Alkohol: 7%
Ekstrakt: nie podano
Kraj pochodzenia: Dania
Kolor: [6/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [10/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [7/10]
Cena: 16 zł / 0,355 l [Festiwal Birofilia 2014 w Żywcu]
Uwagi: Piwo uwarzone w USA, ale z uwagi na pochodzenie piwowara i samego browaru, ciągle będę twierdził, że jest to (jak wszystkie inne piwa z Evil Twin) piwo duńskie. To nie cegły i trochę stali z budynku świadczą o finalnej wartości wyrobu, a kunszt piwowara.
Wracając jednak do samej recenzji tego India Pale Ale w stylu amerykańskim, po przelaniu do pokala otrzymujemy jasnozłoty, mętny, z brzydką chmielową zawiesiną na tle. Piana jest średnio obfita, ale jest gęsta, powoli opada, ładnie oblepia ścianki i całkiem nieźle się prezentuje. Wysycenie dwutlenkiem węgla trochę poniżej średniej, ale jak najbardziej tutaj pasuje.
W zapachu piwo jest po prostu GENIALNE, mocno intensywne, bardzo rześkie, z ogromem aromatu chmielowego. Mamy tutaj owoce tropikalne (mango, ananas), cytrusy, sosnę i wszystko pasuje do siebie idealnie. Dawno nie wąchałem tak dobrze pachnącego piwa :)
W smaku mimo 7% alkoholu na etykiecie mamy piwo dosyć wytrawne, ze sporą długo finiszującą goryczką (niektórym może to przeszkadzać, ale dla mnie jest to całkiem nieźle spasowane). Tutaj znów uderza feeria smaków, owoców tropikalnych, cytrusów, sosny. Pojawiają się również nuty ziołowe i korzenne. Piwo pije się z niekłamaną przyjemnością.
Podsumowując, jest to jedno z najlepszych IPA jakie piłem w życiu, jest to co więcej jedno z najlepszych piw ever, jakie piłem w życiu (a trochę już za sobą mam). Piwo mimo, że trochę od czasu festiwalu w Żywcu przeleżało (faktem ciągle w lodówce), to nie straciło nic a nic na aromacie. Zdecydowanie polecam.
Wracając jednak do samej recenzji tego India Pale Ale w stylu amerykańskim, po przelaniu do pokala otrzymujemy jasnozłoty, mętny, z brzydką chmielową zawiesiną na tle. Piana jest średnio obfita, ale jest gęsta, powoli opada, ładnie oblepia ścianki i całkiem nieźle się prezentuje. Wysycenie dwutlenkiem węgla trochę poniżej średniej, ale jak najbardziej tutaj pasuje.
W zapachu piwo jest po prostu GENIALNE, mocno intensywne, bardzo rześkie, z ogromem aromatu chmielowego. Mamy tutaj owoce tropikalne (mango, ananas), cytrusy, sosnę i wszystko pasuje do siebie idealnie. Dawno nie wąchałem tak dobrze pachnącego piwa :)
W smaku mimo 7% alkoholu na etykiecie mamy piwo dosyć wytrawne, ze sporą długo finiszującą goryczką (niektórym może to przeszkadzać, ale dla mnie jest to całkiem nieźle spasowane). Tutaj znów uderza feeria smaków, owoców tropikalnych, cytrusów, sosny. Pojawiają się również nuty ziołowe i korzenne. Piwo pije się z niekłamaną przyjemnością.
Podsumowując, jest to jedno z najlepszych IPA jakie piłem w życiu, jest to co więcej jedno z najlepszych piw ever, jakie piłem w życiu (a trochę już za sobą mam). Piwo mimo, że trochę od czasu festiwalu w Żywcu przeleżało (faktem ciągle w lodówce), to nie straciło nic a nic na aromacie. Zdecydowanie polecam.
Ocena końcowa: 9,5/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz