Alkohol: 6%
Ekstrakt: 12,5%
Kraj pochodzenia: Polska
Kolor: [6/10]
Piana: [3/10]
Zapach: [8/10]
Smak: [8/10]
Nasycenie: [4/10]
Opakowanie: [4/10]
Cena: 6,30 zł / 0,5 l [Piwa Świata]
Uwagi: Extra Special Bitter (czy też nazywany przez niektórych Extra Strong Bitter, a najlepiej znany jako ESB) to nie jest mój ulubiony styl piwny. O ile jeszcze wersja beczkowa nalewana grawitacyjnie z casku lub przy użyciu pompy jakoś się broni, tak wersje butelkowe są najzwyczajniej w świecie nudne. Są to piwa do wypicia w każdym momencie przedłożę je nad jasnymi lagerami, ale jeśli mam na kranie obok do wyboru IPA lub American Stout to wybór wydaje się prosty ;)
Wracając jednak do samej recenzji. ESB z browaru Wąsosz jest koloru głębokiego złota, wpadającego w bursztyn. Niby jest ok, ale całości obrazu psuje brzydka zawiesina pojawiająca się w piwie. Piana jest niewielka, istotnie w wyspiarskim stylu - szybko opada do obręczy, a po jakimś czasie całkiem znika. Wysycenie dwutlenkiem węgla również dobrze wpasowuje się w styl, jest niskie i zasadniczo nawet to pasuje (aczkolwiek nadal tekstura nie jest taka jaką dostaje się przy ESB z pompy).
W zapachu mamy sporo nut melanoidynowych (przypieczona skórka od chleba) i słodowych, a także pojawia się sporo jak na styl aromatu chmielowego. Nie ma co jednak oczekiwać tutaj amerykańskich doznań, jest bardzo klasycznie, angielsko, głównie korzenno i żywicznie. Całość pachnie przyjemnie, jednak brakuje trochę mi intensywności.
W smaku mamy sporą wytrawność, żeby nie powiedzieć, że wodnistość i całkiem nieźle wpasowaną goryczkę, która mimo, że jest lekko ściągająca i popiołowata, to jednak wprowadza trochę życia i pijalności do tego nudnego stylu. Zdecydowanie mamy tutaj wyczuwalne nuty chmielowe, klasyczne, korzenne i ziołowe. Całość pije się nieźle i można powiedzieć, że piwo mnie lekko zaskoczyło na plus.
Podsumowując, mimo, że nadal nie jest to najlepsze ESB na polskim rynku (tutaj prym wiodą pierwsze warki Angielskiego Śniadania), to jednak udało się w tym piwie połączyć klasykę i niewielką nutkę nowofalowego podejścia. Dla takich interpretacji nudnych stylów jestem na tak.
Wracając jednak do samej recenzji. ESB z browaru Wąsosz jest koloru głębokiego złota, wpadającego w bursztyn. Niby jest ok, ale całości obrazu psuje brzydka zawiesina pojawiająca się w piwie. Piana jest niewielka, istotnie w wyspiarskim stylu - szybko opada do obręczy, a po jakimś czasie całkiem znika. Wysycenie dwutlenkiem węgla również dobrze wpasowuje się w styl, jest niskie i zasadniczo nawet to pasuje (aczkolwiek nadal tekstura nie jest taka jaką dostaje się przy ESB z pompy).
W zapachu mamy sporo nut melanoidynowych (przypieczona skórka od chleba) i słodowych, a także pojawia się sporo jak na styl aromatu chmielowego. Nie ma co jednak oczekiwać tutaj amerykańskich doznań, jest bardzo klasycznie, angielsko, głównie korzenno i żywicznie. Całość pachnie przyjemnie, jednak brakuje trochę mi intensywności.
W smaku mamy sporą wytrawność, żeby nie powiedzieć, że wodnistość i całkiem nieźle wpasowaną goryczkę, która mimo, że jest lekko ściągająca i popiołowata, to jednak wprowadza trochę życia i pijalności do tego nudnego stylu. Zdecydowanie mamy tutaj wyczuwalne nuty chmielowe, klasyczne, korzenne i ziołowe. Całość pije się nieźle i można powiedzieć, że piwo mnie lekko zaskoczyło na plus.
Podsumowując, mimo, że nadal nie jest to najlepsze ESB na polskim rynku (tutaj prym wiodą pierwsze warki Angielskiego Śniadania), to jednak udało się w tym piwie połączyć klasykę i niewielką nutkę nowofalowego podejścia. Dla takich interpretacji nudnych stylów jestem na tak.
Ocena końcowa: 8-/10
0 komentarze:
Prześlij komentarz