Alkohol: 6,2%
Ekstrakt: 16%
Kraj pochodzenia: Polska
Kolor: [7/10]
Piana: [5/10]
Zapach: [7/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [7/10]
Cena: 7,80 zł / 0,5 l [Centrala Piwna]
Uwagi: Drugie po Dyniamicie z Pinty polskie piwo w stylu Pumpkin Ale. Po przelaniu do szklanki otrzymujemy miedziany, lekko mętny trunek. Piana, drobnoziarnista jest niezbyt obfita, beżowego koloru, opada dosyć szybko. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności.
W zapachu można wyczuć dynię, ale nie jest to nuta mocna. Bardziej wyczuwalne są aromaty słodowe, lekko przyprawowe (imbir, gałka muszkatołowa , a także lekko chmielone. Całość jest poprawna, nie przeszkadza, jest zdecydowanie mniej intensywna i bardziej piwna od tego co można było wywąchać ze szklanki Dyniamitu, jednak nie jest to również poziom genialności.
W smaku mamy całkiem sporą goryczkę (nie jest to oczywiście poziom AIPA czy IIPA, ale daje zdecydowanie radę). Znów aromat dyniowy jest tylko lekko nakreślony, do tego dochodzą nuty przypraw najróżniejszych (gałka muszkatołowa, pieprz zielony, imbir). Co warte podkreślenia, podczas festiwalu piwnego w Poznaniu Naked Mummy pita z kega była zdecydowanie mniej przyprawowa - tutaj ten aromat jest już wyczuwalny. Całość jest nieźle zbilansowana i na pewno lepiej pijalna niż w produkcie Pinty. Po skończeniu butelki nie miałem wcale dosyć.
Podsumowując, nie jest to może na wskroś dyniowe piwo, ale całkiem niezły, chmielony bursztynowy ejl z lekkim dodatkiem tego halloween'owego warzywa. Ze swojej strony jeśli ktoś będzie miał jeszcze szansę dostać butelkę tego trunku na pewno warto spróbować. Ale czy jest sens napić się Naked Mummy za wszelką cenę? W tym wypadku odpowiedź nie jest już chyba tak jednoznaczna.
W zapachu można wyczuć dynię, ale nie jest to nuta mocna. Bardziej wyczuwalne są aromaty słodowe, lekko przyprawowe (imbir, gałka muszkatołowa , a także lekko chmielone. Całość jest poprawna, nie przeszkadza, jest zdecydowanie mniej intensywna i bardziej piwna od tego co można było wywąchać ze szklanki Dyniamitu, jednak nie jest to również poziom genialności.
W smaku mamy całkiem sporą goryczkę (nie jest to oczywiście poziom AIPA czy IIPA, ale daje zdecydowanie radę). Znów aromat dyniowy jest tylko lekko nakreślony, do tego dochodzą nuty przypraw najróżniejszych (gałka muszkatołowa, pieprz zielony, imbir). Co warte podkreślenia, podczas festiwalu piwnego w Poznaniu Naked Mummy pita z kega była zdecydowanie mniej przyprawowa - tutaj ten aromat jest już wyczuwalny. Całość jest nieźle zbilansowana i na pewno lepiej pijalna niż w produkcie Pinty. Po skończeniu butelki nie miałem wcale dosyć.
Podsumowując, nie jest to może na wskroś dyniowe piwo, ale całkiem niezły, chmielony bursztynowy ejl z lekkim dodatkiem tego halloween'owego warzywa. Ze swojej strony jeśli ktoś będzie miał jeszcze szansę dostać butelkę tego trunku na pewno warto spróbować. Ale czy jest sens napić się Naked Mummy za wszelką cenę? W tym wypadku odpowiedź nie jest już chyba tak jednoznaczna.
Ocena końcowa: 7,5/10
Miało być piwo dyniowe, a wyszło "zwyczajne".
OdpowiedzUsuń