Alkohol: 9,2%
Ekstrakt: nie podano
Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone
Kolor: [10/10]
Piana: [6/10]
Zapach: [9/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [10/10]
Cena: 13,95 zł / 0,355 l [Piwa Świata]
Uwagi: Imperialny porter z browaru Flying Dog, któremu blisko dzięki sporemu chmieleniu jednak do RIS'a. Po przelaniu do pokala otrzymujemy czarny jak smoła (nawet pod ostrym światłem) trunek. Piana koloru cappuccino jest mała, opada w średnim tempie i lekko oblepia ścianki. Po jakimś czasie pozostaje po niej jedynie obręcz i niewielkie wysepki. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niskim poziomie intensywności, jednak nie przeszkadza to aż tak bardzo w tak mocnym i treściwym trunku.
W zapachu mamy nuty typowe dla porterów, czyli porządną gorzką czekoladę, świeżo parzoną kawę, palone słody, w mniejszym stopniu karmelowe aromaty. Całość jednak dopełnia świeżość amerykańskich chmieli z cytrusami, sosną i trawą na czele. Całość jest średnio intensywna, świetnie zbilansowana i brak tutaj jakichkolwiek nieprzyjemnych aromatów alkoholowych.
W smaku pierwsze co uderza to dosyć spora, długo finiszująca goryczka (jest ona jednak dosyć delikatna i równomierna). Mamy tutaj nuty sosnowe, trawiaste, lekko słodkawe i karmelowe. Z drugiej strony te rześkie i świeże posmaki są świetnie bilansowane zdecydowanie cięższymi i wytrawniejszymi aromatami palonych słodów, gorzkiej czekolady i kawy. Alkohol jest świetnie ukryty i tak jak w przypadku wielu polskich porterów bałtyckich nie przeszkadza, a nawet nadaje dostojności. Całość jest zdecydowanie degustacyjna i mocno treściwa. Gdybym miał te piwo do czegoś porównać to do AleBrowarowego Black Hope, jednak z treściwością mocnych baltic porterów.
Podsumowując, jest to genialne piwo, które do mnie trafia zdecydowanie lepiej niż nasze rodzime, dolnofermentacyjne portery. Napomnę tylko, że w lodówce czeka na mniej dokładnie to samo piwo, jednak leżakowane w beczkach drewnianych i zbierające jeszcze lepsze opinie (nie mogę się doczekać po tym co otrzymałem tutaj). Ze swojej strony zdecydowanie polecam spróbować.
W zapachu mamy nuty typowe dla porterów, czyli porządną gorzką czekoladę, świeżo parzoną kawę, palone słody, w mniejszym stopniu karmelowe aromaty. Całość jednak dopełnia świeżość amerykańskich chmieli z cytrusami, sosną i trawą na czele. Całość jest średnio intensywna, świetnie zbilansowana i brak tutaj jakichkolwiek nieprzyjemnych aromatów alkoholowych.
W smaku pierwsze co uderza to dosyć spora, długo finiszująca goryczka (jest ona jednak dosyć delikatna i równomierna). Mamy tutaj nuty sosnowe, trawiaste, lekko słodkawe i karmelowe. Z drugiej strony te rześkie i świeże posmaki są świetnie bilansowane zdecydowanie cięższymi i wytrawniejszymi aromatami palonych słodów, gorzkiej czekolady i kawy. Alkohol jest świetnie ukryty i tak jak w przypadku wielu polskich porterów bałtyckich nie przeszkadza, a nawet nadaje dostojności. Całość jest zdecydowanie degustacyjna i mocno treściwa. Gdybym miał te piwo do czegoś porównać to do AleBrowarowego Black Hope, jednak z treściwością mocnych baltic porterów.
Podsumowując, jest to genialne piwo, które do mnie trafia zdecydowanie lepiej niż nasze rodzime, dolnofermentacyjne portery. Napomnę tylko, że w lodówce czeka na mniej dokładnie to samo piwo, jednak leżakowane w beczkach drewnianych i zbierające jeszcze lepsze opinie (nie mogę się doczekać po tym co otrzymałem tutaj). Ze swojej strony zdecydowanie polecam spróbować.
Ocena końcowa: 9/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz