakoś zbytnio, ale wraz z butelką 0,75 litra, zamykaną korkiem robi na prawdę wrażenie. Po przelaniu do pokala otrzymujemy złoty, lekko opalizujący trunek. Piana jest zdecydowanie za duża (już w tej chwili miałem podejrzenia, że piwo jest przegazowane), opadająca dosyć leniwie (przez co naczekałem się dosyć długo na możliwość degustacji, co spowodowało, że wysycenie dwutlenkiem węgla było minimalne - ale jak już wspomniałem wynikało to z tego, że całe nagazowanie poszło w pianę).
W zapachu dominują nuty typowe dla białego wina, belgijskie (estrowe), kwaskowate, przypominające zdecydowanie bardziej klasyczne triple. Brakuje tutaj aromatu chmielowego, na dodatek przeszkadza dosyć ordynarna i nieprzyjemna woń alkoholu.
Smakowo znów jest belgijsko, winnie, estrowo (brzoskiwinie), lekko fenolowo i mocno alkoholowo (alkohol nie jest ułożony i przeszkadza). Szczun limitowany jest piwem słodkim, ale nie do końca gęstym (nie ma tutaj oleistości znanej z ciemnych piw o takim ekstrakcie) z średniej wielkości goryczką chmielową, której charakter niestety jest mocno alkoholowy. Po raz kolejny największym problemem jest brak aromatu chmielowego, który tak doskonale pasował w wersji zwykłej tego piwa.
Podsumowując, jest to mocno alkoholowy, mało przyjemny belgijki tripel średniej jakości, w którym ciężko się doszukać jakichkolwiek elementów typowych dla amerykańskiego chmielu. Trochę szkoda piwa i szkoda wydanych pieniędzy (a cena jak na polskie piwa była dosyć wysoka).
Na plus na pewno trzeba zaliczyć opakowanie, etykieta może nie zachwyca jakoś zbytnio, ale wraz z butelką 0,75 litra, zamykaną korkiem robi na prawdę wrażenie. Po przelaniu do pokala otrzymujemy złoty, lekko opalizujący trunek. Piana jest zdecydowanie za duża (już w tej chwili miałem podejrzenia, że piwo jest przegazowane), opadająca dosyć leniwie (przez co naczekałem się dosyć długo na możliwość degustacji, co spowodowało, że wysycenie dwutlenkiem węgla było minimalne - ale jak już wspomniałem wynikało to z tego, że całe nagazowanie poszło w pianę).
W zapachu dominują nuty typowe dla białego wina, belgijskie (estrowe), kwaskowate, przypominające zdecydowanie bardziej klasyczne triple. Brakuje tutaj aromatu chmielowego, na dodatek przeszkadza dosyć ordynarna i nieprzyjemna woń alkoholu.
Smakowo znów jest belgijsko, winnie, estrowo (brzoskiwinie), lekko fenolowo i mocno alkoholowo (alkohol nie jest ułożony i przeszkadza). Szczun limitowany jest piwem słodkim, ale nie do końca gęstym (nie ma tutaj oleistości znanej z ciemnych piw o takim ekstrakcie) z średniej wielkości goryczką chmielową, której charakter niestety jest mocno alkoholowy. Po raz kolejny największym problemem jest brak aromatu chmielowego, który tak doskonale pasował w wersji zwykłej tego piwa.
Podsumowując, jest to mocno alkoholowy, mało przyjemny belgijki tripel średniej jakości, w którym ciężko się doszukać jakichkolwiek elementów typowych dla amerykańskiego chmielu. Trochę szkoda piwa i szkoda wydanych pieniędzy (a cena jak na polskie piwa była dosyć wysoka).
Ocena końcowa: 6/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz