Alkohol: 8,8%
Ekstrakt: nie podano
Kraj pochodzenia: Stany Zjednoczone
Kolor: [8/10]
Piana: [8/10]
Zapach: [6/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [9/10]
Cena: 13,95 zł / 0,355 l [Piwa Świata]
Uwagi: Piwo w stylu barley wine (niech nazwa nie zwiedzie, nie jest to żadne wino jęczmienne, a zupełnie "zwykły" mocny woltażowo ejl, któremu nie tak wcale daleko do belgian strong ale). Swoją drogą przy zawartości alkoholu na poziomie niespełna 9% uchodzi za raczej słabszego przedstawiciela tego stylu.
Po przelaniu do pokala otrzymujemy całkiem ładny, ciemno-rubinowy trunek. Piana koloru beżowego nie jest może nad wyraz wielka, za to jest drobnoziarnista i utrzymuje się do samego końca degustacji. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności.
W zapachu dominuje głównie woń alkoholu, która jest zdecydowanie zbyt wysoka (a nikt mi nie powie, że przy takiej zawartości alkoholu jest to akceptowalna norma, co pokazuje nawet sporo naszych rodzimy porterów). Gdy już przebrniemy i oswoimy nos z alkoholem pojawiają się aromaty słodkawe, karmelowe z ciemnymi owocami w tle (śliwka, jeżyny). Całość nie jest zbytnio przyjemna i trochę zaskakuje (na minus oczywiście).
W smaku na szczęście jest już trochę lepiej, alkohol jest nadal wyczuwalny, ale już w o wiele mniejszym stopniu. Piwo ma delikatną, acz wyczuwalną goryczkę, która nieźle akompaniuje się ze sporą bazą słodową. Całość jest lekko słodkawa i karmelowa z nutami suszonych śliwek i rodzynek w tle. Całość jest zdecydowanie treściwa i nad wyraz degustacyjna, w smaku najbliżej Old Foghorn do belgijskich mocnych ejlów. Brak tutaj jak dla mnie trochę aromatu chmielowego, który podniósłby na pewno finalną ocenę.
Podsumowując, nie jest to złe piwo, ale jednak jestem trochę zawiedziony. Spodziewałem się bomby, dostałem "jedynie" piwo dobre z trochę przesadzonym alkoholem wydobywającym się z pokala. Jeśli ktoś będzie miał okazję zakupić Old Foghorn to zapewne będzie miał do wyboru co najmniej kilka innych piw z browaru Anchor. Polecam najpierw zacząć od tych innych.
Po przelaniu do pokala otrzymujemy całkiem ładny, ciemno-rubinowy trunek. Piana koloru beżowego nie jest może nad wyraz wielka, za to jest drobnoziarnista i utrzymuje się do samego końca degustacji. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt wysokim poziomie intensywności.
W zapachu dominuje głównie woń alkoholu, która jest zdecydowanie zbyt wysoka (a nikt mi nie powie, że przy takiej zawartości alkoholu jest to akceptowalna norma, co pokazuje nawet sporo naszych rodzimy porterów). Gdy już przebrniemy i oswoimy nos z alkoholem pojawiają się aromaty słodkawe, karmelowe z ciemnymi owocami w tle (śliwka, jeżyny). Całość nie jest zbytnio przyjemna i trochę zaskakuje (na minus oczywiście).
W smaku na szczęście jest już trochę lepiej, alkohol jest nadal wyczuwalny, ale już w o wiele mniejszym stopniu. Piwo ma delikatną, acz wyczuwalną goryczkę, która nieźle akompaniuje się ze sporą bazą słodową. Całość jest lekko słodkawa i karmelowa z nutami suszonych śliwek i rodzynek w tle. Całość jest zdecydowanie treściwa i nad wyraz degustacyjna, w smaku najbliżej Old Foghorn do belgijskich mocnych ejlów. Brak tutaj jak dla mnie trochę aromatu chmielowego, który podniósłby na pewno finalną ocenę.
Podsumowując, nie jest to złe piwo, ale jednak jestem trochę zawiedziony. Spodziewałem się bomby, dostałem "jedynie" piwo dobre z trochę przesadzonym alkoholem wydobywającym się z pokala. Jeśli ktoś będzie miał okazję zakupić Old Foghorn to zapewne będzie miał do wyboru co najmniej kilka innych piw z browaru Anchor. Polecam najpierw zacząć od tych innych.
Ocena końcowa: 7,5/10
Gdzie to kupic?
OdpowiedzUsuń