Alkohol: 5,3%
Ekstrakt: 14%
Kraj pochodzenia: Polska
Kolor: [9/10]
Piana: [7/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [8/10]
Cena: ~6,50 zł / 0,5 l [Piwa Świata]
Uwagi: Piwo w stylu ESB (Extra Special Bitter), czasami również nazywane Strong Bitterem (co dla Polaków, nie mówiąc już o Belgach może być niepojęte zważywszy na ekstrakt i zawartość alkoholu). Po przelaniu do szklanki otrzymujemy bursztynowo-rubinowy, w pełni klarowny i zdecydowanie okazale się prezentujący trunek. Piana nie jest zbyt duża, jednak opada powoli i zdecydowanie oblepia ścianki tworząc wrażenie kaskadowości. Wysycenie dwutlenkiem węgla na niezbyt intensywnym poziomie, ale tutaj to jakoś mocno nie przeszkadza.
W zapachu dominują nuty żywiczne, ziemiste, lekko karmelowe (jednak bez słodyczy), mamy tutaj aromaty chmielowe i delikatnie waniliowe. Całość nie jest zbyt intensywna, jednak nad wyraz zbilansowana i pasująca na dłuższe sesje przy piwie.
W smaku mamy średnią (na tle IPA nawet można powiedzieć, że niską) goryczkę, która jednak jest długo finiszująca, lekko aksamitna i świetnie pasuje do całej koncepcji. Pojawiają się tutaj aromaty ziemiste, żywiczne, lekko torfowe i dębowe. Piwo ma delikatny posmak porządnej whisky. Całość jest wytrawna i zdecydowanie przypomina angielskie i szkockie ejle, które dane było mi degustować. Całość jest nad wyraz pijalna i dzięki niewielkiemu nasyceniu idealnie pasuje na sesyjne piwo w zimniejsze dni (gdy mocno nasycone, rześkie pilsy nie są najlepszym wyborem). Jedyny minus za delikatną woń alkoholową, która pojawia się, gdy piwo nabiera temperatury.
Podsumowując, jest to jedno z najlepszych piw, które do tej pory browar Pinta wypuścił na rynek i mam nadzieję, że zostanie stałym bywalcem pubów i sklepów specjalistycznych. Zdecydowanie polecam.
W zapachu dominują nuty żywiczne, ziemiste, lekko karmelowe (jednak bez słodyczy), mamy tutaj aromaty chmielowe i delikatnie waniliowe. Całość nie jest zbyt intensywna, jednak nad wyraz zbilansowana i pasująca na dłuższe sesje przy piwie.
W smaku mamy średnią (na tle IPA nawet można powiedzieć, że niską) goryczkę, która jednak jest długo finiszująca, lekko aksamitna i świetnie pasuje do całej koncepcji. Pojawiają się tutaj aromaty ziemiste, żywiczne, lekko torfowe i dębowe. Piwo ma delikatny posmak porządnej whisky. Całość jest wytrawna i zdecydowanie przypomina angielskie i szkockie ejle, które dane było mi degustować. Całość jest nad wyraz pijalna i dzięki niewielkiemu nasyceniu idealnie pasuje na sesyjne piwo w zimniejsze dni (gdy mocno nasycone, rześkie pilsy nie są najlepszym wyborem). Jedyny minus za delikatną woń alkoholową, która pojawia się, gdy piwo nabiera temperatury.
Podsumowując, jest to jedno z najlepszych piw, które do tej pory browar Pinta wypuścił na rynek i mam nadzieję, że zostanie stałym bywalcem pubów i sklepów specjalistycznych. Zdecydowanie polecam.
Ocena końcowa: 8,5/10
Piwo jest po prostu pyszne, a zawartość szklanki znika w super szybkim tempie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Smak Piwa
wszystkie piwa od Pinty są przereklamowane. W piwie nie chodzi o to aby wbijało w fotel swoim nahalnym zapachem oraz smakiem. To że ktos sprowadzi różńe odmiany chemoielu i zrobi z tego bombe nie znaczy że jest to coś wybitnego. Ide w zakłąd ze większość ludzi pijących te piwa nie ma przyjemności z tej nahalności smaku. Przykro mi że tak pisze.
OdpowiedzUsuńzgadzam się. Blogerzy lansują te piwa bo niby kontraktowe itd. Przerost formy nad treścią. Smak intensywny niczym nie przypominajacy wybitnych piw. Jehgo oryginalność nie ma w sobie klasy tylko zróbmy mocne pod kazdym wzgledem beda mowic
Usuń