Alkohol: 7,9%
Ekstrakt: 18%
Kraj pochodzenia: Holandia
Kolor: [8/10]
Piana: [9/10]
Zapach: [910]
Smak: [9/10]
Nasycenie: [5/10]
Opakowanie: [8/10]
Cena: 15 zł / 0,33 l [Centrala Piwna]
Uwagi: Piwo w stylu Imperial IPA (czy też jak chce producent Double IPA) od holenderskiego browaru Emelisse. Po przelaniu do pokala otrzymujemy mętny, miedziano-bursztynowy trunek. Piana jest spora, gęsta, mocno oblepia ścianki o utrzymuje się do samego końca dosyć długiej degustacji. Wysycenie na niezbyt wysokim poziomie intensywności, ale w tym wypadku pasuje jak ulał.
W zapachu mamy dosyć intensywne nuty cytrusowe, oraz w mniejszym stopniu sosnowe, trawiaste i żywiczne. Całości dopełnia delikatna wanilia. Piwo pachnie zdecydowanie lekko i nie przypuszcza się, że mamy tutaj do czynienia z niema 8% alkoholu. Alkohol jest świetnie ukryty i od początku do końca nie wyczuwalny.
W smaku pierwsze co uderza to oczywiście duża i długo finiszująca goryczka, która jednak dzięki sporej bazie słodowej i delikatnej słodyczy jest nieźle zbilansowana. Piwo jest nad wyraz treściwe, wręcz oleiste. Pojawiają się tutaj nuty mango, trawiaste, sosnowe i żywiczne. Całość jest trochę bardziej ciężka niż typowe cytrusowe i lżejsze AIPA. Alkohol jest ledwie wyczuwalny i to dopiero po sporym ogrzaniu piwa, nie przeszkadza jednak w degustacji w żadnym wypadku. Piwo ma bardzo podobne parametry do naszego rodzimego Imperium Atakuje z Pinty i jest do niego dosyć podobne.
Podsumowując, jest to świetna Imperial IPA, której chyba jedynym minusem jest to, że w niższej cenie można dostać w polskich sklepach specjalistycznych mocniejszego i smaczniejszego przedstawiciela tego gatunku z amerykańskiego browaru Anderson Vallley. Piwo zrobiło na mnie naprawdę dobre wrażenie w przeciwieństwie do ocenianego niedawno Black IPA z tego samego browaru.
W zapachu mamy dosyć intensywne nuty cytrusowe, oraz w mniejszym stopniu sosnowe, trawiaste i żywiczne. Całości dopełnia delikatna wanilia. Piwo pachnie zdecydowanie lekko i nie przypuszcza się, że mamy tutaj do czynienia z niema 8% alkoholu. Alkohol jest świetnie ukryty i od początku do końca nie wyczuwalny.
W smaku pierwsze co uderza to oczywiście duża i długo finiszująca goryczka, która jednak dzięki sporej bazie słodowej i delikatnej słodyczy jest nieźle zbilansowana. Piwo jest nad wyraz treściwe, wręcz oleiste. Pojawiają się tutaj nuty mango, trawiaste, sosnowe i żywiczne. Całość jest trochę bardziej ciężka niż typowe cytrusowe i lżejsze AIPA. Alkohol jest ledwie wyczuwalny i to dopiero po sporym ogrzaniu piwa, nie przeszkadza jednak w degustacji w żadnym wypadku. Piwo ma bardzo podobne parametry do naszego rodzimego Imperium Atakuje z Pinty i jest do niego dosyć podobne.
Podsumowując, jest to świetna Imperial IPA, której chyba jedynym minusem jest to, że w niższej cenie można dostać w polskich sklepach specjalistycznych mocniejszego i smaczniejszego przedstawiciela tego gatunku z amerykańskiego browaru Anderson Vallley. Piwo zrobiło na mnie naprawdę dobre wrażenie w przeciwieństwie do ocenianego niedawno Black IPA z tego samego browaru.
Ocena końcowa: 9-/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz